66. rocznica śmierci por. Kazimierza Żebrowskiego "Bąka"
…Nie dajmy zginąć poległym.
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Por. Kazimierz Żebrowski "Bąk", ostatni komendant III Okręgu NZW Białystok. Poległ 3 grudnia 1949 r. 66 lat temu, rankiem 3 grudnia 1949 r., w wyniku doniesienia agenturalnego, zabudowania w Mężeninie (pow. Łomża), gdzie przebywał komendant białostockiego Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego
por. Kazimierz Żebrowski "Bąk" wraz ze swoim synem Jerzym ps. "Konar",
zostały otoczone przez grupę operacyjną II Brygady KBW i UB. Dowodzący
operacją wezwał partyzantów do poddania się. W odpowiedzi "Konar"
wystrzelił serię z automatu i wybiegli z ojcem przez tylne drzwi
stodoły, ale i tam natknęli się na linię obławy, którą ostrzeliwując się
próbowali sforsować. Teofil Lipka, gospodarz, u którego się ukrywali,
tak wspominał ostatnie chwile Komendanta:
[…]
"Bąk" z synem biegną w kierunku olszyny. Ci z podwórka grzeją do nich.
"Konar" zachwiał się, krzyczy: "Tato! Jestem ranny" – i zwalił się na
ziemię. "Bąk" zaraz się wrócił, ukląkł przy głowie syna, przeżegnał się,
przystawił mu pistolet do głowy i dwa razy strzelił. Tamci krzyczą,
żeby przestał się bić. "Bąk" strzelił sobie w głowę. Bój się skończył.
"Bąk" z synem biegną w kierunku olszyny. Ci z podwórka grzeją do nich.
"Konar" zachwiał się, krzyczy: "Tato! Jestem ranny" – i zwalił się na
ziemię. "Bąk" zaraz się wrócił, ukląkł przy głowie syna, przeżegnał się,
przystawił mu pistolet do głowy i dwa razy strzelił. Tamci krzyczą,
żeby przestał się bić. "Bąk" strzelił sobie w głowę. Bój się skończył.
Ciało
ostatniego komendanta białostockiego Okręgu NZW zastygło obok ciała
jego syna. Walczyli i zginęli razem. Stało się tak, jak często w
rozmowach z Teofilem Lipką zapowiadali. Mówili mu, że jeżeli znajdą się w
sytuacji bez wyjścia, nie dadzą się wziąć żywcem. Wedle rachuby:
zginąć, ale nikogo nie wydać. Uznawali, że są to winni ludziom, którzy
przez lata udzielali im schronienia; wedle przyrzeczenia "Bąka", że z
komunistami będzie się bił do ostatniego naboju, a ten ostatni nabój
zostawi dla siebie. Słowa dotrzymali!
ostatniego komendanta białostockiego Okręgu NZW zastygło obok ciała
jego syna. Walczyli i zginęli razem. Stało się tak, jak często w
rozmowach z Teofilem Lipką zapowiadali. Mówili mu, że jeżeli znajdą się w
sytuacji bez wyjścia, nie dadzą się wziąć żywcem. Wedle rachuby:
zginąć, ale nikogo nie wydać. Uznawali, że są to winni ludziom, którzy
przez lata udzielali im schronienia; wedle przyrzeczenia "Bąka", że z
komunistami będzie się bił do ostatniego naboju, a ten ostatni nabój
zostawi dla siebie. Słowa dotrzymali!
Jerzy
Żebrowski "Konar", syn por. Kazimierza Żebrowskiego "Bąka". Żołnierz NZW Okręgu
Białystok. W konspiracji od 1941 r. Poległ 3 grudnia 1949 r.
GLORIA VICTIS !
Więcej informacji o por. Żebrowskim znajdziesz w artykule: