71. rocznica śmierci kpt. Jana Dubaniowskiego "Salwy"
…Nie dajmy zginąć poległym.
Zbigniew Herbert
Jan Dubaniowski, zdjęcie z 1942 r. (archiwum rodzinne).
27 września 1947 roku, poległ w walce z obławą UB kpt. Jan Dubaniowski ps. „Salwa”,
dowódca oddziału partyzanckiego „Żandarmeria”, który w latach
1945–1947 należał do najbardziej aktywnych jednostek partyzanckich
antykomunistycznego podziemia w Krakowskiem. Faktycznie będąc oddziałem
poakowskim, od 1945 r. konsekwentnie uznawał swą przynależność do
Narodowych Sił Zbrojnych. Po śmierci dowódcy część jego żołnierzy
walczyła z komunistami do 1951 roku.
Kpt. Jan Dubaniowski "Salwa" (1912-1947)
dowódca oddziału partyzanckiego „Żandarmeria”, który w latach
1945–1947 należał do najbardziej aktywnych jednostek partyzanckich
antykomunistycznego podziemia w Krakowskiem. Faktycznie będąc oddziałem
poakowskim, od 1945 r. konsekwentnie uznawał swą przynależność do
Narodowych Sił Zbrojnych. Po śmierci dowódcy część jego żołnierzy
walczyła z komunistami do 1951 roku.
Kpt. Jan Dubaniowski "Salwa" (1912-1947)
Tegoroczne uroczystości rocznicowe odbyły się w dniach 15-16 września w Zakliczynie. Gościem honorowym był Zdzisław Gałat (na zdj. z lewej), młodszy brat Eugeniusza Gałata "Sępa", ostatniego zastępcy kpt. "Salwy".
Zdzisław Gałat został aresztowany 3 listopada 1947 r. Miał wówczas 15 lat i był uczniem gimnazjum im. Króla Kazimierza Wielkiego w Bochni. Funkcjonariusze bocheńskiego UB przyszli do szkoły i zabrali go w czasie zajęć lekcyjnych. 21 listopada 1947 r. po udanej akcji w Kłaju na podwórko PUBP w Bochni zajechał samochód ciężarowy, na którym przywieziono rannego ostatniego zastępcę kpt. Jana Dubaniowskiego "Salwy", Eugeniusza Gałata "Sępa", który miał przestrzelone kolano oraz zwłoki Zdzisława Koniecznego "Ryszarda". Ciało "Ryszarda" zrzucono z ciężarówki w błoto. Ubowcy mieli zwyczaj, że podchodzili i kopali leżące zwłoki "bandytów". Zdzisławowi Gałatowi wydano wiadro z zimną wodą i szmatę, aby obmył z krwi ciało zabitego.
Z. Gałat został ponownie aresztowany, gdy 7 grudnia 1947 r., w kolejnej zasadzce w Kłaju, ujęto jeszcze jednego "Salwowca", Władysława Migdała "Ordona", który był kuzynem Gałatów. Towarzyszący "Ordonowi", Józef Garścia "Zryw" zastrzelił się podczas próby aresztowania. Przy Migdale znaleziono szkic budynku PUBP Bochnia. Partyzanci mieli podjąć próbę jego rozbicia. W toku przesłuchania ustalono jego autora. Był nim Zdzisław Gałat.
Bracia Gałatowie po raz ostatni widzieli się w więzieniu Montelupich w Krakowie. Jako że Eugeniusz Gałat "Sęp" miał amputowaną nogę, na egzekucję został wniesiony na plecach przez Władysława Migdała "Ordona". Obaj zostali zamordowani 11 maja 1948 r. i pochowani na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Grzegorz Gaweł
Kapitan Jan Dubaniowski "Salwa" 1912-1947
Wydawnictwo CB, Warszawa 2016, ss. 220, oprawa miękka, format 165×235.
