„Żelazny” …
„Żelazny” tak wspominał ten dzień:
„Nad ranem pojechaliśmy do Puchaczowa, gdzie zarekwirowaliśmy duży samochód osobowy kursujący na linii Puchaczów – Lublin. Zgodnie z planem, „Jastrząb” z połową ludzi pojechał do Milejowa, gdzie miał rozbroić posterunek MO i z fabryki marmelady wziąć prowiantu jaki tam akurat będzie. Ja zaś z drugą połową ludzi, razem z kolegą „Ordonem” otrzymaliśmy polecenie pojechać do Łęcznej, rozbroić posterunek MO i w spółdzielni zarekwirować prowiantu suchego z UNRRA. Po tej akcji miałem spalić most na Wieprzu od strony Lublina i czekać na przybycie „Jastrzębia” z Milejowa.
Posterunek udało mi się bez strat rozbroić i dalszy plan akcji wykonałem również. Wkrótce przyjechał i „Jastrząb” z Milejowa, zadowolony, że nam się też robota udała. Miał na aucie około 100 wiaderek dobrej marmelady. Milicjantów rozebraliśmy z mundurów, które ubrali ludzie od „Ordona”, ponieważ oni z mundurami stali bardzo słabo. Ładujemy się na auta i jedziemy dalej. W Łęcznej pozostawiliśmy stare auto z Puchaczowa, wzięliśmy natomiast fajną, nową półciężarówkę, która stała na rynku przed kinem.
Dojeżdżamy do Cycowa w pow. chełmskim, gdzie rozbrajamy również posterunek. Jest jakieś dwie godziny do zachodu słońca. Na rozkaz siadamy szybko na auta, które jadą ostrożnie po gliniastej mokrej drodze. Mijamy Hańsk – Dubeczno, a nasze samochody wciąż jadą bez przerwy dalej. Chłopcy nie wiedzą i nie przypuszczają gdzie jedziemy, do Włodawy jest około 20 km, ale „Ordon” uśmiecha się coś tajemniczo do mnie… Zdaje mi się, że on przypuszcza, dokąd prą nasze samochody.
Na szosie Chełm – Włodawa zatrzymujemy jadące z przeciwnej strony auto. Jest to sztab straży pogranicza z Chełma. Nie rozbrajamy ich, lecz przestrzeliwujemy im tylko opony, ażeby nie pojechali dalej, ładujemy się na trzeci, w międzyczasie zatrzymany samochód i jedziemy szybko w kierunku na Włodawę.[…]”.
Tuż przed Włodawą „Jastrząb” daje sygnał do zatrzymania. Na skraju lasu gromadzi wszystkich partyzantów i wyjawia główny cel dwudniowego zamieszania. Jest nim atak na PUBP we Włodawie. Ich zadaniem jest uwolnienie aresztowanych ludzi, na dowód, że o nich nie zapomnieli, zaś ubekom trzeba pokazać, że nie mogą być pewni nawet za murami swojej katowni.
Zima 1945/46. Część oddziału "Jastrzębia". Stoją od lewej: 1. Ignacy Zalewski "Lin", 2. Zdzisław Kogut (Kogutowski) "Ryś", 3. Witold Zieliński, 4. Ryszard Jakubowski "Kruk", 5. Zygmunt Majewski "Lenin", 6. N.N., 7. Józef Piwnicki "Jaskółka", 8. Tadeusz Wawszczuk "Groźny", 9. N.N., 10. Antoni Kosiński "Czarny", 11. Piotr Kwiatkowski "Dąbek", 12. Tadeusz Sokołowski, 13. Henryk Zajączkowski "Borsuk", 14. Adam Mielniczuk "Fryc", 15. Jan Czech "Kiepura". Przy RKM-ie siedzi d-ca oddziału por. Leon Taraszkiewicz "Jastrząb".
We wtorkowy wieczór, 22 października 1946 r. samochody wjechały do miasta. Tuż przed rynkiem przystanęły na krótko, Albin Bojczuk „Lew”, Zdzisław Pogonowski „Szakal” i dwóch innych partyzantów znikło w mroku. Ich zadaniem było zajęcie i rozbicie centrali telefonicznej. Samochody ruszyły dalej. Już w obrębie rynku, jadący w pierwszym samochodzie „Jastrząb” dostrzegł idącego z naprzeciwka znajomego ubeka. Okazał się nim Leon Zubiak, jeden z tych, którzy brali udział w obławie i jego aresztowaniu w Lipniaku. Ubek został rozbrojony, wciągnięty do samochodu i w głuszącym szumie silników zastrzelony. Jak wspomina Stanisław Pakuła ps. „Krzewina”, o wykonaniu wyroku przesądził znaleziony przy funkcjonariuszu UB niewysłany jeszcze list, w którym nazywał on „Jastrzębia” i „Żelaznego” bandytami oraz obiecywał, że ich dopadnie i pozabija.
