KRESOWI STRACEŃCY – część 1



Armia Krajowa na Wileńszczyźnie po lipcu 1944


Wileńszczyzna była bodaj jedynym regionem Polski, który podczas II wojny światowej pięciokrotnie zmieniał okupanta. Najpierw, zgodnie z paktem Ribbentrop-Mołotow [23.VIII.1939], była okupacja sowiecka. Następnie, po przekazaniu przez ZSRR sporej części dawnego województwa wileńskiego Republice Litewskiej w październiku 1939 – okupacja litewska. Po agresji ZSRR na kraje nadbałtyckie, w połowie 1940 wrócili Sowieci. 22-23 czerwca 1941 na Wileńszczyznę wkroczyli Niemcy. Trzy lata później, na początku lipca 1944 rozpoczęła się trzecia okupacja sowiecka. Przy czym ta ostatnia, nazywana często „trzecimi Sowietami”, miała być stanem ostatecznym, usankcjonowanym zgodą międzynarodową. Niewielu jednak Polaków wierzyło wtedy, że będzie to stan trwały. Dopiero ujawnienie wyników konferencji jałtańskiej w lutym 1945 zmiażdżyło tę wiarę w powrót tych ziem do Polski i przy niesamowicie nasilającym się terrorze okupanta zmusiło ludność do wyjazdu. Ten okres jednak, od lipca 1944 do sierpnia 1945 [wtedy w zasadzie zakończono ewakuację Okręgu Wileńskiego], był okresem wzmożonego oporu przeciw Sowietom.

Okres okupacji niemieckiej zakończony został wielkim zrywem polskiego podziemia. W czasie operacji „Ostra Brama”, przeprowadzonej w ramach akcji „Burza”, zgrupowane oddziały wileńskiej i nowogródzkiej partyzantki Armii Krajowej zaatakowały Wilno i po blisko tygodniu walk, wspierając od pewnego momentu Armię Czerwoną, 13 lipca 1944 zajęły miasto. Już 17 lipca skoncentrowane w rejonie Turgiel jednostki AK zostały otoczone przez oddziały NKWD i Armii Czerwonej. Na odprawie w Boguszach aresztowano podstępnie część polskich oficerów, a także [nieco wcześniej] Komendanta połączonych Okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego, płk. Aleksandra „Wilka” Krzyżanowskiego.

Płk Aleksander Krzyżanowski „Wilk”, Komendant Okręgu Wileńskiego AK, podstępnie aresztowany przez NKWD 17 lipca 1944 w Wilnie. Mimo intensywnych nacisków nie podjął współpracy z Sowietami i został osadzony w łagrze w Diagilewie, a następnie w Griazowcu. Podjął tam próbę ucieczki – udało mu się dotrzeć do Wilna, gdzie został ujęty. Więzień łagrów. Dopiero pod koniec 1947 powrócił do Polski. Aresztowany ponownie w ramach „Akcji X”. Zmarł w więzieniu MBP w 1950, nie doczekawszy procesu.

Następnego dnia rozpoczęto rozbrajanie otoczonych polskich jednostek. Dzięki szybkiej reakcji pozostałych na wolności polskich oficerów kilku tysiącom partyzantów udało się wyrwać z kotła.

Dom w Wilnie przy ul. Kościuszki 16 na Antokolu, niedaleko kościoła św. Piotra i Pawła, w którym mieściła się siedziba NKWD Frontu Białoruskiego. Aresztowani zostali tam 17 lipca 1944 r. Komendant Okręgu Wileńskiego AK płk Aleksander Krzyżanowski „Wilk” wraz ze swym Szefem Sztabu mjr. Teodorem Cetysem „Sławem”.

Zgrupowane następnie w najbliższym masywie leśnym – Puszczy Rudnickiej – oddziały te zostały ponownie otoczone przez Sowietów. 20 lipca pozostali na wolności dowódcy podjęli decyzję o rozwiązaniu podległych im brygad i batalionów partyzanckich. Pozostać mieli tylko ochotnicy.
Z nich to utworzono partyzanckie zgrupowanie wileńskie pod dowództwem mjr. Czesława Dębickiego „Jaremy”. W jego skład wchodziły dwa oddziały po ok. 100 żołnierzy:
– „Wisińcza”, jego dowódcą był kpt. Edmund Banasikowski „Jeż”,
– „Solcza”, dowodzony przez por. Adama Boryczkę „Tońkę”.

