Indolencja burmistrza czy w Rykach czczą komunistów? – część 2

Zapomniany i znieważany

Tak jak wszyscy inni dowódcy z WiN, Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, Konspiracyjnego Wojska Polskiego, z 5. i 6. Brygady Wileńskiej AK, „Orlik” był znieważany przez całe dziesięciolecia rządów komunistycznych aż do 1989 roku, a często i potem. Nie było mu to oszczędzone nawet w ostatnich latach, gdy prezydentem Rzeczypospolitej został Lech Kaczyński i rozpoczął politykę „przywracania pamięci”. Wniosek o pośmiertne odznaczenie „Orlika” Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski przedłożony Kancelarii Prezydenta RP w 2006 r. czekał na realizację trzy lata. Dopiero w czerwcu 2009 r., po gorzkich słowach wypowiedzianych podczas pogrzebu brata „Orlika”, Lucjana Bernaciaka „Janusza”, nastąpiło to uhonorowanie.

Gdy w 2005 r. z inicjatywy niektórych żołnierzy "Orlika", ich rodzin oraz Prawicowego Ruchu Samorządowego w Rykach budowany był w Zalesiu obelisk upamiętniający tego najwybitniejszego żołnierza polskiego z ziemi ryckiej, napisałem jego małą biografię. Powstała ona na prośbę Lucjana Bernaciaka jako cegiełka na budowę obelisku w Zalesiu. Przybliżała postać jednego z najwybitniejszych dowódców podziemia niepodległościowego po 1944 roku. Pokazywała go jako jednego z najgroźniejszych dla komunistów i sowieckiego okupanta – obok mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, kpt. Władysława Łukasiuka „Młota”, mjr. Józefa Kurasia „Ognia”, kpt. Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”, Józefa Zadzierskiego „Wołyniaka”, Witolda Boruckiego „Babinicza”, Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja”, Józefa Kozłowskiego „Visa”, Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” i jego brata Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego”. Przypominała także o wielu podkomendnych „Orlika”, którzy na szalę walki o niepodległość Ojczyzny z okupantem niemieckim, z komunistami, z okupantem sowieckim rzucili własne życie.

Zaapelowałem w tej książce o właściwe upamiętnienie żołnierzy niepodległości z ziemi ryckiej, a przede wszystkim „Orlika”. Niestety, nie doszło dotychczas do uhonorowania i upamiętnienia największego bohatera walki o niepodległość Polski z ziemi ryckiej poprzez nazwanie jego imieniem szkoły, ulicy czy placu w Rykach. Za to na skwerze w centrum Ryk wciąż stoi pomnik 34 funkcjonariuszy MO, UB i ORMO odsłonięty 7 października 1964 roku. Umieszczony na nim napis głosi, że „polegli na terenie powiatu Ryki w walce o utrwalenie władzy ludowej”, a „cześć ich pamięci” oddaje „społeczeństwo powiatu ryckiego”. W 2005 roku na lewej stronie tego pomnika z daleka widniał namalowany czerwoną farbą znak Polski Walczącej, a na prawej stronie wypisane było białą farbą słowo „Zdrada”. Czy w tym miejscu nie powinien od dawna stać pomnik „Orlika” i jego żołnierzy, tak jak w Lublinie stoi pomnik „Zapory”, a w Radomiu „Zagończyka”?

Po opublikowaniu tej książki wydawało się, że pomnik ku czci komunistów ubliżający swym istnieniem pamięci żołnierzy niepodległości zniknie z krajobrazu Ryk. Wiele osób miało nadzieję, że mieszkańcy sami upomną się o jego likwidację. Nic takiego jednak nie nastąpiło. A przecież to powiatowe miasto posiada elitę, żyje i pracuje tu wielu ludzi wykształconych już w wolnej Polsce.
Wprawdzie w 2005 r. w Warszawie centralną władzę sprawowali postkomuniści z SLD, ale w Rykach władza była w rękach prawicy. Wystarczyło jej jednak determinacji tylko na tyle, aby upamiętnić „Orlika” obeliskiem pod jego rodzinnym domem w Zalesiu i zdyskontować to osiągnięcie podczas wyborów parlamentarnych. Zabrakło woli, aby usunąć z miasta pomnik ku czci komunistów. Stało się nawet coś przeciwnego. Tuż po uroczystościach w Zalesiu komunistyczny obelisk w centrum Ryk został odnowiony. Pod świeżą farbą zniknęły znak Polski Walczącej i słowo „Zdrada”, zapuszczona dotąd alejka została wysprzątana, żywopłot przystrzyżony. Taki był efekt apelu o usunięcie haniebnego postumentu zawarty w książce o „Orliku”. Dziś jest jeszcze „lepiej” – niezmiennie świeże kwiaty w gazonach przed pomnikiem. Wypolerowana tablica z nazwiskami komunistycznych zbrodniarzy. A krzyż nad stawem Buksa upamiętniający kaźń czterech żołnierzy WiN 15 stycznia 1947 r. stał się miejscem pijackich schadzek.

