74. rocznica śmierci por. Jana Borysewicza „Krysi”

74. rocznica śmierci por. Jana Borysewicza „Krysi”, „Mściciela”.

…Nie dajmy zginąć poległym.
Zbigniew Herbert

Por. Jan Borysewicz „Krysia”, Mściciel” (1913-1945). Zdjęcie przedwojenne.

74 lata temu, 21 stycznia 1945 r., w walce z zasadzką zorganizowaną przez grupę operacyjną 105. Oddziału Pogranicznego NKWD koło wsi Kowalki pod Naczą poległ por. Jan Borysewicz „Krysia”. Ciało komendanta, pozostawione przez podkomendnych podczas odwrotu w śniegu, wpadło w ręce bolszewików. Sowieci obwozili je potem po terenie, prezentując je ludności. Śmierć legendarnego dowódcy miała złamać ducha oporu ludności polskiej.

Jan Borysewicz „Krysia” był jednym z najwybitniejszych dowódców partyzanckich Armii Krajowej w Nowogródzkim Okręgu ZWZ-AK. Jego wielkość tworzy jednak nie tylko ocena dokonań organizacyjnych i bojowych, ale też i społeczny odbiór jego postaci przez mieszkańców Ziemi Mickiewicza. Jeszcze za życia stał się bowiem symbolem kresowego żołnierza Polski Walczącej. Nie było chyba bardziej popularnego dowódcy jednostki partyzanckiej na Nowogródczyźnie niż „Krysia” – a przecież w Nowogródzkim Okręgu AK działało, nie licząc mniejszych jednostek, dziewięć partyzanckich batalionów AK prowadzonych przez dzielnych oficerów, także słynnych i cieszących się popularnością wśród ludności. Por. „Krysia” stał się symbolem walki o Polskę – ale też i obrony kresowej ojcowizny, pochodził bowiem z rodziny z dziada pradziada zamieszkałej na tych ziemiach. Jednakowo skutecznie bił obu okupantów.
Był dowódcą – i przywódcą – jak to się dziś określa „charyzmatycznym”. Pierwsze strzały oddawał w wojnie obronnej 1939 r. – ostatnie, po pięciu latach walki – bojach z nowym – sowieckim okupantem, z Wojskami Wewnętrznymi NKWD. Poszedł „do lasu” z siedmioma podkomendnymi – a po roku miał pod swymi rozkazami pełny batalion. Całe wyposażenie i uzbrojenie „Krysia” i jego podkomendni zorganizowali sobie lub zdobyli w walce sami. Tu nie było ani jednego zrzutu alianckiego, a z nikłych dostaw wyposażenia przysyłanego przez Centralę Zaopatrzenia Terenu Kedywu KG AK – nie otrzymali ani jednej sztuki broni. Wśród ścierania się wpływów niemieckich, sowieckich, litewskich i białoruskich – poprowadził por. Jan Borysewicz miejscową społeczność polską do skutecznej walki, zorganizowanej na wzór wojskowy. Był przy tym autentycznym obrońcą kresowych wiosek i zaścianków – każdy, kto występował przeciw społeczności polskiej, bez względu na to pod jakimi znakami działał, spotykał się z jego przeciwdziałaniem. Był świetnym oficerem, wybitnym organizatorem, a nade wszystko – przyzwoitym człowiekiem, świetnie rozumiejącym się z żołnierzami i ludnością, bez poparcia której żadna działalność konspiracyjna czy partyzancka nie byłaby możliwa… [czytaj dalej]>

Por. Jan Borysewicz „Krysia”.

Jan Borysewicz. Zdjęcie przedwojenne ze Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej – Komorowie.

Jan Borysewicz (drugi od prawej, bez czapki) w Szkole Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej – Komorowie.

Jan Borysewicz (pierwszy od prawej, bez czapki) w Szkole Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej – Komorowie.

Ppor. Jan Borysewicz podczas służby w 41 pułku piechoty WP w Suwałkach.

GLORIA VICTIS !!!

