Ppor. Aleksander Kowalewski "Bęben" – część 2

W książce …

W książce "Zanikające Echa” Aleksander Omilianowicz (nota bene były kierownik sekcji III d/s walki z bandytyzmem w suwalskim Urzędzie Bezpieczeństwa) napisał: "Z ujętym Siergiejem ruszyliśmy dalej. Pokazywał nam różne kryjówki bandytów, ale były one puste. Udało nam się tylko zaskoczyć w jednej z kryjówek bandytę o pseudonimie "Smok”.”

W rzeczywistości Franciszek Łucznik nie był członkiem oddziału, nie należał też do siatki był osiemnastoletnim chłopakiem, który chciał mieć akordeon. Poprosił",Chmurę” o pomoc w jego kupnie – ten stwierdził, że ma możliwość załatwienia instrumentu bez konieczności płacenia. Akordeon został zabrany jednemu z gospodarzy litewskich z okolic Berżnik. Był to jedyny przypadek współpracy Łucznika z "Chmurą”, a nie z partyzantką. Mimo to Franciszek Łucznik został skazany na 10 lat więzienia, z czego odsiedział 6 lat. Abstrahując od niewątpliwej winy, trudno go jednak uznać za "bandytę”, gdyż nawet jego pseudonim („Smok”) wymyślił skatowany "Chmura”, prawdopodobnie już po zatrzymaniu.

Po zakończeniu operacji przez resort bezpieczeństwa partyzanci uderzyli ponownie, tym razem na Giby. W dniu 16 grudnia opanowali posterunek milicji i rozbili siedzibę gminy. Na posterunku znajdowało się ośmiu funkcjonariuszy, którzy nie stawiali żadnego oporu. Partyzanci zabrali ze sobą milicjanta Witolda Maśkiewicza, który wykazał się wyjątkową gorliwością w ściganiu podziemia i rozstrzelali go razem ze współpracownikami UB Józefem Romańskim i jego synem Józefem.

Niestety brak dowódcy, a co za tym idzie brak dyscypliny powodował demoralizację w partyzanckich szeregach. Nagminnie nadużywano alkoholu, co prowadziło do burd i zatargów, a co więcej część żołnierzy zaczęła parać się pospolitymi rabunkami.

Kpt. Stanisław Malesiński ps. "Lew", "Tadeusz"

W styczniu 1946 roku dowództwo obwodu objął kapitan Stanisław Malesiński pseudonim ,,Lew” ,,Tadeusz”, który bezzwłocznie przystąpił do robienia porządków w obwodzie. Nakazał Józefowi Grabowskiemu pseudonim "Cyklon”, "Mur”, "Przytulski”, "Szczyt”, którego mianował swoim zastępcą, kontynuowanie rozpoczętego już w sprawie rabunków śledztwa i bezwzględne ukaranie winnych. Śledztwo wykazało, że rabunkami parali się pełniący funkcję organizacyjną w terenie Judycki (imię i pseudonim nieznane), jego szwagrowie Stanisław Kuklewicz "Wierzba” i Bronisław Kuklewicz "Świerk” a także Stanisław Zubowicz "Wilk” i nieznany z nazwiska Otto "Brzoza”. Do zabezpieczenia prowadzących śledztwo i wykonania wyroku ściągnięto operujący w okolicach Bakałarzewa, Filipowa i Raczek patrol likwidacyjny Wacława Górskiego pseudonim "Oko”. "Brzoza”, "Świerk”, "Wierzba” i "Wilk” zostali rozstrzelani, zaś tę część zagrabionego przez nich mienia, którą udało się odzyskać zwrócono właścicielom. Kary uniknął Judycki, który w tym czasie był zatrzymany przez UB Suwałki. Po powrocie do domu, gdy dowiedział się o losie swoich kompanów i o tym iż jest poszukiwany, zbiegł i nawiązał jawną współpracę z UB. W jego domu grupa operacyjna UB przebywała kilkanaście dni licząc na to, iż uda się jej schwytać członków grupy likwidacyjnej. Partyzanci poinformowani o zasadzce nie pojawili się.

W związku z powyższym zasadzkę zwinięto, zaś Judyckiego przeniesiono do UB w Poznaniu, gdzie pełnił obowiązki gospodarza kuchni. Zdecydowane działanie dowództwa obwodu zaprowadziło ład i dyscyplinę wśród partyzantów. Samodzielnym dowódcą oddziału mianowano ppor. Aleksandra Kowalewskiego "Bębna” i zobowiązano go do utrzymywania ścisłej wojskowej dyscypliny wśród podległych mu żołnierzy.

