Por. Henryk Lewczuk „Młot” i uderzenie na Hrubieszów – 27/28 V 1946 r.
Por. Henryk Lewczuk „Młot”, zdjęcie z 1947 r.
Henryk Lewczuk urodził się 04 lipca 1923 roku w Chełmie (woj. lubelskie) w rodzinie robotniczej i do wybuchu wojny uzyskał wykształcenie średnie. W roku 1941 wstępuje do ZWZ-AK. Po ukończeniu Szkoły Podchorążych AK na przełomie kwietnia i maja 1944 r. skierowany zostaje do oddziału partyzanckiego por. Zygmunta Szumowskiego „Sędzimira” (późniejszego komendanta Obwodu WiN Włodawa) z odtwarzanego 7. pp AK, na stanowisko dowódcy drużyny. Bierze udział w akcjach przeciwko wycofującym się Niemcom, po wejściu Rosjan zostaje wcielony do WP i od sierpnia 1944 r. rozpoczyna naukę jako słuchacz Oficerskiej Szkoły Artylerii w Chełmie. W marcu 1945 r. zdezerterował, powrócił do konspiracji i niedługo po tym został mianowany komendantem 1. Rejonu AK-DSZ w Obwodzie Chełm (Wojsławice, Rakołupy, Krzywiczki, Żmudź). „Młot” dość szybko organizuje i obejmuje dowództwo oddziału zbrojnego podporządkowanego strukturom Obwodu Chełm DSZ-WiN.
Poprzednikiem „Młota” na tym terenie był por. Stanisław Kulik ps. „Wołyniak”, „Tarzan”. S. Kulik urodził się w 1904 r. w Surmaczach (pow. Radzyń Podlaski). Pochodził z rodziny chłopskiej, miał wykształcenie niepełne średnie. Podczas okupacji niemieckiej był żołnierzem AK. Po wkroczeniu armii sowieckiej, jak wielu innych akowców, został wcielony do WP. Został słuchaczem Oficerskiej Szkoły Pancernej WP w Chełmie. 2 III 1945 r. zdezerterował wraz z siedemdziesięcioma żołnierzami swojej kompanii. 3 III GO Krasnystaw wytropiła ich w Chełmcu pow. Krasnystaw i zabiła 7, do niewoli wzięła 38. GO Chełm wzięła do niewoli 11 kursantów. Pozostali utworzyli oddział partyzancki, na czele którego stanął por. Kulik. Prowadził działalność bojową jako komendant Rejonu Rakołupy Obwodu DSZ Chełm do 28 VII 1945 r., kiedy to jego oddział doznał poważnych strat w starciu z grupą operacyjną WP, NKWD i PUBP, tracąc dwóch zabitych, trzech rannych i dwóch zatrzymanych przez GO. Po tym wydarzeniu „Tarzan” postanowił rozwiązać oddział i wyjechał na Pomorze, gdzie nadal działał w strukturach WiN zorganizowanych tam przez lubelski Okręg WiN. Został aresztowany przez UB 31 X 1946 r. i skazany na karę śmierci, wykonaną 28 XII 1946 r. Jego żołnierze, którzy pozostali w powiecie Chełm, zostali podporządkowani dowództwu por. Henryka Lewczuka „Młota”.
Prawdopodobnie 1945 r. Partyzanci z oddziału Stanisława Sekuły „Sokoła”
Innym oddziałem poakowskim operującym na terenie podległym „Młotowi” była grupa Stanisława Sekuły „Sokoła”. Działali na pograniczu powiatów Chełm i Krasnystaw, a w jej skład wchodziła okoliczna młodzież, jak również żołnierze, którzy zdezerterowali z WP, co w 1945 r. było na porządku dziennym. Około 20-osobowy oddział ,,Sokoła’’ podzielony był na 3 plutony, którymi dowodzili: Kazimierz Stefankowski „Zryw” (ujawnił się w drugiej połowie 1945 r.), NN „Jastrząb” i NN „Torpeda”. Największy sukces oddziału stanowiła akcja na grupę operacyjną KP MO Chełm, podczas której zlikwidowano w lesie wojsławickim 6 funkcjonariuszy MO i 1 UB-eka. Był to odwet za zamordowanie wcześniej w Wojsławicach żołnierza AK Antoniego Popka ,,Paka’’ i jego ojca Juliana. Obaj zginęli w płomieniach rodzinnego domu. W celu oczyszczania terenu bojówki podległe „Sokołowi” wykonały sporo wyroków śmierci na działaczach ,,władzy ludowej’’, a także prowadziły walkę z Ukraińcami.