Więcej na temat por. Jana Borysewicza „Krysi” czytaj tutaj:

Zainteresowanych historią walki polskich partyzantów na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej, m.in.:

po wkroczeniu sowietów, zapraszam do lektury kategorii Im poświęconej:

Strona główna>
Prawa autorskie>

Mord na oficerach 11 Grupy Operacyjnej NSZ

68. rocznica zamordowania żołnierzy i oficerów 11. Grupy Operacyjnej NSZ

…Nie dajmy zginąć poległym.
Zbigniew Herbert


Proces
sztabu 23 Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Na ławie oskarżonych siedzą od lewej: Jerzy
Wierzbicki "Dodek”, Stanisław Lewandowski "Ogrodnik”, Jan Przybyłowski
"Onufry” (stoi), Stefan Bronarski "Liść”, "Roman”, Stefan Majewski
"Szczepan”, Wiktor Stryjewski "Cacko”, Jan Nowak "Korab”.

26 września 1948 r. w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie rozpoczęto akcję rozbicia sztabu 23 Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego.
Po aresztowaniu por. Stefana Bronarskiego, bezpieka przeprowadziła wobec żołnierzy niepodległościowego podziemia okrutne śledztwo trwające przez blisko półtora roku. Więzień Witold Teske tak to wspominał:

Począwszy od zmroku, całą noc do rana odbywały się przeważnie śledztwa, którym towarzyszyły bezustanne krzyki mordowanych. Nikt nie spał, a nawet odważnych ludzi ogarniał strach. Wycia były nieustanne, ludzie krzyczeli z bólu. Słychać było charczenie ludzi duszonych. Szczególnie przykre były krzyki i płacz katowanych kobiet. Będąc w celi gdzie były szczeliny przy futrynie, widziałem jak funkcjonariusze trzymali leżącego i rozkrzyżowanego Stefana Majewskiego. Był obecny lekarz ze strzykawką a śledczy Bronisław Szczerbakowski początkowo straszył a w końcu polecił dokonać leżącemu zastrzyku, co nastąpiło, czemu towarzyszyło nieludzkie wycie torturowanego.

18 stycznia 1951 r. na Rakowieckiej zostali zamordowani (w kolejności wykonywanych wyroków):

Sierż. podch. Jerzy Wierzbicki – „Dodek”, ur. 8 listopada 1925 r. w Radzanowie. sierżant podchorąży w Oficerskiej Szkole Piechoty we Wrocławiu. W czasie okupacji niemieckiej żołnierz Armii Krajowej. Uczestnik Powstania Warszawskiego w II Obwodzie „Żywiciel” na Żoliborzu w zgrupowanie „Żaglowiec” w plutonie 205, odznaczony Krzyżem Walecznych. Po kapitulacji ukrywał się na terenie Sierpca. Po wkroczeniu wojsk sowieckich od stycznia do lutego 1945 r. z rozkazu Stefana Bronarskiego – funkcjonariusz Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Sierpcu. Żołnierz Narodowej Organizacji Wojskowej, a następnie Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Aresztowany 2 października 1948 r. Był oskarżony m.in. o to, że „w lutym 1945 r. jako funkcjonariusz PUBP w Sierpcu, wbrew swemu obowiązkowi, opuścił swoje stanowisko służbowe i wstąpił do nielegalnego związku NSZ (Narodowe Siły Zbrojne), (…) w okresie od 16 stycznia 1945 r. do 2 października 1948 r. należał do nielegalnego związku NSZ (Narodowe Siły Zbrojne) mającego na celu przemocą obalenie obecnego ustroju w Polsce, na stanowisku początkowo dowódcy oddziału bojowego a potem członka wywiadu, posługiwał się ps. „Ilski”, „Leszek”, „Dodek”, działając na terenie powiatów: Płock. PŁońsk, Lipno, Sierpc i Włocławek oraz miasta Wrocław, (…) wspólnie z innymi uzbrojony w broń palną, dokonywał gwałtownych zamachów na funkcjonariuszy UB, MO, ORMO i KBW oraz członków PPR, dopuścił się aktu sabotażu przez zniszczenie urządzeń telefonicznych, (…) w okresie od listopada 1947 r., bliższej daty nie ustalonej do 2 października 1948 r, działając na szkodę Państwa Polskiego, gromadził wiadomości wywiadowcze o składzie i uzbrojeniu jednostek Wojska Polskiego, które to wiadomości przekazywał Bronarskiemu Stefanowi ps. „Roman”.

