Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (4)

Wraz z ukazaniem się kolejnego numeru periodyku „Zeszyty Historyczne WiN-u” nr 34, rok XX, czerwiec 2011, zapraszam do lektury fragmentu jednego z opublikowanych tam artykułów autorstwa historyka krakowskiego oddziału IPN – Dawida Golika, poświęconego oddziałom partyzanckim na Sądecczyźnie.

Dawid Golik
„Dla Ciebie Polsko i Dla Twej Chwały”. Oddziały partyzanckie Józefa Toczka „Topora”, Władysława Janura „Wisły” i Jana Peciaka „Graba”.


  • Wkroczenie Armii Czerwonej i rozwiązanie oddziału „Topora”
19 stycznia 1945 r. Nowy Sącz był już opanowany przez wojska Armii Czerwonej, natomiast do poszczególnych oddziałów partyzanckich w Inspektoracie AK Nowy Sącz docierać zaczęły rozkazy o urlopowaniu żołnierzy podziemia. Mimo że w tym samym dniu rozkazem gen. Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” rozwiązana została Armia Krajowa, poszczególni komendanci i dowódcy placówek na terenie „Niwy” nie mieli rozkazu zdemobilizować swoich ludzi, a jedynie urlopować ich na czas nieokreślony, w myśl słów, że moment prawdziwej walki jeszcze nadejdzie (takie były ostatnie wytyczne Komendy Okręgu AK w Krakowie). Stan niepewności i tymczasowości zapanował także na Sądecczyźnie, gdzie z jednej strony ujawnił się i rozbroił oddział por. Juliana Zubka „Tatara”, natomiast część oddziałów dyspozycyjnych, jak również sama Komenda Obwodu „Chwast” funkcjonowały dalej1.

Również ppor. Toczek wstrzymał się początkowo z rozwiązaniem swojego oddziału (czy też może kilku równoległych oddziałów), postanowił sam pojechać do Nowego Sącza i sprawdzić jak wygląda „wyzwolona” stolica powiatu.

Dnia 23 stycznia 45 r. wybrałem się z „Wilkiem” i „Zbyszkiem” do Nowego Sącza. Oni zatrzymali się u znajomego „Wilka”, ja zaś szedłem północną stroną rynku i wówczas to doznałem szoku. Na świeżym parkanie z desek, oddzielającym wyburzoną kamienicę od ulicy zobaczyłem afisz dużych rozmiarów, którego widok wstrząsnął mną. Afisz ten przedstawiał ulicę z krawężnikami, chodnikami i kratką ściekową. Na ulicy tej leży pełno śmieci, a każdy z nich posiada głowę ludzką z napisem AK. Robotnik w połatanym ubraniu i z ogromną miotłą zmiata te śmiecie do kratki ściekowej, a na górze tego afiszu, umieszczony jest dużymi literami napis: „Wymieść śmiecie AK z Kraju”. […] Następuje moment jakiegoś buntu, zrywam ten afisz tak, że drzazgi świeżych desek wbiły mi się za paznokcie. Przechodzący ludzie szybko się oddalają, nie chcą widocznie być świadkami. Stoję z podartym afiszem, gniotę go w kulę i powolnym jakimś starczym krokiem idę tam gdzie zatrzymali się „Wilk” i „Zbyszek”. Wracamy do Jelnej2.


Pchor. rez. Józef Toczek – zdjęcie przedwojenne (ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu).

Wówczas to „Topór”, także w trosce o swoich podwładnych, zdecydował o rozwiązaniu swojej grupy. 26 stycznia 1945 r. nastąpiło rozformowanie tzw. grupy uderzeniowej, powstałej specjalnie do realizacji akcji „Mosty”. Z uwagi na to, że w jej szeregach było wielu zawodowych podoficerów, część z nich postanowiła zgłosić się do tworzonego przy boku Armii Czerwonej „ludowego” Wojska Polskiego. Wśród nich byli m.in. Jan Zięcina „Wilk” (st. wachmistrz 5. pułku strzelców konnych) i Władysław Kosecki „Zbyszko”. Dzień później, 27 stycznia, została rozwiązana grupa „zasadnicza” – trzon oddziału „Topora”, natomiast „melinowaniem” broni zająć się miał zastępca Toczka, Władysław Szewczyk „Sokół”.

Ostatni meldunek do KO wysłałem w dniu 28 stycznia 1945 r. Meldunek dotyczył wykonania akcji krp. „Mosty” oraz rozwiązania oddziału partyzanckiego „Topora”3.

30 stycznia 1945 r. Józef Toczek wyjechał wraz z ciężko chorą żoną do Piotrkowic, kończąc w ten sposób swoją okupacyjną działalność. Już po wojnie zamieszkał w Tarnowie, gdzie przez lata spotykały go różnego rodzaju szykany ze strony komunistów4.
  • „Wojsko Polskie”
Sytuacja byłych akowców na Sądecczyźnie była w pierwszej połowie 1945 r. bardzo skomplikowana. Z jednej strony wszystkie oddziały partyzanckie zostały rozwiązane a broń ukryto, z drugiej jednak dla wielu żołnierzy zawarte w rozkazie mjr. „Borowego” stwierdzenie o ich urlopowaniu (a nie demobilizacji) rodziło różnego rodzaju przemyślenia i wątpliwości. Część akowców nadal się ukrywała, inni wracali w swoje rodzinne strony (m.in. do Wielkopolski lub na Mazowsze), część wyjechała wiosną 1945 r. na tzw. Ziemie Odzyskane. Większość z nich utrzymywała jednak między sobą łączność, kontaktowała się z byłymi przełożonymi, wykonywała też ich polecenia m.in. dotyczące obsadzania „własnymi siłami” posterunków Milicji Obywatelskiej.

Co ciekawe, aż do połowy 1945 r. funkcjonowały w konspiracji poszczególne obwody Inspektoratu AK Nowy Sącz. Sztab 1. psp AK ukrywał się co prawda w Krakowie, jednak przez sieć łączników utrzymywano w dalszym ciągu korespondencję z Podhalem i Sądecczyzną. Tzw. Armia Krajowa w Likwidacji prowadziła działalność wywiadowczą, utrzymywała sieci konspiracyjne, ale także dotknięta represjami rozpoczęła działalność zbrojną. W Obwodzie „Chwast” powstało kilka nowych oddziałów partyzanckich, które podporządkowane były (lub też utrzymywały kontakt) z byłym komendantem Obwodu AK Nowy Sącz – por. „Emilem” (używającym również ps. „Olcha”). Większość z nich swoją działalność zakończyła latem 1945 r., kiedy po powstaniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej wydawało się, że możliwe będzie przeprowadzenie w Polsce demokratycznych wyborów. Stąd też bardziej korzystna wydawała się w przyszłości cywilna, a nie wojskowa formuła walki z komunistami. Wiele osób również wyprowadziła „z lasu” ogłoszona 2 sierpnia 1945 r. amnestia, która jak się miało niebawem okazać, posłużyła komunistom do przeliczenia i skatalogowania partyzantów działających w niepodległościowym podziemiu. Już jesienią 1945 r. doszło do ponownego zaktywizowania się oddziałów antykomunistycznych. Zbiegło się to w czasie z powstaniem Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, będącego spadkobiercą tradycji, ale także kadr Armii Krajowej.

Również na terenie placówki „Dolina” zaczęły powstawać nowe struktury konspiracyjne. Przede wszystkim żaden z wysokich stopniem żołnierzy AK z tego terenu nie ujawnił przed „władzą ludową” swojej przynależności do tej formacji. Trudno jest w obecnej chwili odtworzyć dokładną działalność poszczególnych członków placówki od stycznia do listopada 1945 r. Wiadomo jednak, że „Dolina” nadal funkcjonowała, a na pierwszy plan w organizacji jej antykomunistycznych struktur wysunął się kpt. Władysław Oleksy „Kuba”, „Kazek” przewidywany na przełomie 1944 i 1945 r. na przewodniczącego Wojskowego Sądu Specjalnego w Obwodzie AK Nowy Sącz (ławnikiem w tym sądzie miał być Stefan Bednarek)5. Jak się wydaje, Oleksy był twórcą oraz głównym zwierzchnikiem oddziału partyzanckiego „Wojsko Polskie”, na którego czele stanął podoficer z oddziału „Topora” – kpr. Władysław Janur „Biały”, „Wisła”.

Żołnierze oddziału „Wojsko Polskie”. Od lewej Władysław Janur „Biały”, „Wisła”, N.N., Jan Peciak „Grab”, „Kościuszko”. Zamczysko, wiosna 1946 r. (Zdjęcie ze zbiorów Benedykta Peciaka).

Tak pierwsze spotkanie z Oleksym, które odbyło się w Chomranicach, relacjonował w śledztwie Jan Peciak:

Na spotkaniu tym Krzyżak Jan […] przedstawił mnie komendantowi oświadczając iż jestem Peciak Jan z Rojówki, ukrywam się przed aresztowaniem, jestem poszukiwany przez Urząd Bezpieczeństwa i Milicję, podczas okupacji ukrywałem się i należał[em] do AK. Wówczas komendant pytał się mnie za co ukrywałem się podczas okupacji i za co jestem poszukiwany przez org[ana] BP ja oświadczyłem, że władze sowieckie chciały mnie aresztować i ja zbiegłem, od tego czasu ukrywam się. Następnie komendant pytał się czy składałem przysięgę w AK, a gdy potwierdziłem oświadczył, że przysięga nadal mnie obowiązuje, poczym wyciągnął z kieszeni opaskę biało-czerwoną i założył mi na prawą rękę. Na opasce były wyszyte duże litery „WP”6.

Nie wiadomo, czy „Wydział Zamiejscowy” Okręgowego WSS w Krakowie pod przewodnictwem „Kuby” zdążył rozpocząć swoją działalność przed rozwiązaniem szeregów AK, ale z całą pewnością Oleksy gromadził doniesienia o przestępcach i zdrajcach z terenu Sądecczyzny. Był również, aż do momentu rozwiązania AK, komendantem Wojskowej Służby Ochrony Powstania w Inspektoracie „Niwa”7. Stąd też oddział przez niego utworzony poza działalnością antykomunistyczną miał na celu m.in. likwidację dawnych konfidentów niemieckich oraz powstałych jeszcze w czasie okupacji lub tuż po jej zakończeniu band rabunkowych. Samo dojście do władzy komunistów uznawano za kolejną (po niemieckiej) okupację Polski, a obsadzoną w dużej części przez członków PPR administrację państwową traktowano jako twór tymczasowy i w pełni dyspozycyjny wobec ZSRS. Analogicznie podchodzono też do kwestii współpracy z nowym okupantem – likwidując funkcjonariuszy UB, ale też informatorów bezpieki jak podczas wojny niemieckich kolaborantów i ich zwierzchników z tajnej policji. Żołnierze podlegli Janurowi mieli bardzo dobre relacje z miejscową ludnością, a ich współpracownikami byli milicjanci z posterunków w Łososinie Dolnej, Chomranicach i Chełmcu8. Terenem działalności kilkunastoosobowej grupy były przede wszystkim gminy Chełmiec oraz Łososina Dolna, co pokrywało się zasadniczo z obszarem, na którym w czasie okupacji niemieckiej walczył oddział „Topora”. Żołnierze „Wojska Polskiego” byli umundurowani i nosili biało-czerwone opaski z literami „WP”. Mieli też pieczęć oddziału, na której widniał orzeł w koronie z literami WP oraz patriotyczna sentencja „Dla Ciebie Polsko i Dla Twej Chwały”9.

Trzon oddziału „Wojsko Polskie” stanowili wówczas Władysław Janur „Biały”, „Wisła” – dowódca oddziału, Jan Peciak „Grab”, „Haim”, „Kościuszko” – zastępca dowódcy oraz Jan Krzyżak „Bolek” i Jan Krawczyk „Sąsiad”, „Komornik” (w czasie okupacji ps. „Żyto”). Wszyscy czterej byli wcześniej związani z oddziałem „Topora” i placówką „Dolina”. Niedługo później (najprawdopodobniej w grudniu 1945 r.) dołączyli do nich Bolesław Krzak „Staszek” oraz Zbigniew Krzak „Wężyk”, Wojciech Hamiga „Piotr”, Józef Kozyra „Józek” (podczas okupacji w AK ps. „Stokrotka”)10, Władysław Kołdras (vel Wincenty Koszut) „Iwanow” i Władysław Tomasik „Gruszka”. Wiosną 1946 r. dołączyli do grupy Stefan Krzak „Kudyn”, Franciszek Bukowiec „Dziadek” (przede wszystkim współpracownik oddziału), Roman Burdacki „Szklący”, Jan Połomski „Jajko”, „Wiano” (dezerter z MO)11, Stanisław Wideł „Prawy”, „Lis” (podczas okupacji w AK ps. „Fiołek”), Adam Domalik „Nowy”, „Góral”12, Antoni Wąsowicz „Tońko”13 oraz Jan Leszczyński „Palicjant”.

Franciszek Bukowiec „Dziadek”. Wiosna 1946 r. (Zdjęcie ze zbiorów IPN).

Poza nimi w oddziale byli Józef Fecko „Ptak” (w czasie okupacji w AK ps. „Krokus”), Józef Lachór „Dąb”, „Tarabaniarz” i Józef Grzegorzek. Większość żołnierzy na stałe przebywała w domach i zbierana była przez Janura do wykonania konkretnej akcji. W początkowym okresie działalności jako całkowicie „spaleni” musieli się ukrywać sam „Wisła” i jego zastępca „Grab”. Później razem z nimi ukrywało się trzech przybyszów z innych rejonów Polski – „Góral”, „Tońko” i „Palicjant”14.
Strona główna>

1. Zob. G. Mazur, W. Rojek. M. Zgórniak, Wojna i okupacja na Podkarpaciu i Podhalu na obszarze inspektoratu ZWZ–AK Nowy Sącz 1939–1945, Kraków 1998, s. 321–338.
2. J. Toczek, „Oddział partyzancki »Topora«…”, s. 28–29.
3. Ibidem, s. 28.
4. IPN Kr 010/8503, Akta operacyjnej obserwacji przeciwko Józefowi Toczkowi. Toczek początkowo nie ujawnił swojej okupacyjnej działalności i najprawdopodobniej zerwał jakiekolwiek kontakty ze swoimi dawnymi podkomendnymi, zachowując jednocześnie archiwum oddziału oraz notatki z czasu okupacji. Podczas amnestii w 1947 r. ujawnił się w PUBP w Nowym Sączu jako były oficer AK. Na przełomie l. 40. i 50. dokonano włamania do jego domu, podczas którego „złodzieje” zabrali posiadane przez niego dokumenty konspiracyjne. W l. 50. UB dokładnie przyglądał się zarówno jemu samemu, jak i jego rodzinie. O jego wypowiedziach i poglądach donosili bezpiece agenci i informatorzy ulokowani w zakładach, w których pracował. Obserwacji Toczka zaprzestano dopiero na początku l. 60.
5. AP Kr, 1319/O, Zespół 1. psp AK, cz. 5, k. 20, Propozycja obsady WSS Inspektoratu „Niwa”, 15 XII 1944; Trudno w chwili obecnej ustalić, czy sam Stefan Bednarek brał czynny udział w tworzeniu oddziału „Wojsko Polskie” i w jakim stopniu wspomagał w tych działaniach kpt. „Kubę”. Materiały na ten temat nie zachowały się w stopniu wystarczającym, by można było kategorycznie rozstrzygnąć, czy był on zaangażowany w nową konspirację, czy też nie. W l. 1945–1947 pracował dorywczo w spółdzielni rolniczo-handlowej w Nowym Sączu. Ujawnił się 25 IV 1947 r. podczas akcji amnestyjnej, ale przyznał się wówczas jedynie do działalności okupacyjnej w AK. Następnie wyjechał do Oświęcimia, gdzie pracował jako referent w Urzędzie Skarbowym, a od 1949 r. kierownik wydziału finansowego tego urzędu. Wstąpił do PZPR. W l. 50. Bednarek był inwigilowany przez UB w związku z działalnością na terenie Sądecczyzny w okresie okupacji. Nie łączono jednak jego osoby z działalnością oddziału Janura (IPN Kr 010/7649, Akta operacyjnej obserwacji przeciwko Stefanowi Bednarkowi). Z całą pewnością wiedział jednak o niej i musiał być do niej pozytywnie ustosunkowany, skoro po 1989 r. włączył się w starania Jana Peciaka o unieważnienie wyroku WSR w Krakowie w jego sprawie, napisał mu też dedykację w jednej z książek o treści: Janowi Peciakowi z Rojówki. Drogiemu partyzantowi-żołnierzowi Armii Krajowej z okresu okupacji hitlerowskiej, który walczył o wolność i niepodległość ojczyzny i wycierpiał 15 lat więzienia we Wronkach za „zbrodnię patriotyzmu” skazany przez sądy PRL niczego nie ujawniając UB-kom z konspiracyjnych tajemnic. Na pamiątkę wręczam Stefan Bednarek b. d-ca placówki „Dolina” AK (Łososina Dolna) (kserokopia dedykacji w zbiorach T. Płużańskiego).
6. IPN Kr 110/5102, Akta sprawy karnej przeciwko Janowi Peciakowi [dalej: IPN Kr 110/5102], k. 110, Protokół przesłuchania podejrzanego Jana Peciaka, 7 II 1953; D. Golik, Jan Jakub Peciak…
7. AP Kr, 1319/O, Zespół 1. psp AK, cz. 2, k. 72, Wykaz oficerów 1. psp AK przydatnych do dalszej konspiracji, 31 III 1945. Bardzo niewiele wiadomo zarówno o samym Oleksym, jak i o jego powojennej działalności. W sporządzonym na wniosek Komendanta Okręgu 31 III 1945 r. przez mjr. Adama Stabrawę „Borowego” wykazie oficerów 1. psp AK mogących być przydatnymi w przyszłej konspiracji pojawia się 9 pseudonimów – w tym również pseudonim Oleksego. Jest tam określony jako kpt. rez. (ze starszeństwem z 1921 r.) ps. „Kuba” ur. 20 VII 1894 r. służący wcześniej w Korpusie Administracyjnym WP z adnotacją: Przydatność boj[owa] i konsp[iracyjna] duża. Wszystko więc wskazuje na to, że rzeczywiście Oleksy do drugiej konspiracji przeszedł. Nie wiadomo jednak, czy była to jego własna inicjatywa, czy też miał kontakt np. ze strukturami sądeckiego WiN-u lub Brygadami Wywiadowczymi. O konspiracyjnej roli Oleksego nie wiedziała nawet jego najbliższa rodzina. M.in. dzięki temu mógł objąć na początku 1945 r. funkcję dyrektora administracyjnego szpitala w Nowym Sączu, a następnie w końcu l. 40. przeprowadził się wraz z żoną i córką do Krakowa, gdzie otrzymał stanowisko w szpitalu Bonifratrów. Chorował już wówczas na serce. Zmarł na początku l. 50. Relacja Ewy Zajączkowskiej z d. Oleksy z 22 X 2010 r. – w zbiorach autora.
8. IPN Kr 07/3394, k. 61, Protokół przesłuchania Bolesława Krzaka, 9 VIII 1950. Bliskie kontakty z partyzantami utrzymywał m.in. Józef Karcz, zastępca komendanta, a następnie komendant posterunku MO w Łososinie Dolnej, który w czasie wojny był w oddziale „Topora” (ps. „Czajka”).
9. IPN Kr 074/183, Charakterystyka nr 184. Banda terrorystyczno-rabunkowa pn. „Wojsko Polskie” znana również jako banda „Janura” [dalej: IPN Kr 074/183], k. 3–4. Słowa zawarte na pieczęci oddziału związane są z tradycją Legionów Piłsudskiego i pochodzą z wiersza legionisty Adama Szani, który znalazł się na „krzyżu legionistów” upamiętniającym stoczoną w 1915 r. bitwę pod Rafajłową. Cały czterowiersz brzmi następująco: Młodzieży Polska, patrz na ten krzyż, Legiony Polskie dźwignęły go wzwyż, Przechodząc góry, lasy i wały, Dla Ciebie: Polsko! I dla twej chwały. Sentencja ta (w formie: „Dla Ciebie Polsko i dla Twojej Chwały”) znajduje się również na mogile legionistów na cmentarzu komunalnym w Nowym Sączu.
10. IPN Kr 110/780, Akta sprawy karnej przeciwko Józefowi Kozyrze i innym [dalej: IPN Kr 110/780].
11. IPN Kr 0159/1740, Akta funkcjonariusza MO Jana Połomskiego.
12. Adam Domalik pochodził ze Spytkowic (pow. nowotarski) i w 1945 r. zgłosił się jako ochotnik do „ludowego” WP. Ukończył szkołę podoficerską przy 2. (zapasowym) pp w Krakowie i został przydzielony do 61. pułku 17. DP, gdzie przez trzy miesiące pełnił funkcję magazyniera. Stamtąd przeniesiono go do jednostki WOP do Starego Sącza na stanowisko podoficera (kaprala) żandarmerii. 30 III 1946 r. Domalik zdezerterował z wojska i przyłączył się do oddziału Mieczysława Janczaka „Beskida”. Nie zdobył jednak (jak sam relacjonował) zaufania partyzantów, którzy sądzili, że został specjalnie wysłany przez wojsko, ażeby rozpracować ich oddział. Domalik w obawie o swoje życie odłączył się od „Beskida” i na własną rękę ukrywał się w rejonie Starego Sącza (miało to miejsce na przełomie marca i kwietnia 1946 r., a więc w momencie kiedy oddział „Beskida” został rozwiązany – możliwe więc, że właśnie rozformowanie oddziału było rzeczywistym powodem poszukiwania przez niego kontaktu z inną grupą). Od miejscowych gospodarzy dowiedział się, że w Klęczanach może przyłączyć się do oddziału partyzanckiego Janura. Po spotkaniu z Peciakiem i Wąsowiczem, które miało miejsce jeszcze w kwietniu 1946 r., wszedł w skład grupy posługując się ps. „Nowy”, a następnie „Góral” (Zob. IPN Kr 110/2824, Akta sprawy karnej przeciwko Antoniemu Wąsowiczowi i towarzyszom, t. 1–2).
13. Antoni Wąsowicz urodził się na Wileńszczyźnie i po zajęciu Kresów przez Armię Czerwoną w 1944 r. został powołany do odbycia służby wojskowej. Po przeszkoleniu, w stopniu kaprala, rozpoczął służbę w 4. „warszawskim” pułku aprowizacyjnym, który stacjonował kolejno w Białymstoku, Mińsku Mazowieckim i Szamotułach. 25 V 1945 r. zdezerterował z wojska i wstąpił do oddziału „Zadory”, gdzie posługiwał się ps. „Leszek”. Po ujawnieniu się we wrześniu 1945 r. Wąsowicz wyjechał na tzw. Ziemie Odzyskane w poszukiwaniu swojej rodziny. Stamtąd po skontaktowaniu się z NN Stefanem wyjechał do Nowego Sącza i najprawdopodobniej w marcu 1946 r. wstąpił do oddziału „Wisły”, otrzymując ps. „Tońko” (Zob. ibidem).
14. IPN Kr 074/183, k. 6–8.

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (3) – część 1/3

Z przyjemnością zapraszam na kolejną, trzecią już odsłonę publikacji z "Zeszytów Historycznych WiN-u", w której dr Maciej Korkuć z  krakowskiego Oddziału IPN przedstawia działalność komunistycznych oddziałów prowokacyjnych. Niestety, z racji specyficznej tematyki artykułu, tym razem ikonografia jest dość uboga.
Życzę zajmującej lektury !


Zeszyty Historyczne WiN-u, nr 8/1996

Maciej Korkuć
Działalność oddziałów prowokacyjnych

  • Rola i zadania oddziałów prowokacyjnych.

Wśród metod stosowanych w walce z niepodległościowym oporem wydaje się konieczne zwrócić uwagę na tworzenie i wykorzystywanie oddziałów prowokacyjnych, czyli tworzonych przez siły reżimowe grup i jednostek podających się za partyzantów. Jest to zagadnienie o tyle ważne, że w wielu wypadkach w sposób zasadniczy rzutować może na opinie historyków dotyczące oceny różnego rodzaju faktów jak i poszczególnych oddziałów partyzanckich a wpływa z pewnością na poglądy i osobiste doświadczenia wielu świadków ówczesnych wydarzeń. Wiele z nich nie zostanie w sposób pełny wyjaśnione z uwzględnieniem "drugiego dna". Konieczne jest jednakże wskazać na sam fakt działalności jednostek pseudopartyzanckich, aby przy analizie różnych wypadków stawiać jako kwestię zasadniczą pytanie czy rzeczywiście autorem/uczestnikiem omawianych zdarzeń był oddział partyzancki a nie podszywająca się pod niego grupa zbrojna?

Z przyczyn politycznych historiografia z czasów PRL niemal całkowicie przemilczała zagadnienia działalności takich oddziałów. Temat ten uznawano za wstydliwy i nie przystający do stronniczych przedstawień omawianego okresu. Działania prowokacyjne były podwójnie zakonspirowane: przed wrogiem i przed swoimi (do tego stopnia, że dochodziło do starć zbrojnych w przypadku spotkań z oddziałami wojska czy KBW). Dlatego też odkrycie pełnej prawdy historycznej mogłoby rzucić cień na wiele wydarzeń związanych z „utrwalaniem władzy ludowej” a jednocześnie zweryfikowałby wiele „faktów” dokumentujących czarny wizerunek powojennego podziemia. Nie przypadkowo więc nie ujawniano prawdziwego charakteru takich operacji nawet po ich zakończeniu. Stąd tylko w bardzo nielicznych publikacjach pojawiały drobne wzmianki o tego rodzaju akcjach. Wyjątkiem jest np. artykuł L. Grota krótko wspominający o tym, że jednostki takie tworzono. W niektórych zbeletryzowanych wspomnieniach wówczas publikowanych również pojawiały się takie wątki lecz najczęściej – jak u Wałacha – w formie zawoalowanej i nie wyjaśniającej w pełni charakteru takich jednostek.1
 
Również w latach dziewięćdziesiątych, mimo pojawienia różnego rodzaju publikacji na tematy związane z działalnością powojennego podziemia zbrojnego, trudno wskazać te, które chociażby w minimalnym stopniu dotykały zagadnień działalności oddziałów prowokacyjnych pozorujących rzeczywiste oddziały partyzanckie. Materiałem w całości poświęconym temu zjawisku był zamieszczony w magazynie historycznym „Karta” artykuł E. Misiło p.t. „Polskie «bandy UPA»”, traktujący – zgodnie z tytułem – o działalności tworzonych przez władze bezpieczeństwa oddziałów podszywających się pod ukraińskie grupy partyzanckie. Opublikowany został także cykl zapisków jednego z dowódców takich oddziałów opublikowany w „Magazynie Tygodniowym” – dodatku gazety „Polska Zbrojna”.2 Innym pozytywnym przykładem może być książka Krystyny Kersten „Między wyzwoleniem a zniewoleniem. Polska 1944-1956”, w którym autorka wspomina o grupach UB działających jako polskie oddziały leśne.3 Kerstenowa wprawdzie unika szerszego rozwinięcia tematu ale wyraźnie sygnalizuje jego ważność i znaczenie dla opisu dziejów pierwszych lat powojennych.