W lipcu 1945 r. „Sokół” odmówił podporządkowania się rozkazom dowództwa Okręgu Lublin AK-DSZ, zabijając wysłannika Komendy Okręgu NN „Ślązaka”, który miał przejąć dowództwo nad „dzikim” oddziałem. Za niesubordynację AK-DSZ wydało na „Sokoła” wyrok śmierci. Prawdopodobnie w sierpniu 1945 r. uciekł on z Chełmszczyzny na Ziemie Zachodnie, zaś jego podkomendnych wcielił do swojego oddziału por. Henryk Lewczuk „Młot”, któremu udało się bardzo sprawnie zorganizować podległy mu teren działania, czemu sprzyjała również postawa miejscowej ludności.
Oto jak wspomina porucznika „Młota” jedna ze współpracowniczek oddziału, Jadwiga Brandt:
„[…] Porucznik „Młot” Henryk Lewczuk działał już od pewnego czasu na naszym terenie. […] Wraz z pojawieniem się „Młota” na naszym terenie zapanował upragniony ład nie tylko w oddziałach partyzanckich, ale także poza oddziałami. Był on nie tylko żołnierzem AK, ale też opiekunem całej naszej cywilnej ludności. Za jego kulturę osobistą, takt i rozwagę cenili go wszyscy mieszkańcy Wojsławic i okolic, a młodzi ludzie których miał w oddziale, gotowi byli za nim pójść w ogień. Umiał zjednać w sobie dla swego działania społeczeństwo, tak, że nie było człowieka na naszym terenie, który nie brałby udziału w tej wielkiej sprawie. Niebawem poznałam „Młota”. Przychodził do „Zapałki” – oczywiście nocą – a także i na pocztę. […] Przy każdej sposobności obserwowałam „Młota”. Był średniego wzrostu, wyprostowany, w dobrze skrojonym mundurze. Jego osobie dodawała powagi przewieszona przez ramię broń, w jego ruchach widać było elegancję i pewność siebie. W pięknej męskiej twarzy świeciły jak dwie gwiazdy bystre oczy, które przy uśmiechu czyniły tę twarz bardzo interesującą, mówił wolno, dobierając odpowiednio wyważone słowa, co świadczyło, że nie rzuca ich na wiatr.
Nasi urzędnicy urzędowali dniem, noc należała do „Młota” i jego oddziału. Potrafił on stać na straży spokoju i czuwać rozważnie nad swym bezpieczeństwem. Cieszyliśmy się, gdy skorzystał u nas z noclegu, całą rodziną gotowi byliśmy spełniać wszystkie jego życzenia.
A UB szalał. Ciągle kogoś aresztowano, urządzano napady na oddziały AK, podczas których zawsze były ofiary w ludziach. Nie tylko jednak w potyczkach ginęli ludzie. Lodzię Schontag i jej kolegę z AK o nazwisku Prus zamordowano w Lesie Kumowskim i znaleziono ich po kilu dniach przykrytych gałęziami. Trupy te odnalazł leśniczy. Na pamiątkę tego, rodzina pomordowanych zawiesiła na pobliskim drzewie obrazek Matki Boskiej, wisi tam do dzisiaj. Był to czyn UB i MO w tym celu, aby zmusić odziały partyzanckie do ujawniania się, ale im większy był terror, tym bardziej nasi bronili się przed powzięciem takiej decyzji.”
