Wybór i opracowanie: Marta Markowska
Współpraca: Agnieszka Uścińska
Kwerendy tekstowe: Marta Chrząstek, Marcin Czajkowski, Agnieszka Dębska, Małgorzata Kudosz, Hanna Kukwa, Patryk Makulski, Monika Samoraj, Emilia Wileńska-Skwarzec, Monika Żyła
Kwerendy Ikonograficzne: Ewa Czuchaj
Konsultacja naukowa: dr Sławomir Poleszak (IPN Lublin)
Wyd. Fundacja Ośrodka KARTA, Fundacja Niepodległości
Warszawa 2013, Wydanie I, 191 s., 27 ilustracji, opr. miękka
„Uskok”, „Huzar”, „Wiktor”, „Róg”, „Łupaszka”, „Żelazny” to tylko kilka pseudonimów z setek tych, którzy w ostatnich latach wojny i po jej zakończeniu nie godzili się na to, aby Polska nadal była zniewolona – tym razem przez Związek Radziecki. Od 1944 roku krok po kroku Sowieci realizowali plan wprowadzenia „demokracji ludowej” pod dyktando Moskwy. Służyć temu miał marionetkowy rząd, a także szeroko rozbudowany aparat śledczy oraz propagandowy. Kiedy Polskę zalała bezkresna, wzbierająca fala sowietyzmu, zaprawionego zaraźliwym powojennym konformizmem, stali się siłami zbrojnymi bez państwa i bez szansy na zewnętrzną pomoc. Pozbawione nadziei na zwycięstwo, oddziały leśne trwały aż do 1963 roku, kiedy to przeszło 18 lat po oficjalnym zakończeniu II Wojny Światowej w Europie, zastrzelony został ostatni walczący partyzant – Józef Franczak ps. Laluś. Po latach tylko nieliczni z tych zdeklarowanych przeciwników komunizmu zdołali doczekać odbudowującej się Rzeczpospolitej, która wtedy była ich celem.
O tych właśnie jest książka: Wyklęci. Podziemie zbrojne 1944–1963.
1944, Wileńszczyzna. Dowództwo 5 Brygady Wileńskiej AK w marszu. Od lewej: rtm Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka" [dowódca 5 Brygady], NN, NN, NN, NN, ks. Aleksander Grabowski "Ignacy" [kapelan], ppor. Wiktor Wiącek "Rakoczy" [dowódca 1 komp. 5 Brygady], NN, NN, por. Grabowski "Pancerny", ppor. Sergiusz Sprudin [fotoreporter z Komendy Okręgu]. Fot. Mikołaj Sprudin / zbiory Ośrodka KARTA.
Wyklęci to chronologiczny obraz dwudziestoletniej walki o wolną, wymarzoną Ojczyznę. Opowieść jest montażem wypowiedzi dziesiątek osób – świadków tamtych wydarzeń. Naoczne relacje przeplatane są komunikatami, odezwami, rozkazami, a także korespondencją zarówno lokalnych przedstawicieli UB z Centralą, jak i np. Ławrientija Berii ze Stalinem. Całość sprawia, że czujemy się uczestnikami tych wydarzeń.
Znacząca część niepublikowanych dotąd materiałów pochodzi z rozległej kwerendy podjętej przez IPN.
Polska tonie w czerwonej powodzi… Istnieje przysłowie, że „tonący brzytwy się chwyta”, jakże ono obecnie pasuje do wielu Polaków! Toniemy – a nadzieja, której się chwytamy – pozostaje niestety tylko przysłowiową brzytwą.
Powiat lubartowski, 1 maja 1949
Z polecenia szefa PUBP w Lubartowie [Lucjana Łykusa] udałem się służbowo w teren. W czasie zasadzki, na której byłem wraz z żołnierzem KBW, przyszedł Reduty 152 „Babinicz”, Libera Zygmunt, członek bandy „Uskoka” – który został przez nas pochwycony. Stawiał zacięty opór, wystrzelił kilkakrotnie, raniąc dwukrotnie żołnierza KBW, lecz został przeze mnie powalony na ziemię i wyrwałem mu pistolet „piętnastkę”. Chciał rozerwać granat obronny, który miał w kieszeni, lecz wykręciłem mu rękę i nie dopuściłem do tego. Gdy próbował wyrwać granat, powiedział: „Ja zginę i ciebie szlag trafi”.
Lubartów, 20 maja 1949
SPIS TREŚCI:
- Od wydawców
- Wojna
- Mobilizacja
- Abolicja
- Odwet
- Referendum
- Pacyfikacja
- Amnestia
- Odwrót
- Reduty
- Ostatni
- Posłowie
- Biogramy
- Spis źródeł
Książka w sprzedaży od 1 marca na stronie: http://ksiegarnia.karta.org.pl oraz w księgarniach na terenie całego kraju. Cena książki: 20 zł.
Październik 1944, Radomszczyzna. Konny zwiad partyzancki w lesie. Fot. NN, Studium Polski Podziemnej w Londynie.