Po tym zdarzeniu cała kolumna skierowała się do powiatowej komendy MO, którą opanowano bez walki. Zaskoczenie było pełne. Trzy samochody podjeżdżające tak oficjalnie przed budynek, w przeświadczeniu milicjantów mogły być tylko kolumną wojska. Załoga komendy została rozbrojona, powierzona opiece siedmiu partyzantów, a samochody ruszyły w kierunku budynku PUBP.
Przedwojenna willa doktora Rosiniaka. W tym budynku w 1946 r. znajdowała się Komenda Powiatowa Milicji Obywatelskiej we Włodawie. Zdjęcie z lat 80-tych, gdy mieściło się tam kasyno MO i SB.
„Żelazny”:
„Tuż przed samą Włodawą „Jastrząb” zatrzymuje auta i przemawia krótko do chłopaków, mówiąc że idziemy z Bogiem w sercu odbić i uwolnić naszych aresztowanych ludzi. Elektryczne lampy migają w wieczornym zmroku. Wjeżdżamy do miasta. Ludzie niewiele zwracają na nas uwagi, zjawisko takie jest tu częste.
Przed rynkiem na chwilę stają auta, gdzie „Lew”, „Szakal” oraz dwóch innych otrzymuje polecenie zejść i rozbić centralę telefoniczną na poczcie. „Lew” jest z Włodawy, więc grupa ta szybko znika w ciemnościach nocy. Jedziemy dalej z szalonym napięciem nerwów. Na rynku „Jastrząb” jadący na pierwszym aucie zauważa i poznaje idącego ulicą oficera – ubeka w towarzystwie panienki, tego który go kilka miesięcy temu złapał we wsi Lipniak. Zatrzymuje auto i spokojnie przywołuje go do siebie, gdzie zostaje po cichu rozbrojony. Pakujemy go na auto i gdy auta ruszają naprzód wyjąc motorami, rozlega się cichy strzał.
Podjeżdżamy i opanowujemy po cichu powiatową komendę MO. „Jastrząb” wyznacza siedmiu ludzi, ażeby pozostali i trzymali w rękach rozbrojoną komendę, a z resztą jedziemy do celu – do UB, odległego zaledwie o pół kilometra.
Przed UB samochody zatrzymują się i „Jastrząb” na czele wybranej przedtem grupy szturmowej wchodzi w teren budynków UB. […]”.
Pod PUBP we Włodawie samochody zajechały równie śmiało jak przed siedzibę KPMO, celowo czyniąc dużo hałasu. Wszyscy są ubrani w mundury wojskowe, a „Jastrząb” postępuje na czele grupy szturmowej… Dalszy bieg wydarzeń „Żelazny” relacjonuje następująco:
„Wartownik zatrzymuje ich pytaniem: Stój, kto idzie? Nie zwracając uwagi na pytanie, „Jastrząb” idzie dalej mówiąc do wartownika:
– Stań na baczność, durniu! Nie widzisz, że my z Chełma?
Przy słowach tych mija go spokojnie i idzie w kierunku drzwi wartowni. Po cichu chłopcy idący za nim rozbrajają osłupiałego wartownika. Na wartowni, gdzie była jednocześnie jadalnia UB, była kolacja; przy stołach siedzą ubeki w ilości około 20-tu, gdy wchodzi „Jastrząb”, witając ich słowem: czołe
m!
Kilka głosów odpowiada mu czołem, pochylając się dalej w spokoju nad kolacją. „Jastrząb” chce poczekać kilka sekund, ażeby idący za nim chłopcy weszli do środka, bo sam wie, że nie opanuje tylu ludzi. W tym momencie jeden z ubeków, a mianowicie złapany kiedyś przez nas Stefan Pietrykowski odwraca głowę, poznaje „Jastrzębia”… Blednie okropnie, łyżka wypada mu z ręki na stół, z ust wypływa tylko jakiś dziwny bełkot. Ubeki zrozumieli przestrach swego kolegi, lecz w tym momencie „Jastrząb” rozkazuje: Wszystko ręce do góry!
Ubeki wahają się podnieść ręce, ale widok kilku skierowanych luf zmusza ich do tego, jednak jeden z nich stojący blisko tylnych drzwi szybko wyskakuje z myślą, ażeby powiadomić resztę.
