Zbrodnia w majestacie prawa – część 1

Dzięki uprzejmości autora, Pana dr Jarosława Kopińskiego z lubelskiego Instytutu Pamięci Narodowej, publikuję kolejny artykuł dotyczący ppor. Edwarda Taraszkiewicza "Żelaznego" i jego współpracowników. Artykuł ukazał się również w Gazecie Polskiej Nr 41 (690) z 11 października 2006 r. Bardzo dziękuję autorowi za wyrażenie zgody na publikację.

Sprawa Janiny i Romana Dobrowolskich – „meliniarzy” grupy Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego”

Dzisiaj w trakcie prac nad ustawą o lustracji jej przeciwnicy zapominają o ofiarach systemu komunistycznego. O ludziach, którzy wtedy bez wahania pomagali innym ryzykując karami finansowymi, długoletnim więzieniem, konfiskatą majątku, pozbawieniem praw publicznych, a nawet śmiercią.

W tym roku mija 55 lat od śmierci Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego” dowódcy grupy partyzanckiej WiN operującej w latach 1947-1951 na terenie wschodniej Lubelszczyzny. Do likwidacji tej 4 osobowej grupy powołano w czerwcu 1951 roku specjalną grupę operacyjną „Włodawa”, złożoną z dwóch batalionów KBW, słuchaczy szkoły oficerskiej MBP oraz wytypowanych z Urzędów Wojewódzkich UB i Departamentu III MBP funkcjonariuszy zwalczających podziemie. Jednocześnie, co jest ewenementem w skali Polski, wszystkich funkcjonariuszy PUBP we Włodawie przeniesiono do różnych PUBP na terenie całego kraju. MBP obawiało się, że „Żelazny” mógł posiadać swoich informatorów w PUBP Włodawa. Działania UB przyniosły efekt dopiero w piątym miesiącu działalności grupy operacyjnej „Włodawa”.
Dzisiaj wiadomo już, w jaki sposób grupa „Żelaznego” została namierzona, jak ją zlikwidowano, ale dopiero teraz można dotrzeć do akt ludzi, którzy jej pomagali. Do najbardziej zasłużonych z pewnością należy rodzeństwo Dobrowolskich z miejscowości Urszulin na Lubelszczyźnie.

Rodzeństwo Dobrowolskich. Aresztowanie i śledztwo.

Dzień po likwidacji grupy „Żelaznego”, siódmego października 1951 roku, funkcjonariusze WUBP w Lublinie kierowani przez Aleksandra Lejaka przeszukali zabudowania Romana Dobrowolskiego w Urszulinie znajdując w domu bunkier, a w nim 1263 sztuk legitymacji WiN, 78 pieczęci, powielacz, matryce, tusz, suche ogniwo do baterii, 2 odbiorniki oraz 78 zeszytów z danymi aktywistów komunistycznych i szpiclów UB. Aresztowano gospodarza – Romana Dobrowolskiego oraz jego siostrę Janinę, których przewieziono do aresztu PUBP we Włodawie. Następnego dnia oficer śledczy UB Bogdan Jeleń przesłuchał zatrzymanego Dobrowolskiego. W pierwszym zeznaniu Dobrowolski mówił zdawkowo o pobycie partyzantów. Powiedział, że latem 1949 roku do jego domu we wsi Jagodno przyszedł ranny Józef Domański „Znicz”, któremu z siostrą udzielili pomocy. Później Domański pojawił się w jego domu wraz z dwoma partyzantami WiN: Edwardem Taraszkiewczem „Żelaznym” i Stanisławem Torbiczem "Kazikiem”. Zeznał też, że po rozmowie z „Żelaznym” zgodził się na wykopanie bunkra w swoim nowym domu w Urszulinie. Partyzanci kwaterowali w nim przez całą zimę 1950/1951. Ponownie przyszli dopiero na początku czerwca 1951 roku, byli około 2 godzin i odeszli. Zostawili jedynie jakieś dokumenty w kufrze i odeszli. Zapytany przez śledczego, dlaczego nie poinformował o pobycie partyzantów odpowiedział: „przyznaję się do tego, że miałem wszelkie możliwości, aby zameldować do władz powołanym do ścigania przestępców o tym, że u mnie w domu kwateruje banda „Żelaznego”, powodem nie zameldowania do władz jest to, że złożyłem przysięgę przed samym „Żelaznym”, że nikomu nie powiem o pobycie w mym domu (…). oraz miałem zagrożone karą śmierci. Wiem, że nie wypełniłem obowiązku obywatelskiego i tym samym przyniosłem całemu społeczeństwu ogromne straty”.
10 października Wojskowy Prokurator w Lublinie zatwierdził postanowienie o aresztowaniu Romana i Janiny Dobrowolskich powołując się na art 14 par.1 Dekretu z dnia 13 czerwca 1946 roku.