Poza tymi przykładami praktycznie brak opracowań dotykających tej problematyki.4 Tymczasem nie sposób kwestionować zarówno samego faktu formowania i używania tego rodzaju tajnych oddziałów przez UB i KBW, jak i trudno przecenić skuteczność i efektywność takich działań dla potrzeb walki ze „zbrojną reakcją” i najszerzej pojętą opozycją polityczną. Jest to tym istotniejsze, że działaniom tego rodzaju niejednokrotnie towarzyszyły zabójstwa, których ofiary – dzięki historiografii PRL – w dalszym ciągu uchodzić mogą za ofiary rzeczywistych oddziałów podziemia.

Natura i ściśle tajny charakter tych przedsięwzięć w znacznym stopniu decydują o skąpości materiałów źródłowych i świadectw je omawiających. Największą wartość mają nieliczne dokumenty i informacje pochodzące bezpośrednio od czynników organizujących i nadzorujących takie operacje. Można jednak przypuszczać – w ślad za informacjami WiN-u – że wiele rozkazów związanych z akcjami prowokacyjnymi było wydawanych tylko ustnie, co z pewnością także odbija się na ilości zachowanych materiałów. Mimo to w krajowych placówkach archiwalnych można odnaleźć różnej wagi informacje dotyczące tych zagadnień. Możliwe też, że dodatkowe materiały znajdują się w archiwach b. MSW.
Stosunkowo często wiadomości na ten temat zawierają miesięczne sprawozdania informacyjne Zrzeszenia WiN, oparte o informacje zebrane i weryfikowane przez siatkę wywiadowczą WiN-u, regularnie wysyłane do Londynu przez cały rok 1946 (aż do pierwszych miesięcy roku 1947). Jako materiały wywiadowcze i informacyjne kompletowane w warunkach konspiracji, wymagają one spojrzenia krytycznego, ale nie sposób nie uznać ich za źródło niezmiernie cenne i wartościowe dla historyka.

Obie strony ówczesnego frontu używały różnych terminów dla określenia tego rodzaju formacji. W nomenklaturze reżimowej znajdujemy takie określenia jak: „oddziały antypartyzanckie”, „oddziały partyzanckie ubrane po cywilnemu”, „grupy bojowe w ubraniach cywilnych”, czy „nie umundurowane grupy operacyjne”. W terminologii WiN częściej mowa o „bojówkach UB”, „oddziałach prowokacyjnych UB”, „tajnych oddziałach dywersyjnych UB i PPR”, „bojówkach prowokacyjnych UB i PPR”, czy też po prostu o „leśnych bandach UB i PPR”.
Fragmentaryczność i szczupłość materiałów źródłowych nie pozwala niestety na przedstawienie w sposób precyzyjny i szczegółowo udokumentowany zasięgu, liczby czy chronologii funkcjonowania tajnych oddziałów. Należy też zwrócić uwagę, że z tych samych powodów zmuszeni jesteśmy mówić zbiorczo zarówno o działaniach dokonywanych przez specjalnie w tym celu utworzone „oddziały antypartyzanckie”, jak i przez grupy funkcjonariuszy UB, MO, KBW czy wojska podających się za
partyzantów tylko doraźnie, dla potrzeb wykonywania pojedynczego zadania (można przypuszczać, że tak najczęściej było w przypadku skrytobójczych morderstw).

Przy obecnym stanie wiedzy historycznej nie ma możliwości precyzyjnego określenia czasu, w którym władze reżimowe zaczęły posługiwać się oddziałami prowokacyjnymi. Były one tworzone na podstawie zaleceń i rozkazów najwyższych władz wojskowych i MBP, korzystających z bogatych doświadczeń NKWD. W książce „Straceni w polskich więzieniach 1944-1956” opublikowany został opatrzony klauzulą „ściśle tajne” rozkaz ministra bezpieczeństwa publicznego Stanisława Radkiewicza z 4 grudnia 1945 roku „Do Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa i placówek UB”. Minister poleca w nim kierownikom placówek UBP, aby „w największej tajemnicy przygotowali akcję mającą na celu likwidowanie działaczy tych [t.j. opozycyjnych – M.K.] stronnictw, przy czym musi być ona upozorowana, jakoby robiły to bandy reakcyjne”. Jednocześnie Radkiewicz dodawał: „Do akcji tej użyć specjalnych bojówek stworzonych latem ub. roku.”5 Czyżby więc tego rodzaju działania podejmowano już u zarania Polski Lubelskiej? Jest to możliwe, chociaż dotychczas trudno wskazać materiały ostatecznie ugruntowujące tę tezę.

Nie ma natomiast wątpliwości, że oddziały podszywające się pod miano grup partyzanckich prowadziły działalność już wczesnym latem roku 1945. Ze wspomnień Edwarda Gronczewskiego ps. „Przepiórka” (b. członka AL i oficera do zleceń specjalnych Komendanta Głównego MO) wiadomo, że z inspiracji wyższych szczebli dowodzenia wojska i UB na przełomie czerwca i lipca 1945 roku zwołana została narada dowództwa 8 pp stacjonującego w rejonie Kraśnika, na której przydzielono zadania utworzenia i wysłania w teren dwóch oddziałów, które Gronczewski określił jako „niewielkie, lecz dobrze uzbrojone grupy pseudopartyzanckie”. Jedna z nich liczyła 15 osób i pod dowództwem Bolesława Kowalskiego ps. „Cień” rozpoczęła działalność w powiecie puławskim. Druga grupa, licząca 40 osób, dowodzona była właśnie przez Gronczewskiego i operowała głównie w powiecie kraśnickim. (Według L. Grota w takiej samej roli 37-osobowa bojówka Gronczewskiego działała w lasach janowskich i lasach parczewskich również na przełomie lat 1946 i 1947). Oddział Gronczewskiego używał m.in. legendy oddziału WiN przybyłego z powiatu chełmskiego.6
Wspomniane już było także, iż 9 listopada 1945 roku do powiatu nowotarskiego wysłano 32-osobową grupę dowodzoną przez Szefa Wydziału Operacyjno-Wywiadowczego WBW woj. krakowskiego por. Edwarda Szymkiewicza, która „ubrana w ubrania cywilne działała jako partyzantka”7.
Pisano o tym także w środowiskach Polaków na emigracji. „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” opublikował w 1946 r. artykuł p.t. „Terror w Polsce”. Pisano w nim o „akcji planowanej dywersji płk. Litwinowa, przysłanego z ZSRR w celu zorganizowania tajnej szkoły dywersji przy szkole dla oficerów pol-wych w Łodzi” i dodawano, że „od połowy 1945 r. zostały mianowicie rozesłane do akcji [?] pierwsze zespoły dywersyjne płk. Litwinowa. Objęły one początkowo teren Białostocczyzny, Lubelskie, Rzeszowskie i Krakowskie. Obecnie rozszerzyły się na cały obszar Polski”.8

Oddziały prowokacyjne składały się przede wszystkim z byłych partyzantów – głównie z b. członków AL. Ściśle tajny charakter operacji wykluczał nabór ochotniczy. Jest wątpliwe, że – jak pisał Gronczewski – ogłoszono go na zebraniu wszystkich partyzantów jacy znajdowali się w pułku. Należy przypuszczać, że najpierw typowano ludzi politycznie pewnych do udziału w akcji a dopiero warunkiem drugorzędnym było wyrażenie przez nich zgody. Oddziały wyposażone były „w specjalne pełnomocnictwa ze Sztabu Generalnego”, które, jak świadczą o tym wspomnienia Gronczewskiego, dotyczyły pełnej swobody działań – z zabójstwami włącznie.9

Efekty takich operacji były na tyle duże, że w datowanym na 5 stycznia 1946 roku ściśle tajnym opracowaniu p.t. „Taktyka walki z bandami”, jego autor – Szef Oddziału Instruktorskiego Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego WP płk. Janusz Zarzycki (Neugebauer) – wyraźnie zalecał „tworzyć z aktywistów partyjnych, robotników, żołnierzy, oficerów oddziały partyzanckie ubrane po cywilnemu [i] wpuszczać [je] w las celem wprowadzenia dezorganizacji w szeregach band.10 Kilka miesięcy później na zorganizowanej w Belwederze 17 czerwca 1946 roku konferencji poświęconej zwalczaniu podziemia, ponownie mówiono o wykorzystywaniu „oddziałów tzw. antypartyzanckich, złożonych z doświadczonych aktywistów z wojska, służby bezpieczeństwa i miejscowego aktywu, które by operowały w rejonach szczególnie zagrożonych, gdzie podziemie znajdowało oparcie i pomoc swoich rodzin. W związku z tym proponowano również zwiększyć przydział broni dla ORMO”.11

Operacje tego rodzaju musiały być starannie przemyślane i odpowiednio przygotowane. W zatwierdzonej przez dowódcę WBW woj. lubelskiego, płk. Podgórnego „Instrukcji dla oficerów zwiadu w terenie” zwracano uwagę, że „w związku z tym, iż bandy w większości chodzą w uniformach Wojska Polskiego można podszyć się pod oddział bandy (należy uprzednio zaznajomić się z nazwiskami d[owód]ców pododdziału działalności bandy, zabarwienie polityczne i siła) tym sposobem prowokując członków i sympatyków do wypowiedzenia się. Znamienną rzeczą zawsze jest broń bandytów, przeważnie automatyczna niemiecka, czeska zrzutowa a czasem rosyjska, dlatego oficer zwiadu celem zamaskowania swego oddziału winien postarać się o kilka sztuk broni bandyckiej, lecz sprawnej z odpowiedniej [sic!] ilości amunicji, na czapkach wojskowych obowiązkowo winny być orły z koronami, unikać u żołnierzy owijaczy, których bandyci nie noszą, natomiast mogą być spodnie długie lub buty z cholewami, w rozmowach z mieszkańcami zachowywać ostrożność, ciągle udawać zdenerwowanego i przestraszonego, w oględnych słowach wypytywać się o U.B. i Milicję, w pytaniach nie prawurować [sic!]. O sobie opowiadać drobne fakty, które nie mogą zdekonspirować grupy zwiadowczej przy możliwie obecnym członku bandy [pisownia jak w oryginale – M.K]”12.

„Dla realizacji tego zadania – pisał Gronczewski – należy za wszelką cenę dążyć do wgryzienia się w system organizacyjny poszczególnych organizacji, by poznać ich strukturę organizacyjną i obsadę personalną. Dlatego też grupa nasza musi być tak wyekwipowana i tak zachowywać się w terenie, by przynajmniej w początkowej fazie swego działania zachowała chociaż pozory grupy czy oddziału leśnego.[…] Zasadniczą działalność grupy przewiduje się w porze nocnej. Będzie ona polegała na podsłuchu, prowadzeniu rozpoznania i urządzaniu zasadzek na poruszające się w terenie oddziały podziemia i pojedynczych ludzi.” Część ludzi przebrano w ubrania cywilne, zróżnicowano typy i rodzaje broni, dbając jednak o zachowanie dużej siły ogniowej. Elastycznie także podchodzono do czasu poszczególnych etapów działania oddziału: „Okres przebywania w danym
terenie uzależniony będzie od istniejącej tam sytuacji. Z chwilą gdy zostaniemy gdzieś rozkonspirowani, natychmiast przerzucamy się w inny teren”.13

Jak wyglądało tworzenie bojówki prowokacyjnej i jakie zabiegi przedsiębrano dla utajnienia takiej operacji fragmentarycznie możemy się dowiedzieć ze wspomnień szefa peerelowskiego wywiadu i kontrwywiadu Władysława Pożogi wydanych w 1987 roku. Opisywał on utworzenie jednostki podszywającej się pod oddział UPA i nazwanej „czotą Czumaka”.14
„W WUBP [w Rzeszowie – M.K.] zapadła decyzja – opowiadał Pożoga – aby stworzyć czotę według najlepszych wzorów UPA. Trzeba było znaleźć ludzi, którzy znają dobrze stosunki, praktyki, zwyczaje i obyczaje nacjonalistów ukraińskich, odpowiednio ich przygotować psychicznie i fizycznie oraz wyposażyć w sprzęt i umundurowanie, jakim posługiwał się przeciwnik. Z tym był najmniejszy kłopot. Nasze magazyny były pełne trofeów zdobytych na rozbitych grupach UPA. W urzędzie znajdowało się kilka osób nadających się do takiej wyprawy. Kilka dalszych ściągnięto od sąsiadów [z Ukrainy? – M.K.]. Resztę «pożyczono» od wojska”15.
Operacja była okryta ścisłą tajemnicą. Pożoga z pewnością pomija wiele szczegółów działalności 30-osobowej „czoty Czumaka” lecz przyznaje, że dla uwiarygodnienia całej akcji nie cofnięto się przed starciem z przypadkowo napotkanym oddziałem prawdopodobnie wojska („ze swoimi”) i eufemistycznie dodaje, że „tu i ówdzie potarmosiło się kogoś”. Co kryje się za takim stwierdzeniem pozostanie zapewne tajemnicą. Warto jednak zwrócić uwagę na opis zakończenia operacji. Przygotowano odpowiednią akcję wojska, w wyniku której cała „czota Czumaka” została ujęta. Żołnierze, którzy – jak mówi uczestniczący w akcji Pożoga – „przecież nie wiedzieli, kim są naprawdę prowadzeni przez nich zatrzymani, ba, byli przekonani [niektórzy zapewne są w dalszym ciągu przekonani przyp. M.K.], że konwojują autentycznych upowców” zamknęli ich w stodole, przystosowanej na tymczasowy areszt. Wieczorem pod stodołę podjechały samochody, na które załadowano zatrzymanych. Konwój dotarł do miasta (Rzeszowa ? – M.K.) w środku nocy i wjechał do Urzędu Bezpieczeństwa przez tylną bramę przy wygaszonych wszystkich światłach. Operacja się zakończyła lecz żołnierze i ludność, która zetknęła się z „czotą Czumaka” do dzisiaj zapewne przekonani są o tym, że była to prawdziwa „banda «UPA»”. „Czota” zakończyła swoje istnienie lecz – jak stwierdza Pożoga – „jej członkowie nie przestali być potrzebni. Nabrali jeszcze większego doświadczenia, które przydało się w następnej akcji”16.

Także we wspomnieniach Gronczewskiego znajdujemy wiele informacji na temat zasad przestrzeganych podczas tworzenia tego rodzaju jednostek. „Najbardziej skomplikowaną kwestią w działalności tych grup okazało się zaopatrywanie w żywność […]. Problem ten był wprost nie do rozwiązania. Nie można przecież wziąć ze sobą w teren konserw, bo zwrócą one uwagę i wzbudzą podejrzenie w czasie kwaterowania w osiedlach. Tego rodzaju żywności nie można zabrać zbyt wiele, trzeba się liczyć z tym, że ludzie tej grupy muszą być zaopatrzeni w większą liczbę amunicji i przynajmniej od dwóch do czterech granatów obronnych na każdego. […] Ostatecznie uzgodniliśmy, że na trzy dni weźmiemy ze sobą konserwy a chleb kupimy w terenie”.17
Dla kamuflażu nawet decydowano się na ciąganie ze sobą pod silnym nadzorem pochwyconych żołnierzy prawdziwych oddziałów, aby jako znani okolicznej ludności dodatkowo uwiarygadniali jednostkę. Zadbano przy tym o szczegóły, które nie zdradzą faktu, że są oni aresztowani. M.in. kazano im nosić automaty, z których dla bezpieczeństwa usunięto sprężyny zamków.18

Kamuflaż był skuteczny. Sprzyjał mu ogólny powojenny zamęt w kraju. W sprawozdaniu za luty 1946 roku WiN pisał: ”W ciągu miesiąca na terenie kraju [liczba] napadów i zabójstw dokonanych przez Armię Czerwoną, względnie przez nieustalonych osobników, dochodzi do kilkuset. Wchodzą w to także zabójstwa na tle innych zajść. W tej sytuacji tajnym bojówkom PPR i UB łatwo jest zamaskować swoje postępowanie. Rozgłaszane są tylko wypadki i [zostają one] odpowiednio reżyserowane przy wykonaniu, gdy się chce winę zrzucić na reakcję”19. Z kolei w marcu 1946 roku konspiracyjny organ WiN „Orzeł Biały” pisał: „Zaznaczyć należy, że rozpoznanie właściwe oddziałów partyzanckich NKGB czy UB jest dość trudne, ponieważ te ostatnie stosują całkowicie metody naszej partyzantki z czasów niemieckich”20.

Wydaje się, że w roku 1946 działania prowokacyjne stały się szczególnie cenną bronią w walce z polskim społeczeństwem. W związku z ostatecznym fiaskiem prób wmanewrowania Polskiego Stronnictwa Ludowego w utworzenie wspólnego bloku wyborczego z partiami „demokratycznymi”, władze komunistyczne wyraźnie zaostrzyły metody stosowane w walce z zalegalizowaną opozycja polityczną. Oprócz działań stricte administracyjnych w postaci utrudniania bieżącej działalności PSL, rozwiązania powiatowych oddziałów Stronnictwa, czy w końcu unieważnienia peeselowskich list wyborczych pod zarzutem działalności antypaństwowej, radykalnie zwiększono ilość i skalę represji bezpośrednio dotykających działaczy opozycji i członków PSL. Wręcz masowym zjawiskiem stały się aresztowania peeselowców połączone na ogół z biciem oraz maltretowaniem fizycznym i psychicznym. Zdarzały się również przypadki pobić śmiertelnych.21 Z represjami „oficjalnymi” szły w parze liczniejsze niż dotychczas skrytobójcze morderstwa dokonywane na ogół „na konto” oddziałów rzeczywistego podziemia.

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (3) – część 2/3>
Strona główna>


1. L. Grot, Działania zbrojne Ludowego Wojska Polskiego przeciwko zbrojnemu podziemiu w latach 1945 – 1947, [w:] „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1973, nr 3, s. 489 – 490; S. Wałach, Był w Polsce czas1, op. cit., s. 186-190.
2. E. Misiło, Polskie „bandy UPA”, „Karta” 1991, nr 2; E. Gronczewski, Działalność operacyjna Grupy Specjalnej 8 pp w 1945 r., w: „Polska Zbrojna” – „Magazyn Tygodniowy”, nr 22 – 25 (138-141), kopia w zbiorach autora. Fragmenty tego opracowania opublikowane zostały w czterech częściach pod odredakcyjnymi tytułami: część I „Diabelski plan” (nr 22/138), część II „Partyzancki oddział UB” (nr 23/139), część III „Prowokacja i bezprawie” (nr 24/140), część IV „Wygłosiłem przemówienie i zastrzeliłem go”
(nr 25/141).
3. K. Kersten, Między wyzwoleniem a zniewoleniem. Polska 1944 – 1956, Londyn 1993, s. 31-33, 95.
4. Podrozdział pracy poświęcony oddziałom prowokacyjnym bazuje w znacznej części na dwóch artykułach opublikowanych przez autora w roku 1996. Por.: M. Korkuć, Oddziały Prowokacyjne UB i KBW w Małopolsce, „Zeszyty Historyczne WiN-u” 1996, nr 8; M. Korkuć, Prowokacyjna działalność UB i KBW, w: Dzieje Podkarpacia, t. I, Krosno 1996.
5. Rozkaz Ministra Bezpieczeństwa Publicznego nr S VIII/1223/172 z 4 grudnia 1945, Straceni w polskich więzieniach 1944 – 1956, s. 16. Wartość tej publikacji obniża brak informacji o źródle, z którego pochodzi cytowany rozkaz.
6. L. Grot, Działania zbrojne Ludowego Wojska Polskiego przeciwko zbrojnemu podziemiu w latach 1945 – 1947, Wojskowy Przegląd Historyczny, 1973, nr 3, s. 489 – 490; E. Gronczewski, Działalność operacyjna Grupy Specjalnej…, op. cit., cz. I, nr 22/138, cz. III, nr 24/139.
7. CAW, Zesp. KBW, sygn. 1580/75/90, k. 16, Meldunek zwiadowczy nr 0095 Sztabu WBW woj. krakowskiego z 9 listopada 1945; CAW, Zesp. KBW, sygn. 1580/75/90, k. 24, Meldunek zwiadowczy nr 0099 Sztabu WBW woj. krakowskiego z 13 listopada 1945 r.;
8. J. Skalniak, Terror w Polsce, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, 1946, nr 240, cyt. za: K. Kersten, Między wyzwoleniem a zniewoleniem. Polska 1944 – 1956, Londyn 1993, s. 95.
9. E. Gronczewski, Działalność operacyjna Grupy Specjalnej…, op. cit., cz. I, nr 22/138, cz. IV, nr 25/141.
10. Cytat za: E. Misiło, op. cit., s. 122.
11. L. Grot, op. cit., s. 489 – 490.
12. Instrukcja dla oficerów zwiadu w terenie, (brak daty), CAW, Zesp. KBW, sygn. 1580/75/403, k. 150.
13. E. Gronczewski, Działalność operacyjna Grupy Specjalnej…, op. cit., cz. I, nr 22/138;
14. Miało to miejsce już w 1947 r. jednak niewątpliwie wykorzystano tu wcześniejsze doświadczenia z tego rodzaju operacji przeprowadzanych na Rzeszowszczyźnie jak i w innych regionach.
15. Siedem rozmów z generałem dywizji Władysławem Pożogą, I zastępcą ministra spraw wewnętrznych, szefem wywiadu i kontrwywiadu, opr.: H. Piecuch, Warszawa 1987, s. 40 – 41.
16. Ibidem, s. 43 – 44.
17. E. Gronczewski, Działalność operacyjna Grupy Specjalnej…, op. cit., cz. I, nr 22/138;
18. E. Gronczewski, Działalność operacyjna Grupy Specjalnej…, op. cit., cz. II, nr 23/139,
19. SPP Londyn, Archiwum Delegatury WiN, Kol. 19, teczka 2 „Z Kraju – II 1946”, Sprawozdanie informacyjne WiN za luty 1946, część pt. „Stosunek Sowietów do Anglosasów”, s. 11.
20. K. Kersten, op. cit., s. 32.
21. R. Buczek, Na przełomie dziejów. Polskie Stronnictwo Ludowe 1945-1947, Wrocław 1989, s. 176-177.

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (3) – część 2/3

Ofensywa represji wymierzona w członków zalegalizowanej opozycji połączona była z próbami ostatecznego rozbicia działających w kraju oddziałów podziemia zbrojnego. W sygnowanych przez ministra Bezpieczeństwa Publicznego Stanisława Radkiewicza i Naczelnego Dowódcę WP Mariana Spychalskiego „Wytycznych dla pracy Wojewódzkich Komitetów Bezpieczeństwa na okres przed wyborczy” z 17 lipca 1946 roku ponownie stwierdzono, że „jest celowym posługiwanie się grupami bojowymi w ubraniach cywilnych. Akcje takie powinny być ściśle koordynowane z oddziałami umundurowanymi dla uniknięcia nieporozumień.”22

Trudno nie docenić skuteczności działań podejmowanych przez tworzone przez UB oddziały prowokacyjne. Można wymienić co najmniej kilka celów, które realizowały (bądź realizować próbowały) tego rodzaju „oddziały leśne”.
Po pierwsze: bojówki podające się za grupy partyzanckie miały możliwość w prosty sposób uzyskać informacje o przeciwnikach politycznych, o osobach sprzyjających podziemiu i z nim współpracujących. W cytowanej już „Instrukcji dla oficerów zwiadu w terenie” czytamy, że podająca się za oddział podziemia grupa „przebiera się po cywilnemu lub pozostaje w mundurach wojskowych i udaje się do pobliskiego osiedla celem zorientowania się w sytuacji (nastawienie mieszkańców do bandy) zaczerpnięcia wiadomości o ostatniej dyslokacji bandy w wyżej wymienionym terenie.[?]”. Dodawano też bardziej szczegółowe zalecenia: „Zwiad powinien ustalić: kiedy ostatnio była [we wsi] banda? W jakiej sile? U kogo kwaterowała, kto z mieszkańców wsi kontaktuje się z bandą (miewa dłuższe rozmowy z członkami bandy na osobności podczas ich pobytu we wsi) do kogo bandyci odnoszą się z sympatią, kto z mieszkańców dobrowolnie udziela im wsparcia materialnego bandytom [tak w org. – M.K.], kto został obrabowany lub pobity przez bandę (wykorzystać to przy organizowaniu sieci agenturalnej) dowiedzieć się gdzie obecnie może się znajdować banda, dając do zrozumienia mieszkańcom, iż grupa bandycka, za którą się podajemy odbiła od oddziału i pragnie z nim połączyć się [podkr. – M.K.]. Na koniec należy zwrócić uwagę na nastawienie mieszkańców wsi do Rządu Jedności Narodowej i do Organów Bezpieczeństwa i [na] stosunek ich do band”23.
Trudno przecenić efektywność takich zabiegów. Jej ilustracją może być meldunek grupy KBW wysłanej w rejon Zawoji i Makowa Podhalańskiego: „Miejscowa ludność [?] bardziej przychylnie ustosunkowana do bandytów aniżeli do Wojska Polskiego. Nic się nie można od nich dowiedzieć jeżeli się nie podszyje pod partyzantów, pomimo tego i tak są ostrożni w rozmowie. W tych stronach w mundurze wywiadu nie da się przeprowadzić jedynie tylko po cywilnemu".24
Częstokroć próbowano tą drogą nawiązać bezpośredni kontakt z rzeczywistym oddziałem partyzanckim w celu jego rozpracowania i zniszczenia. Takie zadanie postawiono przed wspomnianą już „czotą Czumaka”, która w ten sposób miała doprowadzić do likwidacji oddziału UPA dowodzonego przez Jarosława Starucha ps. „Stiach”.
O zaletach działalności oddziału po tym jak dowiedział się, iż „ludność traktuje nas rzeczywiście jako oddział leśny” Gronczewski przekonał się bardzo szybko: „Przez kilka dni buszowaliśmy w Lasach Gościeradowskich i Lipskich, oraz położonych w nich wioskach. Zdobyliśmy wiele cennych informacji o życiu i działalności oddziałów leśnych i o podziemnej robocie poszczególnych ludzi. Rozpoznaliśmy rejony, w których najczęściej przebywają oddziały leśne oraz ich drogi przemarszów”.25
Z województwa rzeszowskiego podziemne komórki wywiadowcze w czerwcu 1946 roku informowały, że Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego we współpracy z PPR organizuje oddziały partyzanckie, które mają na celu połączyć się z właściwymi oddziałami leśnymi, celem wprowadzenia tych ostatnich w zasadzkę. Dowództwo nad tymi grupami miał objąć Rosjanin, płk. Jewczenko, ze sztabu Grupy Operacyjnej Rzeszów.26

Po drugie: działalność „fałszywych” grup partyzanckich miała służyć uzasadnieniu represji oraz spowodować dezorientacji ludności, która sprzyjała podziemiu jak i rzeczywistych oddziałów leśnych. Częste bywały przypadki, że grupa podająca się za oddział leśny najpierw otrzymała pomoc od mieszkańców wsi, po czym powracała, już w roli UB, w celu zaaresztowania „współpracowników bandy”. O tego rodzaju wypadkach informował WiN, pisząc, że „jednym z objawów indywidualnej prowokacji za strony PPR i UB jest wysłanie do upatrzonych osób listów z żądaniem złożenia oznaczonej kwoty pieniężnej na rzecz NSZ czy AK. Jeżeli ofiara daje się nabrać PPR uzyskuje podwójny sukces: otrzymuje za darmo pieniądze, a nadto dowód współpracy z reakcją, wystarczający im zupełnie do wykończenia danej osoby”.27
Zilustrowano to m.in. przykładem młynarza Kaczmarczyka z miejscowości Wysocice w powiecie olkuskim. Ubrani w mundury WP funkcjonariusze UB przychodzili do niego dwukrotnie, żądając pieniędzy rzekomo „dla Polski Podziemnej”. Kiedy otrzymali żądane sumy UB aresztowało Kaczmarczyka za chęć ukrywania [partyzantów] i „pomoc nielegalnym organizacjom”.28
W innej części województwa krakowskiego, w miejscowości Wielka Wieś w powiecie brzeskim, podając się za partyzantów 4-osobowy patrol UB poprosił mieszkańców, aby zebrali dla niego jakąś kwotę pieniężną, „gdyż są w ciężkim położeniu”. Na drugi dzień wszyscy ofiarodawcy zostali aresztowani.29
Emigracyjny „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” w cytowanym już artykule „Terror w Polsce” pisał: „Praktycznie wygląda to tak, iż najpierw występuje oddział dywersji pod maską partyzantki antykomunistycznej sympatyzującej rzekomo z Londynem, zachęcając ludzi do oporu wobec rządów komunistycznych i np. nie wykonywania świadczeń rzeczowych. Następnie zaś idą oddziały UB i KBW [?] uderzając z całym znawstwem i znajomością terenu w sprowokowanych chłopów”.30

We wspomnieniach Gronczewskiego przytoczone są również podobne zdarzenia: jego oddział przybył na zabawę dożynkową na plebanii w miejscowości Rybitwy. Jego ludzie najpierw, podając się za oddział WiN, zapoznali się z mieszkańcami i partyzantami tam przebywającymi (uczestniczyli w rozmowach, słuchali kto wznosi antykomunistyczne toasty, etc.) po czym ujawnili się i dokonali aresztowań partyzantów. Następnie wzięli 120 mieszkańców jako zakładników (z których znaczną część pobito) po czym Gronczewski wykonał publiczną egzekucję na zaangażowanym w działalność podziemną człowieku o nazwisku Tłuczek.31
Gronczewski podsumowując swoją działalność pisał: „aresztowań dokonywaliśmy w różnych okolicznościach, lecz z reguły w sposób tajemniczy [powinno być: potajemny] i w większości wypadków jako banda, więc wprowadziliśmy wielkie zamieszanie wśród poszczególnych organizacji podziemnych i doprowadziliśmy do wytworzenia się antagonizmów i wzajemnego uprzedzenia się w stosunku do innych organizacji. Takie czy inne aresztowanie, starcie czy ws
ypę przypisywała jedna organizacja drugiej.” Zapewne nieco wyolbrzymiając swoje sukcesy dodawał: „W terenie pozostawiliśmy po sobie taką atmosferę, że w podziemiu nikt nikomu nie wierzył. Każde spotkanie czy posunięcie traktowano jak podstęp i prowokację”.32

Po trzecie: działalność bojówek prowokacyjnych służyła kompromitowaniu zbrojnego podziemia w oczach społeczeństwa, co z kolei miało osłabić więzi łączące oddziały leśne z ludnością. Między innymi w tym celu rekrutowano do tych formacji również element przestępczy i kryminalistów, którzy tą drogą znajdowali ochronę prawną i okazję do dalszej grabieży i rabunków.33 Wydźwięk takich akcji był tym większy, że niejednokrotnie towarzyszyły im skrytobójcze zabójstwa dokonywane "na konto" podziemia, których ofiarami najczęściej były jednostki politycznie aktywne i cieszące się dużym autorytetem w lokalnym środowisku. Przy tym kamuflaż był w wielu wypadkach posunięty do tego stopnia, że UB nie tylko przybywało ponownie na miejsce „bandyckiej” zbrodni by, już w roli stróżów bezpieczeństwa, rozpocząć śledztwo, ale również – jak w szczegółowo opisanym w dalszej części artykułu przypadku dr. Szczepana Niedźwiedzia – posuwało się do udzielenia miejscowej milicji „surowej nagany” za brak odpowiedniej czujności w czasie gdy „na terenie gminy bandyci mordują ludność cywilną i strzelają do funkcjonariuszy UBP”.34

Po czwarte: poprzez pobicia i skrytobójcze mordy uzyskiwano z jednej strony zastraszenie politycznych przeciwników i całego społeczeństwa. Fakt, że w ogromnej części tego rodzaju zabójstw ofiarami byli członkowie PSL, dodatkowo pozwalał skutecznie odmienić sytuację, w której – jak raportował Komitet Wojewódzki PPR w Krakowie przy okazji opisu sytuacji politycznej w powiecie nowotarskim – „chłopi wolą zapisać się do PSL, bo są pewni, że bandy nie będą ich terroryzować”.35 Wydaje się, że trafnie WiN scharakteryzował ówczesną sytuację, pisząc w czerwcu 1946 roku, że „kierowanie ostrza akcji terrorystyczno – dywersyjnej w coraz większym stopniu przeciwko PSL, stronnictwu legalnemu, wchodzącemu w skład Rządu, podlegającemu zatem w zasadzie takiej samej ochronie prawnie jak PPR, rolę UB jako narzędzia partyjnego PPR, uwypukla bardziej wyraźnie niż kiedykolwiek wcześniej”.36

Po piąte: poprzez egzekucje w sposób fizyczny likwidowano pojedynczych przeciwników politycznych a w wielu wypadkach zadawano straty oddziałom leśnym, które nierzadko były znienacka atakowane przez leśne bojówki UB.
Starcia z partyzantami i zasadzki na oddziały partyzanckie opisywał również Gronczewski. Opisuje on także przypadki dokonywanych przez podległą mu grupę aresztowań a także zabójstwo łącznika przysłanego przez inny oddział partyzancki dla nawiązania łączności.
Rozbicie struktur Państwa Podziemnego i funkcjonowanie na różnych terenach dużej liczby oddziałów partyzanckich nikomu nie podporządkowanych bądź też utrzymujących iluzoryczne kontakty z innymi organizacjami stwarzało doskonałe warunki dla działalności prowokacyjnej. Niewątpliwie walczące „z reakcją” struktury nowej władzy potrafiły te możliwości wykorzystać. M.in. ze względu na dużą efektywność działań prowokacyjnych i skuteczność misternych operacji agenturalnych nie sposób opisywać dziejów powojennego podziemia politycznego i zbrojnego bez uwzględnienia takich operacji.

  • Oddziały prowokacyjne w Krakowskiem

W kwietniu 1946 roku WiN raportował do Londynu: „w coraz większym stopniu teren nasilony [tak w oryg. – M.K.], jest oddziałami dywersyjnymi UB i PPR i działającymi pod firmą NSZ i AK, co jest dla społeczeństwa i różnych organizacji największym nieszczęściem i niebezpieczeństwem”.37 Informacje te zlustrowano m.in. danymi liczbowymi z województwa krakowskiego podając, że wywiad WiN do kwietnia 1946 roku zlokalizował szesnaście tego rodzaju grup (każda o liczebności od 6 do 18 osób) w rejonie Nowego Sącza i Nowego Targu, cztery w powiecie bocheńskim i jedna w powiecie brzeskim. Oddziały te dla lepszego kamuflażu i w celu zdobycia zaufania okolicznej ludności i działających tam grup konspiracyjnych miały nawet przeprowadzać „napady” na miejscowych działaczy PPR.38
W następnym sprawozdaniu (maj 1946 r.) wywiad WiN twierdził, że „wszystkimi grupami partyzanckimi w krakowskim kieruje Chlebowski mimo choroby (ranny w akcji pod Łapanowem). – Rozkazów na piśmie w ogóle nie wydaje się [podkr. – M.K.]. Kontakt jest utrzymywany przez Komitet PPR w Nowym Targu i komórki miejskie PPR w Krakowie. – Straty w ludziach wyrównywane mają być przez ochotników z ORMO”.39 Wiadomość ta jest prawdopodobna: Jan Chlebowski był wówczas oficjalnie szefem Wydziału Propagandy KW PPR w Krakowie – w akcji oddziału Jana Dubaniowskiego „Salwy” pod Łapanowem rzeczywiście został ranny w rękę. Nawet jeśli Chlebowski nie był dowódcą tych jednostek mógł z ramienia PPR odpowiadać za koordynację ich działań.

Żołnierze oddziału kpt. Jana Dubaniowskiego "Salwy". Dowódca stoi w środku.

Poza tym WiN donosił, że w powiecie olkuskim działa trzynastoosobowa bojówka prowokacyjno-dywersyjna, dowodzona przez byłego kierownika PUBP w Olkuszu, który „rzekomo wskutek «nadużyć» władzy uciekł i jest ścigany przez władze listami gończymi. Jest to jednak tylko trick dla lepszego zamaskowania się w terenie”. Ponadto informowano, że z działających w okolicach Nowego Targu i Nowego Sącza oddziałów „partyzanckich” dwa są dowodzone przez oddelegowanych z Urzędu Bezpieczeństwa byłych AL-owców używających pseudonimów „Iskra” (NN) i „Żyła” (NN). Dodawano też, że rozpoznane zostały „bojówki PPR” w Łagiewnikach, Kurdwanowie, Borku Fałęckim i w Krakowskiej Hucie Szkła.40

Z niebezpieczeństw i zagrożeń, jakie niósł ze sobą charakter działalności bojówek prowokacyjnych doskonale zdawali sobie sprawę dowódcy rzeczywistych zgrupowań i oddziałów partyzanckich. Niejednokrotnie też dochodziło do starć pomiędzy nimi. „Trudno przeprowadzić rozgraniczenie – czytamy w sprawozdaniu WiN za wrzesień 1946 – które akcje zostały wykonane przez polskie O[ddziały] L[eśne], a które przez prowokacyjne bojówki UB i PPR, a które jeszcze przez bandy rabunkowe, których nie brak we wszystkich terenach. Np. liczne leśne bandy PPR i bandyckie na Podhalu podszywając się pod miano grup «Ognia» i «Błyskawicy» uprawiają swój prowokacyjno – rabunkowy proceder. «Ogień» reaguje na to kolejnym likwidowaniem tych grup”.41

Rozbicie i rozproszenie jednego z takich oddziałów właśnie przez partyzantów Józefa Kurasia „Ognia” opisuje w swych wspomnieniach Eugeniusz Wojnar, ówczesny instruktor propagandy w Komitecie Powiatowym PPR w Nowym Targu. Oddział ten utworzono w Nowym Targu latem 1946 roku. „Założenie tej operacji było proste – pisał Wojnar – grupa miała działać w terenie, pozorować oddział zwalczający władzę ludową, poznawać teren, jego zakamarki, kryjówki i obozowiska oddziałów rzeczywistej bandy, [oraz] nawiązywać kontakty z miejscową ludnością w celu zdobycia potrzebnych informacji [żeby] tą drogą przyczynić się do jej rozpracowania i zniszczenia”. Całe przedsięwzięcie zakończyło się w tym wypadku zupełnym niepowodzeniem. Dobrze uzbrojona i zaopatrzona w środki łączności grupa już pierwszego dnia po założeniu obozowiska w lesie została przez „ogniowców” zaatakowana i rozbita: „Stało się to tak nagle, że żołnierze i aktywiści mający za sobą lata walki w partyzantce, zmuszeni byli ratować się ucieczką. Przez parę dni można było obserwować wracających do miasta ludzi w ubraniach na wpół wojskowych, na wpół cywilnych, z karabinami i bez, byle jak odzianych, był to żałosny i smutny widok, który nas – działaczy partyjnych – nie mógł napawać otuchą i optymizmem”.42

Możliwe, że właśnie to samo zdarzenie opisuje Stanisław Wałach – w 1946 roku szef PUBP w Limanowej i dowódca jednego z oddziałów prowokacyjnych. Unika on wprawdzie terminów typu „oddziały prowokacyjne” czy „antypartyzanckie” i nie ujawnia szerzej zadań przed nimi stawianych, jednakże wprost mówi o utworzeniu „niewielkich grup penetracyjnych, których zadaniem byłoby wyśledzenie kryjówek «Ognia»”.43 Wałach nie napisał ile takich jednostek utworzono, jednak konsekwentnie używał liczby mnogiej, stwierdzając także, że wyznaczono go dowódcą „jednej z takich grup”. Natomiast J. Depo stwierdza, że latem 1946 r. obok oddziałów KBW i wojska w pow. nowotarskim działały „dwie grupy specjalne WUBP w Krakowie. Jedną z nich kierował Jan Dąb-Kocioł, drugą mjr Stanisław Wałach”.44 Bezpośrednim zleceniodawcą takich działań był szef krakowskiego WUBP Jan Bielecki, który specjalnie w tym celu wezwał Wałacha do swojej siedziby w Krakowie. Wałach miał operować w rejonie Turbacza, czyli w centrum działalności zgrupowania Józefa Kurasia, możliwe jest więc, że prawdą jest, iż w tym wypadku grupa miała bezwzględny zakaz schodzenia do wsi, gdzie ludność generalnie była zaznajomiona z partyzantami i łatwo mogła zdekonspirować grupę Wałacha. Członkami grupy byli przede wszystkim UB-owcy ze stażem w AL., m.in.: Franciszek Ostafin, Stanisław Moniowski, Tadeusz Pędziałek, Maurycy Grzesiak i Kazimierz Chełmecki. Dokooptowano także trzech żołnierzy KBW do obsługi radiostacji. Oddział wyposażono w broń automatyczną i granaty. Pierwszy raz oddział operował przez okres około tygodnia i powrócił do Krakowa. Po kilkudniowej przerwie „partyzanci” pod dowództwem Wałacha ponownie wyruszyli w góry. Tym razem jednak zauważony przez jednego z baców oddział został zaatakowany przez żołnierzy „Ognia”. Nie wiadomo czy prawdą jest informacja Wałacha, że grupa nie poniosła żadnych strat. Wszyscy rzucili się do bezładnej ucieczki: „ Nie wiem czy ktokolwiek mnie usłyszał w tym piekle – pisał Wałach – W czym kto był – boso, bez marynarki – każdy gnał na oślep, byle nie zostać w kotle. Strzeliłem do radiostacji […] i w kilkanaście sekund dopadłem lasu. Po upływie niepełnej godziny byłem już w Nowym Targu. Nic nie wiedziałem, co się stało z ludźmi.” Możliwe, że to o tym wydarzeniu pisał pepeerowiec E. Wojnar (świadczyć może o tym wiele podobieństw, ogólna zbieżność czasowa i tylko nieznaczne różnice). Jednakże obaj autorzy unikają podania daty tych zdarzeń, co utrudnia ich pełną weryfikację. Trudno także potwierdzić ostateczny finał akcji oddziału Wałacha był zgodny z jego stwierdzeniem, że „do popołudnia wrócili jednak wszyscy [członkowie grupy].”45

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (3) – część 3/3>
Strona główna>


22. Wytyczne operacyjne szczególnej wagi nr 00167/III z 29 marca 1946 do wiadomości wyłącznie dowódców OW i Komitetów Bezpieczeństwa, cyt. za: L. Grot, Działania…, op. cit., s. 482.
23. CAW, Zesp. KBW, sygn. 1580/75/403, k. 150, Instrukcja dla oficerów zwiadu w terenie, (brak daty).
24. CAW, Zesp. KBW, sygn. 150/75/90, Meldunek zwiadowczy Sztabu 6 Specjalnego Pułku KBW nr 00330 z 25 lipca 1946.
25. E. Gronczewski, Działalność operacyjna Grupy Specjalnej…, op. cit., cz. II, nr 23/139,
26. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 6, Sprawozdanie informacyjne WiN za czerwiec 1946 r., część B, s. 7.
27. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 5, Sprawozdanie informacyjne WiN za maj 1946 r., część B, s. 5.
28. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 5, Sprawozdanie informacyjne WiN za maj 1946 r., część B, s. 5.
29. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 8, Sprawozdanie informacyjne WiN za sierpień 1946 r., część B, s. 12.
30. J. Skalniak, Terror w Polsce, op. cit., s. 95.
31. E. Gronczewski, Działalność operacyjna Grupy Specjalnej…, op. cit., cz. IV, nr 25/141,
32. Ibidem.
33. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 9, Sprawozdanie informacyjne WiN za wrzesień 1946 r., część B, s. 9.
34. AAN, sygn. 193/III-25, k. 44, 44a, Pismo Sekretariatu Naczelnego PSL do Prezesa Rady Ministrów, Warszawa 12 sierpnia 1946 r.
35. AAN, Zesp. KC PPR, sygn. 295/IX-172, k. 49, Sprawozdanie KW PPR w Krakowie [za maj 1946].
36. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 6, Sprawozdanie informacyjne WiN za czerwiec 1946 r., część B, s. 6.
37. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 4, Sprawozdanie informacyjne WiN za kwiecień 1946 r., część A, s. 20.
38. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 4, Sprawozdanie informacyjne WiN za kwiecień 1946 r., część B, s. 5.
39. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 5, Sprawozdanie informacyjne WiN za maj 1946 r., część B, s. 4
40. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 5, Sprawozdanie informacyjne WiN za maj 1946 r., część B, s. 4.
41. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 9, Sprawozdanie informacyjne WiN za wrzesień 1946 r., część B, s. 21.
42. E. Wojnar, Z lat walki z reakcją (Nowy Targ w latach 1945-1948), „Pokolenia”, nr 2-3/1969, s. 39.
43. S. Wałach, Był w Polsce czas…, op. cit., s. 186-190.
44. J. Depo, Walka organów Bezpieczeństwa…, op. cit., s. 299.
45. Propagandową fantazją wydaje się być twierdzenie Wałacha, rzekomo oparte o relację „Harnasia” ze sztabu „Ognia”, że UB-owcom udało się uciec dzięki temu, że "«Ogień» i cała banda pili [wódkę] już od rana”. S. Wałach, Był w Polsce czas…, op. cit., s. 186-190.
46. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 6, Sprawozdanie informacyjne WiN za czerwiec 1946 r., część B, s. 6.

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (3) – część 3/3

Według sprawozdania WiN z czerwca 1946 roku w rejonie Wadowic została rozbita przez oddział NSZ 40-osobowa bojówka prowokacyjna.46 O likwidacji oddziałów „antypartyzanckich” UB i stratach przez nie ponoszonych w starciach z oddziałami leśnymi wspominają też inne raporty WiN.47
Wcześniej, w styczniu 1946 r. wydzielono z Wojsk Bezpieczeństwa Wewnętrznego woj. krakowskiego 100-osobowy oddział, którego część otrzymała zadanie występowania w roli „partyzantów”. Dowództwo nad całością operacji objął Szef Oddziału Rozpoznawczo – Śledczego WBW woj. krakowskiego kpt. Borysieńko. Oddział podzielony został na trzy pododdziały operacyjne. Pierwszy z nich (złożony z 2 oficerów i 25 szeregowych) pod dowództwem por. Edwarda Szymkiewicza został przebrany w ubrania cywilne i z legendą oddziału zbrojnego przybyłego ze Śląska otrzymał zadanie nawiązania bezpośredniej łączności ze zgrupowaniem Józefa Kurasia "Ognia". Drugi pododdział miał stanowić ubezpieczenie pierwszego: musiał być w stałej gotowości bojowej na wypadek konieczności przeprowadzenia akcji przeciw rozpoznanym oddziałom „Ognia”. Trzeci, wzmocniony funkcjonariuszami UB i milicjantami, stanowił odwód całej operacji. Mimo że nie udało się zrealizować zasadniczego celu tych zadań (t.j. nie nawiązano kontaktu z oddziałami „Ognia”) całe przedsięwzięcie uznano za niezwykle owocne: podając się za partyzantów żołnierze Szymkiewicza uzyskali mnóstwo informacji na temat zaplecza oddziałów Kurasia w postaci wykazu osób sympatyzujących i współpracujących z podziemiem.48

Trudno ostatecznie ustalić liczbę dokonanych przez UB skrytobójczych mordów członków PSL.49 W czasie odbywającej się 5 listopada 1946 roku interwencyjnej wizyty u Bieruta w sprawie aresztowania Stanisława Mierzwy, Karola Buczka i członków Komitetu Wojewódzkiego PSL w Krakowie, reprezentujący PSL Jan Witaszek mówił, że „ostatnie czasy wykazują szczególne nasilenie akcji pogromowej po wsiach. Widownią jej był przede wszystkim powiat miechowski, gdzie płoną domostwa i padają trupy działaczy PSL […] 35 ofiar [z samego powiatu miechowskiego – przyp. M.K.] opłaciło życiem działalność w naszych szeregach”.50 Korespondują z tą wypowiedzią informacje ze sprawozdaniem WiN za wrzesień 1946r. mówiąc, że „w Krakowie przy ul. Batorego 25 [lub 23 – przyp M.K.] jest zakwaterowany oddział MO pozostający pod rozkazami mjr Bieleckiego (WUBP) i mjr Grudy (MO), którego członkowie przeznaczeni [są] do usuwania niemile widzianych członków PSL. Od[dział] ten jest ubrany przeważnie po cywilnemu (tylko szczegóły munduru wojskowego, np. czapki, posiada pasy i ładownice na amunicję). Obecnie jeżdżą oni na morderstwa w powiaty tarnowski i miechowski”.51

Podczas wspomnianej wyżej wizyty u Bieruta jako przykład zbrodni dokonanej przez UB wymieniono m.in. zabójstwo peeselowca Zygmunta Pieczary52, o którym w cytowanym wielokrotnie opracowaniu „Oddali życie w walce o nową Polskę” napisano, że był ofiarą „nie ustalonej bojówki podziemia”53. Sprawę tę WiN omówił w sprawozdaniu za maj 1946 roku: „Dnia 12. 4. w Wadowicach banda UB zamordowała Zygmunta Pieczarę, działacza PSL. – Połamali mu ręce; całe ciało było sine od zbicia, otrzymał cztery pociski w głowę. U zabitego bandyci UB byli już 2-krotnie [? – cyfra trudna do odczytania], poprzednio odczytując żonie, zamordowanego wyrok śmierci na nieobecnego męża z zaznaczeniem, że może on być cofnięty tylko w tym wypadku gdy Pieczara wycofa się z PSL i z życia politycznego”.54

W nocy z 1 na 2 sierpnia 1946 roku na ulicach Miechowa, w centrum miasta, zamordowani zostali dwaj członkowie PSL z tego miasta: członek Zarządu Powiatowego PSL, b. komendant BCh na powiat miechowski i członek Zarządu Powiatowego Związku Samopomocy Chłopskiej w jednej osobie mjr Apoloniusz Józefowicz i wiceprezes Zarządu Powiatowego ZSCh inż. Stefan Miłkowski. Według informacji siatki wywiadowczej WiN morderstwa tego dokonało trzech funkcjonariuszy UB, wśród, których rozpoznano „ppor. tamtejszego UB Zdankiewicza”, który „po dokonanym morderstwie […] wyjechał do Krakowa, gdzie pracuje w WUBP”55. Zdaniem wspomnianego już opracowania „Oddali życie w walce o nową Polskę” to również były ofiary „nie ustalonej bojówki podziemia” (Józefowicz)56 bądź „nie ustalonych osobników” (Miłkowski)57.
W sposób jeszcze bardziej jaskrawy i szczegółowy skrytobójczą działalność jednej z grup UB podszywających się pod członków podziemia można zobrazować przykładem morderstw dokonanych na osobach Józefa Górowskiego i dr Szczepana Niedźwiedzia – peeselowców z powiatu nowosądeckiego. O zabójstwie tego ostatniego 4 czerwca 1946 roku pisał starosta nowosądecki Józef Łabuz (zresztą członek PPR) w sprawozdaniu do wojewody krakowskiego: „Około godziny 3-ej nad ranem 1.6. br. nieznani osobnicy [podkr. – M.K.] przybyli samochodem prawdopodobnie od strony Nowego Sącza do mieszkania dr Niedźwiedzia Stefana [powinno być: Szczepana – M.K.], zamieszkałego w Siedlcach na plebanii. Po wyprowadzeniu dr Niedźwiedzia z mieszkania sprawcy zastrzelili go dwoma strzałami w głowę. Dochodzenia prowadzi P.U.B.P.” [podkr. – M.K.]. Tymczasem jaki był rzeczywisty przebieg wydarzeń możemy dowiedzieć się z tekstu interwencji władz PSL w tej sprawie u Osóbki-Morawskiego i u Bieruta z 12 sierpnia 1946 roku.58
Otóż w nocy z 31 maja na 1 czerwca 1946 około godziny 24, w okolice wsi, w której mieszkał Józef Górowski, przybył ciężarowy samochód wypełniony umundurowanymi ludźmi. Kilkunastu z nich przyszło do domu Górowskiego podając się za partyzantów z oddziału „Ognia” [podkr. – M.K.]: „Zachowanie ich było poprawne. Interesowali się miejscowymi stosunkami, wypytując szczególnie o osoby należące do PPR. Domagali się też od Górowskiej, aby wskazała im adresy domów, w których mogliby spokojnie przebywać. Następnie poprosili Górowskiego, żeby z nimi wyszedł aby pokazać drogę do głównej szosy. Tam go zastrzelili.”
Z miejsca zbrodni zabrała ich wspomniana ciężarówka, którą pojechali do wsi Siedlce. Byli tam około godziny 3 w nocy. Zatrzymali się przed budynkiem plebanii, w której znajdowało się mieszkanie doktora Szczepana Niedźwiedzia. Wywleczono go z domu i zastrzelono dwoma strzałami w głowę, mimo próśb o darowanie życia. Wszyscy wsiedli do tej samej ciężarówki i odjechali do miejscowości Wojnarowa.
W obu wypadkach znaleźli się przypadkowi świadkowie, którzy obserwowali przebieg wydarzeń. Ich relacje pozwoliły stwierdzić, że „w grupie tej, która dokonała tych dwóch morderstw rozpoznano: porucznika Jaroszewic
za Wojciecha i Hladnego Władysława, funkcjonariuszy UBP z Nowego Sącza
[podkr. – M.K.].”