Wiosną 1946 r., wobec ponownego wzrostu liczebnego zbrojnego podziemia i jego dużej aktywności "władza ludowa” zmieniła taktykę walki. W terenie utworzono stałe posterunki złożone głównie z żołnierzy 57 p.p. z 18 Dywizji Piechoty, którzy zmienili żołnierzy 1 Dywizji Piechoty uznanych za zdemoralizowanych i podatnych na wpływy "bandytów”. Z posterunków tych wyruszały w teren grupy operacyjne, liczące od 10 do 40 żołnierzy z przydzielonymi do nich funkcjonariuszami UB. Przeczesywały one okoliczne wsie w poszukiwaniu współpracowników podziemia, dokonywały aresztowań, prowadziły działalność propagandową. PUBP Suwałki zorganizował także "bandycką grupę pozorowaną” dowodzoną przez wspomnianego już Aleksandra Omilianowicza. Ich duża mobilność, szeroki zasięg operowania i duża skuteczność powodowała osłabienie siatki terenowej podziemia, utrudniała działania oddziału "Bębna” i sprzyjała rozwojowi siatki wywiadowczej UB w terenie.

Powyższe energiczne działania resortu, a zwłaszcza liczne aresztowania ludzi stanowiących bazę i zaplecze oddziału (w marcu i kwietniu nastąpiło aresztowanie kierownictwa suwalskiego WiN z prezesem Mieczysławem Ostrowskim ps. "Kropidło”) wymusiły zmianę sposobu prowadzenia walki i zepchnęły "Bębna” do defensywy.
W marcu, kwietniu i maju nie przeprowadził żadnych większych akcji zajmując się głównie działalnością propagandową przed zbliżającym się referendum, analizowaniem postępowania przeciwnika i odbudową siatki terenowej. W ramach akcji propagandowej rozklejano ulotki i afisze w niemal każdej wsi w rejonie działania, co doprowadzało przeciwnika do histerii – powołano specjalne grupy operacyjne, których głównym zajęciem było usuwanie materiałów propagandowych podziemia, czego często w obawie przed partyzantami, czynić nie chciały władze lokalne. Kilkakrotnie dochodziło do starć, w których obie strony nie ponosiły jednak większych strat. Na przykład w dniu 3 kwietnia 1946 roku miała miejsce potyczka w okolicach wsi Głęboki Bród. Było to przypadkowe spotkanie, które zakończyło się kilkunastominutową wymianą strzałów i odskokiem partyzantów.

Tymczasem w relacji przedstawicieli "władzy ludowej” wyglądało to tak: "…grupa operacyjna 57 p.p. w sile 1+5 działająca łącznie z grupą milicji 1+14 zaatakowana została przez dwukrotnie silniejszą bandę. W wyniku zawiązanej walki banda wycofała się. Zdobyto: 46 bandytów, 1 kb, 2 konie z wozem, 1 maszynę do pisania. Straty własne: 1 milicjant ranny”.
Zaiste groźni musieli być to bandyci, skoro na 46 osób posiadali jeden karabin. Liczba zatrzymanych może się zgadzać, z tym, że była to prawdopodobnie ludność cywilna z okolicznych wiosek, a nie partyzanci.

W okresie przed tzw. referendum ludowym "Bęben” nie wykonywał likwidacji konfidentów, natomiast kilkakrotnie dokonał akcji zaopatrzeniowych oraz przeprowadził akcję wymierzoną w urzędników starostwa powiatowego w Suwałkach, zbierających kontyngent (akcję przeprowadził w połowie maja patrol pod dowództwem "Wróbla”).
O wydarzeniu tym informuje dodatkowy wykaz do meldunku za trzecią dekadę maja 1946:
"Mikołajewsk, powiat Suwałki – Na powracające z akcji kontygentowej samochody starostwa powiatowego w Suwałkach 6 bandytów w mundurach W.P. uzbrojonych w automaty i k.b.k. dokonało napadu. Asystujący milicjant został rozbrojony. Za ostrzeliwanie się chcieli go zabić, jednak na prośby ludności darowali mu życie wymierzając w zamian 40 kijów. Pobity został również referent świadczeń rzeczowych Hiczewski Leon, który do
stał 20 kijów. Samochód bandyci oblali benzyną i spalili. Dowodził bandą ,,Wróbel”.

