Pomnik „Żołnierzom Wyklętym” we Włodawie

WŁODAWA – „Żołnierzy Wyklętych” jednak upamiętnimy !!!

28 kwietnia 2008 r. we Włodawie odbyła się XIX Sesja Rady Miejskiej, na której podjęto uchwałę o budowie przez warszawską Fundację „Pamiętamy” pomnika poświęconego poległym i pomordowanym w latach 1945-1955 żołnierzom i współpracownikom oddziału partyzanckiego Obwodu AK-WiN Włodawa, dowodzonego przez braci: por. Leona Taraszkiewicza ps. „Jastrząb” i ppor. Edwarda Taraszkiewicza ps. „Żelazny”.

„Włodawa niecała czerwona” – tym emocjonalnym zwrotem wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej Mirosława Dynkiewicz zachęcała swoich kolegów radnych do głosowania za uchwałą w sprawie zgody na budowę pomnika.
Apel poskutkował – za było 9 radnych, przeciw 5*. Eugeniusz Omelczuk wstrzymał się od głosu.

*Przeciwni budowie pomnika byli radni z tzw. lewicowego klubu radnych: Andrzej Ryszbyły oficer LWP, I sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR podczas stanu wojennego i członek Komitetu Wojewódzkiego PZPR, obecnie SLD, Edward Morawski, Marek Flis oraz Anna Jarosiewicz.
Piątym oponentem była radna Joanna Szczepańska, która ostentacyjnie
zażądała wpisania do protokołu obrad sesji informacji, że głosowała na NIE.
Radni ci, chcąc zablokować jakąkolwiek dyskusję na temat inicjatywy i możliwość wypowiedzenia się w tym temacie przedstawiciela Instytutu Pamięci Narodowej, jeszcze na tydzień przed sesją zgłosili wniosek o zdjęcie z porządku obrad punktu dotyczącego budowy pomnika, mimo że miesiąc wcześniej, na komisjach Rady Miasta, w obecności prezesa Fundacji „Pamiętamy” nie zgłaszali większych zastrzeżeń. Wniosek o zdjęcie punktu z porządku obrad był tym bardziej perfidny, że zgłaszający doskonale wiedzieli o przyjeździe na obrady Rady Miasta przedstawicieli Fundacji i kierownika Referatu Badań Naukowych OBEP IPN w Warszawie Kazimierza Krajewskiego.

Uchwała wywołała w trakcie sesji kilka krytycznych uwag przeciwników budowy tego pomnika. Radna Joanna Szczepańska wykazała się „wzruszającą” wręcz empatią dla potomków ubeków, donosicieli i komunistycznych aparatczyków, stwierdzając, że jeszcze zdecydowanie za wcześnie na tego typu monument, gdyż żyją wciąż rodziny tych, którzy zginęli z rąk oddziału „Jastrzębia” i „Żelaznego”. Tym samym okazała zupełną pogardę uczuciom rodzin kilkudziesięciu poległych i pomordowanych partyzantów, które do dnia dzisiejszego nie mają gdzie zapalić świeczki i zmówić modlitwy, bo ubeccy oprawcy pogrzebali ich bliskich w nieznanych miejscach. Radny Andrzej Rysz twierdził, że być może Włodawa nie jest najlepszym miejscem na upamiętnienie tych partyzantów, bowiem walczyli oni i żyli głównie poza miastem, która to „twórcza myśl” była jaskrawym przykładem wręcz żenującej ignorancji.
Wszelkie wątpliwości rozwiali podczas sesji eksperci: Prezes Zarządu Fundacji „Pamiętamy” mecenas Grzegorz Wąsowski i dr Kazimierz Krajawski, Kierownik Referatu Badan Naukowych OBEP IPN w Warszawie, jeden z najwybitniejszych znawców problematyki powojennego podziemia. Przewodniczący Rady Miejskiej Romuald Dydiuk starał się przekonać radnych do wyrażenia zgody na budowę pomnika. Zdecydowanie ideę powstania pomnika, który przypomnijmy zostanie wzniesiony wyłącznie za pieniądze Fundacji, poparł również najmłodszy radny Mariusz Zańko. Wspomniał, że od zawsze kierował się w życiu ideałami marszałka Józefa Piłsudskiego i całym sercem jest za upamiętnieniem bohaterskich żołnierzy walczących z reżimem komunistycznym.
Ostatecznie uchwała w sprawie wzniesienia pomnika stała się faktem. Za wzniesieniem pomnika głosowali radni: Romuald Dydiuk – przewodniczący RM, Mirosława Dynkiewicz – wiceprzewodnicząca RM, Krzysztof Jarząbek, Sławomir Kaliszuk, Tomasz Korzeniewski, Marian Marcinkiewicz, Erazm Piotr Meniów, Edmund Świtka i Mariusz Zańko.