Podobne zgrupowanie, dowodzone przez ppłk. Macieja Kalenkiewicza „Kotwicza” powstało z oddziałów nowogródzkich.
Tymczasem w Wilnie odbudowywała się Komenda Okręgu. Dowództwo objął ppłk Julian Kulikowski „Ryngraf”.

Ppłk Julian Kulikowski „Ryngraf”, oficer służby stałej WP. Od lipca 1944 do stycznia 1945 Komendant Okręgu Wileńskiego AK. Aresztowany przez NKWD i skazany na 10 lat ciężkich łagrów. Karę odbył w Workucie.

Ppłk Julian Kulikowski „Ryngraf”. Zdjęcie wykonane przez NKWD, po aresztowaniu.

Nawiązywano pozrywane przez przejście frontu i aresztowania kontakty organizacyjne, budowano tak ważną w nowej sytuacji sieć łączności. Palącym problemem stało się opracowanie wytycznych dla podziemia na Wileńszczyźnie. Wobec przygniatającej przewagi nieprzyjaciela sztab Okręgu uznał, że bezpośrednia walka nie ma szans powodzenia. Postanowiono skupić się na ochronie polskiej ludności.

Już 20 lipca odbyła się narada ocalałych przywódców wileńskiej części Polskiego Państwa Podziemnego. Uzgodniono następujące punkty planu działania: kontynuować opór w granicach możliwości, otoczyć szczególną opieką działalność „legalizacji” i prowadzenie nasłuchu radiowego, wydawać – oprócz organu Komendy Okręgu „Niepodległość” – biuletyn informacyjny oraz traktować podporządkowanie się Polskiemu Komitetowi Wyzwolenia Narodowego [PKWN] w Lublinie jako zdradę sprawy Wilna. Te wytyczne stały się podstawą późniejszej działalności. Jednak najważniejszym zadaniem stało się ratowanie ludzi przed aresztowaniem. Czyniono to głownie poprzez działalność „legalizacji” – komórki zajmującej się wyrabianiem fałszywych dokumentów. Podczas trzeciej okupacji sowieckiej wyrobiono ich ponad 20 tysięcy – od Ausweisu do „bronirowki”. Umożliwiło to zarówno unikanie poboru do Armii Czerwonej [ogłoszonego na Wileńszczyźnie], jak i chroniło [poprzez zmianę tożsamości] przed aresztowaniem. Komórka ta działała z powodzeniem do sierpnia 1945, umożliwiając m.in. późniejszą ewakuację Okręgu. Jej pozostałości funkcjonowały jeszcze w 1946.

Komenda Okręgu ustaliła także zasady działania partyzantki. Oddział „Wisińcza” pod dowództwem kpt. Banasikowskiego zająć się miał ochroną ludności polskiej na Oszmiańszczyźnie, w południowej części woj. wileńskiego. Jego zadaniem była ochrona wsi przed prześladowaniami ze strony aparatu administracyjnego okupanta i opieka nad uciekinierami, szukającymi w lasach schronienia przed poborem do armii sowieckiej lub terrorem NKWD. Oddział „Solcza” pod dowództwem por. Boryczki miał operować na południu Wileńszczyzny, w okolicach samego Wilna. Do czasu spenetrowania trasy przyszłego przemarszu we wskazane rejony, oddziały „Solcza” i „Wisińcza” walczyły wspólnie na terenie Puszczy Ruskiej. Jednak już 19 sierpnia 1944 obława NKWD przeprowadzona w tych rejonach doprowadziła do niemal całkowitego rozbicia oddziału „Wisińcza” w majątku Borowe, 3 km od Dubicz. 25 sierpnia mjr „Jarema” [wycofując się do Wilna celem nawiązania bezpośredniej łączności z Komendą Okręgu] został aresztowany przez patrol NKWD. Ocalały oddział por. Boryczki przeniósł się do Puszczy Rudnickiej i tam oczekiwał na dalsze rozkazy. Wieść o tych wydarzeniach szybko dotarła do Wilna. Komendant uznał, że dalsze utrzymywanie oddziałów w nasyconym siłami wroga terenie nie rokuje szans powodzenia. W pierwszej połowie września do oddziału „Solcza” dotarła łączniczka z opracowanymi wytycznymi. Nakazywały one rozwiązać oddział, zamelinować broń i zapewnić żołnierzom bezpieczne zakonspirowanie w terenie. Po blisko dwóch tygodniach przygotowań „Solcza” została rozwiązana.

