„Łupaszko” – mazurskie tropy – część 3

Podczas kolejnego dnia marszu „Lufa” postanowił urządzić zasadzkę na funkcjonariuszy UB.
"13 VI Telefonuję na UB Ostróda, że jest banda i staję na zasadzce. Mają stracha i nie przychodzą. Spotkanie z P. Maj[orem] w leśniczówce Adlersbude [Orlik]. Noc na kolonii Dluskien [Dłużki]. 14 VI Z rana stajemy we wsi Adamsguth [Jadaminy]. Po poł[udniu] odmarsz na kol[onię] Thomaszejnermile [powinno być Tomaschiner Mühle, czyli Tomaszyński Młyn],
gdzie nocujemy. »Jastrząb« idzie na polowanie, za godzinę przynosi
dzika. 15 VI Rankiem idziemy na pustą kolonię. Łapiemy szabrownika,
który okazał się PPR-owcem »sypiącym« kolegów. Idę na patrol. Wieczorem
jemy kolację we wsi Makruty. Na kolonii, w której chcieliśmy
kwaterować, narobili takiego krzyku, że słychać było w promieniu 5 km.
16 VI Spotkanie z »Zeusem«
[w] leśn[iczówce] Kervey [Kerrey, czyli Kieruj]. Jest »Staś« i »Orszak«. Dołącza już zdrowy »Sykstus«. Dostaję nowe buty. W nocy robimy skok na północ pod Olsztyn, kol[onia] Szenfelde [najprawdopodobniej chodzi o Schoenfelde, czyli Unieszewo], gdyż przypuszczamy, że jest obława."

Po dwóch tygodniach działania 5. Wileńskiej Brygady AK na Warmii i Mazurach resort bezpieczeństwa przeszedł do kontrofensywy. Funkcjonariusze UB otrząsnęli się z dotychczasowych porażek i zaczęli rozpracowywać oddział wileński. Do spacyfikowania terenu przed referendum, zaplanowanym na 30 czerwca 1946 roku, komuniści rzucali coraz większe siły. Zaczęto organizować jedną obławę po drugiej i choć nie przynosiły one spodziewanych rezultatów, zmusiły szwadrony Szendzielarza do powstrzymania działań. Urząd Bezpieczeństwa powoli zmieniał taktykę. Zaczęto tworzyć małe, lotne grupy, upodabniając je do szwadronów mjra „Łupaszki”. W terenie UBP zainstalowało licznych konfidentów. Na podstawie ich informacji coraz szybciej odnajdowano miejsca postoju i koncentracji 5. Brygady. Do samych szwadronów także zaczęli przenikać konfidenci. Tylko doświadczenie dowódców, taktyka i dyscyplina w wileńskich pododdziałach powodowała, że wychodziły one obronną ręką z licznych obław i zasadzek, zadając przy tym poważne straty.

Mapa okolic zimnej Wody i Omulewa. Kliknij w miniaturę aby powiększyć.

KONTROFENSYWA UB

W czerwcu 1946 roku powołany został sztab wojewódzki w Olsztynie do zwalczania szwadronów „Łupaszki”. W dokumentach UBP znajdujących się w IPN, w Białymstoku czytamy:
"Powstało 8 stałych grup operacyjnych. Każda grupa liczyła 60 ludzi (żołnierze WP, WBW, funkc. UB i MO). Miały one do dyspozycji 3 samochody, motocykl, 3-4 CKM, broń automatyczną i karabiny. Utworzono także oddział specjalny rezerwowy w ilości 150 ludzi, zakwaterowany w Olsztynku, dysponujący 7 samochodami i 3 motocyklami. W akcjach zbrojnych przeciwko bandzie wykorzystano następujące siły i środki: funkcjonariuszy WUBP [Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego], KW MO i jednostek terenowych w powiatach zagrożonych działalnością bandy, batalion WBW, batalion 15. DP WP w Olsztynie, żołnierzy 41. pułku, członków ORMO [Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej] i SOK [Służby Ochrony Kolei]."

Z innego planu rozpracowania i likwidacji oddziału „Łupaszki”, przygotowanego przez szefa Oddziału Rozpoznawczo-Śledczego KBW płk. Litwina, możemy dowiedzieć się, w jaki sposób miano tego dokonać:
"W tych powiatach (Olsztyn, Nidzica i Szczytno) mieć po trzech informatorów. Z przyjeżdżających repatriantów z Wileńszczyzny zwerbować agenta i posłać do bandy. Oficerów zwiadu WBW wysłać na powiaty [sic] celem werbowania i pracy z agenturą oraz informatorami […] O wszystkich posunięciach i działalności band zawiadamiać WBW i trzymać ścisłą łączność z sąsiednimi WBW. Dla ułatwienia działania przeciwko bandom trzymać operacyjne grupy w powiatach Niborg [Nidzica], Olsztyn, Morąg. Wykorzystać partyjne organizacje i członków poszczególnych organizacji jako informatorów. Wykorzystać wydzielone środki na opłatę agentury."

