Ppor. Aleksander Kowalewski "Bęben" – część 3

To wydarzenie prawdopodobnie przyspieszyło decyzję "Bębna” o reorganizacji oddziału. W związku ze zbliżającą się zimą i wykonując polecenie "Cyklona” "Bęben” postanowił podzielić oddział . Posunięcie to zwiększało mobilność partyzantów, zmniejszało ryzyko rozbicia w jednej potyczce i pozwalało na efektywne zaopatrzenie żołnierzy.
Dowództwo nad patrolem, którego obszarem działań miał być rejon Gib, Krasnopola i Sejn objął Bolesław Rogalewski ps. "Sosenka”.
Dowódcą drugiego patrolu mianowany został Józef Myszczyński ps. "Sikora” – operować miał w okolicach Okółka, Strzelcowizny, Mikaszówki aż do okolic Augustowa.
Trzecim patrolem, z którym stale przebywał "Bęben”, dowodził Stanisław Wiśniewski ps. "Zagłoba”.
Patrol ten stacjonował najpierw w okolicach Sarnetek, a po dezercji Zygmunta Rutkowskiego ps. "Tur” (prawdopodobnie w końcu października lub w listopadzie), w związku z uzasadnionym podejrzeniem naprowadzenia przez niego sił bezpieczeństwa, obóz przeniesiono w okolice miejscowości Danowskie, gmina Szczebro – Olszanka powiat Augustów, gdzie oddział dotrwał do amnestii.

Michał Kaszczyk ps. "Stały".

Warto chyba poświęcić więcej miejsca "sprawie "Tura”. Zygmunt Rutkowski "Tur” jest postacią wieloznaczną i tajemniczą. We wrześniu 1939 roku został zmobilizowany jako ochotnik i jako taki aresztowany przez Sowietów na terenach Grodzieńszczyzny, a następnie przekazany stronie niemieckiej. Jako jeniec przebywał w obozie, w okolicach Monachium, skąd został zwolniony w 1942 roku, ze względu na zły stan zdrowia. Powrócił do domu, do Płociczna i podjął pracę w tartaku. Był członkiem siatki terenowej AK. W styczniu 1945 roku rozpoczął pracę w suwalskim UB lub Powiatowej Komendzie MO. Wiosną 1945 roku dezerteruje ze służby (tak twierdzi jego siostra Teresa Bednarczyk z d. Rutkowska) lub zostaje skierowany przez UB do rozpracowywania partyzantki jako "dezerter”. Za tą drugą możliwością świadczą relacje żyjących partyzantów, jak i (lecz jest to tylko hipoteza) fragmenty zbeletryzowanych wspomnień funkcjonariusza PUBP Suwałki Adama Przekopa zawarte w książce "Mgły nad jeziorem”. Jest to "dzieło” wątpliwej wartości historycznej, lecz zawierające także nieco faktów. O Zygmuncie Rutkowskim "Turze”, który w książce występuje (tak zakładam) jako Zygmunt Terlecki ps. "Bizon” autor napisał:
"Prawda dla niektórych z was będzie przykra, bo wiem, że wielu nawet przyjaźniło się z Zygmuntem Terleckim – kontynuował szef Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa. – Trudno mieć o to do nich pretensje. Był przecież taki sam jak my wszyscy, więc kto mógł przypuszczać, że zdezerteruje z bronią w ręku do bandy "Bębna”?” – str. 40.
I dalej:
"W Urzędzie wiedziano o zażyłości Wiktora z Zygmuntem i po odprawie u szefa zaczął on wyczuwać jakąś pustkę wokół siebie. (…). Postanowił zgłosić się z raportem do szefa Urzędu. (…) " – Bo czy to moja wina, że przyjaźniłem się z o wiele starszym od siebie kolegą, że zaufałem mu i uważałem go za kumpla – nie dobierał słów i nie panował nad swoim głosem. – Zaufanie rzecz ważna, a co najważniejsze, źle go nie ulokowałeś! – Nie rozumiem… – Co tu jest do rozumienia. Terlecki otrzymał zadanie i sumiennie je wykonuje". – str. 41-42.
I wreszcie:
"Zygmunt Terlecki w oddziale był ,,Bizonem”, chociaż pseudonim nie pasował do jego sylwetki”. – str. 52.