Choć od śmierci kpt. Jana Dubaniowskiego "Salwy" mija już prawie 70 lat, to w dalszym ciągu pozostaje on postacią mało znaną. Wielu spośród dowódców niepodległościowego zrywu doczekało się należytego upamiętnienia w postaci rzetelnie udokumentowanych pozycji wydawniczych powstałych w Polsce po okresie transformacji ustrojowej. Szerokie zainteresowanie społeczne tą tematyką stanowi odpowiedni moment dla przywrócenie pamięci o J. Dubaniowskim, a niniejsza praca ma na celu wypełnić tę lukę. Dotychczasowe publikacje poświęcone tej postaci skupiają się na okresie powojennym, gdy ponownie stanął do walki, tym razem z komunistycznym zniewoleniem, organizując na ziemi bocheńskiej „Żandarmerię”, przekształconą następnie w stały oddział partyzancki pod nazwą „Salwa”, a następnie w grupę NSZ „Salwa”. O okresie działalności tego żołnierza w czasie okupacji niemieckiej oraz o latach wcześniejszych wiemy bardzo mało – tyle ile ujawnił sam kpt. J. Dubaniowski w swoim oświadczeniu. Na zawarte w tym dokumencie informacje powołują się wszyscy piszący na ten temat autorzy. Już z samych zawartych tam ogólnych danych wynika, że jest to żołnierz, którego losami warto zainteresować się szerzej. Fragmentaryczność wiedzy na ten temat skłania do podjęcia próby przedstawienia historii tego człowieka w całości, ze szczególnym uwzględnieniem jego bogatej służby. Książka ta zadedykowana jest nie tylko J. Dubaniowskiemu, ale też jego żołnierzom wywodzącym się z podkrakowskich wiosek, którzy jeszcze raz stanęli do walki o niepodległość Polski, wierni złożonej przysiędze.
(Na podstawie wspomnień Zdzisława Gałata, oprac. G. Gaweł)
Żołnierze oddziału kpt. Jana Dubaniowskiego "Salwy". Dowódca stoi w środku.
Kapitan Jan Dubaniowski "Salwa" jako jeden z nielicznych dowódców
antykomunistycznego podziemia posiada swój grób. Został pochowany na
cmentarzu parafialnym w Zakliczynie (w powiecie tarnowskim, woj. małopolskie).
Stary grób
kpt. Jana Dubaniowskiego "Salwy" na cmentarzu w Zakliczynie. Staraniem
rodziny został on zdemontowany i w 2015 roku został wybudowany i poświęcony
nowy nagrobek (zdjęcie poniżej).
Kpt. Jan Dubaniowski "Salwa", zdjęcie powojenne (archiwum rodzinne).
kpt. Jana Dubaniowskiego "Salwy" na cmentarzu w Zakliczynie. Staraniem
rodziny został on zdemontowany i w 2015 roku został wybudowany i poświęcony
nowy nagrobek (zdjęcie poniżej).
Kpt. Jan Dubaniowski "Salwa", zdjęcie powojenne (archiwum rodzinne).
Grzegorz Gaweł
Kapitan Jan Dubaniowski "Salwa" 1912-1947
Wydawnictwo CB, Warszawa 2016, ss. 220, oprawa miękka, format 165×235.
Choć od śmierci kpt. Jana Dubaniowskiego "Salwy" mija już prawie 70 lat, to w dalszym ciągu pozostaje on postacią mało znaną. Wielu spośród dowódców niepodległościowego zrywu doczekało się należytego upamiętnienia w postaci rzetelnie udokumentowanych pozycji wydawniczych powstałych w Polsce po okresie transformacji ustrojowej. Szerokie zainteresowanie społeczne tą tematyką stanowi odpowiedni moment dla przywrócenie pamięci o J. Dubaniowskim, a niniejsza praca ma na celu wypełnić tę lukę. Dotychczasowe publikacje poświęcone tej postaci skupiają się na okresie powojennym, gdy ponownie stanął do walki, tym razem z komunistycznym zniewoleniem, organizując na ziemi bocheńskiej „Żandarmerię”, przekształconą następnie w stały oddział partyzancki pod nazwą „Salwa”, a następnie w grupę NSZ „Salwa”. O okresie działalności tego żołnierza w czasie okupacji niemieckiej oraz o latach wcześniejszych wiemy bardzo mało – tyle ile ujawnił sam kpt. J. Dubaniowski w swoim oświadczeniu. Na zawarte w tym dokumencie informacje powołują się wszyscy piszący na ten temat autorzy. Już z samych zawartych tam ogólnych danych wynika, że jest to żołnierz, którego losami warto zainteresować się szerzej. Fragmentaryczność wiedzy na ten temat skłania do podjęcia próby przedstawienia historii tego człowieka w całości, ze szczególnym uwzględnieniem jego bogatej służby. Książka ta zadedykowana jest nie tylko J. Dubaniowskiemu, ale też jego żołnierzom wywodzącym się z podkrakowskich wiosek, którzy jeszcze raz stanęli do walki o niepodległość Polski, wierni złożonej przysiędze.
(fragment wstępu)
Książka do nabycia m.in.:
Grzegorz Gaweł, Ziemowit Kalinowski
Do końca byli wierni Bogu i Ojczyźnie. Oddział kpt. Jana Dubaniowskiego i jego zaplecze. Relacje, zdjęcia i dokumenty
Wydawnictwo: Cinderella, Warszawa 2017, oprawa: miękka, ilość stron: 170, wymiar: 170×240 mm.