Por. Wojciech Jaroszewicz, funkcjonariusz PUBP w Nowym Sączu, jeden z zabójców działaczy PSL: Szczepana Niedźwiedzia i dr. Józefa Górowskiego.

Władysław Hladny, funkcjonariusz PUBP w Nowym Sączu, jeden z zabójców działaczy PSL z powiatu nowosądeckiego.

Do Wojnarowej przybyli około 5 rano: „Tu występowali już jako funkcjonariusze UBP [podkr. M.K.]. Aresztowali dwóch braci Steinhoffów: Stanisława i Kazimierza, których bardzo dotkliwie pobili”. Następnie zdemolowali mieszkanie i „bili kogo spotkali, nie oszczędzając nawet matki aresztowanych, podeszłej wiekiem staruszki”. Stamtąd udali się do Korzennej (siedziba gminy), gdzie znajdował się posterunek MO. Jak już wcześniej wspomniano, dowodzący całą grupą ppor. Jaroszewicz udzielił tamtejszym milicjantom surowej nagany za bezczynność, podczas gdy na ich terenie „bandyci mordują ludność cywilną”, po czym dla kamuflażu wraz z milicjantami powrócili na miejsce zabójstwa dr Niedźwiedzia, gdzie „przeprowadzono pobieżne dochodzenie i spisano protokół”.

Mimo tych zabiegów sprawa zabójstwa Niedźwiedzia i Górowskiego przez funkcjonariuszy UB stała się na tyle głośna, że była przedmiotem otwartej dyskusji na posiedzeniu Powiatowej Rady Narodowej w Nowym Sączu w dniu 12 lipca 1946 r. Radny PSL Józef Olszyński mówił: „Społeczeństwo nie wie gdzie kończy się działalność band a gdzie zaczyna opieka UB. Podszywanie się UB pod bandy a band pod UB jest objawem niezdrowym. Zaszły wypadki bardzo przykre. Zginęło dwóch ludzi, członków PSL. Lekarz Niedźwiedź i ob. Górowski. Nie ma dotąd żadnych wyjaśnień za co zostali zastrzeleni”59. Do dyskusji wywołany został wspomniany już pepeerowski starosta Józef Łabuz. Jeszcze miesiąc wcześniej, w cytowanym już sprawozdaniu z 4 czerwca 1946 r. pisał on o „nieznanych sprawcach” morderstwa, wyrażając jednocześnie uznanie dla działalności nowosądeckich organów UB i MO, których działalność w maju tego roku była – jak pisał – „wytężona w wysokim stopniu” a powiatowy UBP był „nadal skuteczny w niezmordowanym tępieniu organizacji tajnych”60. Tym razem stwierdził, że „Urząd Bezpieczeństwa nie jest podległy Starostwu i zasadniczo nie będzie mógł dać wyjaśnień w sprawie śmierci dr Niedźwiedzia, Górowskiego”. Tym razem już nie zaprzeczał faktom i nie kwestionował, że to UB dokonało zbrodni. Próbował ją jednak „wyjaśnić” inaczej, mówiąc, że „o ile wie co do Niedźwiedzia to śp. tenże miał się rzucać na członka bezpieczeństwa i uciekał”. Na koniec obiecał, że „sam poprosi o pewne wyjaśnienia z UB”.61
Mimo klarowności całej sprawy i jej dość dużego nagłośnienia, w spisie poległych „w walce o nową Polskę” również Szczepan Niedźwiedź figuruje jako ofiara „nieustalonej bojówki podziemia”62.

Omawiając problematykę działalności tajnych bojówek prowokacyjnych czy grup zbrojnych podszywających się pod miano oddziałów partyzanckich trzeba pamiętać, że niejednokrotnie możemy mieć do czynienia z przypadkami wykraczającymi poza prosty schemat podziału na „prawdziwe” podziemie i prowokacyjne „antypodziemie”. Należy zwrócić uwagę na występowanie oddziałów prowokacyjnych, których nie wszyscy członkowie zdawali sobie sprawę z rzeczywistego charakteru ich grupy i z tego, kto jest jej prawdziwym mocodawcą. Problem ten poruszony został m.in. w sprawozdaniu informacyjnym WiN za październik 1946 roku. Jest w nim mowa o tym, że Józef Kocioł (rzeczywiste nazwisko – zdaniem WiN – Piotrowski), były AL.-owiec, wówczas funkcjonariusz UB w Słomnikach, w dniu 17 września 1946 roku otrzymał rozkaz zorganizowania „w jak najszybszym terminie” kilku oddziałów, które powinny się zewnętrznie upodobnić do oddziałów leśnych działających na jego terenie. Przy tym informowano, że „winno być dwa rodzaje oddziałów: mniejsze, rekrutujące się z elementu zaufanego z UB, WBW i MO, [z ludzi] którzy służyli już w partyzantkach, oraz większe, tworzące się „samodzielnie”. W tych ostatnich jedynie dowództwo powinno być wtajemniczone i działać pod rozkazami z góry [podkr. – M.K.]. Całość [tych] oddziałów winna składać się z ochotników”.63 W drugim przypadku wyraźnie więc zalecano „wpuszczanie” w las sformowanych przez UB zalążków oddziałów, które dopiero w dalszej kolejności miały obrosnąć ludźmi przekonanymi, że w ten sposób stają się członkami rzeczywiście niepodległościowego podziemia.

Rozkaz powyższy miał być sygnowany pseudonimem „Roman”. Identycznie podpisany był następny rozkaz, jaki – zdaniem WiN – wręczono Kociołowi dzień później, 18 września 1946 r. Na jego mocy mianowano jego zastępcą i adiutantem Józefa Gołego. Przypomniano jednocześnie, że „tworzone oddziały partyzanckie winny przybrać pełne pozory AK”.64 Oba rozkazy miał przywieźć goniec, który przybył z okolic Rzeszowa. Jeżeli informacje winowskie są ścisłe to należy przypuszczać, że Kocioł i Goły mieli zająć się tworzeniem i przygotowywaniem takich bojówek tudzież koordynowaniem ich akcji. Zapewne nie zawsze uczestniczyli w tych działaniach jako członkowie oddziałów (przynajmniej na terenie miechowskiego). Wydaje się bowiem, że byli zbyt dobrze znanymi postaciami na swoim terenie aby bez obawy o dekonspirację osobiście brać udział w ściśle tajnych przedsięwzięciach takiej miary. Wieść o ich poczynaniach wiosną i latem tego roku dotarła do Krakowa i na forum Wojewódzkiej Rady Narodowej stała się przedmiotem kilku interpelacji radnych z klubu PSL.
„Józef Kocioł – stwierdzali peeselowcy – jest wprost postrachem dla ludności nie tylko gminy, w której mieszka ale także całego powiatu. Przywłaszczając sobie bezprawnie prerogatywy jakie przysługują tylko organom władzy państwowej i [organom] sądowym, dokonuje bezprawnych aresztowań rewizji, bije spokojnych obywateli”65. Dnia 25 marca 1946 r. Kocioł wraz ze wspomnianym Józefem Gołym i niejakim Wojtką (?) z Klimontowa uzbrojeni w broń długą i krótką jeździli po Szczytnikach (pow. Miechów) od domu do domu bijąc do krwi i utraty przytomności mieszkańców. Lżyli ich słowami „wy skurwysyny PSL-owcy, wy złodzieje, bandyty” i grozili „wystrzelaniem ich jak psów”66. Cztery dni później, t.j. 29 marca 1946 r., Józef Goły powrócił do Szczytnik wraz z grupą funkcjonariuszy PUBP z Miechowa. Funkcjonariusze UB rozpoczęli „akcję, która miała charakter pacyfikacji”: najpierw rozpoczęli bezładną strzelaninę powodując popłoch i paniczną ucieczkę mieszkańców. Następnie chwytali wybranych mieszkańców (głownie PSL-owców), bili ich do nieprzytomności i zabierali na posterunek MO. Po zakończeniu całej akcji UB-cy zażądali od mieszkańców grom
ady Szczytniki „pokrycia kosztów wystrzelonych naboi” i zbierali od poszczególnych mieszkańców opłaty67.

Po tego rodzaju wydarzeniach wydaje się niemożliwe aby Kocioł czy Goły mogli gdziekolwiek w okolicy występować w roli „partyzantów”. Z drugiej strony można przypuszczać, że ich bezwzględność połączona ze znakomitym rozeznaniem w terenie predestynowała ich do odegrania roli utajnionych koordynatorów i zleceniodawców takich akcji. Mogli też uczestniczyć w działaniach prowadzonych w okolicach, gdzie ich twarze nie były tak znane ludności. Z oczywistych względów trudno takie przypuszczenia szeroko udokumentować materiałami innymi niż cytowane wyżej sprawozdania WiN. Jest jednak we wspomnieniach Norberta Michty, w 1946 r. I sekretarza KP PPR w Miechowie, zdawkowa informacja o tym, że Józef Kocioł z Klimontowa „sformował oddział do walki z reakcją i zamierzał rozprawić się z nią na własną rękę”.68

Jak to już zostało powiedziane, prawdziwego charakteru niektórych grup i organizacji nie ujawniano ani po zakończeniu akcji ani w ciągu następnych dziesięcioleci. Tajności operacji prowokacyjnych strzeżono szczególnie dokładnie. Towarzysząca wielu takim działaniom zasada podwójnej konspiracji miała zapewnić ich skuteczność i jednocześnie chronić przed zakonspirowanymi informatorami wroga. Materiały WiN, ze względu na specyfikę warunków w jakich działał wywiad i sieć informacyjna organizacji podziemnych wymagają szczególnej uwagi. Niezależnie od tego, że w raportach przesyłanych do Londynu wyraźnie podkreślano, że podawane są tylko i wyłącznie wiadomości pewne i potwierdzone, wywiad WiN nie ustrzegł się przed błędnymi interpretacjami zgromadzonych informacji. Przykładem może być tutaj sprawa grupy „Stalingrada”69, z powiatu brzeskiego, której działalność w sprawozdaniach WiN wielokrotnie była przywoływana jako przykład działań prowokacyjnych UB.

Jak wynika z materiałów śledczych i procesowych70 biografia dowódcy tej grupy, Władysława Drąga ps. „Stalingrad” była dość skomplikowana. Urodzony w roku 1905 w Maszkienicach jeszcze w latach dwudziestych został skazany na półtora roku więzienia za włamanie.71 W czasie okupacji niemieckiej od początku lat 40-tych prowadził działalność konspiracyjną, by w końcu zostać zastępcą dowódcy oddziału Batalionów Chłopskich z pow. Brzeskiego.72 Po wkroczeniu Armii Czerwonej znalazł się w UB. Już od lutego 1945 r. był kierownikiem IV sekcji Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Brzesku.
Został stamtąd zwolniony 8 maja 1945 roku (prawdopodobnie na tle osobistego zatargu z szefem brzeskiego PUBP Edwardem Golebem). W lutym 1946 r. w związku z udziałem w strzelaninie pomiędzy wojskiem a mieszkańcami jego rodzinnej wsi, został aresztowany i osadzony w areszcie śledczym w Brzesku. W pierwszych dniach marca uciekł stamtąd wraz z innymi więźniami. Wkrótce potem stanął na czele kilkuosobowej grupy zbrojnej złożonej głównie z byłych funkcjonariuszy UB z Brzeska.73
Oddział ten nie posiadał kontaktów z żadną z organizacji podziemnych i działał praktycznie na własną rękę, poszukując co najwyżej jakichś kontaktów z lokalnymi działaczami ludowymi. Jednakże w związku z tym, że – jak twierdził Drąg – za działalność w Urzędzie Bezpieczeństwa (skądinąd wiadomo, że dość gorliwą74) miejscowe oddziały NSZ („Salwa”?) wydały na niego dwa wyroki śmierci, „Stalingrad” dla ochrony grupy zaczął rozgłaszać w terenie, że jest ona oddziałem WiN.75

Lokalne komórki WiN były dobrze zorientowane w przejawach działalności „Stalingrada” i miały świadomość niedawnej przynależności organizacyjnej jego członków – świadczą o tym sprawozdania informacyjne.76 Dlatego wiedząc o podszywaniu się tej grupy pod miano oddziału WiN uznano jego istnienie za kolejny przejaw prowokacji ze strony UB. Jego działalność interpretowano jako próbę „odtworzenia” w lesie Batalionów Chłopskich, w celu przyciągnięcia do nich członków PSL, co z kolei miałoby być wykorzystane w walce politycznej i propagandowej z tym stronnictwem.
W tym wypadku wnioski, jakie wysnuwał WiN okazały się błędne. Mimo że wiele okoliczności tej sprawy wymaga jeszcze wyjaśnienia, wydaje się bezdyskusyjne, że Drąg dowodząc oddziałem nie utrzymywał żadnych kontaktów operacyjnych z UB. Ostatecznym tego potwierdzeniem jest treść pisanego już w więzieniu listu do Bieruta z 11 lipca 1950 r., w którym „Stalingrad”, skazany 3 dni wcześniej na karę śmierci, zwraca się z prośbą o ułaskawienie. Nie ulega wątpliwości, że w takich okolicznościach wspomniałby o kontaktach z UB, gdyby je utrzymywał. Tymczasem w uzasadnieniu prośby nie ma o tym ani słowa. Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Władysław Drąg został stracony 3 sierpnia 1950 roku.
Sprawa „Stalingrada” może być ilustracją olbrzymich trudności związanych z próbami odtworzenia rzeczywistej mapy działań oddziałów podziemnych w latach powojennych.

Anglojęzyczna wersja tekstu (na stronie www.doomedsoldiers.com):

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (3) – część 1/3>
Strona główna>


47. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 4, Sprawozdanie informacyjne WiN za kwiecień 1946 r., część B, s. 5.
48. CAW, Zesp. KBW, sygn. 150/75/90, k. 176, Meldunek zwiadowczy Sztabu 6 Specjalnego Pułku KBW; J. Depo, Walka organów Bezpieczeństwa…, op. cit., s. 291-292.
49. Szerzej o tym: R. Buczek, Na przełomie dziejów…, op. cit., s. 177.
50. Ibidem, s. 253.
51. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 9, Sprawozdanie informacyjne WiN za wrzesień 1946 r., część B, s. 13.
52. R. Buczek, Na przełomie dziejów…, op. cit., s. 253.
53. Oddali życie…, op. cit., s. 114.
54. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 5, Sprawozdanie informacyjne WiN za maj 1946 r., część B, s. 4.
55. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 9, Sprawozdanie informacyjne WiN za wrzesień 1946 r., część B, s. 18.
56. Oddali życie…, op. cit., s. 128.
57. Ibidem, s. 129.
58. AAN, sygn. 193/III – 25, k. 44, 44a, Pismo Sekretariatu Naczelnego PSL do Prezesa Rady Ministrów, Warszawa 12 sierpnia 1946 r.,
59. AP Kr., Zesp. WRN Kr, sygn. 79, (Mf 101881), k. 345, Protokół posiedzenia PRN Nowy Sącz w dniu 11 lipca 1946 r.
60. AP Kr., Zesp. UW II, sygn. 928, materiał nienumerowany, Sprawozdanie sytuacyjne starosty nowosądeckiego za maj 1946, N. Sącz, 4 czerwca 1946 r.
61. AP Kr., Zesp. WRN, sygn. 79, (Mf 101881), k. 349, Protokół posiedzenia PRN Nowy Sącz w dniu 11 lipca 1946 r.
62. Oddali życie…, op. cit., s. 171.
63. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 10, Sprawozdanie informacyjne WiN za październik 1946 r., część B, s. 8.
64. Ibidem.
65. AP Kr., Zesp. WRN, sygn. 144, (Mf J-106), k. 147, Interpelacja PSL w sprawie działalności Józefa Kocioła złożona w WRN Kraków dnia 23 sierpnia 1946 r.
66. Ibidem. Bezpośrednio po wydarzeniach zostały o nich poinformowane PUBP i Starostwo w Miechowie, WRN i WUBP w Krakowie oraz Prezydium KRN. Nie miało to żadnych skutków.
67. AP Kr., sygn. WRN 144, (Mf J-106), k. 179, Interpelacja PSL w sprawie pacyfikacji gromady Szczytniki w pow. miechowskim złożona w WRN Kraków dnia 24 sierpnia 1946 r.
68. N. Michta, Z lat walki z reakcją, op. cit., s. 245.
69. Oddział Drąga prowadził działalność w latach 1946-1950.
70. AP Kr., sygn. WSR Kr. 469/50, Akta sprawy przeciwko W. Drągowi i P. Pęcakowi,
71. w 1929 r. Drąg został skazany na 1,5 roku więzienia za „włamanie kasy”, AP Kr., sygn. WSR Kr. 469/50, Akta sprawy przeciwko W. Drągowi i P. Pęcakowi, protokół przesłuchania W. Drąga w WUBP w Krakowie 19 lutego 1950.
72. Fitowa A., Bataliony Chłopskie …, op. cit., s. 507.
73. Jeden z nich, Paweł Pęcak, był w brzeskim UB aż do stycznia 1946. Zwolniony został na własną prośbę, AP Kr, sygn. WSR Kr. 469/50, Akta sprawy przeciwko W. Drągowi i P. Pęcakowi.
74. Ppor. Józef Wojdak, w czasie okupacji niemieckiej dowódca oddziału dywersyjnego w obwodzie brzeskim AK i dowódca plutonu w I batalionie 16 pp AK, w swoich wspomnieniach opisuje, że właśnie Władysław Drąg dowodził funkcjonariuszami UB z Brzeska, którzy 6 marca 1945 aresztowali jego i innych AK-owców z tego terenu. J. Wojdak, Byłem jednym z wielu, (brak daty i miejsca wydania), s. 97-99.
75. Dlatego też UB w trakcie przesłuchań Drąga konsekwentnie twierdziło, że „Stalingrad” dowodził oddziałem WiN. Dopiero po kolejnych wyjaśnieniach Drąga z aktu oskarżenia wykreślono fragment o tym mówiący. AP Kr., sygn. WSR Kr. 469/50, Akta sprawy przeciwko W. Drągowi i P. Pęcakowi.
76. O tym, że WiN wiedział, że członkowie grupy Drąga byli funkcjonariuszami UB w Brzesku, świadczy m.in. sprawozdanie informacyjne WiN z października 1946, które o tym wspomina (SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 10, „Z Kraju – X 1946”, cz. B, s. 23). WiN zebrał również wiele szczegółowych wiadomości na temat kontaktów Drąga z lokalnymi działaczami PSL Jakubem Chwałą czy Stanisławem Dadejem. Informacje te potwierdzają materiały Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie (AP Kr., sygn. WSR Kr. 469/50, Akta sprawy przeciwko W. Drągowi i P. Pęcakowi).

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (2) – część 1/2

64 lata temu, 22 lutego 1947 r. we wsi Ostrowsko na Podhalu, otoczony przez obławę UB-KBW, zginął śmiercią samobójczą mjr Józef Kuraś ps. "Ogień", dowódca kilkusetosobowego Zgrupowania Partyzanckiego "Błyskawica", walczącego po wojnie z komunistycznym zniewoleniem.
Z racji tej smutnej rocznicy i w ramach kolejnej odsłony publikacji z "Zeszytów Historycznych WiN-u", zapraszam do lektury artykułu historyka krakowskiego Oddziału IPN Dawida Golika,
Józef Kuraś "Ogień" nad Ochotnicą (sierpień – listopad 1946 r.). Artykuł pierwotnie ukazał się w 2006 r., jednak postęp badań naukowych spowodował, że tekst został przez autora zaktualizowany, w oparciu o nowe, nie znane dotychczas informacje.
Życzę zajmującej lektury !


Zeszyty Historyczne WiN-u, nr 25/2006 (aktualizacja – luty 2011)

Dawid Golik
Józef Kuraś "Ogień" nad Ochotnicą (sierpień – listopad 1946 r.)

Sześcioletnia okupacja niemiecka odcisnęła się na Ziemi Nowotarskiej szczególnym piętnem, związanym zarówno ze zjawiskiem Goralenvolku, pacyfikacjami, jak i ze wzmożoną działalnością podziemnych organizacji oraz ich oddziałów partyzanckich. Rozpoczęta na początku 1945 r. ofensywa Armii Czerwonej stosunkowo łatwo odrzuciła broniące się na linii Dunajca i Popradu oddziały niemieckie i już 29 stycznia wojska sowieckie IV Frontu Ukraińskiego zajęły Nowy Targ. Linia frontu przesunęła się na zachód, zatrzymując się jednak aż do kwietnia 1945 r. w okolicach Lipnicy Wielkiej i Babiej Góry1. Podhale i przylegające do niego Gorce były wolne pomimo tego, że wojna w Europie trwać miała jeszcze następne 4 miesiące.

To, co dla jednych oznaczało wyzwolenie, dla drugich okazać się miało kolejną okupacją. Kiedy 9 V 1945 r., w sowiecki „dzień zwycięstwa”, uroczyście ogłaszano kapitulację III Rzeszy i pokój w Europie, Gorce i Podhale stanowiły już obszar objęty „małą wojną”. Wiązało się to przede wszystkim z działalnością Józefa Kurasia „Ognia”, który stworzył pod swoim dowództwem najsilniejszy oddział partyzancki w południowej Polsce, skutecznie walczący z „władzą ludową” aż do lutego 1947 r2.

Mjr Józef Kuraś ps. "Ogień" († 22 II 1947)

"Ogień" był postacią bardzo barwną, wokół której na przestrzeni ostatnich 60 lat namnożyło się wiele, niekiedy sprzecznych ze sobą, opinii. Warto wspomnieć, że już 11 IV 1945 r. przeprowadził zbiórkę swoich ludzi na jednej z gorczańskich polan i rozpoczął walkę z komunistami. Do jego oddziału szybko dołączali następni. W niedługim czasie z niewielkiej grupy „Ognia” powstało Zgrupowanie Partyzanckie „Błyskawica”, liczące w drugiej połowie 1946 r. ponad 700 żołnierzy podzielonych na osiem kompanii3.

Szczególne miejsce w zgrupowaniu zajmowała grupa sztabowa, dowodzona przez samego „Ognia”. Jej liczebność szacuje się w zależności od omawianego okresu na 25–60 ludzi, podzielonych na drużyny, którymi dowodzili zaufani oficerowie o dużym stażu partyzanckim4. Sama grupa sztabowa pełniła dwojaką funkcję – z jednej strony ochraniała dowódcę zgrupowania, czyli Józefa Kurasia oraz jego kancelarię, z drugiej natomiast stanowiła zaplecze kadrowe dla poszczególnych kompanii. To tutaj właśnie decydowano o ruchach zgrupowania, redagowano ulotki i odezwy, kolportowane następnie na Ziemi Nowotarskiej i Podhalu. Z oczywistych względów sztab był również punktem kontaktowym dla rozbitych grup z terenu całego województwa. Operował przede wszystkim w Gorcach, kwaterując w leśnych obozach pod Turbaczem i Kiczorą lub w góralskich osiedlach5.

Grupa sztabowa zgrupowania "Ognia" nad Przełączą Borek w Gorcach latem 1946 r. (IPN)

Także Ochotnica zapisała się na kartach historii Małopolski jako wieś wyjątkowa. Już od 1943 r. ogniskowała się wokół niej działalność partyzancka. W bezpośrednim jej sąsiedztwie kwaterowały silne oddziały AK – OP „Wilk” (1943/1944) por. Krystyna Więckowskiego „Zawiszy” oraz oddział kpt. Juliana Zapały „Lamparta”, czyli IV batalion 1. pułku strzelców podhalańskich AK. Żołnierze z tego ostatniego zamieszkiwali w różnych osiedlach Ochotnicy nieprzerwanie od lipca 1943 r. do stycznia 1945 r. We wsi przebywali też od jesieni 1944 r. partyzanci sowieccy ze zgrupowania ppłk. Iwana Zołotara oraz z oddziałów wywiadowczych kpt. Ludmiły Gordijenko „Tani” i płk. Afanasija Gładilina „Griszy”. Zaglądały tam też patrole z oddziału „Ognia”, obozującego wówczas pod Turbaczem6.