Pomnik mjr. Mariana Bernaciaka ps. "Orlik" w Zalesiu.

Uchwała jest, ale pomnik wciąż stoi

Dopiero w dwa lata po tych wydarzeniach, w czerwcu 2007 r., Rada Miejska w Rykach podjęła uchwałę „w sprawie usunięcia z parku miejskiego w Rykach pomnika poległych funkcjonariuszy MO, UB i ORMO w walce o utrwalenie władzy ludowej”. Wykonanie uchwały rada powierzyła burmistrzowi, który nie wypełnił jej do dziś. Uchwała napisana jest językiem „pożyczonym” z haniebnego postumentu. Zbrodniarze komunistyczni wymienieni na pomniku w języku Rady Miejskiej w Rykach polegli w walce. To sugeruje heroizm. Nie! W życiu Paramonowa, Skowrońskiego, Maciejewskiego, Dąbrowskiego i innych nie było heroizmu. Były zdrada i zbrodnia. Zostali zlikwidowani przez żołnierzy AK i WiN – przedstawicieli niepodległego państwa polskiego – właśnie za zdradę Ojczyzny i popełnione zbrodnie.

O tym, jak bardzo pomnik ten ubliża pamięci Żołnierzy Niezłomnych z ziemi ryckiej i kto personalnie odpowiada za jego wybudowanie w 1964 r., miał opowiedzieć referat „Komuniści na terenie Podobwodu Dęblin – Ryki Armii Krajowej podczas okupacji niemieckiej”, przygotowany przeze mnie na konferencję historyczną w Rykach (28 września 2009 r.). Niestety, organizatorzy uznali, że podanie prawdy, kto wybudował pomnik, kim byli „czerwoni bohaterowie” na nim wymienieni, kto podczas wojny dopuszczał się zdrady Ojczyzny poprzez współpracę z komunistami, wykracza poza tematykę konferencji. Nie można więc mówić o tym, że we wrześniu 1942 r. banda Paramonowa, składająca się także z członków Batalionów Chłopskich, zarąbała siekierami Stanisława Kudelskiego, właściciela majątku w Łukawce. Nie można więc mówić o tym, że Zygmunt Piątek „Szczelina”, k
omendant placówki BCh w Rososzy i dowódca plutonu bojowego BCh w Rejonie Ryki, był jednocześnie członkiem PPR i jednym z najbliższych współpracowników zbrodniarza komunistycznego Juliana Gransztofa. Nie można przypomnieć o tym, że Bronisław Warowny, komendant BCh w Obwodzie Garwolin, zdradził Stanisława Mikołajczyka, zaprzedał się reżimowi komunistycznemu i do końca życia czerpał z tego wymierne korzyści.

W odpowiednich zespołach Archiwum Państwowego m.st. Warszawy, Oddział w Otwocku nie ma żadnego dokumentu, który wskazywałby, że to „ktoś z Warszawy” zmusił ryckich komunistycznych czynowników do wystawienia w ramach obchodów 20-lecia PRL pomnika ku czci miejscowych funkcjonariuszy UB, MO i ORMO. Być może otrzymali zachętę telefonicznie lub podczas bezpośredniej rozmowy. Widoczna na podstawie innych dokumentów determinacja w służbie „socjalistycznej Ojczyzny” wskazuje jednak, że był to „autorski” pomysł miejscowych funkcjonariuszy komunistycznych, do których służalczo przyłączyli się ówcześni „ludowcy” i tzw. bezpartyjni działacze społeczni.
Wymienieni na pomniku członkowie PPR, GL-AL, UB, NKWD, MO, ORMO to kamraci innych zbrodniarzy komunistycznych z ziemi ryckiej – wspomnianego już Juliana Gransztofa, Mariana Kuchnia, Wacława Ożoga, Władysława Sienkiewicza. W niedopuszczonym na konferencję referacie ich postacie zostały opisane m.in. na podstawie dokumentów znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej i Archiwum Akt Nowych. Nie ma ich nazwisk na pomniku, ponieważ uniknęli zasłużonej kary z rąk żołnierzy AK i WiN. Jeszcze przez wiele lat po wojnie służyli w komunistycznym aparacie represji, zmarli śmiercią naturalną, są pochowani w godnych miejscach na cmentarzach. Władysław Sienkiewicz, ostatni dowódca Terenu Nr 6 Dęblin-Ryki GL-AL, organizator i pierwszy szef PUBP w Garwolinie, spoczywa na cmentarzu w Baranowie nad Wieprzem, tuż obok pomnika Powstania Styczniowego. A więc tak jakoś wyszło, że gdy młodzież z miejscowego zespołu szkół noszącego imię powstańców styczniowych przychodzi zapalić lampki i złożyć wiązankę pod tym pomnikiem, to musi pochylić się niemal nad grobem jednego z głównych zdrajców Ojczyzny z tego terenu. Można zapytać: kto przed laty dopuścił, żeby tak została zbrukana pamięć powstańców styczniowych?