Oddział „Młota” stał się postrachem komunistów na południowej Chełmszczyźnie, uzupełniając tym samym działania oddziału braci Taraszkiewiczów – Leona „Jastrzębia” i Edwarda „Żelaznego”, działających na północy, na styku powiatów włodawskiego, chełmskiego i radzyńskiego.
Oddział por. „Młota” wykonał dość sporo akcji przeciwko komunistom, dezorganizując im instalowanie swojej władzy. Oto niektóre wydarzenia związane z działalnością bojową oddziału:
Latem 1945 r. dezerterują milicjanci z posterunku MO w Wojsławicach i przyłączają si
ę do oddziału ,,Młota’’;
18 V 1945 r. w miejscowości Czułczyce – Leśniczówka GO MO i UB rozbiła sztab oddziału NN „Fali”. Wobec wysokich strat oddział ten został rozwiązany i w późniejszym czasie część partyzantów „Fali” znalazła się u „Młota”;
2 XII 1945 r. grupa prowokacyjna UB aresztowała we wsi kol. Zarudzie oficera broni oddziału, Jana Galusza, w wyniku czego w ręce UB wpadł magazyn broni;
W nocy z 15 na 16 XII 1945 r. obok gajówki w Haliczanach w walce z grupą operacyjną UB zabito 4 jej członków, tracąc przy tym 2 zabitych (ci dwaj żołnierze NN ,,Dzik’’ i NN ,,Litwin’’ spoczywają na cmentarzu w Wojsławicach). Próba okrążenia przebywających w gajówce kilku żołnierzy WiN pod dowództwem samego „Młota” nie udała się. Oddział został jedynie rozproszony i zebrał się po około 2 tygodniach;
16 XII 1945 r. partyzanci z oddziału „Młota” zastrzelili komendanta MO w Rejowcu;
28 XII 1945 r. zlikwidowano w Majdanie Kukawieckim referenta PUBP Chełm, Jana Buczka;
29 II 1946 r. w miejscowości Staw rozbito posterunek MO, likwidując przy okazji jego komendanta. Partyzanci weszli też do urzędu gminy, gdzie wykonali wyrok na urzędniku gminnym, uprowadzili też 3 milicjantów;
21 III 1946 r. zarekwirowano w gorzelni w Sielcu 200 litrów spirytusu;
9 V 1946 r. NN „Kania” oraz Jerzy Biegalski „Skośny” zastrzelili w Wojsławicach instruktora PPR, Andrzeja Piwonoskiego. Wykonawcą wyroku był „Skośny”;
27/28 V 1946 r. oddział por. „Młota”, jako jeden z kilku oddziałów WiN, wziął udział wspólnie z oddziałami UPA w ataku na Hrubieszów.
Prawdopodobnie 1945 r. Trzeci od lewej Czesław Hajduk „Ślepy” – póżniejszy dowódca bojówki WiN dla III Rejonu Obwodu Hrubieszów, czwarty od lewej Stanisław Sekuła „Sokół” – dowódca bojówki AK, jego obowiązki przejął później Henryk Lewczuk „Młot”, pierwszy od prawej Stefan Bakuniak „Watażka” (bliski współpracownik „Ślepego”), na jego ramieniu dziewczyna o nazwisku Halama z Leśniczówki koło Wojsławic, jej bracia współpracowali z „Sokołem”.
,,Młot’’ często współpracował też z hrubieszowskim oddziałem WiN por. Czesława Hajduka „Ślepego”. Uchodząc z ubeckich obław nieraz kierował się na tereny podległe „Ślepemu”. To ,,Młot’’ skierował do Hajduka 4 Wileńszczaków, wśród których był Stanisław (Cima?) „Łańcuch” (Hajduk był ojcem chrzestnym jego syna). Zdarzały się też rotacje żołnierzy pomiędzy obydwoma oddziałami.