Niemcy rzadko zjawiali się w zaszytej pośród lasów Ochotnicy, którą określali mianem „wsi bandyckiej” (Banditendorf). Mieszkańcy nowatorszczyzny nazywali ją natomiast „Wolną Republiką Ochotnicką”. Sytuacja taka spowodowała, że okupacyjne władze postanowiły ukarać niepokorną wieś. W październiku 1944 r. została wysłana tam karna ekspedycja wojska i policji, której połączone siły partyzantów polskich i sowieckich stawiły czoła w trzydniowej bitwie (18–20 X 1944 r). Niemcom nie udało się rozbić partyzanckich baz, zaś sama wioska nie poniosła wówczas znacznych strat7.
Niestety ostatecznie okupanci zemścili się na mieszkańcach Ochotnicy, dokonując 23 XII 1944 r. brutalnej pacyfikacji, która przeszła do historii pod
nazwą „krwawej wigilii”. W wyniku sprowokowanej przez partyzantów sowieckich akcji, śmierć poniosło 50 mieszkańców Ochotnicy Dolnej, a spaleniu uległo wiele zabudowań w centrum wsi8.

Ochotnica Górna, wieś położona w województwie małopolskim, w powiecie nowotarskim, w gminie Ochotnica Dolna.

Do Ochotnicy grupa sztabowa „Ognia” trafiła 1 VIII 1946 r., wybierając na stały obóz dom Jana Wójciaka Pod Magurką w potoku Jaszcze9. Nie znaczy to jednak, że wcześniej do tej wsi nie zaglądała. Specyfika wojny partyzanckiej w Gorcach powodowała, że patrole zgrupowania raz po raz wysyłane były w inne rejony, posiadały też w każdej góralskiej wiosce swoich współpracowników. Już na początku swojej działalności, w kwietniu 1945 r., Kuraś zdołał skłonić złożony przede wszystkim z mieszkańców Ochotnicy posterunek MO do dezercji i stawienia się w pełnym uzbrojeniu w obozie oddziału, który mieścił się wówczas na polanie Zielenica nad Ostrowskiem. Po obławie NKWD na ten obóz, która miała miejsce 28 kwietnia, milicjanci powrócili do Ochotnicy i byli poszukiwani przez UB. Część z nich aresztowano, żaden jednak nie trafił do więzienia. W większości utrzymywali oni nadal kontakty z „ogniowcami”, nie wchodząc jednak w skład zgrupowania10.

Zabudowania rodziny Wójciaków Pod Magurką w Ochotnicy Górnej. (foto D.G.)

Jakiś czas później (najprawdopodobniej na początku 1946 r.), tym razem na terenie Ochotnicy Górnej, w osiedlu Forendówki, „Ogień” i jego ludzie przejęli ukryty w styczniu 1945 r. przez oddział AK kpt. Juliana Zapały „Lamparta” magazyn broni i amunicji. Znajdowały się w nim m. in. 3 działka wymontowane z wraku amerykańskiego bombowca B-24 Liberator, który rozbił się w grudniu 1944 r. nad Ochotnicą, oraz spora ilość innej broni i amunicji. Z wizytą tą łączy się również relacja o zabójstwie brata „Lamparta” – Franciszka Zapały, który po wskazaniu miejsca zakopania broni, w nieznanych bliżej okolicznościach, został zastrzelony przez „ogniowców”11.

„Ogień” nie był też pierwszym partyzantem kwaterującym na Magurkach. Miejsce to na przełomie października i listopada 1944 r. wykorzystywał już IV batalion 1. psp AK, czyli oddział partyzancki wspomnianego Juliana Zapały. Jednak wtedy dom i stajnię Wójciaka Pod Magurką zajmowali szeregowcy, natomiast sztab mieszkał w pobliskim osiedlu Za Groniówką u Jana Hubiaka12.
Grupa, którą w lecie 1946 r. dowodził osobiście Józef Kuraś, liczyła kilkudziesięciu doskonale uzbrojonych żołnierzy. Sam „Ogień” z najbliższymi współpracownikami mieszkał w domu Wójciaka, gdzie otrzymał osobny pokój służący za kancelarię oddziału. Inni partyzanci spali w pobliskich stajniach i kolibach, a większa ich grupa, stanowiąca bojowe zaplecze sztabu, miała, wedle relacji mieszkańców Ochotnicy, kwaterować na oddalonej nieco od Magurek polanie Szlagowa. Jednocześnie na terenie Forendówek ukrywali się teściowie „Ognia” oraz jego żona – Czesława z domu Polaczyk13.

Zaznaczyć należy, że obecność partyzantów i „Ognia” Pod Magurką nie była tajemnicą. Wiedzieli o tym mieszkańcy Ochotnicy Górnej i niemal wszyscy przyjmowali „ogniowców” życzliwie. O tym, że w roku 1946 Ochotnica stanowiła, podobnie jak podczas okupacji niemieckiej, obszar opanowany przez „leśnych”, wspominał również po latach działacz PPR z Nowego Targu, Eugeniusz Wojnar14. Partyzanci budzili wśród ludności dość duże zaufanie, natomiast fakty takie jak wykonywanie wyroków śmierci i nakładanie kontrybucji, nie wydawały się nikomu czymś dziwnym lub karygodnym, a jedynie bezpośrednią kontynuacją metod stosowanych przez podziemie już podczas okupacji niemieckiej. Często zdarzało się, że żołnierze „Ognia” rzeczywiście wcześniej działali na tym terenie, należąc do BCh lub AK i byli dobrze znani przez miejscową ludność. Duża część z nich pochodziła z sąsiednich wiosek (Waksmund, Ostrowsko), a w Ochotnicy miała swoje rodziny i znajomych. Nie znaczy to jednak, że „ogniowcy” czuli się Pod Magurką w pełni bezpieczni. Ciągle zagrażały im donosy i sprowokowane nimi obławy przeprowadzane przez UB, MO i KBW. Dlatego też podejść do sztabu w domu Wójciaka broniły aż trzy pierścienie wart, które do środka przepuszczały tylko bliskich znajomych i współpracowników. Zdarzało się tak, że patrol nie wpuszczał kogoś do obozu i dopiero potrzebna była interwencja Wójciaka u samego „Ognia”, by ten ktoś mógł Pod Magurkę przyjść15.

Współpracownicy Józefa Kurasia "Ognia" z terenu Ochotnicy. Zdjęcie odnalezione w dokumentach KBW. (IPN)

Część ludności utrzymywała z partyzantami także bliższe kontakty. Z oddziałem współpracowało wielu mieszkańców Ochotnicy. Oprócz wspominanej już kilkakrotnie rodziny Jana Wójciaka, dużą rolę w życiu obozu odgrywali też bracia Dolińscy – Franciszek, Wojciech i Jakub, z osiedla Za Holiną, położonego w pobliżu Magurek. Często kwaterowali u nich partyzanci, a Dolińscy wywozili zakupione lub zarekwirowane w spółdzielniach towary do ich obozu. Innym, wieloletnim współpracownikiem oddziału, był gajowy Franciszek Szlaga zwany „Mientką” z Forendówek, a także gospodarz Polaczyk, spokrewniony z teściami Józefa Kurasia. Funkcje łączników pełnili m.in. Jan Jaróg, Leon Chlebek oraz Franciszek Cebula. Doraźnie korzystano też z pomocy innych górali – przy przenoszeniu meldunków i zapewnianiu kwaterunku.

To, że Magórki wybrane zostały na obóz, nie zmieniało faktu, że cały oddział pozostawał mobilny. Józef Kuraś często przebywał poza Ochotnicą, wielokrotnie zmieniały się też osoby kwaterujące w siedzibie sztabu. Jedni przychodzili, drudzy odchodzili – wspominała Maria Królczyk. Przy samym dowódcy było ich niewielu. Wszyscy codziennie rano stawali w szeregu przed domem i modlili się. „Ogień” był religijny16. Partyzantów spowiadał proboszcz Ochotnicy Górnej ks. Józef Śledź17. Poza tym życie oddziału toczyło się włas
nym rytmem. Żołnierzy wysyłano na patrole do okolicznych wsi, przybywali też gońcy z meldunkami od innych podległych „Ogniowi” kompanii zgrupowania. Jednocześnie nakładano kontrybucje na współpracowników bezpieki i na tych, którzy zapisali się do PPR. W ostateczności groził im nakaz opuszczenia miejsca zamieszkania lub wyrok śmierci. Lato 1946 r. było kulminacyjnym okresem działalności bojowej zgrupowania i całe Podhale liczyło się z wyrokami wydawanymi przez Józefa Kurasia. Wielu okolicznych górali przychodziło też do niego, by rozstrzygał lokalne spory18.

Dom Dolińskich Za Holiną, położony w pobliżu Magurek, gdzie często kwaterowali partyzanci Józefa Kurasia "Ognia". (foto D.G.)

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (2) – część 2/2>
Strona główna>


1. G. Mazur, W. Rojek, M. Zgórniak, Wojna i okupacja na Podkarpaciu i Podhalu na obszarze inspektoratu ZWZ-AK Nowy Sącz 1939–1945, Kraków 1998, s. 321–326.
2. Józef Kuraś „Ogień” zmarł 22 II 1947 r. w szpitalu w Nowym Targu, po tym jak dzień wcześniej podczas obławy UB i MO we wsi Ostrowsko śmiertelnie postrzelił się w głowę.
3. Więcej na temat działalności Zgrupowania Partyzanckiego „Błyskawica” zob.: M. Korkuć, Zostańcie wierni tylko Polsce… Niepodległościowe oddziały partyzanckie w Krakowskiem (1944–1947), Kraków 2002.
4. Ibidem, s. 526–528.
5. Ibidem.
6. Wojenne losy Ochotnicy doczekały się wielu opracowań. Szerzej o tym m. in.: S. Czajka, Ochotnica. Dzieje gorczańskiej wsi 1416–1986, Jelenia Góra 1987; R. Dzieszyński, Krwawa wigilia. Walka i martyrologia wsi Ochotnica, Warszawa 1980.
7. Z. Faix-Dąbrowski, Spod Gorca do Gross-Rosen, „Zeszyty Historyczne. Kraków i Ziemia Krakowska 1939–1945”, z. 1: 1988, s. 59–64.
8. Z. Faix-Dąbrowski, J. M. Kacwin, Przyczynek do wydarzenia zwanego krwawą wigilią w Ochotnicy, „Na drodze do zwycięstwa. Materiały Komisji Historycznej Zarządu Dzielnicowego ZBoWiD Kraków- Śródmieście”, s. 42–50, Kraków 1987.
9. S. Wałach, Był w Polsce czas…, Kraków 1971, s. 461; Relacja Marii Królczyk z lipca 2002 r. (jeśli nie zaznaczono inaczej, przytaczane w tekście relacje znajdują się w zbiorach autora).
10. IPN Kr 010/5267, Akta operacyjne dotyczące Władysława Chrobaka, k. 2–3, Protokół przesłuchania Władysława Chrobaka z 24 X 1945 r.; IPN Kr 07/889, Akta kontrolno-śledcze sprawy przeciwko Stanisławowi Giblakoi, k. 10, Protokół przesłuchania Władysława Chrobaka z 3 IX 1945 r.; Relacja Władysława Chrobaka „Wróbla” z lipca 2002 r.; S. Wałach, op. cit., s. 453.
11. Na temat dokładnej daty oraz okoliczności śmierci Zapały brak jest wiarygodnych źródeł. Miał on wskazać miejsce ukrycia broni, po czym zastrzelono go przed domem Jurkowskich we Forendówkach. U „Ognia” i w materiałach UB pojawia się pod pseudonimami „Niedźwiadek” i „Przybytek”. IPN Kr 074/12, Materiały pomocnicze do historii bandy „Ognia”, t. 1, k. 688; t. 2, k. 584; Relacja Bogusława Szokalskiego „Herkulesa” z 31 VIII 1991 r. (w zbiorach M. Korkucia); Relacja Karola Wanata z 15 X 2005 r.; W. Budarkiewicz, AK na Podhalu, [b.m.] 1990, s. 128.
12. Relacja Marii Królczyk z lipca 2002 r.
13. Ibidem; Relacja Leona Chlebka z 9 VIII 2005 r.
14. E. Wojnar, Z lat walki z reakcją na Podhalu (1945–1948), „Pokolenia” 1971, nr 2, s. 88.
15. Relacja Marii Królczyk z lipca 2002 r.
16. Ibidem.
17. IPN Kr, 06/1, Sprawa obiektowa przeciwko bandzie „Ognia”, t. 17, Doniesienie informacyjne dot. działalności b. czł. bandy „Ognia“ z 8 VIII 1952 r. W doniesieniu tym współpracownik UB o pseudonimie „Wacław” pisze, że: Ksiądz Śledź Józef jak stwierdziłem nieposiadał normalnych kontaktów z bandą „Ognia“, lecz dorywczo pomagał poszczególnym bandytom. Wiadomym mi jest fakt jak we wrześniu 1946 r. przyszli do niego na noc „Śmigły“, oraz 3 bandyci z grupy sondeckiej „Żar“ i „Ursus“ oraz „Wicher“. Ksiądz Śledź przenocował ich w szopie na sianie skąd udali się następnego dnia do obozu „Ognia“. Jesienią 1946 r. osobiście nawiązał kontakty z samym „Ogniem“, lecz „Ogień“ w tym czasie przeniósł swój obóz z Ochotnicy gdzie indziej. Ksiądz Śledź cieszy się dużym szacunkiem u miejscowej ludności i ma na nią poważny wpływ. Podobnych informacji na temat ks. Śledzia dostarczył w trakcie przesłuchania w 1948 r. teść „Ognia”, Bronisław Polaczyk. IPN Kr 075/68, Wykaz członków bandy „Ognia”, t. 3, Materiały różne.
18. M. Korkuć, op. cit., s. 524–525.

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (2) – część 2/2

W tym też czasie „ogniowcy” dokonali brawurowego rozbicia więzienia Św. Michała w Krakowie, uwalniając z niego 64 osoby. Akcję przeprowadziła 18 VIII 1946 r. grupa krakowska zgrupowania (6. kompania) pod dowództwem Jana Janusza „Siekiery”.

Jan Janusz ps. "Siekiera", dowódca działającej w Krakowie i na ziemi miechowskiej 6 kompanii zgrupowania "Ognia" (fotografia więzienna).(IPN)

Doszło do niej w biały dzień, we współdziałaniu z dwoma strażnikami, którzy dostarczyli więźniom broń. Z zewnątrz akcją dowodził „Siekiera”, natomiast wewnątrz organizował wszystko akowiec z okolic Tarnowa – Bolesław Pronobis „Ikar”. Przy pomocy dostarczonej broni więźniowie rozbroili pilnujących ich strażników i bez jednego wystrzału zajęli niemal całe, znajdujące się w centrum miasta więzienie. Po otwarciu bramy większość uwolnionych rozbiegła się po mieście natomiast około 30 osób pod dowództwem „Ikara” podstawioną przez „ogniowców” ciężarówką odjechało w kierunku Miechowa, mijając po drodze gmach WUBP przy Placu Inwalidów19.

11 IX 1946 r. trafili oni w Gorce. Kiedyś przyszła do „Ognia” grupa uciekinierów z więzienia. Około trzydziestu. Strasznie nie mogli się dogadać. Kilku przystąpiło do oddziału, inni nie mogli się zdecydować – opowiadała Maria Królczyk20. Było ich dokładnie 24 – na czele z Pronobisem, który chciał utrzymać dowództwo nad swoją grupą, tylko formalnie podporządkowując się „Ogniowi”. Kuraś miał w stosunku do nich inne plany – nie chciał się zgodzić na powstanie nowego oddziału, złożonego jedynie z uwolnionych więźniów i zamierzał ich rozesłać do poszczególnych kompanii. „Ikar” w takich okolicznościach poprosił o możliwość opuszczenia zgrupowania. „Ogień” uszanował jego decyzję i w celu zapewnieniu mu bezpiecznego powrotu wyposażył go w sumę 10 000 zł21.

Na Magurkach Józef Kuraś spotkał się również z wysłanym specjalnie w tym celu łącznikiem II Korpusu Polskiego – Andrzejem Gocem „Szponem”. Był on postacią szczególną, ponieważ podczas okupacji służył w szeregach oddziału partyzanckiego AK kpt. „Lamparta”, później zaś po przedostaniu się na Zachód i przeszkoleniu w ośrodku II Korpusu we włoskiej miejscowości Barletta ponownie trafił na Ziemię Nowotarską, którą znał bardzo dobrze. W sierpniu i wrześniu 1946 r. trzykrotnie rozmawiał z „Ogniem”, przekazując mu przesyłki kurierskie22.

Ważnym aspektem działalności oddziału były wyroki śmierci wydawane przez „Ognia” na współpracownikach i funkcjonariuszach UB. Podczas pobytu Pod Magurką wykonano ich kilka. W swoim podręcznym notatniku Kuraś zapisał pod datą 12 VIII 1946 r. wyrok na Alojzym Piotrowskim z UB Katowice, wykonany w Ochotnicy. Pod datą 28 sierpnia jest też zapis o zastrzeleniu Jana Waśniowskiego, konfidenta UB z Katowic, oraz Aleksandry Borkenhage. Oboje przed śmiercią odmówili zeznań23. Również dla zdrajców, którzy zdezerterowali z oddziału i podjęli współpracę z UB, litości nie było. Los jednego z  nich, NN ps. „Murzyn”, dopełnił się na oczach Marii Królczyk, mieszkanki Ochotnicy. Jak wspominała, podkreślając przy tym, że jej zdaniem "Ogień" był stanowczy, ale nie okrutny, ujęty przez partyzantów zdrajca poddany został twardemu  przesłuchaniu, po którym zaprowadzono go do lasu i tam zlikwidowano24.

Wyrok śmierci pozostawiony przy zwłokach NN "Murzyna", zwerbowanego i skierowanego do oddziału "Ognia" przez krakowskie UB.  Na dole dopisek nowotarskich UB-owców "To na pewno był agent, ale kto to?". Krakowska bezpieka uznała to za kolejną porażkę w walce z Józefem Kurasiem.

25 IX 1946 r. jedna z kompanii zgrupowania „Ognia” pod dowództwem Kazimierza Paulo „Skały” zaatakowała placówkę MO w Tymbarku. Atak nie powiódł się, a wezwani na pomoc przez broniących się milicjantów żołnierze KBW, jeszcze tego samego dnia wytropili grupę „ogniowców” i podczas walki wzięli do niewoli dwóch partyzantów – Antoniego Szczerka „Stefana” oraz Franciszka Śmieszka „Głaza”. Ten ostatni najprawdopodobniej zgodził się wskazać miejsce stacjonowania „Ognia” nad Ochotnicą25. 29 IX 1946 r. na kilku ciężarówkach przyjechało do wsi wojsko i od strony Forendówek wysłało patrole w kierunku Magurek. Warto przytoczyć tu fragment meldunku specjalnego Szefa WUBP Kraków, kpt. Jana Olkowskiego do MBP w Warszawie z 12 X 1946 r. relacjonujący całą akcję:

Dnia 29. IX. 1946 r. WBW stacjonujące w Nowym Targu przeprowadziło akcję w okolicy miejscowości Ochotnica Górna pow. Nowy Targ przeciwko bandzie „Ognia“. Pierwsza grupa żołnierzy składająca się z 15-tu ludzi natknęła się na grupę bandytów pod szczytem góry Ochotnickiej [Magurek] gdzie po krótkiej walce zostało zabitych przez bandę 2 żołnierzy z Batalionu Operacyjnego WBW Kraków, a to 1. Rozalski Marian ur. 18. IV. 1925 r. 2. Kubiaczyk Tadeusz ur. 23. X. 1922 r. Bandyci ofiar nie ponieśli żadnych ani też nie zdołano schwytać żadnego ponieważ teren był górzysty i zarośnięty gęstym lasem. Pościg za bandą nie udał pozytywnego rezultatu26.

Fragment meldunku o ujęciu dwóch żołnierzy "Ognia" – Antoniego Szczerka "Stefana" oraz Franciszka Śmieszka "Głaza".(IPN)

W rzeczywistości walka wyglądała nieco inaczej. Żołnierze KBW nie wiedzieli najprawdopodobniej gdzie dokładnie szukać obozu „Ognia” i początkowo trafili do osiedla Za Holiną, gdzie rozlokowali całą grupę wraz z radiostacją. Nie zdawali sobie sprawy z bliskości sztabu zgrupowania. Oczywiście o przybyciu wojska do wsi bardzo szybko partyzantów poinformowano – zrobił to jeden z braci Dolińskich. Meldowały też o tym patrole rozlokowane od Magurek po polanę Szlagową. Na jeden z tych patroli natknęli się żołnierze KBW i w trakcie wymiany ognia dwóch z nich zostało zabitych. Do strzelaniny doszło w bezpośrednim sąsiedztwie osiedla Za Holiną, co spowodowało panikę w szeregach wojska, które szybko wycofało się do centrum Ochotnicy. Na wieść o akcji Kuraś zarządził ewakuację obozu – partyzanci zabrali ze sobą broń oraz najpotrzebniejsze rzeczy i udali się w góry. Wójciakom kazano ukryć to, czego „ogniowcy” nie zdąży
li zabrać. Została między innymi maszyna drukarska [maszyna do pisania] i czapka „Ognia”. Ojciec zakopał je na skraju lasu – pod wykrotem. Gdy już wszystko było uprzątnięte zauważyliśmy leżącą w kącie pokoju „Ognia” taśmę amunicyjną – wspominała Maria Królczyk. Mało prawdopodobne są też podawane przez Szefa WUBP w Krakowie informacje o rzekomym pościgu za partyzantami. Dementują je mieszkańcy Ochotnicy, a ważnym świadectwem jest fakt, że tego dnia wojsko nie trafiło Pod Magurkę, nikt też nie został aresztowany27.

Grupa sztabowa z „Ogniem” na czele udała się do wsi Lubomierz – Rzeki, ale po kilku dniach powróciła w rejon Ochotnicy, najprawdopodobniej korzystając ze swojego leśnego obozu pod Kiczorą28. Patrole partyzanckie nadal pojawiały się we wsi. Maria Szlaga tak wspomina wydarzenie z pierwszych dni października:

Pasłam razem z siostrą Staszką krowy w Certezie [polana w pobliżu osiedla Za Holiną] i przyszli do nas Wojtek i Franek Dolińscy, przyprowadzając ze sobą dwóch partyzantów. Przynieśli litr wódki, zaczęli śpiewać. Później przyłączyła się do nas jeszcze Kaśka Lupula. […] W sobotę była u nas w Jamnym zabawa, na której byli też chłopcy z Za Holiny. Wtedy ostatni raz widziałam Wojtka i Franka, bo w poniedziałek już przyszło do nich wojsko29.

7 X 1946 r. w osiedlu Za Holiną znowu zjawiło się KBW. Obstawiło cały przysiółek – ze wsi przyprowadziło dwóch braci Dolińskich, a trzeciego aresztowało na miejscu. Zatrzymano też sąsiada Dolińskich, Franciszka Cebulę. Rozpoczęło się brutalne śledztwo – każdego z aresztowanych przesłuchiwano oddzielnie. Najmłodszy – Jakub Doliński był przesłuchiwany w mieszkaniu, a jego bracia – jeden w stajni Dolińskich, a drugi w stajni Cebulów. Franciszka Cebulę przesłuchiwano najprawdopodobniej w jego własnym domu. Jednocześnie na teren przysiółka nikogo nie wpuszczano, zaś mieszkańcy zamknięci byli w jednej izbie.


Kuba opowiadał, że ich strasznie bili. Jego braciom wkładali ziemniaki do ust, żeby nie krzyczeli. Ciągle pytali, gdzie jest banda. Wojtek i Franek nie chcieli mówić, więc zamęczyli ich na śmierć, a zwłoki wyrzucili przed chałupę. Obaj mieli połamane ręce i nogi. Mówili Kubie, że skończy jak oni30.

Franciszek Cebula i Jakub Doliński zgodzili się złożyć zeznania, a ten ostatni miał zaprowadzić ekspedycję KBW do obozu „Ognia” w górach. Wyprawa wyruszyła następnego dnia. Około 100-osobowa grupa żołnierzy prowadziła skutego Dolińskiego w kierunku Kiczory. Tuż przed celem wyprawy, na Jaworzynie Kamienickiej, ten krzyknął: „Tu jest banda!” i uciekł do lasu. Miał poluzowane kajdanki, dzięki czemu mógł uwolnić jedną rękę i próbować ucieczki przez gęstwinę. Zdezorientowani ubecy nie zdołali go zatrzymać. W swoim notatniku „Ogień” zapisał pod datą 7 X 1946 r.: Aresztowanie Dolińskich, Kuba, Franek, Wojtek, UB zamordowało Wojtka i Franka, Kuba uciekł na Jaworzynie31. Po swojej ucieczce Doliński trafił na osiedle Skałka, do zabudowań Józefa Szlagi, gdzie go rozkuto. Później ukrywał się w szopach i kolibach, aż do amnestii w lutym 1947 r32.
Znamienne jest to, że w raportach KBW pokazano morderstwo w zupełnie innym świetle, sugerując w meldunku zwiadowczym, że Franciszek i Wojciech Dolińscy byli żołnierzami „Ognia” i zginęli w walce z ekspedycją. Nadano im także, podobnie jak aresztowanym Jakubowi Dolińskiemu i Franciszkowi Cebuli, pseudonimy, których najprawdopodobniej w rzeczywistości nigdy nie posiadali, będąc tylko współpracownikami zgrupowania33.