Szkic projektu pomnika Fundacji „Pamiętamy”, poświęconego poległym i pomordowanym żołnierzom i współpracownikom oddziału „Jastrzębia” i „Żelaznego”, który zostanie wzniesiony we Włodawie.

Ok. 4 metrowej wysokości pomnik stanie za kilka miesięcy przy ul. 11 Listopada [na skwerze pomiędzy pocztą a kościołem p.w. św. Ludwika]. Zgoda na jego powstanie oraz akceptacja treści napisu memoratywnego zostały wydane przez Radę Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa, reprezentowaną przez ministra Andrzeja Przewoźnika. Napis brzmi:

Pamięci
żołnierzy oraz współpracowników oddziału partyzanckiego
Armii Krajowej – Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość
Obwodu Włodawa
dowodzonego przez braci por. Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” † 3 I 1947
i ppor. Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego” † 6 X 1951
poległych w latach 1945-1955 w walce z komunistycznym zniewoleniem.
Oddali życie za niepodległość Poiski i wolność człowieka.

Pod nim znajdzie się ok. 60 nazwisk poległych i pomordowanych żołnierzy oraz współpracowników oddziału „Jastrzębia” i „Żelaznego”.

Skwer we Włodawie przy ul. 11 Listopada, na którym zostanie wzniesiony pomnik żołnierzom „Jastrzębia” i „Żelaznego”. Na czerwono oznaczono miejsce lokalizacji, po prawej widoczny kościół p.w. św. Ludwika.

W kolejnym wpisie prezentuję rozmowę z mecenasem Grzegorzem Wąsowskim, Prezesem Zarządu Fundacji „Pamiętamy”, który przedstawia argumenty przemawiające za celowością powstania tego pomnika we Włodawie.

Rozmowa z mec. Grzegorzem Wąsowskim>



Od lewej: Leon Taraszkiewicz ps. „Jastrząb” i Edward Taraszkiewicz ps. „Żelazny”

Leon Taraszkiewicz urodził się w 1925 r. Ukończył szkołę powszechną we Włodawie, gdzie mieszkał wraz z rodziną i tu zastał go wybuch II wojny światowej. W połowie 1941 r. on i kilku młodych ludzi z okolicznych wsi dostali wezwanie do Baudi
enstu (tzw. junaków) do Radomia. Baudienst, czyli Służba Budowlana, były to obozy pracy przymusowej. Leon Taraszkiewicz uciekł z robót i po wielu perypetiach, przypadkowo, w Żukowie został wcielony do przebywającego w lasach włodawskich sowieckiego oddziału partyzanckiego kpt. „Anatola” [N.N.]. Po wkroczeniu Armii Czerwonej, w grudniu 1944 r. został aresztowany za odmowę wstąpienia do formującego się właśnie Urzędu Bezpieczeństwa i wywieziony do obozu dla AK-owców w Błudku-Nowinach. W marcu 1945 r. zbiegł z transportu jadącego na wschód i przyjmując pseudonim „Zawieja” (później „Jastrząb”) wszedł w skład oddziału partyzanckiego Tadeusza Bychawskiego „Sępa”. Podczas jednej z akcji, 12 VI 1945 r. zginął z rąk UB dowódca grupy i „Jastrząb” przejął jego obowiązki.

W czerwcu 1945 r. z robót w Niemczech [Querfurt k/Halle] wrócił, przebywający tam od grudnia 1940 r., brat „Jastrzębia” Edward Taraszkiewicz (ur. 1921 r.) i przyjmując pseudonim „Grot”, a następnie „Żelazny”, podjął działania w strukturach Obwodu Włodawa Inspektoratu Chełm AK-DSZ-WIN. W 1945 został zastępcą dowódcy w oddziale swojego brata por. Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia”. Oddział rozrastał się z tygodnia na tydzień, osiągając w 1946 r. stan 80-100 osób i oprócz walki z komunistyczną władzą, zajmował się zwalczaniem pospolitych bandytów nękających miejscową ludność. 5 lutego 1946 r. oddział „Jastrzębia” opanował na kilka godzin miasto Parczew, a w następnych dniach stoczył zwycięską walkę pod Marianką, zmuszając do wycofania 70-osobową pościgową grupę operacyjną UB-KBW. 18 lipca 1946 r doszło do wydarzenia bez precedensu, kiedy to wraz z oddziałem Stefana Brzuszka „Boruty” z NSZ, w zasadzce na trasie Chełm-Lublin zatrzymał samochód, którym podróżowała siostra Bolesława Bieruta, Zofia Malewska z mężem, synem i synową. „Jastrząb” nakazał uwięzić rodzinę Bieruta, jednak spowodowało to przysłanie w teren 72 wagonów wojska i z polecenia komendanta Obwodu Włodawa kpt. Zygmunta Szumowskiego „Komara”, zatrzymani zostali zwolnieni.

22 października 1946 r. wraz z oddziałem Józefa Struga „Ordona”, w ciągu jednego dnia zdobył posterunki MO w Milejowie, Łęcznej i Cycowie, rozbroił oddział WOP na trasie Włodawa-Chełm, a następnie opanował Włodawę, gdzie zajął Komendę Powiatową MO i rozbił siedzibę PUBP, uwalniając ok. 100 więźniów. W noc sylwestrową 1946/1947 oddział „Jastrzębia” brał udział w ataku połączonych oddziałów WiN obwodu radzyńskiego, pod dowództwem kpt. Leona Sołtysika ps. „James” (łącznie ok. 300-350 partyzantów) na Radzyń Podlaski. 3 stycznia 1947 w ataku na oddział propagandowo-ochronny LWP w Siemieniu por. Leon Taraszkiewicz został ciężko ranny i w trakcie transportu do lekarza zmarł. Został pochowany na cmentarzu w Siemieniu, gdzie spoczywa do dzisiaj.

W ciągu 1,5 roku działalności oddział wykonał kilkadziesiąt spektakularnych akcji przeciwko komunistom i postrzegany był przez nich jako „grupa o zabarwieniu wybitnie politycznym”. Funkcjonariusze UB zastosowali wobec miejscowej ludności represje na wielką skalę. Według źródeł wytworzonych przez resort bezpieczeństwa od IX 1944 r. do końca 1945 r PUBP we Włodawie aresztował, w większości za przynależność do AK 1072 osoby z powiatu włodawskiego, z czego dużą część przekazał Sowietom, a jeszcze w 1949 r. włodawski PUBP prowadził śledztwa i rozpracowania operacyjne przeciwko 2280 osobom podejrzanym o opór przeciwko komunistom. Z dokumentów tych wynika również niezbicie, że mimo skali tych represji oddział cieszył się ogromnym poparciem społeczeństwa, które uważało partyzantów za jedyną prawowitą władzę i ratunek przed bezprawiem komunistów, jak również przed ogromną falą pospolitego bandytyzmu, z którym przeznaczone do tego formacje nie chciały i nie mogły sobie poradzić. To pozwoliło wielu partyzantom przetrwać w walce przez wiele lat, niektórym aż do początku lat 50-tych.

Po śmierci brata Edward Taraszkiewicz „Żelazny” przejął funkcję komendanta oddziału WiN Obwodu Włodawa. Jak wielu innych dowódców w całej Polsce, nie skorzystał z amnestii w lutym 1947 r i wiosną ponownie poprowadził swój kilkunastoosobowy oddział do walki. W 1947 r. oddział „Żelaznego” przeprowadził wiele akcji bojowo-dywersyjnych i likwidacyjnych. 22 kwietnia 1947 roku „Żelazny” odnotował spektakularny sukces w spotkaniu pod wsią Białka z grupą operacyjną PUBP we Włodawie dowodzoną przez ppor. Konasiuka (w starciu zginęło 4 żołnierzy KBW i dowodzący grupą oficer PUBP, rany odniosło 4 żołnierzy KBW i 3 funkcjonariuszy MO). Partyzanci, którzy zostali panami placu boju, opatrzyli rannych przeciwników oraz zlikwidowali zdrajcę, który prowadził grupę operacyjną. W nocy z 2 na 3 lipca 1947 r. „Żelazny” przeprowadził wspólnie z połączonymi oddziałami Józefa Struga „Ordona” i Stanisława Kuchcewicza „Wiktora” akcję pacyfikacyjną w skomunizowanej wsi Puchaczów, gdzie rozstrzelano 21 mieszkańców, członków PPR i donosicieli, w odwecie za wydanie UB i w efekcie śmierć trzech partyzantów kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka”.

Wiosną 1948 r. „Żelazny” rozpoczął budowę rozległej siatki terenowej, której placówki zostały zorganizowane w powiatach Włodawa, Chełm, Lubartów, i dzięki którym partyzanci mogli bardzo skutecznie działać aż do października 1951 roku. W latach 1949-1951 jego oddział cały czas wykazywał dużą aktywność bojową, m.in. 25 października 1949 na stacji kolejowej w Stulnie zdobyto bez strat własnych 1,5 min złotych oraz tzw. spec-pocztę z tajnymi dokumentami chełmskiego i włodawskiego UB, które pomogły w skutecznej i bardzo trafnej likwidacji agentury. „Żelazny” przykładał dużą wagę do pracy propagandowej i uzasadnienie wykonywanych wyroków ogłaszał publicznie na rozlepianych we wsiach ulotkach.

Do jednej z najgłośniejszych, ale i zarazem ostatnich akcji oddziału, już tylko czteroosobowego, doszło 29 maja 1951 r. w pobliżu wsi Dominiczyn, kiedy to zastrzelono znanego działacza PPR i PZPR, byłego przewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej w Lublinie – Ludwika Czugałę i tego samego dnia, w rajdzie po powiecie włodawskim zlikwidowano czterech agentów UB i komunistycznych aparatczyków. W wyniku zakrojonej na szeroką skalę kilkumiesięcznej gry operacyjnej, ustalono miejsce pobytu „Żelaznego” i jego trzech ostatnich żołnierzy, którzy przebywali w Zbereżu nad Bugiem. 6 października 1951 r. przebijając się przez 800-osobowy pierścień okrążenia zginęli w walce: Edward Taraszkiewicz „Żelazny” i Stanisław Torbicz „Kazik”. Oprócz nich zginęli również gospodarze, u których ukrywali się partyzanci – Teodor i Natalia Kaszczuk, oraz nieustalony z nazwiska mieszkaniec Zbereża. Dwóch pozostałych partyzantów – Józefa Domańskiego ps. „Znicz” i Stanisława Marciniaka ps. „Niewinny” – ujęto, w pokazowym procesie skazano na śmierć i w styczniu 1953 r. stracono. Po obławie ciała „Żelaznego”, „Kazika” oraz małżeństwa Kaszczuków zostały przewiezione do PUBP we Włodawie i pochowane w nieznanym miejscu. W 1991 r. w Zbereżu odsłonięto kapliczkę i symboliczną tablicę pamiątkową ku czci ppor. cz.w. Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego”, jednego z najdłużej walczących dowódców Antykomunistycznego Powstania.

Więcej na temat działań oddziału „Jastrzębia” i „Żelaznego” czyt
aj w kategorii: „JASTRZĄB” i „ŻELAZNY” – OBWÓD WiN WŁODAWA>

Strona główna>