W dniu 5 kwietnia w okolicach Krasnopola powiat Suwałki zlikwidowano funkcjonariusza PUBP Suwałki Jana Jutkiewicza.
W dniu 5 maja 1946 roku w okolicach wsi Płaska, gmina Szczebro – Olszanka powiat Augustów, konfident UB Antoni Wysocki natknął się przypadkowo na partyzanta z patrolu Stanisława Siedleckiego ps. "Klon”, "Wierny”, Eugeniusza Gołębiowskiego ps. "Gabryś”. Wysocki myśląc, że "Gabryś” go śledzi strzelił do niego kilkakrotnie raniąc go w bok. Rannemu koledze pospieszyli z pomocą przebywający w pobliżu partyzanci z oddziału "Bębna” Czesław Dzimitrowicz ps. "Lech”, "Wrona” i Franciszek Miluć ps. "Karp”. Wysocki schował się na strychu w jednym z gospodarstw i ostrzeliwał się, jednak partyzanci dysponując erkaemem szybko go unieszkodliwili.

Izydor Margiewicz ps. "Bażant" i Franciszek Miluć ps. "Karp".

W dniu 18 czerwca oddział zaatakował posterunek MO w Gibach, na którym prócz milicjantów kwaterowali żołnierze WOP przydzieleni do ubezpieczenia obwodu głosowania. Była to swoista demonstracja siły mająca na celu nie zabijanie żołnierzy czy milicjantów (po obu stronach nie było strat), lecz raczej zniechęcenie ich do aktywnych działań w terenie. W dniu 27 czerwca w Krasnopolu został zastrzelony kapitan Armii Czerwonej Gurgien Markusjan.

Organizowane przez siły bezpieczeństwa obławy nie dawały efektów. "Bęben” unikał starć z grupami operacyjnymi ostrzegany przez informatora w suwalskim UB Władysława Dyczewskiego ps. "Kanapka”. "Kanapka” zwerbowany latem 1945 roku przez członka siatki terenowej Antoniego Gwiazdowskiego ps. "Wrzawa” dostarczał informacji aż do początków 1947 r. , kiedy został aresztowany. Skazany na 15 lat więzienia, po opuszczeniu którego, w 1955 roku został zamordowany – "spadł z roweru, jadąc po pijanemu w Augustowie”– tak brzmiała wersja oficjalna.
Nie był to jedyny mord skrytobójczy – wykonawca wyroku na Henryku Mereckim ps. "Kluska” partyzancie AK, który podjął w 1944 roku współpracę z Armią Czerwoną i kontynuował ją mimo wyraźnego zakazu dowództwa w 1945 roku, Stanisław Wnukowski ps. "Wicher”, "Wariat”, już po ujawnieniu w 1947 roku, "wypadł” z pociągu kiedy udawał się do rodziny w Poznańskie.

Po referendum wznowiono likwidację konfidentów i osób podejrzanych o współpracę z UB. Do września, kiedy nastąpiła reorganizacja oddziału wykonano dziewięć egzekucji.
W dniu 5 lipca w miejscowości Berżniki zastrzelony został współpracownik PUBP Suwałki Antoni Soroko (złożył między innymi zeznania obciążające "Chmurę”). W dniu 10 lipca w miejscowości Buda Ruska gmina Huta powiat Suwałki zlikwidowano konfidenta UB Iwanow Kudzię. W nocy z 23 na 24 lipca w miejscowości Romanowce, gmina Krasnopol powiat Suwałki, zabity został Kazimierz Paszkiewicz. W dniu 24 lipca w miejscowości Łapuchowo gmina Krasnopol powiat Suwałki zabity został Eugeniusz Pawlukanis. W nocy z 28 na 29 lipca w Berżnikach zabity został Bronisław Wojnowski. W dniu 1 sierpnia patrol Bolesława Rogalewskiego "Sosenki” zastrzelił na kolonii Giby współpracownika MO Stanisława Burbę. W dniu następnym między wsią Czarna Buchta a Jeglinuiec gmina Krasnopol powiat Suwałki zlikwidowano dwóch współpracowników podziemia, podejrzewanych o współpracę z UB (i prawdopodobnie odpowiedzialnych za część aresztowań członków WiN, na wiosnę 1946 roku, między innymi dowódcy batalionu "Las” [Sejny] Ryszarda Dziemiana ps. "Kudłacz”, a następnie dowódcy kompanii "Groch” [Sejwy] Piotra Krupińskiego ps. "Mak”), Józefa Rydzewskiego i Antoniego Sztabińskiego.
W dniu 13 sierpnia w miejscowości Łanowiec powiat Suwałki zabity został chorąży MO Antoni Sowul (Sibul, Sibula), a w dniu 16 sierpnia w okolicach wsi Strzelcowizna, gmina Giby, powiat Suwałki Stanisław Głowacki – mieszkaniec Strzelcowizny, którego jako konfidenta PUBP Suwałki wskazał wcześniej już wspomniany wywiadowca Władysław Dyczewski "Kanapka”.