OBŁAWY

Obławy kombinowanych grup resortowo – milicyjno – wojskowych wychodziły od połowy czerwca praktycznie codziennie w teren z zadaniem wytropienia szwadronów „Łupaszki”. 13 czerwca obława ruszyła ze Szczytna na obszar gminy Lipowiec, 14 czerwca z Nidzicy w okolice Jedwabna, 17 czerwca z Olsztyna w kierunku wsi Butryny, a 18 i 26 czerwca oraz 1 lipca ponownie z Olsztyna na teren powiatu olsztyńskiego. W żadną z tych obław nie dostali się partyzanci „Łupaszki”, ponieważ oprócz doświadczenia partyzanckiego, wyśmienitego dowódcy i dobrej taktyki posiadali jeszcze jeden element przewagi nad przeciwnikiem – „wtyczki” w ścisłym kierownictwie Wojewódzkiego Korpusu Bezpieczeństwa. Mowa tu o wspominanych już wcześniej majorze Michale Wawryku „Cichym” i ppor. Janie Romanowskim. „Łupaszko” spotykał się z nimi kilkakrotnie. Do jednego ze spotkań z „Cichym” doszło 13 czerwca w leśniczówce Pupki, potem 16 czerwca w leśniczówce Kervey [Kerrey; Kieruj] i pod koniec tego miesiąca w koloniach miejscowości Czarny Piec. Podczas tych rozmów „Cichy” informował „Łupaszkę” o zamierzonych obławach, kierunkach i ich zasięgu. Ponadto dostarczał partyzantom mapy i lekarstwa. Od 16 czerwca 3. i 4. szwadron działały praktycznie razem. Major „Łupaszko” wyznaczył im ten sam rejon działania. Wiedział od „Cichego” o planowanych obławach i ich trasach, dlatego też chciał mieć oba pododdziały blisko siebie, pod bezpośrednimi rozkazami. 17 czerwca oba szwadrony znalazły się niedaleko Olsztyna. W okolicach majątku Gągławki 4. szwadron dokonał rekwizycji. Po otrzymaniu map Lasów Ramuckich oba szwadrony zapuściły się daleko na wschód, by zatrzymać się nad jeziorem Serwent w leśniczówce Graszk. Postój trwał dwa dni (21-22 czerwca).
"22 VI Z rana alarm. W naszym kierunku idzie wojsko. Siostra »Ewa«, mimo że się myła, była momentalnie gotowa. Wycofaliśmy się bez strzału na leśn[iczówkę] Mandryny, gdzie spotykamy się z P. Maj[orem] i »Zeusem«. Noc we wsi Łajsy. W nocy na nowe miejsce postoju 5. Brygady trafił sierżant Jan Samosiuk, oficer wywiadu KBW. Został zlikwidowany."

CZARNY PIEC – ZASADZKA

Rankiem 23 czerwca partyzanci przemaszerowali w rejon miejscowości Czarny Piec, gdzie też urządzili zasadzkę, w którą wpadła grupa propagandowa wysłana w teren przed zbliżającym się referendum. Na czele grupy stał agitator z Komitetu Powiatowego PPR w Nidzicy Wacław Bralski, którego ochraniała grupa 10 żołnierzy z 41 pp LWP. Agitator został zlikwidowany, część żołnierzy wyraziła chęć wstąpienia do oddziału „Łupaszki” i zostali przyjęci, pozostałych zwolniono. Tego dnia szwadrony rozdzieliły się, 4. szwadron nocował w leśniczówce Gróbka. Następnego dnia „Lufa” przemaszerował przez wieś Natać Mała, gdzie zaopatrzono się w żywność. Noc z 24 na 25 czerwca partyzanci 4. szwadronu, przy którym pozostawał „Łupaszko”, spędzili w znanej już sobie leśniczówce Omulew, gdzie zostali przyjęci przez leśniczego Zbigniewa Jarosińskiego.
"25 VI Rankiem marsz w kierunku na wschód. Przy zajmowaniu kwatery w Omulefmuehle [Przysowa] spostrzegamy wojsko, które po rozpoznaniu okazuje się szwadr[onem] »Zeusa«. Na kwaterę wjeżdża dwóch milicjantów, rozbrajamy ich. »Zeus« odchodzi, my zostajemy na kwaterze. Wkrótce na podwórze wjeżdża cywil. Jak się okazuje z jego dokumentów, jest szpiclem UB z Niborka [Nidzicy], likw[idacja]. Jednego z milicjantów wysyłamy po wódkę. Drań bierze pieniądze i nie wraca."
Milicjanci ci przybyli z posterunku MO w Wałach. Byli to Zdzisław Góralski i Andrzej Głąb.

Obelisk upamiętniający członka Komitetu Powiatowego PPR w Nidzicy Wacława Bralskiego, znajdujący się na Kolonii Dłużek.