Koronny dowód – Zaświadczenie

W kolejnym przesłuchaniu prowadzonym przez oficera śledczego Tadeusza Korzeniewskiego Dobrowolski przyznał się, że otrzymał od „Żelaznego” legitymację członka nielegalnej organizacji WiN oraz zaświadczenie o pomaganiu partyzantom. Oba dokumenty ukrył w pobliżu swoich zabudowań.
W aktach sprawy zachowały się, zarekwirowane podczas drugiej rewizji w zabudowaniach rodziny Dobrowolskich dwa zaświadczenia o podobnej treści wystawione 4 kwietnia 1951 roku przez ukrywających się w ich domu partyzantów. Oto treść jednego z ich:

„(….) Niniejszym zaświadczam, że Dobrowolski Roman pseudonim „Ostrożny” urodzony 10.II.1906 roku, imię matki Jadwiga, imię ojca Stanisław, zamieszkały w Urszulinie powiatu Włodawskiego z chwilą okupacji sowieckiej z pełnym poświęceniem dla sprawy Polski Podziemnej udzielał zawsze pomocy dla członków podziemia oraz oddziałów zbrojnych. Dom jego służył często za kwaterę oddziału śp. „Ordona” oraz punkt opatrunkowy dla rannych członków oddziału. W chwilach najbardziej krytycznych, gdy UB przeprowadzało akcje na oddziały podziemne Dobrowolski Roman z narażeniem swego życia oraz całej rodziny, robił u siebie kryjówki, by ratować żołnierzy podziemia. W roku 1947-48, gdy fala teroru reżimowego wzrosła do najwyższego stopnia i gdy wielu członków oddziałów zbrojnych poległo ( mogę powiedzieć, że zostały tylko jednostki) Dobrowolski Roman i tym razem nie zawahał się i nie odmówił pomocy dla członków oddziałów podziemnych. W 1948 roku w jesieni, gdy naprawdę straciłem nadzieję, czy zdołam przetrwać zimę, która się zbliżała ( tym bardziej, ponieważ byłem rannym w lecie tegoż roku i ze zdrowiem szwankowałem dość poważnie) Dobrowolski Roman nie odmówił mi pomocy robiąc w swych budynkach kryjówkę, gdzie do listopada 1949 roku szczęśliwie u niego przeżyłem. W listopadzie tegoż roku spotkałem się z kol. „Żelaznym”. Kol. „Żelazny” także doznał od Dobrowolskiego Romana wprost rodzinnego współczucia i pomocy. Wiekszą część zimy 1950-1951r. razem z kol. „Żelaznym” i kol. „Kazikiem” przeżyliśmy u Dobrowolskiego Romana, dodać jeszcze muszę, że pomoc jakiej nam udzielał była zawsze szczera i bezinteresowna. Dużo można by wyliczyć szczegółów i szlachetnego poświecenia dla Polski Podziemnej przez tyle lat.(….)”


Pierwsza strona zaświadczenia o udzielaniu pomocy partyzantom, wydanego Romanowi Dobrowolskiemu przez Edwarda Taraszkiewicza "Żelaznego".

Druga strona zaświadczenia Romana Dobrowolskiego, z pieczęciami i podpisem "Żelaznego"

"Zbrodnia w majestacie prawa" – część 2