Nie był to jednak koniec partyzantki. Oprócz najbardziej rozbudowanego wileńskiego zgrupowania mjr. „Jaremy”, w terenie działały jeszcze inne oddziały zbrojne. Były to często pozostałości rozbitych Brygad – jak choćby grupa pod dowództwem por. Witolda Zyndram-Kościałkowskiego „Fakira”, bądź samoistnie powstałe oddziałki, składające się z młodzieży chroniącej się przed poborem [m.in. oddział Mariana Brancewicza „Branta”]. Inny oddział pod komendą ppor. Mariana Plucińskiego „Mścisława”, złożony głownie z żołnierzy V Brygady, działał w obwodzie święciańskim.

Ppor. Marian Pluciński „Mścisław”. Wiosną 1945 przedostał się na teren Białostocczyzny i nawiązał kontakt z mjr. „Łupaszką”. Objął dowództwo 4. szwadronu w odtwarzanej V Brygadzie Wileńskiej. Po rozwiązaniu oddziału, w październiku 1945 zaprzestał działalności konspiracyjnej. Aresztowany przez UB wiosną 1946, kilka tygodni później osądzony i skazany na karę śmierci. Zamordowany 28 czerwca 1946 w białostockim więzieniu.

Działała też grupa dowodzona przez ppor. Hieronima Piotrowskiego „Jura”, wywodząca się z Oddziału Rozpoznawczego KO, operująca na terenie Puszczy Nalibockiej. Oprócz nich istniało wiele innych jednostek. Jednak ich kontakty z Komendą Okręgu były sporadyczne. Ciągle dawała o sobie znać zniszczona sieć łączności. Dlatego też, wobec coraz silniejszego naporu nieprzyjaciela, dla ratowania życia żołnierzy KO wydała we wrześniu 1944 ogólny „Rozkaz Nr 1” dla wszystkich działających w terenie oddziałów z poleceniem przejścia do pracy konspiracyjnej. Dowódcy mieli zamelinować broń, a ludzi zakonspirować w terenie, utrzymując z nimi łączność. Siatka terenowa miała za wszelką cenę podporządkować sobie istniejące w polu „dzikie” oddziały w celu wykonania powyższych rozkazów. Rozkaz ten, szeroko kolportowany w terenie, miał szansę dotrzeć do większości partyzantów. Jednak tylko część z nich podporządkowała się jego zaleceniom, rzeczywistość okazała się bowiem zbyt brutalna. Łatwiej było przeżyć w lesie, broniąc się przed ścigającymi jednostkami NKWD, niż zdawać się na łaskę coraz większej sieci donosicieli, jaką NKWD-NKGB oplatała Wileńszczyznę. Jednocześnie ogłoszony na Kresach pobór do Armii Czerwonej zmuszał wielu młodych ludzi do ukrywania się. We wrześniu do sowieckiego wojska zgłaszało się nie więcej niż 20% objętych poborem. Tak rodziły się nowe oddziały, których liczbę zwiększał stale nasilający się terror okupanta. Młodych ludzi, uchylających się od służby wojskowej czy podejrzanych o przynależność do konspiracji, aresztowano, a nawet rozstrzeliwano na miejscu [m.in. w ciągu jednego tygodnia na Oszmiańszczyźnie rozstrzelano 157 osób].

„Dzikie” oddziały, dowodzone z reguły przez ludzi niedoświadczonych, ponosiły ciężkie straty. Aby ratować najbardziej zagrożonych, KO zdecydowała się po raz kolejny zmienić dotychczasową taktykę. Konspiracja i wyrabianie fałszywych dokumentów już nie zapewniały bezpieczeństwa. Zbyt wiele osób uciekało do lasu. Dla opanowania tego ruchu ppłk Kulikowski postanowił w listopadzie-grudniu 1944 stworzyć cztery oddziały partyzanckie, tzw. Oddziały Samoobrony Ziemi Wileńskiej.