26 czerwca pod wieczór szwadron „Lufy” znalazł się we wsi Rekownica (pow. Nidzica). Po drodze we wsi Kot dokonał likwidacji funkcjonariusza UBP z Nidzicy Zbigniewa Urlicha. W Rekownicy miało miejsce ciekawe zdarzenie, obrazujące stosunki panujące wówczas na Warmii i Mazurach. „Lufa” zapisał:
"Pytamy gospodarza o nazwisko, odpowiada po polsku, że jakiś Tomczyk, czy coś podobnego. Jaka pana narodowość – Niemiec. Dlaczego Niemiec? – Przecież macie polskie nazwisko. Nie może dać stanowczej odpowiedzi, coś kręci. Dzieci mówią po niemiecku. Polacy, z którymi się dotąd stykał, to szabrownicy lub bandyci, którzy go tylko rabowali, mówiąc, że on jest Niemiec i na takie traktowanie zasługuje. Sąsiedzi jego pojechali do Niemiec, on chyba też pojedzie (mówi)."

KURIER – WACŁAW BEYNAR ps. „ORSZAK”


Mjr „Łupaszko” (z prawej) oraz wachm. Wacław Beynar ps. „Orszak”. Wachm. „Orszak” żołnierz 5. Brygady Wileńskiej od jesieni 1943. W latach 1945-48 kurier mjr. „Łupaszki”. Aresztowany przez UB 24 lipca 1948 w Gdyni, skazany na karę śmierci zamienioną później na 15 lat więzienia.

Następnego dnia 4. szwadron odmaszerował na wschód, gdzie 28 czerwca w spalonej leśniczówce Ustan Szendzielarz spotkał się ze swym kurierem Wacławem Beynarem „Orszakiem”. Był to człowiek niezastąpiony, żołnierz do zadań specjalnych „Łupaszki”, który kilkakrotnie przedzierał się na zachód w celu nawiązania kontaktu z dowództwem Polskich Sił Zbrojnych. Życiorys „Orszaka” mógłby posłużyć za kanwę niejednego filmu sensacyjnego. Po tym wydarzeniu partyzanci zawrócili, ponownie przeszli przez kolonię Rekownica i na noc zatrzymali się na kolonii Malgaofen (Niedźwiedź) w powiecie Nidzica.

O dwóch kolejnych likwidacjach funkcjonariuszy UB nie wspomina w swoim dzienniku „Lufa”, więc z całą pewnością dokonał ich szwadron „Zeusa”, który operował w okolicy Jedwabna. W dokumentach Urzędu Bezpieczeństwa czytamy:
27 VI został napadnięty a następnie zamordowany w m-ci [miejscowości] Jedwabno pow. Nidzica przez bandę AK »Łupaszki« funkcjonariusz z PUBP Nidzica Wysocki Marek s. Andrzeja ur. 15 VI 1924 r., czł[onek] PPR."

28 czerwca, we wsi Dębowiec ten sam szwadron zlikwidował kolejnego funkcjonariusza UBP z Nidzicy Andrzeja Rzeczkowskiego. W ciągu trzech dni (26-28 czerwca) PUBP w Nidzicy stracił już trzeciego funkcjonariusza. Pomimo podejmowanych licznych prób, komunistom nie udało się odnaleźć szwadronów 5. Wileńskiej Brygady AK, które nadal znajdowały się praktycznie w tym samym miejscu (w małym czworoboku, którego wierzchołki stanowiły miejscowości: Zimna Woda, Kot, Wały, Dębowiec.

REFERENDUM 3 x TAK

30 czerwca 1946 roku odbyło się w Polsce referendum, jak się później okazało sfałszowane przez komunistów. Dzień wcześniej szwadron „Lufy” zakwaterował, już po raz kolejny, w leśniczówce Omulew i przebywał tam do 1 lipca. „Łupaszko” po wcześniejszych likwidacjach funkcjonariuszy UB postanowił przeczekać ten okres bez podejmowania jakichkolwiek działań. „Lufa” zapisał:
"29 VI Śniadanie we wsi Malgaofen [Niedźwiedź]. Zamieszkałe są tylko trzy chaty. Dla sołtysa przydzielono pół worka (dosłownie) propagandowych ulotek przedwyborczych. Por. »Stefan« idzie na patrol po jałówkę do Omalefmile [powinno być Omulefofen, czyli dzisiejsza miejscowość Kot]. Postój na leśn[iczówce] Omulef. Przychodzi por. »Stefan«. »Moskito« bawi się w rzeźnika. 30 VI »Listek« zachwyca nas swoimi zdolnościami kulinarnymi. Gospodarz idzie na referendum. Przerabiamy trójkąt błędów. Nocujemy. P. Major wędkuje”."

U Zbigniewa Jarosińskiego w leśniczówce Omulew „Łupaszko” zarządził – jak na warunki partyzanckie – bardzo długi postój. Jałówka, o której pisze w swoim dzienniku „Lufa”, została zarekwirowana wójtowi Kota, który mieszkał w Dębowcu. Zostawiono mu pokwitowanie następującej treści:
"Kwituję odbiór jednej krowy, która jest potrzebna do naszej kuchni na jutrzejsze święto (wybory). Krowa widocznie przeczuwała, że zbliża się dzień ostateczny w jej życiu, bo kiwała zrezygnowana głową 3 x tak."
Jak widać, humory dopisywały podkomendnym „Łupaszki”…

„Łupaszko” – mazurskie tropy – część 4>
Strona główna>