Fragment sprawozdania UB z informacją o operacji, podczas której zabito jakoby dwóch żołnierzy "Ognia" a dwóch zatrzymano. (IPN)

19 XI 1946 r. do Ochotnicy Górnej został wysłany patrol egzekucyjny z 1. kompanii Jana Batkiewicza „Śmigłego”, w celu znalezienia współpracowników UB odpowiedzialnych za śmierć braci Dolińskich. Według partyzanckich ustaleń mieli być nimi sąsiad zabitych z osiedla Za Holiną Franciszek Szlembarski (o przezwisku „Gwint”) oraz Franciszek Rungier, u którego pracowali Dolińscy. Obu tego samego dnia zastrzelono34. Nie odnaleziono dotychczas w materiałach UB żadnych notatek świadczących o ich współpracy z bezpieką. Wyrok śmierci, podobnie jak i inne wyroki wydawane w tym okresie przez podziemie, zapadł na podstawie doraźnie zebranych przez „ogniowców” informacji i wywiadu wśród mieszkańców Ochotnicy. Franciszek Szlembarski wskazany został z uwagi na to, że miał reputację złodzieja i praktycznie jako jeden z niewielu mógł wiedzieć, gdzie Dolińscy trzymają schowaną broń i amunicję, którą znalazło w trakcie rewizji UB. Franciszek Rungier był zaś postacią o bardziej złożonej biografii. W czasie wojny był pracownikiem gminnym w Ochotnicy Górnej, czym niezbyt dobrze zapisał się w pamięci wielu mieszkańców. Nie żył skromnie, brał podobno łapówki za skreślenie z listy wywozowej na roboty przymusowe35. Z drugiej jednak strony w 1943 r. jego dom stał się skrzynką kontaktową dla tworzącego się wówczas w Gorcach oddziału partyzanckiego „Lamparta”. Rungier otrzymał wtedy od AK pseudonim „Łosoś”36. Mariaż z podziemiem zakończył się wraz z końcem okupacji hitlerowskiej. Jak to określił jeden z byłych partyzantów z tego terenu: Rungier zawsze pływał – jak Niemcy się kończyli to przystał do AK, jak przyszli komuniści to zaczął trzymać z nimi37. W podobnym tonie sformułowana jest wypowiedź samego „Lamparta”, który w meldunku z czerwca 1945 r. do dowódcy rozformowanego już wówczas 1. psp AK pisze, że Rungier odpowiada, że jak się ktoś z naszych ludzi pokaże w Ochotnicy to każe aresztować, dowiaduje się o meliny z bronią, a mnie jak by mnie dostał to ma pasy drzeć38. Jedna z teorii głosi, że pracujący u Rungiera w lesie Wojciech i Franciszek Dolińscy, od momentu pojawienia się Pod Magórką partyzantów „Ognia” przestali przychodzić „do roboty”, a on z tego powodu doniósł na nich do UB. Sam jednak Jakub Doliński do końca życia nie był w pełni przekonany, że to właśnie ci dwaj poinformowali władzę o ich kontaktach z partyzantami39. Wiadomo na przykład, że w lutym 1945 r. w notatkach PUBP w Nowym Targu na temat Ochotnicy pojawia się wzmianka, że Franciszek Doliński przechowuje u siebie broń. Świadczy to o tym, że już wtedy na terenie wsi działali niezidentyfikowani dotychczas informatorzy UB40.

Obóz "ogniowców" nad Przełęczą Borek. Lato 1946 r. (IPN)

Jakub Doliński ujawnił się po amnestii w 1947 r., następnie zaś wyjechał na Ziemie Zachodnie. Po aresztowaniu w 1947 r. Leona Chlebka okazało się, że broń, którą u niego znaleziono pochodziła właśnie od Dolińskiego. UB nie zdołał jednak zlokalizować wówczas jego miejsca zamieszkania, dzięki czemu uniknął aresztowania. Później powrócił z zachodu i aż do śmierci w 2000 r. mieszkał Za Holiną w Ochotnicy Górnej.
Leon Chlebek, któremu w październiku 1947 r. odebrano dwa pistolety został skazany wyrokiem WSR w Krakowie na 7 lat więzienia. Na wolność wyszedł w roku 195341. Działający razem z nim informator zgrupowania Jan Jaróg był poszukiwany przez UB i ukrywał się na Dolnym Śląsku.
Franciszek Cebula został po aresztowaniu skazany na dożywotnie więzienie. Jego brat Józef Cebula, z jednej strony utrzymujący kontakty z oddziałem partyzanckim „Wiarusy”, z drugiej mający nie najlepszą opinię pośród mieszkańców Ochotnicy, został w listopadzie 1947 r. pochwycony przez żołnierzy placówki KBW w Ochotnicy Górnej. Po kilku dniach znaleziono go powieszonego na drzwiach aresztu42.
Gajowy Franciszek Szlaga „Mientka” ujawnił się wraz ze swoją żoną w marcu 1947 r. W późniejszych latach udzielał pomocy oddziałowi partyzanckiemu „Wiarusy”, za co trafił do więzienia43.

Pod koniec listopada 1948 r. do domu Jana Wójciaka przyszło kilku funkcjonariuszy UB. Kazali pokazać gdzie jest zakopana maszyna do pisania i rogatywka „Ognia”. Po odkopaniu tych rzeczy zabrali go ze sobą do Nowego Targu. Po kilku dniach został jednak wypuszczony, gdyż UB zamierzało wykorzystać go jako agenta44. W znanych autorowi dokumentach nie figuruje on jednak jako współpracownik UB, nie wiadomo więc czy próba werbunku zakończyła się sukcesem. Ostatni bezpośredni świadek pobytu „Ognia” Pod Magurką, córka Jana Wójciaka – Maria Królczyk zmarła w 2003 r.

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (2) – część 1/2>
Strona główna>


19. Ibidem, s. 419–421.
20. Relacja Marii Królczyk z lipca 2002 r.
21. M. Korkuć, op. cit., s. 419–421, 586; S. Wałach, op. cit., s. 464.
22. IPN Kr 07/304, Akta kontrolno-śledcze sprawy przeciwko Andrzejowi Gocowi, k. 15; B. Dereń, Józef Kuraś „Ogień” – partyzant Podhala, Warszawa 2000, s. 209–210; M. Korkuć, op. cit., s. 523. W swojej książce Bolesław Dereń błędnie podaje Skałkę nad Ochotnicą jako miejsce spotkania „Szpona” z „Ogniem”.
23. S. Wałach, op. cit., s. 461, 463. W materiałach UB pojawia się informacja o tym, że wraz z Alojzym Piotrowskim zabity został również Marian Bielski, będący tak jak ten pierwszy funkcjonariuszem UBP w Katowicach (IPN Kr 074/12, Materiały pomocnicze do historii bandy „Ognia”, t. 2, k. 301). Natomiast Jan Waśniowski (Wiśniewski?) miał być zastrzelony już 24 sierpnia, razem z osobnikiem o nazwisku Purak (Ibidem, k. 308). Wraz z Aleksandrą Borkenhage (Chage-Borken?) zabity miał być 28 sierpnia także Czesław Przyboś (Ibidem, k. 334).
24. Relacja Marii Królczyk z lipca 2002 r.
25. M. Korkuć, op. cit., s. 547–548.
26. IPN Kr 06/1, Sprawa obiektowa przeciwko bandzie „Ognia”, t. 1, Meldunek specjalny z dnia 12 X 1946 r. W przytaczanym przez M. Korkucia „Meldunku zwiadowczym pięciodniowym Dowództwa WBW woj. krakowskiego za okres od 25 IX do 30 IX 1946 r.” pojawia się nazwisko Różalski, a nie Rozalski (M. Korkuć, op. cit., s. 527).
27. Relacja Leona Chlebka z 9 VIII 2005 r.; Relacja Marii Królczyk z lipca 2002 r.
28. S. Wałach, op. cit., s. 464.
29. Relacja Marii Szlaga z września 2003 r.
30. Ibidem.
31. S. Wałach, op. cit., s. 464.
32. Relacja Leona Chlebka z 9 VIII 2005 r.; Relacja Anieli Kłak z sierpnia 2003 r.; Relacja Marii Królczyk z lipca 2002 r. Według przekazanych autorowi relacji nieżyjącego już żołnierza KBW (Relacja I – zbiory własne autora), grupą, która trafiła Za Holinę, miał dowodzić oficer o nazwisku Olejniczak. To właśnie on wykazywał się w trakcie śledztwa szczególnym okrucieństwem (bicie drewnianym drągiem i zamoczonym w wodzie workiem z mąką), a następnie po zabiciu braci Dolińskich oddał do ich zwłok kilka strzałów z pistoletu, aby można było napisać w raporcie, że zostali zastrzeleni w czasie ucieczki. Z tego samego źródła pochodzi przekaz o ucieczce Jakuba Dolińskiego, któremu to kajdanki poluzować miała idąca z wojskiem kobieta, najprawdopodobniej sanitariuszka.
33. M. Korkuć, op. cit., s. 527–528. W swoim opracowaniu M. Korkuć podaje za „Meldunkiem zwiadowczym nr 00392” Sztabu Dowództwa WBW woj. krakowskiego, że Franciszek Doliński miał pseudonim „Śmiały”, jego brat Wojciech „Smrek”, Jakub Doliński „Kat”, a Franciszek Cebula „Kacper”. Pseudonimy te nie znalazły dotychczas potwierdzenia w dostępnych autorowi relacjach, ani w przytaczanym przez S. Wałacha notatniku „Ognia”.
34. Relacja Leona Chlebka z 9 VIII 2005 r.; Relacja Marii Królczyk z lipca 2002 r.; S. Wałach, op. cit., s. 473-474.
35. Relacja Marii Szlaga z września 2003 r.
36. W. Budarkiewicz, op. cit., s. 50, 168.
37. Relacja Władysława Chrobaka „Wróbla” z lipca 2002 r.
38. Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Zespół IV batalionu 1. psp AK, k. 428–429, Meldunek „Lamparta” do „Borowego”.
39. Relacja Stanisława Dolińskiego z 9 VIII 2005 r.
40. IPN Kr 06/2, Sprawa obiektowa przeciwko bandzie „Wiarusy”, t. 8, k. 80.
41. IPN Kr 07/823, Akta kontrolno-śledcze sprawy przeciwko Leonowi Chlebkowi.
42. Relacja Anieli Kłak z sierpnia 2003 r.; Relacja Marii Szlaga z września 2003 r.
43. IPN Kr 111/2237, Akta sprawy przeciwko Jakubowi Tomaśko i Franciszkowi Szladze.
44. IPN Kr 06/2, Sprawa obiektowa przeciwko bandzie „Wiarusy”, Raport z przeprowadzonej akcji p-ko współpracownikom bandy „Wiarusy”, t. 3, k. 118, Raport z przeprowadzonej akcji przeciwko współpracownikom bandy „Wiarusy”; Relacja Marii Królczyk z lipca 2002 r.

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (1) – część 5/5

Jan Jandziś „Sosna” ukrywał się ostrzeżony przez „Korkociąga”, że o likwidację Świątka i Sobolewa UB podejrzewa jego i Augustyna Kurka70. Ujawnił się 8 III 1947 r. w PUBP w Tarnowie, zatajając jednak szczegóły swej działalności. Przyznał się tylko do udziału w nieudanej próbie zamachu na Sobolewa, ograniczając swoją rolę do wskazania „sowietnika”71. Wkrótce zatrzymany przez funkcjonariuszy UB zbiegł z samochodu, którym wieziono go do Tarnowa. Ponownie ujęto go 21 IX 1951 r. pod fałszywym nazwiskiem w Przemyślu. 29 II 1952 r. WSR w Krakowie pod przewodnictwem Tadeusza Makowskiego72 skazał go za dowodzenie akcjami likwidacyjnymi na karę śmierci, złagodzoną na mocy amnestii do 15 lat więzienia.

Poszukiwany przez UB Mieczysław Cielocha został aresztowany przypadkowo w noc sylwestrową 1946 r. Jak zapisał w 1980 r. funkcjonariusz Biura „C” Józef Bankiewicz:

W nocy 31 grudnia 1946 r. żołnierze jedn. WP oddelegowani do przeprowadzenia akcji propagandowej przedwyborczej na terenie powiatu Tarnów, będąc we wsi Wola Rzędzińska – przypadkowo zatrzymali osobnika, który nie posiadał żadnych dokumentów, a rewidujący go żołnierze znaleźli przy nim pistolet. Wobec powyższego przekazali w/w do dyspozycji PUBP w Tarnowie. W toku prowadzonego śledztwa i czynności operacyjnych ustalono, że zatrzymany osobnik to Cielocha Mieczysław ps. „Sprytny” i jest dowódcą bojówki WiN.

W ciągu kilku dni aresztowano pozostałych członków jego grupy i błyskawicznie przygotowano rozprawę, która miała odegrać ważną rolę propagandową w okresie przedwyborczym73. Po procesie pokazowym przeprowadzonym w „czarnej sali” Sądu Okręgowego w Tarnowie, WSR w Krakowie pod przewodnictwem Juliana Polana-Haraschina74 ogłosił 15 I 1947 r. wyrok, w którym M. Cielochę (i dziewięciu pozostałych oskarżonych) skazano na śmierć75. Wyrok wykonano 7 II 1947 r. w więzieniu w Tarnowie, plutonem egzekucyjnym dowodził sierż. Józef Dawid76.

Bolesław Kalaciński ps. „Trawka”, fotografia sygnalityczna wykonana w areszcie PUBP w Tarnowie w 1948 r. (Z archiwum IPN).

Udział w likwidacji tarnowskich funkcjonariuszy bezpieki miał dla niektórych jej uczestników również inne, całkowicie nieoczekiwane następstwa. Fakt ten stał się bowiem podstawą szantażu przy werbunku do współpracy tych, którzy za zamach na Świątka i Sobolewa nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności sądowej.
Ujawnienie w wyniku akcji amnestyjnej udziału Jandzisia w nieudanej próbie zamachu na Sobolewa stało się podstawą planu jego zwerbowania w czerwcu 1947 r. Jandziś wówczas zbiegł i zaczął się ukrywać, a gdy został aresztowany (jako ostatni), był już w pełni obciążony zeznaniami innych i sądzony77.

Inny los spotkał drugiego wykonawcę tego zamachu. Stanisław Zaucha „Olsza” uniknął aresztowania w styczniu 1947 r., ukrywał się w Woli Rzędzińskiej i 4 IV 1947 r. ujawnił się, także z udziału w likwidacji Sobolewa. Już w sierpniu 1947 r. zatwierdzono w WUBP w Krakowie jego kandydaturę na werbunek, który nastąpił 16 II 1948 r. Zadaniem informatora ps. „Brzoza” było rozpracowywanie byłych członków bojówki, a także znanych mu żołnierzy AK. Tak w PUBP oceniano jego współpracę po dwudziestu miesiącach:

Inf. „Brzoza”, zawerbowany 16 II 1948 r. jako ujawniony członek nielegalnej organizacji „WiN”, pochodzenia chłopskiego. Od chwili zawerbowania pracuje dobrze. Na podstawie doniesień inf. „Brzoza” aresztowano 5 członków bandy, oraz wyłoniono z terenu jego miejsca zamieszkania byłych czł[onków] AK, z którymi inf. jest obecnie w kontakcie. Dalsze jego możliwości pracy są takie, że obecnie może on tylko dawać wiadomości o byłych członkach AK, gdyż bandy w terenie jego zam. nie ma, lecz na tymże terenie grasowały bandy „WiN-owskie” po wyzwoleniu, z którymi to bandami sam był powiązany, a obecnie ma dalszy kontakt z ujawnionymi członkami „WiN” oraz AK, w którym to środowisku tkwi bezpośrednio78.

W krótkim czasie okazało się jednak, że w rzeczywistości informator w miarę upływu czasu coraz mniej chętnie współpracował, a na początku 1950 r. odmówił kategorycznie. Podczas spotkania kontrolnego 11 III 1950 r.

…w trakcie badań i prowadzonych rozmów inf. „Brzoza” przyznał się, że będąc u spowiedzi – przyznał się księdzu, że wydał do Urzędu Bezpieczeństwa ludzi, którzy zostali aresztowani […] przy czym powiedział, że współpracuje z UB, na co rzekomo miał powiedzieć mu ów ksiądz, że tego robić nie należy, gdyż tym samym zdradzając kogoś wyrządza się krzywdę tej osobie, co jest grzechem. W związku z tym, że zachodzi podejrzenie, że inf. „Brzoza” może specjalnie być nastawiony ze strony kleru, wobec tego nie dawano inf. „Brzoza” żadnego zadania, lecz postanowiono delikatnie się z nim obejść i zrobić z nim rzadziej spotkania celem utrzymania go na łączności do czasu gruntownego zbadania sprawy79.

To „delikatne obejście” oznaczało, że za sprawą UB Zaucha został usunięty ze szkoły. Zwrócił się wówczas z prośbą o zwolnienie ze współpracy i umożliwienie dalszego kształcenia do MBP. Wyjaśniając problem, WUBP w Krakowie w piśmie do MBP stwierdził, że ww. na żadne względy nie zasługuje. Po kilku tygodniach korespondencji w MBP uznano, że jest to problem urzędu w Krakowie. Ostatecznie 12 I 1951 r. raport o wyeliminowaniu informatora ps. „Brzoza” został zatwierdzony przez zastępcę szefa WUBP w Krakowie, a S. Zaucha poddany rozpracowaniu80.

Bolesław Kalaciński ps. „Trawka”, (Z archiwum IPN).

Po aresztowaniu na początku lat 50. Kowala i Jandzisia pojawiły się nowe materiały świadczące o udziale w pracy podziemnej, w tym w akcjach likwidacyjnych, Bolesława Kalacińskiego. Wykorzystali to funkcjonariusze Wydziału III WUBP w Krakowie, którzy 7 XI 1952 r. zmusili go do podpisania zobowiązania do współpracy. Kalaciński przyjął ps. „Zimny”. Zatwierdzając werbunek zastępca szefa WUBP w Krakowie napisał:

W wypadku nie otrzymania szybkich rezultatów wyników współpracy z winy informatora – aresztować. W związku z tym prowadzić prawidłową współpracę – skoncentrować go na walce z ukrywającymi się, za 3 mies. zameldować81.

Mimo tej notatki, niechętny współpracy „Zimny” nie został aresztowany. Przez następne miesiące to zrywał spotkania, to pozwalał na nawiązanie z nim kontaktu, składał zlecane mu opracowania struktur AK i WiN, unikał jednak podawania personaliów, a w charakterystykach osób pomijał wiele znanych dobrze UB faktów. Po osiemnastu miesiącach takiej współpracy, którą kontynuowano zapewne w nadziei, że uda się przełamać jego niechęć, 30 V 1954 r. przekazano „Zimnego” do PUBP w Tarnowie. Po siedmiomiesięcznej przerwie w październiku 1954 r. podjął go szef PUBP. Stosunek Kalacińskiego do dalszych kontaktów najlepiej oddają – zapisane przez prowadzącego – słowa informatora:

W toku przeprowadzonych rozmów na okoliczność działalności AK i WiN wyraził się, że przecież ta organizacja nie istnieje i po co wam stale wałkować jedno i to samo zagadnienie. Poza tym w dalszym ciągu zaczął biadolić nad swoją pracą zawodową i co do współpracy z UB to on nie ma możliwości i o niczym nie wie obecnie82.

Po kwietniu 1955 r. „Zimny” całkowicie przestał stawiać się na spotkania. W lutym 1956 r. w PUdsBP w Tarnowie założono na niego sprawę ewidencyjno-operacyjną (potem – operacyjnej obserwacji). Wkrótce B. Kalaciński stał się jedną z czołowych postaci środowiska kombatanckiego w Tarnowie.

W październiku 1956 r. ujawnił publicznie, że stosowano wobec jego osoby szantaż, jak się wyraził wciągając go do współpracy, jako pierwszy wszczął oszczerczą propagandę na terenie Tarnowa skierowaną p-ko Partii i całemu systemowi socjalistycznemu. Oskarżał funkcj[onariuszy] b. Urzędu B.P., że stosowali p-ko niemu niedozwolone metody śledztwa. Samowolnie powołał Komisję Rehabilitacyjną złożoną z czł. WiN udzielając rehabilitacji osobom zwolnionym z więzień wciągając tychże do ZBoWiD. […] został wybrany na z-cę przewodniczącego zarządu ZBoWiD w Tarnowie. Pełniąc te obowiązki polecił, aby przy przyjmowaniu członków […] nikt z czł. Partii lub innych osób nie mógł przedostać się w szeregi ZBoWiD83.

Rozpracowanie B. Kalacińskiego z wykorzystaniem kilku tajnych współpracowników, pomocy obywatelskich i perlustracji korespondencji trwało do lipca 1966 r. i ponownie od czerwca 1970 do listopada 1974 r. Uznano wtedy, że ze względu na wiek (66 lat) nie stanowi on żadnego zagrożenia bezpieczeństwa wewnętrznego84. Były kierownik Rady WiN Tarnów stanowi doskonały przykład trudnych losów swojego pokolenia.

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (1) – część 1/5>
Strona główna>


70. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 40/52, Akta sprawy karnej p-ko J. Jandzisiowi, k. 25, Protokół przesłuchania J. Jandzisia, Kraków, 24 IX 1951; Ibidem, k. 125, Protokół rozprawy głównej, Kraków, 14 II 1952.
71. IPN Kr 009/2572, t. 1, Teczka personalna informatora ps. „Zimny”, k. 91, Wyciąg z oświadczenia ujawnionego Jandzisia Jana.
72. Tadeusz Makowski, ur. 27 IV 1922 w Sosnowcu, woj. katowickie, s. Jana i Marii (z d. Szklarzyk). W l. 1929–1935 ukończył szkołę powszechną w Sosnowcu, a następnie Gimnazjum im. Bolesława Prusa (1939) oraz Liceum Administracyjne w Katowicach (1945). W tym czasie pracował w piekarni „Hanke” w Sosnowcu (1940–1941), w Fabryce Części Rowerowych w Będzinie (1941), był także przez kilka miesięcy wywieziony do obozu robót przymusowych w Heidebrek w III Rzeszy (VIII–XI 1941), następnie był zatrudniony jako księgowy w hurtowni „Ziemiopłód” w Będzinie (1942–1945) oraz kierownik działu Wojewódzkiej Centrali Rolno-Handlowej w Katowicach (1945). W „ludowym” WP od 31 VII 1945 r., skierowany został do Szkoły Oficerów Poborowych w Łodzi. Po jej ukończeniu pracował w sądownictwie wojskowym, początkowo jako asesor w WSR w Katowicach – 1 III 1946 – 18 VI 1947, a następnie w WSR w Krakowie. Pełnił tu funkcję asesora od 3 VII 1947 do 15 XII 1949 r., a następnie sędziego 16 XII 1949 – 15 VII 1955 r. W 1948 r. rozpoczął studia prawnicze na UJ, uzyskując w 1951 r. tytuł magistra praw. Zdemobilizowany 15 VII 1955 r., pracował następnie w sądownictwie powszechnym, początkowo w Sądzie Wojewódzkim w Krakowie, a następnie w Sądzie Wojewódzkim w Tarnowie. Mieszka w Tarnowie. AWL, TAP Tadeusza Makowskiego; AWL, WSR w Krakowie, Sprawy różne sądu 1947.
73. IPN Kr 056/1, t. 12, Raport dekadowy Sekcji II Wydziału III WUBP w Krakowie za okres 1–10 I 1947, k. 174–175; IPN Kr 028/2, t. 2, Raport do Wydziału III WUBP w Krakowie, Tarnów, 1 I 1947, k. 223; IPN Kr 074/97, Charakterystyka nr 98 reakcyjnej bandy terrorystyczno-rabunkowej WiN dowodzonej przez Cielocha Mieczysława ps. „Sprytny”, k. 7
74. Julian Polan-Haraschin (1912–1984), sędzia WSR w Krakowie od 1 IV 1946 r., zastępca szefa WSR w Krakowie od 20 IX 1946 do 2 III 1951 r., w tym czasie p.o. szef WSR w Krakowie od 7 VIII 1947 do 16 IX 1947 r. Biogram zob.: F. Musiał [w:] „Aparat represji w Polsce Ludowej 1944–1989”, t. 1, w druku.
75. Szerzej zob.: W. Frazik, F. Musiał, op. cit., s. 166.
76. Józef Dawid, ur. 24 II 1906 r. w Dąbrówce Szczepanowskiej, pow. tarnowski, s. Wojciecha i Anny. Ukończył 7 klas szkoły powszechnej. W l. 1919–1927 pracował na roli w rodzinnym gospodarstwie oraz jako drwal. W l. 1927–1928 odbywał służbę wojskową w 16. pp w Tarnowie, a następnie do 1931 r. w 1. Baonie KOP. Później do 1939 r. był drwalem. W kampanii wrześniowej przydzielony do Baonu Obrony Lwowa, po kapitulacji miasta dostał się do niemieckiej niewoli, z której zdołał zbiec. W l. 1939–1945 pracował na roli, żołnierz AK. Od 22 VI 1945 r. referent gminny w PUBP w Tarnowie, od 1 IX 1945 r. komendant bloku, a od 14 X 1947 r. administrator aprowizacyjno-gospodarczy, zwolniony dyscyplinarnie 31 XII 1948 r. Członek PPR, a później PZPR. Przez władze komunistyczne odznaczony m.in. dwukrotnie Brązowym Krzyżem Zasługi. Awanse: plutonowy – 22 VII 1946, sierżant – 24 I 1947. IPN Kr 0149/373, Akta osobowe Józefa Dawida.
77. IPN Kr 028/1, t. 5, Sprawozdania Referatu III PUBP w Tarnowie 1946–1947, k. 131, Raport dekadowy za okres 8–18 VI 1947; Ibidem, k. 138, Raport dekadowy za okres 18–28 VI 1947.
78. IPN Kr 028/1, t. 6, Sprawozdania Referatu III PUBP w Tarnowie 1948–1950, k. 272–273, Raport za listopad 1949, stan agentury Referatu III.
79. IPN Kr 009/64, Teczka osobowa informatora ps. „Brzoza”, k. 21, Meldunek, Tarnów, 28 III 1950.
80. IPN 00231/169, Sprawa obiektowa dot. członków WiN, t. 6, k. 80–90, Materiały dot. S. Zauchy; IPN Kr 009/64, Teczka osobowa informatora ps. „Brzoza”.
81. IPN Kr 009/2572, t. 1, Teczka personalna informatora ps. „Zimny”, k. 17, Raport o dokonanym werbunku informatora ps. „Zimny”, Kraków, 8 XI 1952.
82. Ibidem, t. 2, Teczka robocza informatora ps. „Zimny”, k. 65, Raport z odbytego spotkania z inf. „Zimny”, Tarnów, 19 X 1954.
83. Ibidem, t. 3, Kwestionariusz ewidencyjny na B. Kalacińskiego, k. 22–24, Charakterystyka, Tarnów, 19 X 1961.
84. Ibidem, t. 3–4, Kwestionariusz ewidencyjny na B. Kalacińskiego.
 