„Młot” był jednym z tych dowódców, którzy rozumieli potrzebę ułożenia na nowo stosunków z Ukraińską Powstańczą Armią (UPA) w imię zakończenia bratobójczych walk i podjęcia działań przeciw wspólnemu wrogowi – komunistom. Jego współpraca, jak i kilku innych dowódców podziemia z tamtejszego terenu, zaowocowała jedną z najbardziej spektakularnych akcji zbrojnych w powojennej Polsce.
Nocą z 27 na 28 maja 1946 r. połączone oddziały WiN i UPA uderzyły na Hrubieszów. Na temat tej jednej z największych akcji polskiego podziemia narosło przez lata wiele mitów i zafałszowań. Choć niejednokrotnie opisywano jej przebieg, to opisy te dość daleko odbiegają od siebie, a często również od prawdy.
21 maja 1945 r. w Rudzie Różanieckiej przedstawiciele zamojskiej AK i UPA podpisali porozumienie, kończące w tym rejonie trwające od 2 lat zacięte walki pomiędzy polskimi i ukraińskimi oddziałami niepodległościowymi. Zgodnie z jego ustaleniami rozgraniczono strefy wzajemnych wpływów, ustalono sposoby utrzymywania kontaktów, hasła, a także zasady poruszania się po obszarze kontrolowanym przez drugą stronę w wypadku pościgu przez UB lub NKWD. Postanowiono wymieniać się informacjami wywiadowczymi, wspólnie zwalczać agentów komunistycznych i bandytyzm. We wrześniu 1945 r. porozumienie to zostało rozszerzone na Chełmszczyznę i Podlasie czyli na wszystkie mieszane etnicznie obszary Okręgu Lublin AK-WiN.
Obie strony zasadniczo przestrzegały warunków porozumienia. Dnia 6 kwietnia 1946 r. przeprowadzono pierwszą wspólną akcję bojową, zdobywając razem stację kolejową w Werbkowicach. Jedno z najważniejszych spotkań polsko-ukraińskich odbyło się 19 maja 1946 r. w folwarku Miętkie. Polskie podziemie reprezentowali: szef BiP Okręgu Lublin Jan Zatrąg „Ostoja”, por. Wacław Dąbrowski „Azja”, por. Kazimierz Witrylak „Hel”-”Druk” i czterech oficerów WiN o nieustalonych nazwiskach. Ukraińców zaś Teodor Harasymiuk „Dunajski”, (NN) „Pewnyj”-”Jawir” i Zacharczuk „Chmurnyj”. Po potwierdzeniu na nim wcześniejszych uzgodnień, Polacy zaproponowali wspólne uderzenie na Hrubieszów, jednocześnie przedstawiając dane wywiadu o siłach NKWD i polskich komunistów oraz plany miasta. Natychmiast po spotkaniu polską propozycję przekazano dowódcy UPA w Polsce płk. Mirosławowi Onyszkiewiczowi „Orestowi”, który skontaktował się z Krajowym Prowydnikiem OUN Jarosławem Staruchem „Stiahem” a on, choć bez entuzjazmu, zaakceptował plan WiN-u.
Hrubieszów w tym okresie był typowym prowincjonalnym miasteczkiem przedwojennej Polski, gdzie przeważały drewniane domy i jedynie kilka budynków w centrum było murowanych. Miasto z zachodu na wschód przecinała szeroka na ponad 20 metrów rzeka Huczwa. Centrum miasta znajdowało się na południe od rzeki. Tam miały swoje siedziby Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, Powiatowa Komenda MO, jednostka NKWD (w dworku „Du Chateau”) w sile ok. 150 ludzi, Komitet Powiatowy PPR, Komenda Miasta i siedziba Ukraińskiej Komisji Przesiedleńczej. Na północnym brzegu, ok. kilometra od zabudowań rozlokowane były koszary 5 pułku i komenda 32 odcinka WOP. Obie części miasta łączył drewniany most, zwany potocznie chełmskim.