Protokół wykonania kary śmierci na Jerzym Wierzbickim.
Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie, w składzie: Mieczysław Widaj – przewodniczący składu sędziowskiego, Maksymilian Lewandowski – ławnik, Antoni Hoffman – ławnik, w obecności oskarżyciela Jerzego Tramera, w dniu 3 lipca 1950 r. skazany 4-krotnie na karę śmierci. Wyrok wykonano 18 stycznia 1951 r. w Warszawie o godzinie 20.10. Do dziś nie odnaleziono jego ciała.
Wiktor Wacław Stryjewski "Cacko", "Wyrwicz","Zbyszko". Zdjęcie sygnalityczne wykonane przez UB.
Sierż. Wiktor Wacław Stryjewski „Cacko” – ur. 1 września 1915 r. w Żychowie, w powiecie Sierpc. Przed wojną mieszkał w rodzinnej miejscowości, gdzie prowadził 27 hektarowe gospodarstwo. Uczestniczył w wojnie obronnej 1939 r. w szeregach 32. pułku piechoty. W okresie okupacji niemieckiej był żołnierzem AK w Obwodzie Sierpc. Po wkroczeniu wojsk sowieckich został skierowany przez swoje dowództwo do Służby Ochrony Kolei w Sierpcu. W lutym 1946 r. stanął w obronie Polki gwałconej przez sowieckiego żołnierza, którego zabił, za co został aresztowany przez UB. Dzięki pomocy współpracującego z podziemiem funkcjonariusza resortu bezpieczeństwa zbiegł z aresztu. Ukrywał się na terenie powiatu sierpeckiego, gdzie wstąpił do oddziału Ruchu Oporu Armii Krajowej Obwodu krypt. „Mewa”, dowodzonego przez Leona Ziółkowskiego „Lisa”. Wyróżnił się w wielu akcjach zbrojnych skierowanych przeciw komunistycznemu aparatowi represji, m.in. likwidując posterunki MO i urzędy gminne w Zawidzu, Strzegowie, Rościszewie, Łęgu, Skrwilnie, Lidzbarku, Gralewie. Podczas amnestii 1947 r., wspólnie z por. Franciszkiem Majewskim „Słonym” nie ujawnił się. Brał udział w rozbiciu obławy UB i MO 12 lipca 1947 r. pod Okalewem w powiecie rypińskim, gdzie poległo wówczas 16 funkcjonariuszy resortu bezpieczeństwa. 11 października 1947 r. we wsi Chudzynek, wykonał zamach na Władysława Rypińskiego „Rypę”, dowódcę pepeerowskiego „szwadronu śmierci” skrytobójczo mordującego członków PSL i byłych żołnierzy AK. W październiku 1947 r. wszedł w skład 11. Grupy Operacyjnej NSZ, obejmując dowództwo patrolu bojowego działającego na terenie powiatów płońskiego, płockiego i sierpeckiego.
Ujęty przez UB 8 lutego 1949 r. po walce z 262-osobową grupą operacyjną KBW, UB i MO we wsi Gałki. Został skazany na 38-krotną karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie. Wyrok wykonano 18 stycznia 1951 r. w więzieniu mokotowskim o godz. 20.20. Do dziś nie odnaleziono jego ciała.
Jan Przybyłowski "Onufry", "P-102".
Por. Jan Przybyłowski – „Onufry”, „P-102”, ur. 27 września 1917 w Byszewie w powiecie Lipno, rolnik. Ochotnik w kampanii wrześniowej i uczestnik bitwy nad Bzurą. Wzięty do niewoli a następnie wywieziony do obozu jenieckiego w Niemczech, z którego uciekł w 1942 r. Ukrywał się we wsi Sobowo w powiecie Płockim i nawiązał kontakt z Polską Organizacją Zbrojną, która weszła w skład AK. Został członkiem wywiadu AK – wpierw Obwodu Płockiego a następnie Inspektoratu Płocko-Sierpeckiego. Podlegał bezpośrednio szefowi wywiadu i kontrwywiadu AK na Obwód Płock ppor. Zygmuntowi Kozickiemu „Karolowi”. Sam posługiwał się pseudonimem „P-102”.
W maju 1944 r. podczas akcji zwalczania podziemia komunistycznego, wszedł w skład struktur AL. Na początku był zastępcą dowódcy na gminę Brudzeń, a następnie sam nim został. Otrzymał stopień starszego sierżanta. Podczas swojej misji wywiadowczej, uratował Jakuba Krajewskiego „Kubę”, jednego z dowódców oddziałów komunistycznych, wynosząc go z okrążenia. W październiku 1944 r., przyczynił się do zlikwidowania przez oddział Kedywu AK, pięciu skoczków sowieckich,
prowadzących działania wywiadowcze skierowane przeciw AK. Uczestniczył w akcji kontrwywiadu AK prowadzonej z Niemcami przez Inspektorat Płocko-Sierpecki AK, dzięki której wyniku w listopadzie i grudniu 1944 r. Niemcy zwolnili z płockiego więzienia kilkudziesięciu zatrzymanych.
Po wejściu Sowietów pomoc dla ściganych żołnierzy AK. W marcu 1945 r., wraz z ppor. Stefanem Bronarskim „Liściem”, zaczął organizować zbrojną samoobronę przed samowolą komunistyczną. Kierował lokalna poakowską samoobroną. Pod koniec lata 1946 r. wszedł do sztabu 11 Grupy Operacyjnej NSZ, gdzie pełnił stanowisko szefa wywiadu na teren powiatów: płockiego, płońskiego, sierpeckiego, lipnowskiego i rypińskiego.