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (1) – część 1/5

Z przyjemnością informuję, że publikacją poniższego artykułu autorstwa historyków z krakowskiego oddziału IPN – Wojciecha Frazika i Filipa Musiała, pt. Likwidacja Juliana Świątka i Lwa Sobolewa z PUBP w Tarnowie (1946), strona „Żołnierze Wyklęci – Zapomniani Bohaterowie” rozpoczyna stałą współpracę z Redakcją „Zeszytów Historycznych WiN-u”.
Dzięki temu czytelnicy będą mieli okazję zapoznawać się regularnie z publikowanymi w dotychczas wydanych numerach ZH WiN-u najciekawszymi artykułami odkłamującymi najnowszą historię Polski oraz odtwarzającymi heroiczną walką antykomunistycznego podziemia z lat powojennych.
Życzę zajmującej lektury !


Wojciech Frazik, Filip Musiał
Likwidacja Juliana Świątka i Lwa Sobolewa z PUBP w Tarnowie (1946)

Jedną z najbardziej aktywnych, a zarazem najlepiej zorganizowanych struktur w Okręgu Krakowskim WiN był Inspektorat Tarnowski krypt. „Sztuczne Nawozy”, „Wodospad”1. Inspektoratem kierował najpierw kpt. Zbigniew Rogawski „Oborski”, a od 1 VI 1946 r. Władysław Kowal „Sanecki”2.
Opisując specyfikę struktur tarnowskich Zdzisław Zblewski zwraca uwagę na przejęcie przez Inspektorat kontroli nad poakowskimi oddziałami zbrojnymi, z których najaktywniejsze były: oddział dywersyjny dowodzony przez Stanisława Pyzika „Arwińskiego”, „Kwietniowskiego”, „Orzańskiego”, a utworzony na bazie Placówki AK w Gromniku krypt. „Gronostaj”, „Gertruda”3 oraz „Armia Wyzwolenia” dowodzona przez Tadeusza Kusiona „Zawalskiego”4. Obok nich funkcjonowało kilka mniejszych oddziałów i grup zbrojnych podporządkowanych Inspektoratowi, a stanowiących najczęściej kontynuację działalności placówek AK-owskich. Spośród nich wyróżniały się dwa, które spełniały funkcję oddziałów osłony. Pierwszy został utworzony na rozkaz Mariana Borowca „Myszki”, „Idzikowskiego” (późniejszego kierownika Placówki WiN w Tarnowie) przez Teodora Truchana „Bartosza”, „Baranowskiego”. Jesienią 1945 r. dowództwo nad oddziałem objął Wojciech Błasik „Walek”. Oddział pozostawał pod rozkazami Rady WiN Tarnów i nazywany był grupą patrolową albo oddziałem samoobrony5. Inspektor Rejonu miał natomiast do dyspozycji oddział osłony dowodzony przez Jana Jandzisia „Sosnę”6. Sformowany jeszcze latem 1945 r. składał się w przeważającej części z nieujawnionych żołnierzy z placówki AK w Mościcach i nazywany był także „grupą »D«”7. Najprawdopodobniej działało w nim jedenaście osób, obok Jandzisia: Rudolf Banaś „Ryder”, Władysław Banaś, Franciszek Durał, Augustyn Kurek „Krzak”, Tadeusz Puchała „Konrad”, „Siekiera”8, Wojciech Rajski „Wojtuś”, Władysław Szepielak „Szpak”, Roman Śledź „Świt”, Adolf Wiśniewski „Wrona” oraz Edward Wojdyło „Pantera”.

Edward Wojdyło ps. „Pantera”, członek oddziału osłonowego Inspektora Rejonu, tzw. „grupy »D«”, (Z archiwum IPN).

Do zadań oddziałów osłony nazywanych też samoobroną należała ochrona działaczy WiN, likwidacja zbyt gorliwych i niebezpiecznych dla konspiracji funkcjonariuszy UB i MO oraz konfidentów i członków PPR, wykonywanie kar chłosty na sympatykach PPR oraz pozyskiwanie funduszy na dalszą działalność niepodległościową. Podobnie było w Tarnowskiem, gdzie o podległej mu grupie inspektor tarnowski zeznał, że jej zadaniem było wykonywanie wyroków śmierci na osobnikach, którzy zagrażali bezpieczeństwu naszej […] organizacji, a także, iż nie dokonała żadnych napadów rabunkowych z ramienia organizacji WiN. Dokonała natomiast kary chłosty na kilku osobnikach9.

W niniejszym tekście pragniemy zwrócić uwagę na dwie najgłośniejsze akcje likwidacyjne przeprowadzone w Inspektoracie Tarnowskim WiN. Pierwsza miała miejsce 28 III 1946 r. i wymierzona była w zastępcę szefa PUBP w Tarnowie Juliana Świątka, drugą przeprowadzono 10 IX 1946 r., likwidując „doradcę” sowieckiego przy PUBP w Tarnowie kpt. Lwa Sobolewa10.
Żadna z tych akcji nie zostałaby zapewne podjęta, ani nie zakończyłaby się powodzeniem, gdyby w Tarnowskiem nie istniały rozbudowane struktury wywiadowcze. Obok sieci Brygad Wywiadowczych krypt. „Hetman”, funkcjonowała siatka informatorów pozostających w łączności z działaczami struktur terytorialnych WiN. Jednym z najważniejszych był Zygmunt Wójcik „Korkociąg”11 – oficer śledczy PUBP w Tarnowie – będący wywiadowcą tarnowskiej Rady WiN. Raporty „Korkociąga” dotyczyły aresztowanych osób, prowadzonych śledztw i stosowanych metod śledczych, planów PUBP, akcji specjalnych, mających nastąpić aresztowań i personaliów pracowników bezpieki. Zebrane informacje przekazywał Marianowi Borowcowi w czasie bezpośrednich spotkań albo w formie pisemnych raportów za pośrednictwem Wojciecha Błasika. W wyjątkowych wypadkach zostawiał koperty z informacjami w sklepie spożywczym Feliksa Miki „Karasia” (żołnierza AK) przy ul. Krakowskiej12.

Likwidacja Juliana Świątka

Julian Świątek, syn Jana (pracownika szewskiego) i Marii, urodził się 1 VII 1925 r. w Rzędzinie, gm. Gumniska. Do 1937 r. ukończył 6 klas szkoły powszechnej w Rzędzinie, a do 1939 r. jeszcze 2 klasy gimnazjum. W 1942 r. zdał maturę kupiecką, następnie od 1 IX t.r. pracował w Urzędzie Pocztowym Tarnów II. Od 1 III 1945 r. należał do PPR. Ukończył kurs partyjny – polityczny z w
ynikiem bardzo dobrym i popierany przez Komitet Powiatowy PPR zgłosił się do pracy w PUBP w Tarnowie. Jak napisał w podaniu o przyjęcie w poczet pracowników Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowie:

[…] Praca i służba w Bezpieczeństwie odpowiada mi, bo jako dobry Polak i PPR-owiec pragnę pracą swą przyczynić się do utrwalenia porządku w Polsce Demokratycznej. W tym to dziele będę miał możność skutecznie i czynnie brać udział w usunięciu wrogów sanacyjnych i kapitalistów działających na szkodę dobra Obywateli w Polsce Demokratycznej.

Od 4 VI 1945 r. był referentem, od 23 VII 1945 r. kierownikiem Sekcji III, od 6 I 1946 r. kierownikiem Referatu V. Od początku wyróżniał się gorliwością i zyskiwał pozytywne opinie przełożonych. Już po dwóch miesiącach referent personalny pisał o nim:

Z pracy wywiązuje się dobrze, jako nowy pracownik zasługuje na pochwałę. Prócz pracy służbowej poświęca [się] propagandzie politycznej w naszym Urzędzie o zasadach demokratycznych i PPR. Pod koniec listopada 1945 r. stwierdzał zaś: z pracy wywiązuje się bardzo dobrze, wkradł się w zaufanie u wszystkich partii politycznych, zdobył szeroką agenturę, z którą pracuje dobrze, co wykazuje dużą ilością spraw rozpracowanych i wykonanych po linii politycznej. Jako jeden z pierwszych pracowników zasługuje na pochwałę Urzędu.

W konsekwencji od 1 II 1946 r. pełnił funkcję zastępcy szefa PUBP13.
Według zachowanych źródeł, decyzję o likwidacji 20-letniego funkcjonariusza UB podjęto ze względu na represjonowanie żołnierzy AK, masowe aresztowania, za które był odpowiedzialny oraz rozbicie konspiracyjnej organizacji harcerskiej. Dodatkowo „Korkociąg” informował o wyjątkowo brutalnych metodach śledczych stosowanych przez Świątka i jego podwładnych14. W raporcie informacyjnym Inspektoratu Tarnów WiN zapisano, że Świątek był sprawcą aresztowań wśród młodzieży gimnazjalnej stowarzyszonej w Związku Obrońców Ojczyzny, z których 9 wywieziono do Krakowa. Obecnie Świątek i kilku PPR-ów na koszta przekazania sprawy aresztowanych w kompetencje sądu grodzkiego w Tarnowie wyłudzili od rodzin aresztowanych 35 000 zł15.
Według zeznań M. Borowca i J. Jandzisia, na podstawie raportów nadsyłanych przez „Korkociąga”, Borowiec – wówczas kierownik Placówki Tarnów WiN – wystąpił do zastępcy kierownika Rady – W. Kowala – z wnioskiem o likwidację Świątka, a Kowal przeprowadzenie akcji powierzył J. Jandzisiowi16. Natomiast Kowal twierdził, że meldunek przekazał Eugeniuszowi Holikowi „Doboszowi”, „Bieleckiemu” – wówczas kierownikowi Rady Tarnów WiN, który posiadał bezpośredni kontakt z Jandzisiem, a potem dowiedział się o tym, że Świątka zlikwidowano17. Udział „Dobosza” w wydaniu wyroku wydaje się bardziej prawdopodobny. Potwierdzał tę wersję również Józef Zabrzeski, powołując się na słowa Bolesława Kalacińskiego:

wiem od „Trawki”, że polecenie to wydał ówczesny kom. obwodu Bielecki mieszkający w Mościcach18.


Władysław Kowal ps. „Sanecki”, inspektor Inspektoratu Tarnowskiego WiN, (Z archiwum IPN).

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (1) – część 2/5>
Strona główna>


1. Szerzej zob.: Z. Zblewski, Tarnowska organizacja Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” w latach 1945–1948, „Pamięć i Sprawiedliwość”, 2004 nr 1, s. 133–159; W. Frazik, F. Musiał, Aparat represji wobec tarnowskich struktur Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, Ibidem, s. 161–195.
2.  Władysław Kowal (1905–1972) „Franek”, „Wiesław”, „Robak”, „Rola”, „Sanecki”, „Zamorski”, nazw. konsp. Władysław Strusiński. Biogram zob.: T. Łaszczewski [w:] MSBUDN, t. 7, s. 96–99.
3. Zob. np.: IPN Kr 074/96, Charakterystyka nr 97 reakcyjnej bandy terrorystyczno-rabunkowej dowodzonej przez Pyzika Stanisława, występującego pod ps. „Arwiński”, „Kwietniowski” i „Orzański”.
4. IPN Kr 074/95, Charakterystyka nr 96 reakcyjnej bandy pod nazwą „Armia Wyzwolenia” z terenu pow. Brzesko – zabarwienie WiN-owskie; IPN Kr 4/5, Akta sprawy karnej p-ko T. Kusionowi i in.
5. Zob. np.: IPN Kr 074/198, Charakterystyka nr 199. Dot. bojówki WiN-owskiej z Tarnowa pod d-ctwem Błasik Wojciecha ps. „Walek”; Bolesław Kalaciński przeczył temu jakoby Rada Tarnów WiN miała do dyspozycji oddział osłony, twierdząc, że jedyną tego typu strukturą dowodził J. Jandziś podporządkowany bezpośrednio W. Kowalowi. Jednak twierdzenie to zdaje się rozmijać z rzeczywistym stanem rzeczy. IPN Kr 009/2572, t. 2, Teczka robocza informatora ps. „Zimny”, k. 75–76, Donos informatora ps. „Zimny”, Tarnów, 13 XI 1954. Por.: AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 450/52, Akta sprawy karnej p-ko W. Błasikowi i in.
6. Jan Jandziś, ur. 7 III 1906 r. w Staromieściu, pow. rzeszowski, s. Michała i Anny (z d. Walat). W 1929 r. przyjechał w Tarnowskie i zamieszkał w Świerczkowie, pracował w Państwowej Fabryce Związków Azotowych w Mościcach. W 1931 r. przeprowadził się do Mościc. W l. 1942–1944 dowódca Placówki AK Mościce, następnie w oddziale leśnym „Kaliny”. Od 1945 r. w konspiracji poakowskiej. Od 1944 r. pracował w Zakładach Mleczarskich w Mościcach. Żonaty od 1931 r., miał czworo dzieci. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 40/52, Akta sprawy karnej p-ko J. Jandzisiowi i in.; IPN Kr 074/93, Charakterystyka nr 94 bandy terrorystyczno-rabunkowej WiN d-ca Jandziś Jan ps. „Sosna”.
7. IPN Kr 074/93, Charakterystyka nr 94 bandy terrorystyczno-rabunkowej WiN d-ca Jandziś Jan ps. „Sosna”; AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 373/49, Akta sprawy karnej p-ko B. Kalacińskiemu i in., k. 29, Protokół przesłuchania B. Kalacińskiego, Tarnów, 20 XII 1948.

8. T. Puchała prawdopodobnie pełnił także funkcję łącznika inspektora Inspektoratu Tarnowskiego WiN. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 94/49, Akta sprawy karnej p-ko T. Puchale i in.; Ibidem, Sr 624/50, Akta sprawy karnej p-ko W. Kowalowi i M. Kowal.9. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 624/50, Akta sprawy karnej p-ko W. Kowalowi i M. Kowal, t. 1, k. 52, 57, Protokół przesłuchania W. Kowala, Kraków, 3 VIII 1950; Oddziały osłony, zwane też „Strażą”, istniały także w innych strukturach WiN, rzadko jednak likwidowały funkcjonariuszy UB. Zob. np. F. Kosowicz, Oddział Osłony przy Komendzie Głównej DSZ i I Zarządzie Głównym WiN, „ZHW”, nr 17: 2002, s. 205–230; G. Ostasz, Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” Okręg Rzeszów, Rzeszów 2000, s. 83–89.
10. W protokole oględzin zwłok Sobolewa z 12 IX 1946 r. wpisano imię Leon, równoznaczne z występującym w większości dokumentów rosyjskim imieniem Lew, ale zdarza się też forma Kola (zdrobnienie od Nikołaj). AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 802/47, Akta sprawy karnej p-ko M. Cielosze i in., t. 1, k. 3–6.
11. Zygmunt Wójcik s. Zygmunta, ur. 13 I 1921 r. W czasie okupacji pracował na stacji kolejowej w Tarnowie, równocześnie żołnierz AK w plutonie W. Błasika. Wg W. Błasika Wójcik miał w schyłkowym okresie swej działalności używać ps. „Sowiński”, jednak ta informacja nie znajduje potwierdzenia w innych źródłach. IPN Kr 010/7766, Akta sprawy operacyjnej Z. Wójcika; IPN Kr 07/2664, Akta kontrolno-śledcze p-ko M. Borowcowi, B. Kalacińskiemu i in., k. 8–10, Protokół przesłuchania W. Błasika, Tarnów, 9 I 1950.
12. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 373/49, Akta sprawy karnej p-ko B. Kalacińskiemu i in., k. 100–101, Protokół przesłuchania M. Borowca, Tarnów, 22 II 1949; Ibidem, Sr 369/50, Akta sprawy karnej p-ko M. Borowcowi, k. 23, Protokół przesłuchania M. Borowca, Tarnów, 21 IV 1950; IPN Kr 07/2664, Akta kontrolno-śledcze p-ko M. Borowcowi, B. Kalacińskiemu i in., k. 31, Protokół przesłuchania świadka J. Mojka, Tarnów, 2 II 1950.

13. IPN Kr 0149/530, Akta osobowe J. Świątka; IPN Kr 028/1, t. 4, Raporty okresowe PUBP w Tarnowie 1945, k. 4, Raport operatywny nr 8 za okres od 10 do 15 VI 1945, Tarnów, 16 VI 1945.
14. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 624/50, Akta sprawy karnej p-ko W. Kowalowi i M. Kowal, t. 1, k. 43–44, Zeznanie własne W. Kowala z 28 VII 1950; IPN Kr 07/2664, Akta kontrolno-śledcze p-ko M. Borowcowi, B. Kalacińskiemu i in., t. 3, k. 8–11, Analiza, Tarnów, 2 I 1957.
15. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 624/50, Akta sprawy karnej p-ko W. Kowalowi i M. Kowal, t. 2, k. 54, Raport informacyjny za czas od 20 III do 1 IV 1946 r.
16. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 40/52, Akta sprawy karnej p-ko J. Jandzisiowi, k. 46, Protokół przesłuchania J. Jandzisia, Kraków, 9 X 1951.
17. Ibidem, k. 133, Protokół przesłuchania świadka W. Kowala, Rawicz, 27 II 1952; IPN Kr 07/2664, Akta kontrolno-śledcze p-ko M. Borowcowi, B. Kalacińskiemu i in., t. 3, k. 48–49, Wyciąg z protokołu przesłuchania W. Kowala z dn. 11 VIII 1950.
18. IPN Kr 07/574, Akta kontrolno-śledcze sprawy p-ko J. Zabrzeskiemu, t. 1, k. 99, Protokół przesłuchania J. Zabrzeskiego, Kraków, 1 XII 1948.

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (1) – część 2/5

Rozpoznania postaci i rozkładu dnia Świątka dokonał Borowiec „Myszka”. W akcji wzięli udział oprócz „Sosny” Augustyn Kurek „Krzak”, Roman Śledź „Świt” i Adolf Wiśniewski „Wrona”. Po aresztowaniu Jandziś zeznawał:

Udaliśmy się pod budynek, w którym zamieszkiwał por. Świątek, gdzie urządziliśmy na wymienionego zasadzkę. Kiedy por. Świątek wyszedł z domu [przy ul. Starowolskiego 23], udając się na godz. 8.00 do pracy, ja znając por. Świątka wskazałem jego będącym obok tegoż budynku na czatach Śledziowi Romanowi i Kurek Augustynowi, którzy następnie oddali strzały z posiadanej broni do idącego por. Świątka – raniąc go śmiertelnie. Zastrzelonemu por. Świątkowi – Śledź Roman odpiął pistolet od pasa, po czym wsiedliśmy na rowery i rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę19.

Było to około 200 metrów od domu Świątka, a około 500 metrów od siedziby PUBP przy ul. Krakowskiej. Inne źródło mówi, że było to 200 metrów od urzędu20. Według raportu informacyjnego Inspektoratu Tarnów WiN likwidacji Świątka dokonano o godz. 9.00; tę samą godzinę podano w piśmie komendanta powiatowego MO do prokuratora Sądu Okręgowego w Tarnowie. W meldunku specjalnym PUBP w Tarnowie do Wydziału V WUBP w Krakowie określono godzinę zamachu jako 8.50. Natomiast w telefonogramie sekretariatu PUBP w Tarnowie do Prokuratury Sądu Okręgowego w Tarnowie pisano o godz. 9.5021.

Dawna siedziba Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowie.

Dalszy przebieg wypadków opisuje raport komendanta powiatowego MO w Tarnowie do prokuratora Sądu Okręgowego w Tarnowie, według którego uczestnicy akcji:

…odeszli szybkim krokiem w kierunku ul. Klikowskiej, gdzie przy zbiegu ul. Klikowskiej i Krasińskiego stał trzeci osobnik [A. Wiśniewski – przyp. aut.] czekając na nich wraz z dwoma rowerami. Osobnicy po zabraniu rowerów wsiedli na nie i odjechali ul. Krasińskiego w kierunku ul. Mościckiego i tam ślad po nich zaginął. Osobnik pilnujący rowerów poszedł pieszo za nimi w kierunku ul. Mościckiego. Wszelkie dotychczasowe prowadzone dochodzenia przez tutej[szą] Sekcję Śledczą w sprawie zastrzelenia śp. Świątka Juliana na tutej[szym] terenie nie dały pozytywnego wyniku22.

W zeznaniach osób, które przebieg zamachu znały tylko z relacji pojawiają się także inni jego uczestnicy. I tak Kowal, powołując się na Borowca, twierdził, że wykonawcami wyroku byli oprócz „Sosny” Tadeusz Puchała oraz „Wojtek” (Wojciech Rajski)23. Z kolei Józef Zabrzeski, na podstawie słów Puchały, przypisywał udział w akcji „Sośnie”, nieznanemu mu Zenkowi (pracownikowi fabryki w Mościcach) oraz „Wojtusiowi” (Rajskiemu)24. Być może, że wymienione osoby np. obstawiały rejon likwidacji, a może były tylko znanymi przesłuchiwanym członkami bojówki „Sosny”. Niezależnie od tego, czy ich udział jest prawdopodobny, nie należały do bezpośrednich wykonawców planu.
Po likwidacji Świątka w raporcie informacyjnym Inspektoratu Tarnowskiego WiN zapisano:

W związku z zastrzeleniem zast[ępcy] Kier[ownika] PUB[P] Tarnów Świątka Juliana nastrój na UB jest nieszczególny, wszyscy są wystraszeni i przygnębieni (3 oficerów zastrzelonych w ciągu 4 tygodni25). Chcąc zapobiec podobnym wypadkom UB stara się o przydział sąsiedniej kamienicy, w której mieszkaliby wszyscy pracownicy UB. Prócz tego kilku pracowników wniosło prośbę o zwolnienie ich z UB – powód podali niepewność jutra. Kilku pracowników ma być przydzielonych na inny teren26.

Likwidacja Lwa Sobolewa

Na sposób funkcjonowania PUBP w Tarnowie decydujący wpływ wywierał w 1946 r. „sowietnik” kpt. Lew Sobolew. Jego zdanie było ważniejsze niż decyzje kierownika urzędu. Ze skąpych źródeł można wnioskować, że był zwolennikiem prostych, szybkich rozwiązań, polegających na aresztowaniu podejrzanych bez specjalnego rozpracowania, a następnie uzyskania „dowodów” drogą brutalnych przesłuchań. To właśnie jego polecenia doprowadziły do pochopnej próby aresztowania członków młodzieżowej organizacji konspiracyjnej w lutym 1946 r., zakończonej śmiercią dwóch ubowców i jednego konspiratora27.

Likwidacja „sowietnika” przy PUBP w Tarnowie wiązała się z początkiem „wsypy” struktur WiN w Tarnowskiem, których efektem było rozbicie II ZG WiN28. 4 VIII 1946 r. w podtarnowskiej Łękawicy aresztowano Wiesława Budzika, jednego z członków oddziału NZW Tadeusza Gajdy „Tarzana”29, od kilku tygodni współpracującego z działaczami Inspektoratu Tarnowskiego Brygad Wywiadowczych WiN. Na polecenie Sobolewa, aresztowanego poddano torturom, m.in. powieszonego za ręce wykręcone do tyłu przypiekano palącą się pod stopami benzyną30. W wyniku okrutnego śledztwa bezpieka uzyskała dane o innych członkach oddziału, a następnie o tarnowskich działaczach WiN.

O brutalnych metodach śledczych i szybkich postępach śledztwa alarmował Borowca „Korkociąg” – sam zagrożony dekonspiracją i aresztowaniem. Po raz kolejny „Idzikowski” przekazał informację Kowalowi, który miał podjąć decyzję o likwidacji31. Bezpośrednio po swoim aresztowaniu inspektor tarnowski bardziej szczegółowo opisał drogę do wydania wyroku na „sowietnika”. Według tego zeznania, meldunek „Korkociąga” trafił do „Idzikowskiego”, ten przekazał go ówczesnemu kierownikowi Rady WiN Tarnów „Trawce”, a od niego otrzymał go inspektor „Sanecki” („Zamorski”; mimo zmian pseudonimów podwładni i tak używali dawnego ps. „Rola”). Na comiesięcznym spotkaniu w Krakowie zamiar likwidacji Sobolewa miał zaakceptować kierownik Okręgu WiN Kraków Wojciech Szczepański „Bartosz”32.

Od lewej: Michał Korga – szef PUBP w Tarnowie, Julian Świątek – zastępca szefa, Lew Sobolew – „doradca” sowiecki przy PUBP w Tarnowie, (Z archiwum IPN).

„Sanecki” po raz kolejny akcję powierzył J. Jandzisiowi. „Sosna” przyjął
dowództwo nad likwidacją, jednak nie zgodził się na udział w akcji żołnierzy swojego oddziału. Bolesław Kalaciński po aresztowaniu pisał:

w sierpniu 1946 przyjechał do Mościc na kontakt „Sosna” z „Rolą” i „Rola” wręczył „Sośnie” na piśmie rozkaz zlikwidowania Sobolewa i to w bardzo szybkim czasie. Termin jaki „Rola” określił był kilkudniowy. Rozkaz ten rzekomo miał „Rola” otrzymać z centrali. „Sosna” dość długo oponował temu żądaniu tłumacząc się, że nie posiada ani ludzi ani broni. Wtedy „Rola” wydał mi polecenie ściągnięcia ludzi od [Józefa Mitoraja] „Sowińskiego”33.

Wydaje się jednak, że właściwym motywem rezygnacji z udziału w akcji żołnierzy oddziału osłony Inspektoratu było zbyt duże ryzyko po niedawnej likwidacji Świątka. Mieszkający w Mościcach podwładni „Sosny” byli zbyt dobrze znani w Tarnowie i mogliby zostać rozpoznani, zwłaszcza że, tak jak w przypadku likwidacji Świątka, akcja miała być przeprowadzona za dnia w miejscu publicznym. Tę wersję potwierdzał zresztą w innym dokumencie B. Kalaciński34.
Jak zeznawał po aresztowaniu „Sosna”, po otrzymaniu rozkazu likwidacji:

z polecenia „Roli” przyjechał do mnie funkcjonariusz Wójcik, z którym to udałem się do Tarnowa i gdy kapitan Sobolew wyszedł z domu do Urzędu – ten wskazał mi kpt. Sobolewa mówiąc, że to jest ten35.