Te zdania i wiele innych pozwalają chyba zidentyfikować Zygmunta Terleckiego "Bizona” jako Zygmunta Rutkowskiego "Tura”, lecz nie dają jednak zupełnej pewności. Następną pewną informacją jest to, iż Zygmunt Rutkowski ujawnił się w ramach amnestii wrześniowej 1945 roku. Dokonał tego w Warszawie, a następnie wyjechał do rodziny w okolice Grajewa, gdzie ożenił się. Wraz z żoną wrócił do Płociczna i zamieszkał w domu rodzinnym, utrzymując kontakt z partyzantką winowską. Jako osoba wzbudzająca podejrzenia partyzantów (przebywał w domu, nie ukrywał się, chętnie przenosił pocztę z Suwałk) został uprowadzony we wrześniu 1946 roku do obozu "Bębna”, gdzie pełnił służbę w obozie i miał zakaz oddalania się. Po pewnym czasie zbiegł z obozu, zaś wysłani jego śladem dwaj partyzanci Mieczysław Kleszczewski "Wyrwa” i Antoni Buraczewski "Kruk” natknęli się w jego domu, dokąd prowadziły ślady, na żołnierzy LWP. Według relacji siostry "Tura”, w obawie przed represjami ze strony partyzantów, został wraz z żoną przewieziony do Suwałk, gdzie zamieszkali w mieszkaniu znajdującym się na terenie Urzędu Bezpieczeństwa. Następnie po "wyciszeniu terenu” na skutek akcji amnestyjnej w kwietniu 1947 roku podjął pracę jako kierownik Państwowych Zakładów Zbożowych w Szypliszkach. Prawdopodobnie w 1948 roku był zatrzymany przez UB, lecz wyszedł na wolność po śledztwie. Zarówno sam Zygmunt Rutkowski (w listach pisanych do byłych kolegów z partyzantki) jak i jego siostra twierdzą, iż jego dezercje – ta pierwsza z UB jak i druga z partyzantki spowodowane były wyłącznie faktem niegodzenia się przez niego na metody walki stosowane przez obie strony. Jak było naprawdę na razie nie wiadomo…

We wrześniu do ,,Bębna” dołącza, skierowany przez dowódcę batalionu WiN Kazimierza Bieniawskiego ps. "Kmicic” Bolesław Małkiński ps. "Czarny”, "Młot”, który z siedmioma ludźmi operował w okolicach Berżnik i Ogrodnik.
Do tego patrolu dołączył, jako zastępca "Młota” i zaufany "Bębna” Czesław Dzienisiewicz ps. "Granat”. Był on, jak się później okazało, agentem UB Niewiadomą pozostaje jednak od kiedy współpracował z bezpieczeństwem. Czy przybywając do "Bębna” jako dezerter z WP był celowo przysłanym agentem, czy współpracę podjął w późniejszym czasie. W 1950 roku fakt jego współpracy z "bezpieczeństwem” był "publiczną tajemnicą”, dzięki czemu nie powiodła się "kombinacja operacyjna” WUBP w Białymstoku z jego udziałem, aresztowani partyzanci widzieli go w mundurze bezpieczeństwa w randze plutonowego, co więcej uczestniczył w przesłuchaniach, a następnie został nagrodzony przez swoich mocodawców posadą dyrektora w banku w Olecku. Z drugiej strony cieszył się dużym zaufaniem "Bębna”, człowieka nieufnego, doświadczonego partyzanta, wykonywał osobiście wiele wyroków śmierci, był postrzegany jako bezkompromisowy i zawzięty przeciwnik komunistów.

W dniu 27 października partyzanci ponownie weszli do Płociczna, gdzie w tym dniu odbywała się zabawa taneczna. Na sali znajdowało się 11 żołnierzy 57 p.p. (byli oni na tzw. "lewiźnie”, czyli przebywali na sali bez zgody przełożonych). Partyzanci, w obecności ludności cywilnej rozebrali z mundurów żołnierzy (zabrano 6 kompletów mundurowych), a następnie puścili ich wolno.
Ta akcja została uznana przez dowództwo 57 p.p. za skazę na honorze armii i wywołała wręcz histeryczną reakcję. W meldunku dekadowym za I dekadę listopada 1946 roku, szef II wydziału sztabu 18 dywizji piechoty kapitan Malinowski i szef sztabu pułkownik dyplomowany Szaryj pisali:
"1 listopada, Płociczno pow. Suwałki; Dowódca 57 p.p. podpułkownik Naumow przeprowadził osobiście operację w związku z rozmundu
rowaniem grupy żołnierzy pułku na zabawie. W wyniku akcji ustalił, że w m. Płociczno ob. Kleszczewski ma trzech synów z których jeden znajduje się w bandzie, 2-gi jest łącznikiem bandy, 3-ci pracuje w tartaku. D-ca pułku dał ob. Kleszczewskiemu termin do 4.XI r.b. godz. 16 zwrócić mundury i złożyć broń, w przeciwnym razie całe jego mienie zostanie skonfiskowane na zakupienie mundurów, gdyż jak wykazało śledztwo rodzina Kleszczewskich była tym bodźcem ażeby żołnierze przyszli na zabawę i istnieje przypuszczenie że była w związku z tym urządzona specjalna zasadzka. Oile mundury nie zostaną zwrucone w oznaczonym terminie, oddział 1 kompanii 57 p.p. będzie nadal stał garnizonem w m. Płociczno na wyżywieniu rodzin bandytów i ludności całej wsi Płociczno”.