Ujawnił się podczas amnestii 1947 r., ale nie ujawnił przynależności i działalności w 11 Grupie Operacyjnej NSZ. W tym też czasie założył rodzinę, żeniąc się z Romualdą Wiśniewską, z którą miał dwoje dzieci: Zbigniewa i Bożenę. Zagrożony aresztowaniem, przeniósł się do Warszawy i nie przerwał działalności wywiadowczej.
Aresztowany 28 lub 30 września 1948 r. z żoną i większość członków Sztabu 11 Grupy Operacyjnej NSZ. Przeszedł brutalne śledztwo, w którym bezpieka torturowała na jego oczach ciężarną żonę, skazaną na dwa lata więzienia. Romualda urodziła w szpitalu więziennym syna Jana. Ojciec jednak nigdy go nie zobaczył. Wyrokiem WSR w Warszawie, w dniu 3 lipca 1950 r., został skazany na trzykrotną karę śmierci. Rozprawie przewodniczył Mieczysław Widaj. Podczas procesu Jan Przybyłowski wezwał na świadka obrony Jakuba Krajewskiego „Kubę”, którego uratował przed śmiercią, a później był sekretarzem powiatowym PPR w Płocku. Jan Przybyłowski, szef wywiadu 11.Grupy Operacyjnej NSZ, został zamordowany w więzieniu przy ul. Rakowieckiej o 20.30. Jego ciało zostało odnalezione na Łączce.
Stefan Majewski "Szczepan", "Ekscelencja".
Ppor. Stefan Majewski – ps. „Szczepan”, „Ekscelencja”, ur. 27 stycznia 1910 r. w Warszawie. Jego rodzina pochodziła z Kurowa. Przed 1939 r. był klerykiem Seminarium Duchownego w Łomży. W czasie okupacji przez kilka miesięcy delegat Rządu Rzeczypospolitej na teren powiatu Sierpeckiego a następnie żołnierz Kedywu Obwodu Płockiego AK. Po wkroczeniu wojsk sowieckich w Narodowych Sił Zbrojnych a od lata 1946 r. żołnierz Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Po utworzeniu 11 Grupy Operacyjnej NSZ został członkiem sztabu i szefem Informacji i Propagandy. Ściśle współpracował z dowódcą 11 Grupy Operacyjnej por. Stefanem Bronarskim redagując wydawany w podziemiu „Mazowiecki Biuletyn Informacyjny”. W połowie 1948 r. uzyskał jego zgodę na przerwanie działalności konspiracyjnej i kontynuowanie studiów teologicznych. Wyjechał wówczas do Krakowa gdzie rozpoczął studia na IV roku teologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Aresztowany 11 października 1948 r. podczas zajęć na Uniwersytecie, z których w sutannie został wyprowadzony w kajdankach. Podczas pobytu w więzieniu na ul. 11 listopada w Warszawie poddany okrutnemu śledztwu. W lipcu 1950 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał go na 6-krotną karę śmierci. Zamordowany został 18 stycznia 1951 r. w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie o godz. 20.35. Do dziś nie odnaleziono jego ciała.
Stefan Bronarski "Liść", "Roman".
Ppor. Stefan Bronarski – „Liść”, „Roman”, ur. 17 sierpnia 1916 r. w Płocku. Ukończył gimnazjum im. Władysława Jagiełły w Płocku, aktywny działacz w Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”. Absolwent Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty. Po zakończeniu służby wojskowej rozpoczął studia w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Podczas wojny obronnej 1939 r. walczył w obronie Warszawy. Dostał się do niewoli, z której zbiegł. Od 1940 r. w konspiracji w Narodowej Organizacji Wojskowej na terenie Płocka, gdzie brał udział w akcjach dywersyjnych. Żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych w powiecie Przasnysz. Po scaleniu NSZ z AK, objął dowództwo Kedywu Inspektoratu i Obwodu Płockiego AK. Za dowodzenie akcjami zbrojnymi został odznaczony Krzyżem Walecznych i awansowany do stopnia podporucznika.
Po wkroczeniu wojsk organizował na terenie powiatów płockiego, płońskiego i sierpeckiego pierwsze struktury samoobrony, gromadził broń, ukrywał i legalizował ściganych przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa żołnierzy AK. Latem 1946 r. utworzył strukturę Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, występującą jako 11. Grupa Operacyjna NSZ. Nie ujawnił się podczas amnestii w 1947 r. i kontynuował walkę przejmując działające nadal oddziały Ruchu Oporu Armii Krajowej. Podległe mu oddziały wykonały kilkadziesiąt akcji przeciwko komunistycznemu aparatowi represji. 26 września1948 r. został aresztowany w Warszawie wraz z większością członków sztabu 11. Grupy Operacyjnej NSZ. Skazany na karę śmierci Przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie i zamordowany 18 stycznia 1951 r. w więzieniu mokotowskim o godz. 20.38. Miejsce jego pochówku pozostaje nieznane.
GLORIA VICTIS!