Pierwszym z nich dowodzić miał rtm. Władysław Kitkowski „Grom”, „Orlicz”, były dowódca Oddziału Rozpoznawczego KO. Drugim oddziałem dowodził por. Witold Turonek „Tur”, „Tumry”, dowódca 12. Brygady AK. Trzeci stworzony został na bazie działającego oddziału pod komendą ppor. Witolda Zyndrama – Kościałkowskiego „Fakira”. Czwarty znalazł się pod komendą pchor. Jana Lisowskiego „Korsarza”.

Oddziały Samoobrony tworzono zatem w oparciu o doświadczonych dowódców partyzanckich. Ich celem było podporządkowanie sobie „dzikiej” partyzantki, stworzenie z niej dużych jednostek, mogących nawiązać walkę z pacyfikującymi teren oddziałami NKWD. W ten sposób zamierzano zminimalizować straty, odzyskując przy tym kontrolę nad terenem. Było to jednak rozwiązanie krótkoterminowe. NKWD organizowało liczne obławy, wykorzystując informacje zdobyte w rezultacie wcześniejszych aresztowań. Doszło do wielu bitew i potyczek, z reguły kończących się wyjściem z okrążenia tylko części oddziałów.

Remedium na to mogło być przerzucenie żołnierzy na bezpieczniejsze terytoria. Za takie uznawano wtedy Białostocczyznę. Dysponowała o wiele większymi masywami leśnymi niż Wileńszczyzna i była słabiej spenetrowana przez NKWD. W styczniu 1945 KO wileńskiego podjęła próbę wyprowadzenia na zachód dwóch dużych [ok. 150 ludzi] oddziałów Samoobrony Wileńskiej: por. „Tumrego” i por. „Orlicza”. Wydzielony z nich oddział Olgierda Wirgiasa „Wrzosa” przetarł co prawda drogę, ale w międzyczasie dwa oddziały macierzyste zostały rozbite 2 lutego 1945 w Rowinach [25 km na wschód od Nowogródka]. Nad ranem doszło do walki z otaczającymi wieś przeważającymi siłami NKWD. Z pogromu ocalało niewielu partyzantów, 82 zostało zabitych, 25 dostało się do niewoli, reszta rozproszyła się w terenie. Ocaleli obydwaj dowódcy, którzy razem z uratowanymi żołnierzami po różnych perypetiach zostali w końcu przerzuceni do centralnej Polski. Jedynie por. Hieronim Piotrowski „Jur” z kilkoma żołnierzami przeszedł zbrojnie granicę.

Dwa dni po klęsce w Rowinach, 4 lutego 1945, obława NKWD rozbiła częściowo trzeci oddział Samoobrony dowodzony przez „Fakira”, który zginął w walce. 23 lutego tropiony nieustannie oddział pod nową komendą Włodzimierza Mikucia „Jaremy” został doszczętnie rozbity we wsi Ławże [gm. Turgiele]. Pod wrażeniem klęsk, jakie poniosła polska partyzantka, straciwszy kontakt z Komendą, dowódca czwartego oddziału por. Lisowski „Korsarz” podjął decyzję o poddaniu się Sowietom. Nawiązawszy kontakt z wileńskim NKWD ujawnił podległych sobie żołnierzy. Część z nich, mimo udzielonych przez stronę sowiecką gwarancji, została aresztowana, części zaś udało się ewakuować do Polski centralnej.

Także terenowa siatka AK nastawiona była na ochronę ludności polskiej. Przykładowo OD-23, czyli Ośrodek Dywersyjny Ignalino, zabezpieczał ludzi biorących udział w konspiracji. Chroniono nie tylko własnych żołnierzy, ale także zabłąkanych w terenie partyzantów czy uciekinierów. Przyjmowano ich na meliny, wyposażano na własną rękę w dokumenty. W razie potrzeby organizowano patrole dywersyjne rozprawiające się ze szczególnie dokuczliwymi donosicielami.

Tymczasem Komenda przeżyła kolejną falę aresztowań. 8 stycznia 1945 NKGB zatrzymało w zasadzce Komendanta Okręgu, ppłk. Juliana Kulikowskiego „Ryngrafa”. W ślad za nim aresztowano innych członków K-dy Okręgu.

Kresowi Straceńcy – część 2>