Rozbieżne zeznania nie pozwalają precyzyjnie odtworzyć przebiegu pierwszej próby zlikwidowania „sowietnika”. Wiadomo, że 29 VIII 1946 r. na spotkaniu w katedrze tarnowskiej Józef Mitoraj „Sowiński” (kierownik Placówki WiN Szerzyny i dowódca grupy dywersyjnej) otrzymał od Bolesława Kalacińskiego, który wystąpił jako „Jaworski”, polecenie przysłania 3 września ze swojej placówki sześciu ludzi z bronią krótką. Nastąpiło to podobno dzień później, czyli 4 września. Według różnych wersji „Sowińskiemu” towarzyszyło czterech do sześciu ludzi, nie jest też jasne ile dni i jak liczna grupa pozostała w Tarnowie, nocując u Jana Saka w Rzędzinie. Prawdopodobnie grupie towarzyszyła też łączniczka Mitoraja (NN) „Zosia”, która miała przywieźć broń. Kontakt pomiędzy „Sowińskim” i jego ludźmi a „Sosną” i Tadeuszem Puchałą „Konradem” został nawiązany przy al. Sanguszki w Tarnowie w obecności B. Kalacińskiego. „Sowiński” przekazał „Sośnie” swoich ludzi, a sam wyjechał z Tarnowa36.

Pierwsza próba likwidacji nie powiodła się, jak zeznawał J. Jandziś:

udałem się około godziny 11.00 koło Bezpieczeństwa gdzie on [Sobolew – przyp. aut.] często wychodził do budynku NKWD, który znajdował się około 100 metrów od budynku gdzie mieścił się Urząd Bezpieczeństwa […] wskazałem szefa kiedy wyszedł, gdy oni [ludzie „Sowińskiego” – przyp. aut.] na ulicy zaczęli ładować broń, to się zrobił popłoch na ulicy i nie mogli dokonać wyroku37.

Zdekonspirowani wykonawcy już 5 lub dopiero 7 września opuścili Tarnów. Według „Sowińskiego”, do trzyosobowej grupy, z którą „Sosna” miał wykonać „robotę”, należeli Gustaw Bunar „Kruk”, Józef Mitoraj „Ryś” i Bolesław Mitoraj „Jastrząb”.

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (1) – część 3/5>
Strona główna>


19. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 40/52, Akta sprawy karnej p-ko J. Jandzisiowi, k. 46, Protokół przesłuchania J. Jandzisia, Kraków, 9 X 1951; Wg wyjaśnień złożonych przez Jandzisia w czasie rozprawy, strzelał tylko Kurek. Ibidem, k. 123, Protokół rozprawy głównej, Tarnów, 14 II 1952.
20. IPN Kr 0149/530, Akta osobowe J. Świątka, k. 9, Meldunek specjalny kierownika PUBP w Tarnowie do Wydziału Personalnego WUBP w Krakowie, Tarnów, 28 III 1946; IPN Kr 028/2, t. 2, k. 116, Telefonogram z PUBP w Tarnowie, 28 III 1946.
21.  AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 94/49, Akta sprawy karnej p-ko T. Puchale i in., k. 148, Telefonogram sekretariatu PUBP w Tarnowie do Prokuratury Sądu Okręgowego w Tarnowie, Tarnów, 28 III 1946; Ibidem, k. 158, Pismo komendanta powiatowego MO do prokuratora Sądu Okręgowego w Tarnowie, Tarnów, 6 V 1946; Ibidem, Sr 624/50, Akta sprawy karnej p-ko W. Kowalowi i M. Kowal, t. 2, k. 54, Raport informacyjny za czas od 20 III do 1 IV 1946 r.; IPN Kr 028/2, t. 2, k. 117, Meldunek specjalny PUBP w Tarnowie do Wydziału V WUBP w Krakowie, Tarnów, 30 III 1946.
22. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 94/49, Akta sprawy karnej p-ko T. Puchale i in., k. 158, Pismo komendanta powiatowego MO do prokuratora Sądu Okręgowego w Tarnowie, Tarnów, 6 V 1946.
23. IPN Kr 07/2664, Akta kontrolno-śledcze p-ko M. Borowcowi, B. Kalacińskiemu i in., t. 3, k. 48–49, Wyciąg z protokołu przesłuchania W. Kowala z dn. 11 VIII 1950.
24. IPN Kr 07/574, Akta kontrolno-śledcze sprawy p-ko J. Zabrzeskiemu, t. 1, k. 99, Protokół przesłuchania J. Zabrzeskiego, Kraków, 1 XII 1948.
25. 14 II 1946 r. w Tarnowie podczas próby aresztowania działaczy organizacji Związek Obrońców Ojczyzny zginęli funkcjonariusze UB Tadeusz Płaszyński i Zygmunt Siadek. IPN Kr 028/2, t. 2, k. 85–88, Meldunek specjalny PUBP w Tarnowie do Wydziału V WUBP w Krakowie, Tarnów, 15 II 1946.
26. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 624/50, Akta sprawy karnej p-ko W. Kowalowi i M. Kowal, t. 2, k. 56, Raport informacyjny b.d. [kwiecień (?) 1946].
27. IPN Kr 028/2, t. 2, k. 85–88, Meldunek specjalny PUBP w Tarnowie do Wydziału V WUBP w Krakowie, Tarnów, 15 II 1946.
28. Szerzej zob.: W. Frazik, F. Musiał, op. cit.; W. Frazik, Rozbicie II Zarządu Głównego WiN, „ZHW”, nr 18: 2002, s. 123–162.
29. Biogram zob.: G. Ostasz [w:] KOSP, t. 2, s. 131–134; Szerzej na temat oddziału zob.: K. Kaczmarski, Podziemie narodowe na Rzeszowszczyźnie 1939–1944, Rzeszów 2003, wg indeksu.
30. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 624/50, Akta sprawy karnej p-ko W. Kowalowi i M. Kowal, t. 1, k. 47, Zeznanie własne W. Kowala z 28 VII 1950.
Ibidem, Sr 40/52, Akta spr
awy karnej p-ko J. Jandzisiowi, k. 134, Protokół przesłuchania świadka W. Kowala, Rawicz, 27 II 1952.
31. Ibidem, Sr 40/52, Akta sprawy karnej p-ko J. Jandzisiowi, k. 134, Protokół przesłuchania świadka W. Kowala, Rawicz, 27 II 1952.
32. Ibidem, Sr 624/50, Akta sprawy karnej p-ko W. Kowalowi i M. Kowal, t. 1, k. 57, Protokół przesłuchania W. Kowala, Kraków, 3 VIII 1950.
33. IPN Kr 07/2664, Akta kontrolno-śledcze p-ko M. Borowcowi, B. Kalacińskiemu i in., k. 18–22, [Zeznanie własne B. Kalacińskiego] Moja działalność w nielegalnej organizacji WiN; Por.: AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 373/49, Akta sprawy karnej p-ko B. Kalacińskiemu i in., k. 28, Protokół przesłuchania B. Kalacińskiego, Tarnów, 19 XII 1948.
34. Ibidem, k. 29–30, Protokół przesłuchania B. Kalacińskiego, Tarnów, 20 XII 1948.
35. Ibidem, Sr 40/52, Akta sprawy karnej p-ko J. Jandzisiowi, k. 47, Protokół przesłuchania J. Jandzisia, Kraków, 9 X 1951.
36. IPN Kr 009/2572, t. 1, Teczka personalna informatora ps. „Zimny”, k. 149, Protokół przesłuchania B. Kalacińskiego, Tarnów, 11 II 1949; Ibidem, k. 92, Wyciąg z protokołu przesłuchania J. Saka, b.d.; Ibidem, k. 93–94, Wyciąg z protokołu przesłuchania J. Mitoraja, b.d.; AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 373/49, Akta sprawy karnej p-ko B. Kalacińskiemu i in., k. 15–16, 28, 29–30, Protokoły przesłuchania B. Kalacińskiego, Tarnów, 18, 19, 20 XII 1948.
37. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 40/52, Akta sprawy karnej p-ko J. Jandzisiowi, k. 25, Protokół przesłuchania J. Jandzisia, Kraków, 24 IX 1951; Por.: Ibidem, k. 83, Protokół przesłuchania J. Jandzisia, Kraków, 19 XII 1951; Ibidem, Sr 373/49, Akta sprawy karnej p-ko B. Kalacińskiemu i in., k. 15–16, Protokół przesłuchania B. Kalacińskiego, Tarnów, 18 XII 1948.

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (1) – część 3/5

Kolejną próbę „Sosna” podjął już z innymi ludźmi. Jak zeznawał, wskazał mu ich po raz kolejny Kalaciński, sam Kalaciński jednak stanowczo temu przeczył38. Wydaje się, że rzeczywiście łączność nawiązał „Sosna” za pośrednictwem Władysława Szepielaka „Szpaka”.

Trudno jest jednoznacznie ustalić charakter grupy podporządkowanej Mieczysławowi Cielosze „Sprytnemu”, z którą nawiązał kontakt „Sosna”. Źródła są na tyle niejednoznaczne, że nawet Z. Zblewski pominął ten wątek w publikowanym tekście o strukturach Inspektoratu Tarnów WiN. W akcji na Sobolewa „Sośnie” towarzyszył „Sprytny” i Stanisław Zaucha „Olsza”, „Prus” – jednak grupa Cielochy była liczniejsza. Zalicza się do niej obok M. Cielochy i S. Zauchy, także: Bronisława Cielochę „Dęba”, Juliana Cichonia „Żbika”, Mariana Cichonia „Kłosa”, Józefa Jarosza, Stefana Jarosza, Stanisława Kiełbasę39, Władysława Sikorę „Wronę”, Jana Sitko, Franciszka Zauchę „Kosę”, Władysława Zauchę „Ćmiela”. W śledztwie grupę tę poszerzono o Jana Stacha i Stanisława Pyrka.

Jan Jandziś ps. „Sosna”, uczestnik likwidacji Juliana Świątka i Lwa Sobolewa (Z archiwum IPN).

Według ustaleń funkcjonariuszy UB, Cielocha – dowódca Placówki AK w Woli Rzędzińskiej – miał kontynuować pracę konspiracyjną nieprzerwanie od AK przez NIE i DSZ po WiN40 – informacji tych nie udało się jednak potwierdzić. Niezaprzeczalnie z wymienionych osób w Zrzeszeniu działał Stanisław Pyrek „Szumny”41. Spośród wymienionych osób ujawnili się S. Zaucha (4 IV 1947), S. Jarosz (9 IV 1947) i F. Zaucha (11 IV 1947). Pozostałe natomiast skazano wyrokiem WSR w Krakowie. W przypadku ujawnionych nie odnaleziono materiałów, które pozwalałaby postawić tezę o ich ewentualnych związkach z WiN. Wyjątkiem jest S. Zaucha, który kolportować miał konspiracyjny tytuł „Pobudka”. Zarazem, jak zeznał W. Zaucha:

mnie wciągnął do organizacji Zaucha Stanisław [z] początkiem grudnia 1946 r. po [moim] powrocie ze Szczecina, oświadczając mi, że to jest organizacja AK, która dąży do obalenia ustroju demokratycznego w Polsce, [ma] niszczyć wszelkimi siłami peprowców, bezpieczeństwo, że mają taki rozkaz od Andersa zza granicy42.

Z zeznań innych ujętych osób wynika, że „Sprytny” proponował niektórym z nich wstąpienie do „organizacji z Tarnowa”, jak również, że w tej samej organizacji co M. Cielocha działali S. Zaucha, W. Zaucha i F. Zaucha. Prawdopodobnie wszyscy wprowadzeni do niej przez W. Szepielaka na początku września 1946 r.43 Wydaje się zatem – biorąc pod uwagę, że Szepielak był podwładnym Jandzisia, że przynajmniej te cztery osoby należy uznać za działaczy WiN. Jednocześnie nie da się utrzymać tezy stawianej przez funkcjonariuszy Wydziału „C” SB o ciągłości działalności Cielochy w konspiracji od czasu okupacji. Niezaprzeczalnie też przynajmniej część akcji wykonywanych przez podwładnych Cielochy była samowolna, a w niektórych z nich uczestniczyły także osoby nie związane ze Zrzeszeniem. Jak jednak należy sądzić, osoby które ostatecznie wzięły udział w akcji zlikwidowania Lwa Sobolewa, czyli M. Cielocha i S. Zaucha były działaczami Inspektoratu Tarnowskiego WiN44.
O wykonawcach wyroku jako o członkach Placówki WiN Gumniska zeznawał też J. Zabrzeski:

„Trawka” mówił mi, że zastrzelił sowieta z UB na placu Burek w Tarnowie i że długo za nim chodzili i że sam „Trawka” stracił na to dużo czasu. Strzelali go „Sosna” jako d-ca bojówki, oraz dwóch chłopów z Woli Rzędzińskiej z placówki WiN Gumniska. Sam „Trawka” stał w czasie tego morderstwa z dala i mówił, że bardzo celnie strzelali45.

Podobnie jak w przypadku Świątka, zadaniem „Sosny” było wskazanie Sobolewa, natomiast likwidacji dokonali Cielocha i Zaucha. Jak zapisano w raporcie komendanta powiatowego MO w Tarnowie do prokuratora Sądu Okręgowego w Tarnowie:

10.9.1946 około godz. 14-tej na placu św. Ducha w Tarnowie został zastrzelony przez dwóch nieznanych osobników z broni krótkiej doradca Sowiecki przy Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowie kapitan Sobolew46.

Według zeznań Cielochy, wyrok na „sowietniku” wykonano o godz. 12, natomiast według PUBP w Tarnowie wydarzenia na Burku miały miejsce o godz. 10ej z minutami47. Szczegółowo przebieg wypadków relacjonowano w meldunku specjalnym dla MBP:

Dnia 10 IX 1946 r. kpt. Sobolew udał się autem w towarzystwie żony i szofera na plac św. Ducha w Tarnowie celem kupienia owoców. Auto zatrzymało się na placu św. Ducha, gdzie kpt. Sobolew wyszedł z żoną po zakupy na co stracił 10 minut, poczem powrócił i zajęli miejsce w samochodzie. W czasie puszczania motoru drzwi były otwarte, w tym momencie podbiegło 2-ch osobników, z których jeden oddał trzy strzały z pistoletu 9 mm w stronę kapitana. Żona kapitana natychmiast wyskoczyła i zaczęła biec za osobnikami wzywając pomocy, lecz daleko biec nie mogła, gdyż jest w poważnym stanie, natomiast kapitan zdołał jeszcze wyjść z samochodu, chwycił się za prawą pierś i upadł na ziemię koło samochodu. Szofer, który siedział na tylnym siedzeniu widząc, że kapitan upadł, pobiegł natychmiast do pobliskiego oddziału „Społem”, skąd telefonicznie powiadomił Urząd Bezpieczeństwa, Komisariat MO i Pow[iatową] Kom[endę] MO. Po otrzymaniu wiadomości natychmiast przybyli funkcjonariusze UB i MO oraz lekarz z karetką pogotowia, który stwierdził zgon. Według informacji otrzymanych od szofera osobnik, który strzelał do kapitana, wyglądał następująco: średniego wzrostu, dość tęgi, ubrany w granatowy kombinezon, drugi wyższy, szczupły, w jasnym ubraniu i w ciemnozielonej czapce akademickiej. Natychmiast wysłano pogoń za zbrodniarzami, którzy zbiegli w kierunku Gumnisk przez Górę Marcina, z odległości 800 metrów zauważono uciekających, pomimo że pościg trwał na przestrzeni do 7 km, odległość nie zmniejszała się, dopiero obok Łękawicy osobnicy wpadli w las, gdzie po przetrząśnięciu lasu na ślad bandytów nie natrafiono48.


Stanisław Zaucha ps. „Ols
za”,
jeden z wykonawców wyroku na Lwie Sobolewie (Z archiwum IPN) .

Pogrzeb Sobolewa odbył się w Tarnowie 12 września. Warto odnotować, że wziął w nim udział „doradca” sowiecki w stopniu podpułkownika z WUBP w Krakowie. Uwagę ubeckiego sprawozdawcy zwrócił przemawiający w imieniu PPS i miasta Tarnowa prezydent Eugeniusz Sit, którego jednak przemówienie było bez ściślejszego określenia i prawie nie mające nic wspólnego z popełnionym skrytobójczym morderstwem na osobie kpt. Sobolewa. W przeciwieństwie do niego wyraziście przemówił przedstawiciel PPR Władysław Wojtas, który m.in. potępił tchórzostwo naszych obywateli, którzy widząc popełnione na ich oczach morderstwo nie odważyli się ująć morderców mając ku temu wszelkie możliwości49. Mimo woli wskazał w ten sposób, po czyjej stronie stali mieszkańcy Tarnowa.

Być może, że w tym czasie zapadł też wyrok na szefa PUBP w Tarnowie por. Stanisława Strzałkę50. Taki zarzut postawiono podczas przesłuchania w grudniu 1948 r. aresztowanemu B. Kalacińskiemu, który jednak stwierdził, że autorem wyroku był „Rola” – W. Kowal, a on przeciwko jego wykonaniu przez grupę „Sosny” protestował. Jest to jedyny znany w źródłach ślad tej sprawy i nie można wykluczyć, że był to zarzut fikcyjny, skonstruowany na zasadzie analogii, że skoro zabito Świątka i Sobolewa, to podziemie planowało zgładzić też Strzałkę. Z kolei odpowiedź Kalacińskiego mieści się w jego generalnej linii obrony – zaprzeczania związkom z akcjami likwidacyjnymi i zrzucania całej odpowiedzialności na ukrywającego się wówczas Kowala51.

Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (1) – część 4/5>
Strona główna>


38. Ibidem, Sr 40/52, Akta sprawy karnej p-ko J. Jandzisiowi, k. 25, Protokół przesłuchania J. Jandzisia, Kraków, 24 IX 1951; IPN Kr 07/2664, Akta kontrolno-śledcze p-ko M. Borowcowi, B. Kalacińskiemu i in., k. 18–22, [Zeznanie własne B. Kalacińskiego] Moja działalność w nielegalnej organizacji WiN; IPN Kr 07/574, Akta kontrolno-śledcze p-ko J. Zabrzeskiemu, t. 4, k. 152, Kopia protokołu przesłuchania J. Zabrzeskiego z 20 XII 1948.
39. Jedna z wersji opisu zamachu mówi o tym, jakoby S. Kiełbasa miał brać udział w akcji likwidacyjnej Sobolewa jako szofer. Jednak po akcji żołnierze wycofali się pieszo bądź na rowerach, zarazem pewne jest, że poza „Sosną” w zamachu uczestniczyły tylko dwie osoby. Należy zatem uznać, że był to opis jednego z możliwych scenariuszy przeprowadzenia zamachu, który ostatecznie nie został zrealizowany. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 373/49, k. 1–2a, Protokół przesłuchania B. Kalacińskiego, Kraków, 13 XII 1948.
40. IPN Kr 074/97, Charakterystyka nr 98 reakcyjnej bandy terrorystyczno-rabunkowej WiN dowodzonej przez Cielocha Mieczysława ps. „Sprytny”.
41. Wg pierwszych ustaleń śledztwa, M. Cielocha miał otrzymywać pismo Obszaru Południowego WiN „Orzeł Biały” od S. Pyrka, któremu z kolei dostarczał je B. Kalaciński. IPN Kr 028/2, t. 2, k. 224, Raport PUBP w Tarnowie do Wydziału III WUBP w Krakowie, Tarnów, 1 I 1947. Por.: Z. Zblewski, op. cit.
42. IPN Kr 07/2466, Akta kontrolno-śledcze p-ko M. Cielosze i in., k. 94–95, Protokół przesłuchania W. Zauchy, Tarnów, 5 I 1947.
43. Ibidem, t. 1, k. 112–113, Protokół przesłuchania J. Sitko, Tarnów, 6 I 1947; Ibidem, k. 156, Protokół przesłuchania J. Cichonia, Tarnów, 6 I 1947; Ibidem, k. 242, Protokół przesłuchania M. Cielochy; Ibidem, t. 2, k. 39, Zeznanie własne S. Pyrka, b.d.; Ibidem, k. 39, Protokół przesłuchania S. Pyrka, Tarnów, 19 V 1949; AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 802/47, Akta sprawy karnej p-ko M. Cielosze i in., t. 1, k. 43, Protokół przesłuchania M. Cielochy, Tarnów, 5 I 1947.
44. Por.: AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 373/49, Akta sprawy karnej p-ko B. Kalacińskiemu i in., k. 2, Protokół przesłuchania B. Kalacińskiego, Kraków, 13 XII 1948.
45. IPN Kr 07/574, Akta kontrolno-śledcze sprawy p-ko J. Zabrzeskiemu, t. 1, k. 99, Protokół przesłuchania J. Zabrzeskiego, Kraków, 1 XII 1948.
46. AP Kr, WSR w Krakowie, Sr 802/47, Akta sprawy karnej p-ko M. Cielosze i in., t. 1, k. 1, Pismo komendanta powiatowego MO do prokuratora Sądu Okręgowego w Tarnowie, Tarnów, 11 IX 1946.
47. Cielocha twierdził również, że przy zamachu nie był obecny J. Jandziś, ale W. Szepielak. Jednak inne źródła przeczą tej wersji. Ibidem, k. 43, Protokół przesłuchania M. Cielochy, Tarnów, 5 I 1947; Por.: Ibidem, Sr 40/52, Akta sprawy karnej p-ko J. Jandzisiowi, k. 125, Protokół rozprawy głównej, Kraków, 14 II 1952; IPN Kr 028/2, t. 11, k. 61–62, Meldunek specjalny nr 55 PUBP w Tarnowie do Wydziału V WUBP w Krakowie, Tarnów, 12 IX 1946.
48. IPN Kr 056/3, t. 9, Meldunki specjalne Wydziału III WUBP w Krakowie, k. 226–227, Meldunek specjalny z dnia 15 IX 1946, Kraków, 18 IX 1946.
49. IPN Kr 028/2, t. 11, k. 61–62, Meldunek specjalny nr 55 PUBP w Tarnowie do Wydziału V WUBP w Krakowie, Tarnów, 12 IX 1946.
50. Stanisław Strzałka, ur. 27 IV 1911 r. we Włocławku, s. Mateusza i Józefy. W l. 1917–1922 ukończył szkołę powszechną, a następnie do 1925 r. pracował u powroźnika. Jednocześnie w l. 1922–1927 ukończył kurs wieczorowy w Miejskiej Szkole Ludowej Dokształcającej we Włocławku. W 1927 r. był gońcem biurowym w Towarzystwie Przemysłowo-Handlowym we Włocławku, a w 1928 r. urzędnikiem w dziale detalicznym tego Towarzystwa. Od 1928 r. pracował w Magistracie w Dziale Technicznym, a później przy budowie Elektrowni Miejskiej. W tym czasie został sekretarzem komitetu zakładowego PPS Lewicy i sekretarzem komórki ZMKP. W 1929 i 1930 r. był aresztowany za działalność komunistyczną i każdorazowo osadzany w więzieniu – najpierw na 6 tygodni, następnie na 2 miesiące (inne źródła podają, że na 4 miesiące). W 1930 r. ponownie aresztowany został skazany na 4 lata więzienia. Karę odbywał w więzieniach we Włocławku i Płocku, należał do Zarządu Komuny Więziennej i Trójki Partyjnej. Na wolność wyszedł w marcu 1934 r. Wstąpił do KPP, gdzie wybrano go do Komitetu Okręgowego. Ponownie aresztowany, został po raz drugi skazany
na 4 lata więzienia (po uwzględnieniu amnestii 2 lata). Wyszedł z więzienia w kwietniu 1936 r. i powrócił do pracy w KPP. W grudniu 1936 r. został osadzony w Berezie Kartuskiej na 3–4 miesiące. Wg ustaleń funkcjonariuszy MBP w tym czasie podpisał zobowiązanie do współpracy ze służbami specjalnymi II RP. W pracy agenturalnej miał się posługiwać ps. „Mann”. W l. 1937–1939 pracował w Warszawie jako robotnik i monter-hydraulik. W tym czasie należał do Związku Zawodowego Metalowców przy Bundzie w frakcji lewicowej. W czasie okupacji przebywał we Włocławku, w Sandomierskiem i Kieleckiem, pracując jako monter centralnego ogrzewania i przy wodociągach, a od 1942 r. jako ślusarz w PZL w Mielcu. Od 31 XII 1944 do 12 I 1945 r. kierownik Sekcji I PUBP w Mielcu. Następnie do 29 VI 1945 r. kierownik grupy operacyjnej PUBP w Nowym Targu, a później kierownik tego urzędu. Od 17 XII 1945 r. kierownik PUBP w Miechowie, a od 18 III do 15 IX 1946 r. naczelnik Wydziału V WUBP w Krakowie, od 16 IX 1946 szef PUBP w Tarnowie (inne źródła podają, że w lipcu i sierpniu 1946 r. był szefem PUBP w Żywcu; z pewnością już od początku sierpnia t.r. kierował PUBP w Tarnowie). Awanse: ppor. 1 I 1946, por. 5 XI 1946, kpt. 22 VII 1948. Zwolniony ze służby 15 IX 1950 r. w związku z uzyskaniem materiałów świadczących o jego agenturalnej przeszłości w II RP. W 1949 r. ukończył gimnazjum, a w 1950 r. Liceum Ogólnokształcące w Tarnowie. Zmarł 14 VII 1988 r. w Szczecinie. IPN Kr 0149/113, Akta osobowe S. Strzałki; W charakterystyce sporządzonej po zwolnieniu Strzałki zapisano: w czasie pracy w organach bezpieczeństwa dał się poznać jako człowiek o wybuchowym charakterze i wulgarnym podejściu do pracowników. Z powierzonych sobie obowiązków wywiązywał się przeciętnie. Będąc na stanowisku kierowniczym postępowaniem swym dopuścił się do rozkładu moralnego wśród podległego personelu jednostki. Za fakt powyższy, oraz za ukrycie danych ze swej przeszłości został zwolniony ze służby bezpieczeństwa z dniem 15 IX 1950 r. Ibidem, k. 80, Charakterystyka, Warszawa, 2 X 1950.
51. IPN Kr 009/2572, t. 1, Teczka personalna informatora ps. „Zimny”, k. 21–22, Protokół przesłuchania B. Kalacińskiego, Tarnów, 13 XII 1948.