72. rocznica śmierci por. „Jastrzębia”

72. rocznica śmierci por. Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia”
…Nie dajmy zginąć poległym.
Zbigniew Herbert


Por. Leon Taraszkiewicz „Jastrząb”, „Zawieja” (1925-1947)

3 stycznia 2019 roku mija 72 lata od śmierci legendarnego dowódcy oddziału partyzanckiego Obwodu WiN Włodawa,
por. Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia”,
„Zawiei”. Zmarł on w wyniku
ran odniesionych podczas ataku na grupę ochronno – propagandową KBW
stacjonującą w Siemieniu.

Nocą
z 31 grudnia 1946 r. na 1 stycznia 1947 r. oddział Obwodu WiN Włodawa
pod dowództwem ppor. Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” wspólnie z
połączonymi oddziałami radzyńskiego Obwodu WiN, wziął udział w jednej z
największych akcji polskiego antykomunistycznego podziemia, kiedy to ok.
350-osobowe zgrupowanie partyzanckie przeprowadziło atak na
komunistyczne organy represji w Radzyniu Podlaskim.


Leon Taraszkiewicz „Jastrząb”, „Zawieja”

Kontakty
pomiędzy Obwodami WiN Włodawa i Radzyń Podlaski zapoczątkowano na
początku grudnia 1946 r. Przez komendanta placówki Miłków [gm. Siemień
pow. radzyński], Józefa Stanisławskiego „Trutnia”, ppor. „Jastrząb”
nawiązał kontakt z komendantem rejonu w Obwodzie WiN Radzyń Podlaski,
por. Jerzym Skolincem „Krukiem”, dzięki któremu w połowie grudnia 1946
r. doszło do spotkania z komendantem radzyńskiego Obwodu WiN  kpt.
Leonem Sołtysiakiem ps. James. Tak opisał je na kartach swojego
pamiętnika brat i zastępca dowódcy Edward Taraszkiewicz „Żelazny”:

„[…] Na spotkaniu tym przedstawił „Dżems” [„James”] swój
projekt zaatakowania UB w Radzyniu i uwolnienia więźniów politycznych.
Według jego słów, akcja ta miała się odbyć w noc sylwestrową. „Jastrząb”
nie odmawia prośby udzielenia pomocy, obiecując przyjechać na umówiony
punkt autem. Otrzymaliśmy hasło w największej tajemnicy, brzmiące
pasująco do wym
[ienionej] akcji, a mianowicie „Północ-Pożar”[…]”.


Kpt. Leon Sołtysiak „James”, „Znachor”, Komendant Obwodu WiN Radzyń Podlaski.

Zgodnie
z ustaleniami, choć spóźniony z powodu problemów z samochodami, oddział
„Jastrzębia” przybył na miejsce koncentracji wieczorem 31 grudnia 1946
r. Dalszy rozwój wypadków znany jest z pamiętników „Żelaznego”:

„[…] Na
lotnisku w pobliżu Radzynia, na punkcie koncentracyjnym czekało już ok.
300-350 ludzi z całego Obwodu. Była to prawie cała „armia” jak to
określił „Jastrząb”.  „Dżems”
[„James”] czekał też już na nas.
Brakowało jeszcze dwóch dużych grup konspiracyjnych z dalszych okolic
pow. radzyńskiego, mających przyjechać autami, które zawiodły w
podobieństwie naszych
[…]”.