Wyklęci – wiadomo kto. Chociaż w XX wieku potępionych formacji było w naszej części Europy wiele, nie ma wątpliwości, że to pojedyncze słowo odnosi się do tych, którzy nie uznali końca II wojny i z bronią w ręku wystąpili przeciw drugiemu – obok nazizmu – zaborczemu totalitaryzmowi. Stanęli nie tylko przeciw potężnym siłom nowego agresora (i sowieckim, i peerelowskim), lecz także wobec jego gigantycznej, bezwzględnej propagandy. Nie mogli zwyciężyć zbrojnie ani nawet ocalić swojego wizerunku – nonkonformistów i obrońców Niepodległej. Niezależnie od ich postawy, zaciążyło na nich na lata odium „bandytów, antysemitów i złodziei”. Zagarnął ich śmietnik Peerelu. Niemniej wiadomo już także, że to – żołnierze. Uczestniczący w strukturze, podporządkowani hierarchii, uznający dyscyplinę. Póki trwał rząd (choćby daleki), którego zwierzchnictwo uznawali, wojskiem byli w sensie ścisłym. Gdy jednak Polskę zalała bezkresna, wzbierająca fala sowietyzmu, zaprawionego zaraźliwym powojennym konformizmem, stali się siłami zbrojnymi bez państwa i bez szansy na zewnętrzną pomoc. W latach 1947–51 zachodni alianci rozważali jeszcze oparcie swoich destrukcyjnych działań wobec Wschodu na niezależnych formacjach za Żelazną Kurtyną, potem po obu jej stronach nie pozostały już żadne złudzenia. Resztki polskiej armii podziemnej ocalały jedynie mit Rzeczpospolitej.
Białostocczyzna, lato 1945. Żołnierze z dowodzonego przez por. "Zygmunta" 1 szwadrony 5. Brygady Wileńskiej AK. Od lewej kpr. Janusz Rybicki "Kukułka", Władysław Kendyśl "Tarzan", Szczepan Filipiuk "Kula", NN "Lot", Stanisław Romańczuk "Staś".
Żołnierze wyklęci pojawili się – jako hasło – w 1992 roku, gdy Liga Republikańska zatytułowała tak swoją niewielką wystawę. Sześć lat później wydawca Adam Borowski rozwinął tę inicjatywę, przygotowując – wraz z kilkoma historykami – album Żołnierze wyklęci. Antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 roku z 600 fotografiami tego ruchu… startego, zdawało się wtedy, z powierzchni pamięci. Potem już w sposób systemowy zajmował się tą szczególną formacją Instytut Pamięci Narodowej, wiedzę o niej odtwarzając całościowo.
Gdy 1 marca 2011 Polska po raz pierwszy obchodziła Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” – jako doroczne święto państwowe – wielu jej starszych obywateli reagowało zdziwieniem: „Jak to narodowa pamięć, tym bandytom?”. To pewnie wykonawcy lub ofiary peerelowskiej propagandy, którzy uwierzyli, że jeśli ktoś podnosił rękę na tamten system, z pewnością stanowił przypadek patologiczny. Dla pogodzonych z komunizmem, ale i dla tych, którzy czuli się przez nich skrzywdzeni, żołnierze ci pozostali wyklętymi bez cudzysłowu.
Po dwóch latach Dzień Pamięci staje się w istocie ogólnopolski. Pomysłodawca tak przygotowanych obchodów, Przemysław Omieczyński, prezes Fundacji Niepodległości z Lublina, poruszył kraj, przekonując, że 2013 jest rokiem o specjalnym znaczeniu, skoro w nim właśnie – 21 października – mija 50 lat od śmierci ostatniego zbrojnego. Ten ostatni zginął na Lubelszczyźnie – w walce, co podkreśla Fundacja, która wiąże obie daty i planuje akcje pamięci od 1 marca do 21 października 2013.
Książka ta, realizowana przez KARTĘ wraz z lubelskim koordynatorem ośmiomiesięcznego przedsięwzięcia, przygotowana została przez zespół prowadzony przez Martę Markowską, redaktora całości. Znacząca część niepublikowanych dotąd materiałów pochodzi z rozległej kwerendy podjętej przez IPN, partnera obchodów. Z wszelkich dostępnych tekstów źródłowych stworzony został spójny, chronologiczny obraz dwudziestoletniej walki (1944–63).
Las klonowski koło
gajówki Tarczewskiego, 30 VIII 1947 r. Oddział bojowy III Komendy KWP krypt.
"Bałtyk", "Drzymała II". Stoją od lewej: 1. st. strz. Edward Paś ps.
"Zbyszek", 2. kpr. Stefan Krzemianowski ps. "Krzemień", 3. st. strz.
Stefan Trzeciak ps. "Szpieg", 4. st. strz. Stefan Wydrzyński ps.
"Zygmunt", 5. kpr. Władysław Antczak vel Trzcina ps. "Czesiek", siedzą
od lewej: 1. kpr. Jan Chowański ps. "Tadek", 2. ppor. Antoni Chowański
ps. "Kuba", 3. por. Kazimierz Skalski ps. "Zapora", 4. kpr. Antoni
Stanioch ps. "Czarny", leżą od lewej: 1. kpr. Zdzisław Balcerzak
ps."Wiktor", 2. st. strz. Kazimierz Jażdżyk ps. "Śmiały" (zbiory
prywatne autora).
Oddziały leśne trwały, nie mając żadnych szans zwycięstwa. Ich żołnierze godzili się nawet na status tropionej zwierzyny, dając w ten sposób świadectwo wierności Polsce – zapamiętanej, wymarzonej. „Czerwona zaraza” ogarnęła kraj na blisko pół wieku; tylko nieliczni jej zdeklarowani przeciwnicy zdołali doczekać nowej Rzeczpospolitej – tej, która była ich celem, choć pewnie inaczej wyobrażonym. Tragiczny, gorzki, beznadziejny los żołnierzy, bijących się o ojczyznę, której coraz bardziej nie ma. Wielu z nich, czcicieli wolności, stawało w końcu przed wyborem: podległość, ucieczka albo śmierć. Tę pierwszą wybierali słabsi, podszyci strachem (stąd tylu zdrajców w ich szeregach). Tę ostatnią – zdeterminowani, osaczeni bez wyjścia, mogący dokonać już tylko aktu ostatecznego. Czasem ginęli z własnej ręki w imię lepszej przyszłości – na rzecz tych, co przyjdą tu kiedyś, ludzi współczesnych.
Luty 2013