Prócz tych działań (faktu tego nie potwierdza Mieczysław Kleszczewski pseudonim "Wyrwa”) w teren rzucono liczne grupy operacyjne.
Jedna z nich, pod dowództwem por. Wyspiańskiego w dniu 23 listopada , w miejscowości Okółek, gmina Giby powiat Suwałki, osaczyła, Romana Malinowskiego ps. "Błękitny”. "Błękitny” z bratem Stanisławem "Wrzosem”, za pozwoleniem "Bębna”, poszli do rodzinnej wioski w celu zmiany bielizny i zdobycia prowiantu. Po przybyciu do Okółka "Wrzos” zostawił bratu broń, umieścił go w zaufanym wydawało się domu Gabrieli Cychanowicz (żony gajowego, aresztowanego i wywiezionego przez Sowietów podczas "obławy lipcowej" żołnierza  AK), a sam udał się do domu rodziców. O pobycie "Błękitnego" ktoś ("Bęben" miał otrzymać informację że był to Henryk Cychanowicz działający z polecenia matki) powiadomił milicję. Grupa Operacyjna po otoczeniu gospodarstwa wezwała partyzanta do poddania się, na co odpowiedział on strzałami. Po dwudziestominutowej walce z ponad trzydziestoosobową grupą operacyjną został ranny i prawdopodobnie dobity przez por. Morawskiego. Ciało jego zostało zakopane na drodze przy gajówce. Gabriela i Henryk Cychanowicz zostali zastrzeleni przez ludzi "Bębna” 21 grudnia 1946 r.

Do końca stycznia 1947 r., kiedy praktycznie zaprzestano akcji zaczepnych, przeprowadzono jeszcze około 20 akcji likwidacyjnych. W dniu 2 października w Gibach zlikwidowany został funkcjonariusz MO Marian Niedziejko. W połowie października, w miejscowości Michnowce gmina Krasnopol powiat Suwałki, patrol Bolesława Małkińskiego "Młota” powiesił, na rozkaz "Bębna” konfidenta UB Józefa Tomkiewicza. W dniu 25 października w Mikaszówce gmina Lipsk powiat Augustów patrol "Sikory” zlikwidował funkcjonariusza PUBP Augustów, członka PPR Józefa Szostaka, który pełnił funkcję "skrzynki kontaktowej” dla współpracowników augustowskiego PUBP, brata "sławnego” szefa w/w urzędu Jana Szostaka. W dniu 3 listopada, w miejscowości Jeziorki powiat Suwałki zabity został Wincenty Rosowski. W nocy z 5 na 6 listopada w miejscowości Podgibki gmina Giby powiat Suwałki patrol "Sosenki" zlikwidował Józefa Grygo. W dniu 27 listopada, w miejscowości Pojeziorki, gmina Giby powiat Suwałki, czteroosobowy patrol pod dowództwem "Sikory" zlikwidował konfidentkę PUBP Augustów Eugenię Krajewską. Jej ojciec, który miał być odprowadzony do obozu partyzantów celem przesłuchania zdołał zbiec.
Krajewska wzięła jednolicie umundurowanych partyzantów za część wojskowej grupy operacyjnej i wskazała z nazwiska czterech gospodarzy z jej wsi jako współpracowników "bandy” i poinformowała, iż jest ona "na kontakcie” w PUBP Augustów.

W dniu 2 grudnia patrol "Sosenki” udał się do Sejn w celu likwidacji sekretarza komitetu miejskiego PPR Feliksa Kalwejta (w dniu 5 grudnia 1945 roku był nieobecny w mieście, dzięki czemu uniknął wtedy śmierci) i milicjanta Piotra Matwiejczyka. Kalwejta zastrzelono we własnym łóżku, natomiast przy próbie likwidacji Matwiejczyka zabito przypadkowo jego żonę Gabrielę (Piotr Matwiejczyk, ostrzeliwując się wycofał się na strych, zaś jego żona osłaniając go własnym ciałem znalazła się na linii strzałów). W drodze powrotnej w Gibach zastrzelono członka PPR współpracującego z UB Kazimierza Rogalewskiego (był to podobno stryj Bolesława Rogalewskiego "Sosenki”). W dniu 3 grudnia, w miejscowości Dubowo powiat Suwałki zlikwidowano członka Powiatowej Rady Narodowej w Suwałkach Józefa Trojanowskiego. W nocy z 5 na 6 grudnia w miejscowości Białogóry gmina Giby powiat Suwałki zabito Ignacego Joharen i jego żonę, jako podejrzanych o współpracę z UB. W dniu 13 grudnia, w miejscowości Wigrańce gmina Berżniki powiat Suwałki zastrzelono leśniczego Antoniego Ostrowskiego. W wigilię Bożego Narodzenia 1946 roku "Bęben”, na podstawie informacji uzyskanych od "Kanapki”, zastrzelił osobiście Jana Tarasiewicza ps. "Górko”, jak później poinformował, za współpracę z Sowietami i z UB.

