Na marginesie listu J. M. Rymkiewicza zdań kilka… – część 2/2

W innym tekście, wcześniejszym jeszcze od cytowanego uprzednio, bo pochodzącym z 1970 r., opublikowanym po raz pierwszy także w "Wiadomościach" (nr 12/13 z 1970 r.), Józef Mackiewicz, odnosząc się do jakże słusznej myśli Szymona Szechtera:
 

Rozbicie zbiorowości ludzkiej na jednostki… niezdolne do żadnej prowadzonej wespół z innymi walki, do przyjęcia żadnej idei oprócz idei zbiorowego kłamstwa… oto jest sedno tego, co nazwałem Metodą.

[Nina Karsow, Szymon Szechter, Nie kocha się pomników, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1970 r.]

pisze tak:

Przecież Lenin uczył, że najważniejsza jest skuteczność, i dla osiągnięcia jej dopuszczalne są wszystkie środki i chwyty. Gdybym był komunistą, byłbym więc przyjacielem wszystkich Leszków, Jacków, Karolów […], chłopców z "Po prostu", październikowych Gomułków i styczniowych Dubczeków. Słowem tych wszystkich, którzy pragną komunizm wzmocnić od wewnątrz, wlać weń ożywcze soki, uskrzydlić na zewnątrz. Ale nie jestem komunistą, lecz antykomunistą […]. Jest to więc ta sama przyczyna, dla której wszelkich sanatorów komunizmu i jego ulepszaczy nie mogę uważać za przyjaciół, lecz za wrogów.[…] Rachunek wydaje się prosty: albo zbuntujemy się i pójdziemy kontra, albo sami staniemy się narzędziem (wolnym lub bezwolnym) potwornej Metody. Przez adoptowanie tego lub innego jej wariantu "ulepszającego" oszukiwanie wolności ludzkiej.

Gdy w liście Rymkiewicza czytam, że wolności nie da się podzielić na kawałki – nie można mieć trochę wolności, być wolnym po trosze. Albo będziemy mieli całą wolność i wtedy będziemy wolni tak, jak byli wolni Polacy w Pierwszej Rzeczypospolitej, albo będziemy czyimiś niewolnikami nieodparcie przychodzą mi do głowy słowa  Józefa Mackiewicza  na temat konieczności walki z Metodą. I myślę sobie, że może jest tak, że czasy się zmieniają, a walka ta nadal trwa. I że stawka tej walki pozostaje niezmieniona. Cały czas bowiem jest nią prawda, nieodłączny towarzysz wolności.

Powie ktoś, gdzie toczy się ta walka, a nawet jeśli, to co ma do tego Adam Michnik. Dużo w tym tekście cytatów, wiem, ale oddajmy głos także i Jemu. Przywołam dwa fragmenty artykułu, który Adam Michnik opublikował w ramach dyskursu (znów, jak na początku tekstu, stawiam przy słowie "dyskurs" znak zapytania) na temat książki historyków z IPN Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewcza SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii. Pierwszy z nich dobrze oddaje specyficzną formę "dialogu", jaki Adam Michnik podjął  w tej sprawie.

[…] Dlatego będę nieodmiennie uważał za pętaków tych małych ludzi, którzy nieomylnie wyczuwają dobrą koniunkturę dla łajdactwa. W swej mniemanej cnocie, w której widzą przywilej dla polowania na cudze grzechy, polubili kondycję psów gończych, które kąsają, a potem wytykają ukąszonemu otwarte rany. Kiedy mówią, że dążą do prawdy – psy gończe zawsze tak mówią – to nie umieją skryć, że ich prawda pochodzi z najgłębszego kłamstwa.

[A. Michnik, "Zła przeszłość i psy gończe, czyli odpieprzcie się od Wałęsy", "Gazeta Wyborcza", 5-6.07.2008 r.]

Adam Michnik i Jerzy Urban

Proszę mi wybaczyć, że zanim przywołam drugi z obiecanych fragmentów tekstu Adama Michnika, powyższy  Jego głos, wywołany dość istotną wszak  książką, dotyczącą ważnego wycinka naszej historii najnowszej, zestawię z poglądem Józefa Mackiewicza na temat wartości polemiki jako narzędzia w żmudnym procesie dochodzenia prawdy:

Nie stawiam sobie za cel narzucenia komuś moich poglądów. Z góry zakładam, że istnieją niewątpliwie poważne argumenty, mogące podważyć niejeden z moich własnych […]. Całkowitej prawdy nie zna żaden człowiek na świecie. To co my, ludzie, nazywamy "prawdą" jest zaledwie jej szukaniem. Szukanie prawdy jest tylko możliwe w wolnej dyskusji […]. Znalazłszy się tedy w świecie uznającym wolność jednostki i wolność myśli, winniśmy czynić wszystko, aby nie zacieśniać horyzontów myślowych, a je rozszerzać: nie zacieśniać dyskusji, a ją poszerzać.

[J. Mackiewicz, Zwycięstwo prowokacji, Wydawnictwo Kontra 1997 r. Pierwsze wydanie nakładem autora w 1962 r.]
_
[kliknij w okładki]

Drugi z obiecanych fragmentów tekstu Adama Michnika stanowi  niezwykle wręcz ciekawe świadectwo Jego spojrzenia na zagadnienie czym jest prawda. W klasycznym ujęciu, mam nadzieję, że przyznacie to Państwo, prawda jest odwzorowaniem obiektywnej rzeczywistości, którą  z kolei tworzą fakty. Adam Michnik widzi to jednak nieco inaczej:

Nie mówcie, demaskatorzy, że bronicie prawdy […] To wy kłamiecie. W całej opowieści o Lechu Wałęsie, którą powtarzacie, choćby to wszystko naprawdę się wydarzyło, mimo to jest to nieprawda.

Jakże to wartościowo przeciwstawny pogląd w stosunku do dewizy głoszonej przez Józefa  Mackiewicza, że jedynie prawda jest ciekawa. Tak, Józef Mackiewicz nie przesadzał, uznając, że Adam Michnik i Jego towarzysze są mu ludźmi z drugiej strony barykady…

Od lewej: Adam Michnik, gen. Czesław Kiszczak, gen. Wojciech Jaruzelski.

Na zakończenie dodam jeszcze, że Józef Mackiewicz  wyjechał z Polski, uciekając przed sowietami, w początkach 1945 r. Od tego czasu pr
zebywał na emigracji. Zmarł w Monachium w 1985 r. Czasami, choć raczej z rzadka, bywał obiektem zainteresowania publicystów "Gazety Wyborczej". Zwykle obok jego nazwiska pojawiał się wówczas komentarz, że był Józef Mackiewicz zoologicznym (jaskiniowym) antykomunistą.
31 stycznia tego roku minęła dwudziesta piąta rocznica śmierci tego wielkiego pisarza. Przeszła zupełnie niezauważona.

Grzegorz Wąsowski

PS. 1) Osoby zainteresowane publicystyką Józefa Mackiewicza zachęcam do lektury książki Grzegorza Eberhardta, Pisarz dla dorosłych. Opowieść o Józefie Mackiewiczu (Biblioteka Solidarności Walczącej, Wydawnictwo "Lena", Wrocław 2009, wydanie II, rozszerzone – Wrocław 2010). Czytelnik znajdzie w niej m.in. wiele fragmentów nieznanych szerzej publikacji autorstwa Mackiewicza.

[kliknij w okładkę]

PS. 2) Wytłuszczenia w tekście pochodzą od autora.

Na marginesie listu J. M. Rymkiewicza zdań kilka… – część 1/2>
Strona główna>