Po
przybyciu oddziału „Jastrzębia” odbyła się ostatnia odprawa. Dowodzący
wszystkimi grupami kpt. „James” przedstawił na niej plan opanowania
miasta, według którego w pierwszej kolejności postanowiono zaatakować i
rozbroić PUBP i KPMO oraz ok. 50-osobowy oddział KBW. Przedstawiony plan
wzbudził jednak kontrowersje, a zastrzeżenia co do jego niektórych
punktów  przedstawił „Jastrząb”, który zaproponował, by podstępem
rozbroić wartowników i wydobyć od nich hasło, co pozwoli niepostrzeżenie
i bez walki opanować budynek PUBP. Niestety, plan „Jastrzębia” został
odrzucony, co – jak się później okazało – było błędem.


Styczeń 1946 r. Część oddziału ppor. „Jastrzębia”. Dowódca siedzi przy rkm-ach.

Ostatecznie
uzgodniono, iż oddział „Jastrzębia” będzie atakował główny,
najtrudniejszy cel – budynek PUBP, grupy Jerzego Skolińca „Kruka” i Jana
Grudzińskiego „Płomienia” budynek szkoły obsadzony przez KBW, a bojówka
Antoniego Grochowskiego „Kuli” miała zająć pocztę i zniszczyć centralę
telefoniczną. Plutony pod dowództwem por. Wacława Stelmaszuka „Marnego” z
rejonu VIII oraz por. Piotra Waszczuka „Roli” z rejonu II, stanowiły
ubezpieczenie od strony Łukowa, Radzynia, Międzyrzeca i Parczewa. Atak
miał nastąpić o północy, jednak do akcji ruszono z dwugodzinnym
opóźnieniem, bez dwóch grup, którym nie udało się dotrzeć. Ok. godz.
4.00 żołnierz stojący na warcie przy Urzędzie Pocztowym zauważył
wchodzących partyzantów z rejonu VI. Natychmiast powiadomił o tym
kwaterującą w szkole załogę punktu kontrolnego KBW. Dowódca tego punktu
por. Pudłowski ogłosił alarm. Doszło do wymiany strzałów. Nie udało się
również zdobyć budynku PUBP. Podłożona pod murem budynku UB mina wyrwała
zbyt mały otwór. Następny, 9-kilowy ładunek nie wybuchł, gdyż miał
przemokniętą spłonkę. Ostrzał budynku także nie przyniósł spodziewanego
efektu. Drobny sukces odniosły grupy atakujące budynek szkoły, w którym
bronili się żołnierze KBW, bez strzału zaś opanowano jedynie budynek
poczty.

Dawna siedziba Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Radzyniu Podlaskim przy ul. Warszawskiej 5 i 5a.

O
świcie dowodzący akcją kpt. Sołtysiak zarządził odwrót zgrupowania.
Kolejno, w kierunku swoich rejonów, wycofywały się poszczególne grupy.
Oddział „Jastrzębia” odszedł z placu boju w kierunku Marynina jako jeden
z ostatnich. W ogólnym rozrachunku akcja okazała się nieudana, nie
zdobyto strategicznych punktów, jednak pokazała komunistom, że nadal nie
mogą się czuć bezpiecznie nawet w dużych miastach powiatowych.

Podczas
odskoku z Radzynia 1 stycznia 1947 r. „Jastrząb” zorganizował pod
Okalewem [gm. Milanów] zasadzkę na 40-osobową pościgową grupę operacyjną
UB-KBW, w trakcie której zniszczone zostały strzałami z rusznicy dwa
samochody, zginęło 4 żołnierzy KBW, referent UB z Radzynia Podlaskiego
Jan Smoraczewski, do niewoli wzięto 7 żołnierzy. Spośród partyzantów
zginął Stefan Kucharuk „Ryś II” i Kazimierz Kłosiński „Biały”, ranny zaś
został Stanisław Łuć „Żandarm”. „Jastrząb” kazał uwolnić szeregowców,
zaś plut. Władysława Klimsa zlikwidowano, a powodem była – jak zapisał
„Żelazny” –  „pełna pierś medali za walkę z bandami”.

Po akcji w
Okalewie,  nocą z 1 na 2 stycznia 1947 r., oddział wycofał się do
kolonii Sarnów [gm. Siemień], gdzie doszło do kolejnego
spotkania z oficerami radzyńskiego Obwodu WiN: zastępcą por. Skolinca –
Januszem Traczem „Kłosem” oraz Józefem Stanisławskim „Trutniem”. Podczas
narady podjęto decyzję o rozbrojeniu, liczącego 29 żołnierzy, oddziału KBW stacjonującego w nieodległym Siemieniu [pow. radzyński].
Późnym wieczorem 2 stycznia 1947 r. partyzanci ruszyli do akcji, która
okazać się miała jedną z najtragiczniejszych w historii oddziału.

Zdecydowano,
by jedną grupą podejść do budynku szkoły, w którym kwaterowali
żołnierze i wezwać ich do złożenia broni. Na wypadek oporu zastosowano
manewr okrążenia, który miała wykonać grupa pod komendą „Żelaznego”.
Początkowo wszystko przebiegało zgodnie z planem. Pierwsza grupa pod
osobistym dowództwem „Jastrzębia”, udając oddział wojska, zaczęła
zbliżać się do szkoły. Tuż przed budynkiem partyzanci zostali wezwani
przez wartownika do zatrzymana się i podania hasła. W trakcie krótkiej
wymiany zdań, niespodziewanie padły strzały. Po krótkiej wymianie ognia i
szturmie, budynek szkoły został zdobyty przez partyzantów. Żołnierzy
rozbrojono i rozstrzelano kilku z nich: komendanta grupy – sierż.
Stefana Rabendę, kaprala Magdziaka za odznaczenia „za walkę z bandami”,
strzelca Hamala, gdyż telefonował po pomoc do UB oraz strzelca Uruska,
gdyż powiadomił dowódcę o zbliżaniu się partyzantów. Następnie
wyprowadzono żołnierzy na zewnątrz, zdjęto z nich mundury i kazano
położyć się na ziemi, po czym „Żelazny” wygłosił przemówienie, w którym
nawoływał ich do przyłączenia się do partyzantki. Atakujący, oprócz
mundurów, zdobyli 3 rkm, 21 PPSz i 4 kb. Akcja rozpoczęła się o godz.
1.00 i trwała 45 minut. Jedynym poszkodowanym wśród partyzantów był
dowódca oddziału ppor. Leon Taraszkiewicz „Jastrząb”. Został on ciężko
ranny w brzuch, w wyniku czego po kilku godzinach, podczas
transportowania go przez Janusza Tracza „Kłosa” na placówkę terenową,
zmarł 3 stycznia 1947 r.

Por. Leon Taraszkiewicz „Jastrząb” (1925-1947). Zdjęcie ze stycznia 1946 r.

Do
dzisiaj nie są jasne okoliczności ranienia „Jastrzębia”. Według jednej z
wersji, został on postrzelony przez domniemanego agenta UB o ps.
„Bolek-Łapka” [N.N.], ulokowanego w oddziale. Śledztwo przeprowadzone
przez ppor. „Żelaznego” miało rzekomo potwierdzić te podejrzenia i
niedługo później agent został zlikwidowany przez patrol podległy kpt. Zdzisławowi Brońskiemu „Uskokowi”, pod komendą Stanisława Kuchciewicza „Wiktora”.

Wersja
ta budzi jednak spore wątpliwości, chociażby w świetle raportu
Naczelnika Wydziału I Departamentu III MBP mjr. Łanina z dnia 10
stycznia 1947 r., w którym cytował zeznanie uczestnika tej akcji, Edwarda Wrzaszcza „Groma”:

„[…] kiedy banda podeszła pod budynek […],
„Jastrząb” rozkazał wszystkim bandytom rozsypać się w tyralierę i lec
na ziemi, a sam podszedł do wartownika na odległość paru metrów. Na
krzyk wartownika »stój, kto idzie« „Jastrząb” odpowiedział »Wojsko
Polskie«. Wartownik zapytał wtedy o hasło, na co „Jastrząb” nie
odpowiedział nic i począł się zbliżać do wartownika. Wtedy wartownik
otworzył ogień z PPsz i trafił 4-ma kulami w brzuch „Jastrzębia”, z
których dwie przeszły na wylot, a dwie pozostały w ciele
[…]”.