Wydawnictwo: Cinderella, Warszawa 2017, oprawa: miękka, ilość stron: 170, wymiar: 170×240 mm.
Niniejsza publikacja stanowi suplement do wydanej w 2015 roku pracy pt. Kapitan Jan Dubaniowski "Salwa" 1912-1947.
Po ukazaniu się książki zaczęły napływać nowe informacje, zdjęcia i
dokumenty, przede wszystkim od rodzin związanych z oddziałem "Salwy".
Skłoniło
to również autora do wyjazdów w teren, aby przeprowadzić rozmowy z tymi
osobami, zachować dla potomnych przechowywane przez nich pamiątki
rodzinne. Z ich opowieści wyłania się ponury obraz lat powojennych,
wszechwładzy komunistycznego aparatu represji. Mówili o tym zarówno
członkowie rodzin żołnierzy "Salwy", jak i ci, którzy partyzantom tylko
pomagali. Za okazanie najmniejszej "dobrowolnej czy wymuszonej" pomocy
spadały na ludzi najsurowsze represje. Aresztowano i bito w czasie
przesłuchania za to, że podali szklankę mleka, że przenocowali
partyzanta, ale i za to, że partyzant sam, nie pytając nikogo o
pozwolenie, nalał sobie wody ze studni do picia. Represjonowano za nie
dość szybkie powiadomienie organów bezpieczeństwa. Jeżeli ktoś się
wybronił, że udzielił pomocy pod przymusem przystawionego "do głowy
pistoletu", mógł czasami liczyć, że cała historia skończy się tylko na
pobiciu w czasie przesłuchania. Jeszcze okrutniej traktowana była
najbliższa rodzina. Komuniści stosowali zasadę odpowiedzialności
zbiorowej: często matka, ojciec, brat czy siostra trafiali do więzienia,
gdy ich syn lub brat, który był w partyzantce, pozostawał nieuchwytny.
Nawet przyprowadzenie księdza do spowiedzi ściganemu kończyło się
wyrokiem. Rozmówcy autora bardzo dobrze pamiętali nazwiska swoich
oprawców – Marian Koza czy Trybuś.
Autor dotarł do ostatnich żyjących
świadków wydarzeń, odnalazł w Centralnym Archiwum Wojskowym teczkę
personalną por. Jana Dubaniowskiego, od rodzin partyzantów uzyskał dotąd
nieznane zdjęcia i dokumenty.
Po ukazaniu się książki zaczęły napływać nowe informacje, zdjęcia i
dokumenty, przede wszystkim od rodzin związanych z oddziałem "Salwy".
Skłoniło
to również autora do wyjazdów w teren, aby przeprowadzić rozmowy z tymi
osobami, zachować dla potomnych przechowywane przez nich pamiątki
rodzinne. Z ich opowieści wyłania się ponury obraz lat powojennych,
wszechwładzy komunistycznego aparatu represji. Mówili o tym zarówno
członkowie rodzin żołnierzy "Salwy", jak i ci, którzy partyzantom tylko
pomagali. Za okazanie najmniejszej "dobrowolnej czy wymuszonej" pomocy
spadały na ludzi najsurowsze represje. Aresztowano i bito w czasie
przesłuchania za to, że podali szklankę mleka, że przenocowali
partyzanta, ale i za to, że partyzant sam, nie pytając nikogo o
pozwolenie, nalał sobie wody ze studni do picia. Represjonowano za nie
dość szybkie powiadomienie organów bezpieczeństwa. Jeżeli ktoś się
wybronił, że udzielił pomocy pod przymusem przystawionego "do głowy
pistoletu", mógł czasami liczyć, że cała historia skończy się tylko na
pobiciu w czasie przesłuchania. Jeszcze okrutniej traktowana była
najbliższa rodzina. Komuniści stosowali zasadę odpowiedzialności
zbiorowej: często matka, ojciec, brat czy siostra trafiali do więzienia,
gdy ich syn lub brat, który był w partyzantce, pozostawał nieuchwytny.
Nawet przyprowadzenie księdza do spowiedzi ściganemu kończyło się
wyrokiem. Rozmówcy autora bardzo dobrze pamiętali nazwiska swoich
oprawców – Marian Koza czy Trybuś.
Autor dotarł do ostatnich żyjących
świadków wydarzeń, odnalazł w Centralnym Archiwum Wojskowym teczkę
personalną por. Jana Dubaniowskiego, od rodzin partyzantów uzyskał dotąd
nieznane zdjęcia i dokumenty.
Książka do nabycia m.in.:
Więcej o kpt. Janie Dubaniowskim "Salwie" i jego żołnierzach czytaj: