Serial o "bandytach AK"

Serial o "bandytach AK" w białoruskiej telewizji

Żądni krwi akowcy bezlitośnie mordują cywilów i sieją postrach na Grodzieńszczyźnie. Powstrzymać ich może tylko sowiecki kontrwywiad wojskowy – to fabuła serialu "Smiersz", który od wtorku emituje pierwszy program białoruskiej telewizji państwowej. ["odtrutka" – czytaj]>


Akcja filmu rozgrywa się jesienią 1945 roku. Ludzie są szczęśliwi, że skończyła się wojna i pragną pokoju. Jednak w lasach grasuje oddział AK o kryptonimie "Wilki i lisy". Serial rozpoczyna się od brutalnej sceny rozstrzelania przez akowców wesela u prawosławnych. Ranni są dobijani. Jeden z członków oddziału strzałem w głowę zabija pannę młodą.

"Wilki i lisy", na czele których stoi oficer AK Józef, to mieszanina prymitywnych bandytów i byłych kolaborantów. Najbardziej ideową postacią jest rotmistrz AK Franciszek Kryta, który walczy o "wyzwolenie Kresów od bolszewików" i "Wielką Polskę".

Powstrzymać akowców mają trzej odważni oficerowie sowieckiego kontrwywiadu wojskowego Smiersz ("Śmierć szpiegom"), którzy właśnie wracają do domu po zakończeniu wojny. Udaje się im zlikwidować "bandę", a krwiożerczemu Józefowi nie pozostaje nic innego, jak się zastrzelić, by nie trafić w ręce sprawiedliwości.

Aktor Anton Makarski gra "dobrego", czyli radzieckiego funkcjonariusza "Smiersza" walczącego z AK.

Serial "Smiersz" był anonsowany przez rządowe media jako wspólny rosyjsko-białoruski projekt. Jednak faktycznie został wyprodukowany przez rosyjskie studio filmowe Faworit-film na zlecenie jednego z największych rosyjskich dystrybutorów Central Partnerszip. Białoruska państwowa kompania filmowa Biełarusfilm tylko pomagała w jego w realizacji. Autorzy serialu odżegnują się od polityki. Reżyser Zinowij Rojzman tłumaczył białoruskiej prasie, że "Smiersz" to film przygodowy, który opowiada o miłości.

Serial jest emitowany wieczorem przed głównym wydaniem wiadomości w porze największej oglądalności. – Decyzję o emisji podjęła komisja powołana przez kierownictwo. Filmy historyczne są bardzo chętnie oglądane przez widzów – tłumaczy "Gazecie" rzeczniczka prasowa państwowej telewizji BT Swietłana Mołonskaja-Krasowskaja.

Film wywołał oburzenie w środowisku mieszkających na Białorusi weteranów AK.
Oni nas wtedy zaliczyli do bandytów i tak pozostało do dziś – powiedział "Gazecie" po obejrzeniu pierwszego odcinka por. AK Władysław Uchnalewicz, pseudonim "Kret", skazany w 1951 r. na karę śmierci, później zamienioną na 25 lat więzienia.

Wśród białoruskich historyków nie ma jednomyślności w ocenie filmu.

Trzeba pamiętać, że to się działo zaraz po wojniei AK, i sowiecka bezpieka działały nadzwyczaj brutalnie – powiedziała "Gazecie" historyczka Iryna Kasztelan zajmująca się powojenną historią Białorusi.
Innego zdania jest dr historii Igor Kuźniecow, autor kilkunastu monografii o działalności stalinowskich służb specjalnych. – To jest absolutnie zmyślona historia. Zdarzenia z Zachodniej Ukrainy, gdzie podobne mordy faktycznie miały miejsce, sztucznie przeniesiono na teren powojennej Grodzieńszczyzny – powiedział "Gazecie" Kuźniecow. Jego zdaniem przyczyną emisji serialu jest ideologiczne zapotrzebowanie białoruskiego reżimu, która przedstawia powojenny ruch oporu – niezależnie czy polski, czy białoruski – wyłącznie jako bandytyzm słusznie zdławiony przez sowiecką bezpiekę.

Z kolei Kazimierz Krajewski, historyk warszawskiego IPN i znawca dziejów polskiej partyzantki na Kresach Północno-Wschodnich nie ma wątpliwości: – Na Białorusi nadal obowiązuje stalinowska wersja historii. Owszem walka była krwawa, likwidowano szczególnie szkodliwych aktywistów, funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, ale to co pokazano w serialu to całkowita fikcja.

Andrzej Poczobut, Grodno
Źródło: Gazeta Wyborcza

Strona główna>