Nie ma rady, plan opanowania po cichu UB spala na panewce, wobec tego „Jastrząb”, a wraz z nim znajdujący się wewnątrz chłopcy otwierają w tę grupę ogień, a wyskoczywszy z powrotem na korytarz rzucają do tego pokoju granaty. Gaśnie światło i rozlegają się stamtąd jęki. „Jastrząb” pozostawia ich tak i sam posuwa się pod główny gmach, gdzie siedzą więźniowie. Drzwi do gmachu zostały zaryglowane przez tego ubeka, który zdążył uciec z wartowni. Z góry, z pierwszego i drugiego piętra zaczynają przed drzwi padać i wybuchać granaty. Na rozkaz zaczynamy huraganowo z oddali ostrzeliwać okna, pod osłoną ognia „Tygrys” [Piotr Popielewicz] wyłamuje drzwi główne. W tym czasie zostaje on ranny ciężko w nogę odłamkiem granatu.
Po ciężkiej walce udaje się chłopcom założyć minę na korytarzu, budynek cały zaczął się chwiać, zgasło światło w całym budynku. Strach ogarnia ubeków i przestają strzelać. Błyskawicznie wyłamują chłopcy drzwi do cel i wypuszczają szybko ludzi. Otrzymali oni polecenie uciekać gdzie kto może. Radość ich nie ma granic, nie sposób tego po prostu odmalować. Ładujemy z dyżurki broń z UB na nasze samochody, amunicję, umundurowanie itp. Planem „Jastrzębia” jest zabrać tajne dokumenty, a potem spalić cały gmach.
Nagle otrzymujemy od strony koszar silny ogień różnej broni z odległości 100 metrów. To wojsko z koszar przybyło ubekom na pomoc i otoczyło nas. Powoli wycofaliśmy się jednym tylko autem „Dżemsem” [G.M.C. – General Motors Company], dwa inne pozostały, bo szoferzy na skutek ognia wojska uciekli.
W drodze powrotnej rozbroiliśmy samochód wojskowy jadący do Włodawy. Zabraliśmy im nowy, pięciostrzałowy karabin przeciwpancerny, tzw. P.T.R. Było to auto jedno z trzech, które wyruszyły przeciw nam po zabraniu wczoraj przez nas tego „Dżemsa” [G.M.C.] z parczewskiej szosy.
Ze strony naszej mieliśmy dwóch zabitych ludzi, byli niemi: „Sybirak" [Kondracki Wacław], pochodził ze wsi Marianka gm. Wołoskowola oraz „Śmigły”, pochodził z Karczewa k. Warszawy. Mieliśmy także pięciu rannych chłopaków, którzy się potem szczęśliwie wyleczyli.
Ze strony UB było zabitych kilkunastu ludzi, a drugie tyle rannych, lecz zatuszowali oni swoje straty do liczby sześciu zabitych, których w trzy dni potem chowano z paradą na cmentarzu."
Włodawa, Al. J. Piłsudskiego (zdjęcie przedwojenne). Po prawej stronie widać KPMO, ok. 500 m. dalej – po lewej stronie – naprzeciwko budynku Liceum, znajdowała się siedziba PUBP we Włodawie.
"W akcji tej z naszej grupy brali udział:
1. „Tygrys” [Popielewicz Piotr, wieś Korolówka], 2. „Kanarek” [Marian Szubtarski, wieś Połód], 3. „Krzewina” [Stanisław Pakuła, kol. Kantor-Wytyczno], 4. „Wąż” [Jan Jarmuł, Sosnowica], 5. „Lew” [Albin Bojczuk z Włodawy], 6. „Szakal” [Zdzisław Pogonowski z Włodawy], 7. „Dzięcioł” [Jan Szymczuk-Grzywaczewski z Wołoskowoli], 8. „Mostek” [Bab Tadeusz, Nowiny k/Wołoskowoli], 9. „Kozioł” [Bogdan Zieliński, wieś Lipniak], 10. Śp. „Śmigły” [N.N.], 11. Śp. „Sybirak” [Wacław Kondracki], 12. „Borsuk” [Henryk Zajączkowski, Zawelicze k. Sosnowicy], 13. „Szary” [Tadeusz Zajączkowski, Zawelicze k. Sosnowicy], 14. „Orzeł” [Józef Wrzaszcz, Białka pow. Włodawa], 15. „Bąk” [Stanisław Dębiński], 16. „Lampart” [N.N.], 17. „Ryś II” [Stefan Kucharuk, Nowiny k. Wołoskowoli], 18. „Groźny" [Tadeusz Wawszczuk, Nietiahy], 19. „Żandarm" [Stanisław Łuć], 20. „Gruby" (od „Groźnego”) [N.N.], 21. „Kościelny” [Kazimierz Majewski], 22. „Zając” [N.N.], 23. „Skała” [Stanisław Skibiński], 24. „Ciekawy” [N.N.], 25. „Żuk” [Antoni Borkowski z okolicy Terespola], 26. „Huragan” [Antoni Kowalczuk, wieś Zawelicze], 27. „Wir” [N.N.].
Atak na PUBP Włodawa – część 3>