Nikomu nie przeszkadza?

Pomnik ku czci komunistów w Rykach hańbi pamięć o „Orliku”, jednym z najwybitniejszych przywódców walki ze zniewoleniem komunistycznym. Ten pomnik uwłacza też wszystkim oficerom i żołnierzom AK i WiN z tego terenu, którzy polegli z rąk komunistów jeszcze w czasie okupacji niemieckiej i potem – w czasie okupacji sowieckiej i rządów „moskiewskich pachołków”: Franciszka Jaskulskiego „Zagończyka”, Władysława Antoszczaka „Szarego”, Zygmunta Wilczyńskiego „Żuka”, Wacława Kuchnia „Spokojnego”, Zygmunta Kęski „Świta”, Jana Kapusty-Zaniewskiego „Uliny”, Stanisława Kucharskiego „Kucharza”, Romualda Dolińskiego „Romana”, Edwarda Przybysza „Nowiny”, braci Stanisława Warownego „Mściciela” i Władysława Warownego „Dęba”, braci Stanisława i Wacława Zaborowskich, Józefa Rutkowskiego „Jantara”, Henryka Nosowskiego „Zygfryda” i wielu innych oraz tych, którzy po ubeckich torturach, sowieckiej zsyłce, komunistycznych sądach i więzieniach dożywali swych dni jako obywatele PRL drugiej kategorii. Ten pomnik jest obelgą wobec dzieci żołnierzy AK i WiN, które musiały ukrywać „bandycką” przeszłość swych rodziców przed komunistycznymi czynownikami w szkołach i w pracy.

Przez ten pomnik w Rykach, w mieście rządzonym przez prawicę, doszło do znieważenia osoby naczelnika państwa i Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego. Oto 11 listopada 2008 r., w dniu narodowego Święta Niepodległości, pod budynkiem kina i straży pożarnej zostało wystawione i odsłonięte popiersie Józefa Piłsudskiego. Nikomu z władz miasta i powiatu, nikomu z miejscowej elity nie przeszkadzało, że popiersie to stanęło w bezpośrednim sąsiedztwie haniebnego postumentu ku czci komunistów. Nikt nie uznał lub nie odważył się głośno powiedzieć, że to jest niegodziwość. Że w tym mieście żaden kolejny pomnik nie może stanąć, dopóki nie zniknie z niego obelisk ku czci komunistów.

Nie minął nawet miesiąc, a w środowisku ryckich postkomunistów i „ludowców” pojawił się pomysł wystawienia przed kościołem pomnika Batalionów Chłopskich. Inicjatywa ta została ogłoszona w miejscowej gazecie „Twój Głos”, a jej autorzy nie omieszkali się pochwalić, że pomysł ten zyskał przychylność miejscowych „autorytetów” ze środowiska postkomunistycznego. Jeden z tych „autorytetów” to były partyjny funkcjonariusz powiatowej oświaty w okresie PRL. Nikt z Ryk, z ludzi mieniących się prawicą nie sprzeciwił się temu pomysłowi. Nikt nie powiedział, że Bataliony Chłopskie, szczególnie na ziemi ryckiej, skompromitowały się współpracą z komunistami. Dopiero protest osoby z zewnątrz wyrażony w piśmie do przewodniczącego Rady Miejskiej Ryk, przekazanym także księdzu dziekanowi Romanowi Wiszniewskiemu, spowodował, iż te bezwstydne działania napotkały opór. Dziś przynajmniej tyle wiadomo, że przed kościołem w Rykach nie stanie pomnik BCh. Nie oznacza to bynajmniej, aby inicjatorzy w ogóle zrezygnowali z budowy. Wyproszeni sprzed kościoła zamierzają postawić go gdziekolwiek indziej. Nie wstydzą się swego pomysłu. Zachowują się tak, jakby świadomie dążyli do tego, aby nieopodal pomnika komunistów stanął pomnik ich pomocników. Więc może niech postawią go obok tamtego pomnika! Chronią go ci sami ludzie, którzy przez ostatnie 20 lat pilnowali, aby w Rykach nie było pomnika „Orlika” ani szkoły noszącej jego imię, aby jego imienia nie nosiła żadna ulica w tym mieście.

Dr Mirosław Sulej

Autor jest historykiem, specjalizuje się w najnowszych dziejach walk o niepodległość Polski. Przygotowuje rozprawę habilitacyjną o Marianie Bernaciaku „Orliku”.

Indolencja burmistrza czy w Rykach czczą komunistów? – część 1>
Źródło: Nasz Dziennik: Ryki w cieniu ubeckiego pomnika>

W 2006r. TVP S.A. Oddział w Lublinie przy współpracy IPN Oddział w Lublinie  w ramach cyklu „Z archiwum IPN” zrealizowała film „Orlik”.

Obejrzyj film:
Marian Bernaciak – Orlik – część 1>
Marian Bernaciak – Orlik – część 2>
Marian Bernaciak – Orlik – część 3>

Strona główna>