Podobnie
zapamiętał to zdarzenie, biorący udział w tej akcji Jan Jarmuł „Wąż”,
który tak relacjonował okoliczności ranienia swojego dowódcy:

„[…] Zawsze Leon pierwszy, w każdej akcji… nie to, że ludzi posyłał – on pierwszy szedł. Wartownik stał przy szkole na warcie i on [„Jastrząb”] krzyczy
do wartownika »ręce do góry« – to słyszeliśmy. Wartownik do strzału się
mierzy… i równocześnie jeden drugiego trzasnął. Ten wartownik Leona
tu
[po brzuchu] przejechał, a Leon jego na śmierć położył… wymiana strzałów była. Ja to tak widziałem”.

Ppor.
Leon Taraszkiewicz „Jastrząb” spoczął na cmentarzu w Siemieniu. Dzięki
temu, że jego koledzy pochowali go potajemnie, jako jeden z nielicznych
dowódców antykomunistycznego podziemia spoczął we własnym grobie, choć
do 1990 r. na prostym brzozowym krzyżu mógł widnieć jedynie tajemniczy
napis „Leon”. Dopiero po 44 latach, 30 czerwca 1991 r., mogły odbyć się
oficjalne uroczystości pogrzebowe i poświęcenie jego mogiły w Siemieniu.


Grób por. Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” na cmentarzu w Siemieniu.

62
lata od śmierci por. „Jastrzębia” i 58 lat po śmierci jego brata ppor.
„Żelaznego”, postanowieniem z dnia 20 sierpnia 2009 r. Prezydent
Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński nadał pośmiertnie obu braciom,
legendarnym dowódcom oddziału partyzanckiego Obwodu WiN Włodawa – por.
Leonowi Taraszkiewiczowi ps. „Jastrząb” i ppor. Edwardowi
Taraszkiewiczowi ps. „Żelazny”, Krzyże Wielkie Orderu Odrodzenia Polski, Polonia Restituta.

Jedne z najwyższych polskich odznaczeń państwowych, nadane za wybitne
zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, odebrała w imieniu
poległych dowódców ich siostra Pani Rozalia Taraszkiewicz – Otta w dniu
25 września 2010 r.


Rozalia Tarszkiewicz-Otta, siostra por. „Jastrzębia” i ppor. „Żelaznego”, 25 IX 2010 r.

W
listopadzie 2016 r. z grobu znajdującego się na cmentarzu w Siemieniu
ekshumowano szczątki Leona Taraszkiewicza. W
1991 r. postawiono tam pomnik, na którym znalazły się pełne dane Leona
Taraszkiewicza, jednak wtedy nie przeprowadzono ekshumacji. O ekshumację
zwłok „Jastrzębia” i przeniesienie szczątków na Cmentarz Wojenny we
Włodawie  zwróciła się do wojewody lubelskiego jego rodzona siostra –
Rozalia Otta.
16 lipca 2017 r. we Włodawie odbyły się uroczystości pogrzebowe por. Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia”. Szczątki dowódcy
oddziału partyzanckiego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” Obwodu Włodawa zostały pochowane  na
Cmentarzu Wojennym we Włodawie, przy ul. Lubelskiej, ok. 300 m od jego
rodzinnego domu [zobacz FOTORELACJĘ].


Włodawa, ul. Lubelska, Cmentarz
Wojenny Żołnierzy Wojska Polskiego – miejsce spoczynku por. Leona
Taraszkiewicza „Jastrzębia” i symboliczna mogiła jego brata i zastępcy
ppor. Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego”, którego miejsce pochówku jak
dotąd pozostaje nieznane.
„Jastrząb” został pochowany w mogile będącej
także symbolicznym grobem jego brata, ppor. Edwarda
Taraszkiewicza „Żelaznego”
, którego miejsce pochówku pozostaje
nieznane.

GLORIA VICTIS !!!

Z racji tej smutnej rocznicy chciałbym przypomnieć trzy z wielu [kalendarium działań bojowych, część: 1>, 2>, 3>],
najbardziej spektakularne akcje, jakie wykonał oddział pod dowództwem
por. „Jastrzębia” w 1946 r., a mianowicie zajęcie Parczewa, atak na Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego we
Włodawie i bitwę pod Świerszczowem. Wprawdzie była jeszcze
bezprecedensowa akcja uprowadzenia rodziny B. Bieruta, ale o tym można
przeczytać tutaj:

Więcej
o walce por.
Leona
Taraszkiewicza „Jastrzębia”
i jego brata ppor. Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego” czytaj:

Strona główna>
Prawa autorskie>