We wrześniu 1946 roku, po akcji na Filipów, w której oddział nie brał udziału, do obozu "Bębna” przybył na wizytację pełniący obowiązki komendanta obwodu Józef Grabowski "Cyklon”, "Mur”, "Przytulski”, "Szczyt”. Po dokonaniu przeglądu oddziału, obozowiska i broni, dokonał reorganizacji oddziału. Ze względu na częste "iskrzenie” między "Bębnem” a "Wróblem”, zabrał tego drugiego z oddziału powierzając mu utworzenie własnego patrolu. "Bębna” mianował oficjalnie dowódcą batalionu "Las”, nadając mu jednocześnie nowy pseudonim "Rejtan”. Nakazał mu działanie w ścisłej współpracy z Michałem Kaszczykiem ps. "Stały”, który pełnił obowiązki zastępcy "Cyklona” i szefa wywiadu, zwłaszcza w kwestii wydawania i wykonywania wyroków śmierci. Także dokonywanie akcji zaopatrzeniowych uzależnione miało być od zgody "Stałego” (co miało zapobiegać niekontrolowanym rekwizycjom i rabunkom). Jednocześnie zasugerował podział oddziału na patrole i zezwolił kilku partyzantom na przejście do innych oddziałów (do grupy Stanisława Siedleckiego ps. "Klon”, "Wierny” przeszli między innymi Franciszek Miluć "Karp” i Czesław Dzimitrowicz "Lech”, "Wrona”). W ramach wywiadu wewnętrznego do grupy "Bębna” przydzielony został Mieczysław Kleszczewski "Wyrwa” – miał on za zadanie kontrolowanie poczynań "Bębna”, który znany był z porywczości i tendencji "wodzowskich”.

W dniu 10 września "Bęben” przeprowadził akcję w miejscowości Płociczno – Tartak. W miejscowości tej była silna komórka PPR, stąd wywodziło się wielu funkcjonariuszy UB i milicji czynnie występujących przeciw partyzantce – ich spacyfikowanie pozwoliłoby na ograniczenie zagrożenia, które ich działalność przysparzała partyzantom, ich współpracownikom i członkom ich rodzin. Udane uderzenie w "gniazdo komunistów” wywołałoby także odpowiedni oddźwięk propagandowy. Innym zadaniem partyzantów była rekwizycja mąki na potrzeby oddziału, którą przeprowadzić miano w młynie państwowym w pobliskiej Gawrych – Rudzie. Większości poszukiwanych nie zastano w domach, kilku osobom wymierzono karę chłosty oraz uprowadzono a następnie zastrzelono sekretarza PPR Kazimierza Józefowicza, zaopatrzono się również w mąkę. W drodze powrotnej do obozowiska, które znajdowało się w okolicach wsi Tobołowo, gmina Giby, powiat Suwałki, agent UB znajdujący się w oddziale podziurawił worki, a sypiąca się z nich mąka znaczyła trasę odwrotu. Po tych śladach do obozu trafiła grupa operacyjna 57 p.p. "Bęben” walki nie podjął, oddział uległ rozproszeniu, strat w ludziach nie poniósł, jednak dobrze wyposażony obóz uległ całkowitemu zniszczeniu i dekonspiracji. Oddział zgrupował się w starym leśnym obozowisku "Konwy” w okolicach wsi Macharce, gmina Giby, powiat Suwałki.

Ppor. Aleksander Kowalewski "Bęben" – część 3>
Strona główna>
Prawa autorskie>