W dniu 11 stycznia 1947 roku trzej partyzanci z patrolu ,,Sosenki” Aleksander Miluć "Jawor”, Zygmunt Miszkiel "Świt” i Józef Milewski "Orlik” zostali wysłani w okolice Berżnik do wsi Sztabinki w celu pobrania nałożonej na sołtysa nieznanego nazwiska, kontrybucji. Partyzanci zadanie wykonali, lecz zamiast wracać bezpośrednio do oddziału postanowili zanocować u znajomego gospodarza. Dało to czas, powiadomionej przez poszkodowanego sołtysa, grupie pościgowej z WOP na wytropienie partyzantów, po śladach zostawianych na śniegu. Żołnierze otoczyli dom, w którym zatrzymali się partyzanci i wezwali ich do poddania się. "Świt”, "Jawor” i "Orlik” nakazali gospodarzom opuszczenie zabudowań i podjęli próbę obrony. "Świt” zginął, ranny "Orlik” popełnił samobójstwo, zaś także ranny w nogę "Jawor” zdołał ujść pogoni uciekając na piechotę przeszło 10 kilometrów. Nieznana pozostaje data śmierci innego partyzanta z grupy "Bębna”, Antoniego Dapkiewicza pseudonim "Szyszka” (lub "Szyszko”), który zginął od przypadkowego wystrzału swojego kolegi "Wróbla” w okolicach Macharc, podczas próby likwidacji konfidentki UB Janczulewicz. W dniu 15 stycznia 1947 roku w miejscowości Kaletnik powiat Suwałki zastrzelono przestępcę pospolitego i jednocześnie konfidenta UB Romualda Murzyna.

Należy wspomnieć o wyrokach śmierci, które wykonane zostały wykonane wewnątrz oddziału, na żołnierzach oskarżonych o dezercję, zdradę, brak dyscypliny i rabunki. Prócz rozstrzelanych na rozkaz dowództwa obwodu "Wierzby”, "Brzozy”, "Świerka” i "Wilka”, "Bęben” rozkazał rozstrzelać 29 lipca 1946 r. "Żbika” – Mieczysława Juszkiewicza za notoryczne naruszanie dyscypliny (wyrok zatwierdził przełożony "Bębna”, Michał Kaszczyk "Stały”).
Pod koniec lutego lub na początku marca 1947 roku Wincenty Jodeszko ps. "Huk” i jego syn Henryk ps. "Mewa”, otrzymali od swego bezpośredniego przełożonego "Sosenki” dwudniowy urlop. Po upływie przeszło dwóch tygodni okazało się, że Jodeszkowie nie zamierzają wracać do oddziału, że szykują się do samowolnego ujawnienia i prawdopodobnie dopuścili się rabunku. "Bęben” uznał ich zachowanie za dezercję, nakazał sprowadzenie ich z powrotem do obozu, a po zapoznaniu się ze szczegółami sprawy, nakazał ich rozstrzelać. Ten sam los spotkał Bronisława Czekajło ps. "Wir&#822
1;, który samowolnie ujawnił się w Suwałkach w dniu 24 marca 1947 roku. Należy zauważyć, że wina "Wira” nie polegała jedynie na samowolnym ujawnieniu się. Dnia 18 marca 1947 roku, przebywając z patrolem "Sosenki” w rodzinnej wsi Frącki, Bronisław Czekajło bez wiedzy dowódcy odłączył się od grupy i został zatrzymany przez patrol WOP. Po przewiezieniu do Suwałk złożył w UB obszerne zeznania dotyczące składu osobowego oddziału oraz usytuowania obozów. Dopiero potem złożył oświadczenie o ujawnieniu się i został zwolniony do domu. Sprowadzony siłą do obozu, został ciężko pobity i przyznał się do podjęcia współpracy z UB.

Ppor. Aleksander Kowalewski "Bęben" – część 4>
Strona główna>
Prawa autorskie>