Ppor. Lucjan Minkiewicz …
Ppor. Lucjan Minkiewicz otrzymał również pozwolenie wysłania do MBP pisma zawierającego warunki na jakich dowództwo partyzantki wileńskiej gotowe było zaprzestać dalszej działalności bojowej.
„Do Ministra Bezpieczeństwa Publicznego. Na propozycję Pana z dn. /fragment nieczytelny – od aut./ 1946 r. odpowiadam, że jestem skłonny ujawnić oddziały Brygad Wileńskich o ile Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zagwarantuje:
* Zwolnienie wszystkich uwięzionych żołnierzy Brygad Wileńskich
* Zabezpieczy zaopatrzenie rodzin po poległych żołnierzach Brygad Wileńskich na równi z rodzinami po poległych żołnierzach WP
* Uznanie stopni i odznaczeń
* Bezwzględne bezpieczeństwo dowódcom i żołnierzom i współpracownikom Brygad Wileńskich
* Zabezpieczenie dostatecznych warunków pracy żołnierzy Brygad Wileńskich
* Uznanie ciężko rannych na prawach inwalidów wojennych
Na propozycje te nie otrzymano żadnej odpowiedzi.
Decydując się na dalsze prowadzenie działalności niepodległościowej dowódca 6 Brygady Wileńskiej kpt. „Młot” starał się maksymalnie poszerzyć rejon działania swojego oddziału, przejmując nieujawnione struktury WiN m.in. na prawy brzegu Bugu. W ten sposób w skład brygady weszli:
* por. Ludwik Małczuk „Brzask” – jako dowódca rezerw w Obwodzie Sokołów Podlaski (wraz z patrolami dywersyjnymi dowodzonymi przez Kazimierza Wyrozębskiego „Sokolika”)
* plut. Eugeniusz Korzeniewski „Ryg” – jako dowódca rezerw w Obwodzie Bielsk Podlaski
* ppor. Czesław Skup „Szpieg” – jako dowódca rezerw w powiecie Siedlce
* ppor. Janusz Kotowski „Mściciel” jako dowódca rezerw w pow. Węgrów i Mińsk Mazowiecki
* „resztki” oddziału partyzanckiego WiN por./kpt. Kazimierza Kamieńskiego „Huzara” z Obwodu Wysokie Mazowieckie.
Zmianie uległa również obsada stanowisk dowódczych w zasadniczych pododdziałach brygady. Po śmierci st. sierż. „Żwirki” – 17 lutego 1947 r. w Kiełpińcu, dowództwo 3 szwadronu przejął sierż./ppor. Antoni Borowik „Lech”, patrolu żandarmerii natomiast ppor. Antoni Wodyński „Odyniec”.
W 1948 r. w skład 2 szwadronu 6 Brygady Wileńskiej wchodzili: ppor. Walerian Nowacki „Bartosz”, dowódcy drużyn: 1 – st. sierż. Witold Goldzisz „Radio” (przeszedł do 3 szwadronu), 2 – sierż. Mieczysław Magadzia „Wilan”, sierż. Józef Adamowicz „Szpak”, plutonowi: NN „Mściciel”, Rejtan Mickiewicz „Wichura”, Józef Oksiuta „Pomidor”, NN Marian „Pogrom” vel „Maniuś”, kaprale: Adam Ratyniec „Lampart”, Kazimierz Ilczuk „Sęp”, Franciszek Biercewicz „Franek Wileńszczak”, Stanisław Boś „Skoczek” vel „Młody”, Stanisław Kobyliński „Migdał”, Marian Giereło „Puszkin” vel „Pszczółka”, Jan Czajka „Znicz”, Aleksander NN „Marynarz”, NN „Antoś”, NN „Akacja”, NN „Adam”, NN „Brzoza”, NN „Błyskawica”, NN „Michał”, NN „Wilja”, NN „Żubr”, st. strzelcy i strzelcy: Zygmunt Szmurło „Kogut”, NN „Jasio”, NN „Kazio”, NN „Jeleń”, NN „Badyl”.
W 3 szwadronie służyli: ppor. Antoni Borowik „Lech”, kpr. pchor. Stanisław Bogdaniuk „Ostoja”, kpr. pchor. Eugeniusz Daniluk „Dąbek”, sierż. Kazimierz Szuligowski „Tygrys”, plut. Stanisław NN „Wilk”, plut. Rajmund Drozd „Mikrus”, kpr. Jerzy Ostaszewski „Szarak”, kpr. Antoni Plewko vel Stanisław Karpiński „Węgorz” (zdrajca), strzelcy – Józef Klimiuk „Kuba”, NN „Orzełek”, NN „Śmiały”, od marca 1948 r. st. sierż. Witold Goldzisz „Radio” i Czesław Pilecki „Jaskółka”, a także NN „Fredek” z oddziału „Huzara”. W grupie „sztabowej” znajdowali się kpt. Władysław Łukasiuk „Młot”, ppor. Witold Buczak „Wujo”, „Ponury” (z oddziału „Huzara”), ppor. Henryk Wieliczko „Lufa”, ppor. Antoni Wodyński „Odyniec”. Do 2 szwadronu dołączali okresowo por. Józef Ludwik Małczuk „Brzask” oraz plut. Kazimierz Wyrozębski „Sokolik” z kilkoma żołnierzami patroli sokołowskich.
W składzie tym 6 Brygada Wileńska dotrwała do, zorganizowanej wiosną 1948 r. przez dowództwo KBW i kierownictwo MBP, Operacji „Z”. W terenie pojawiły się liczne grupy operacyjne KBW z 1, 2 i 3 Brygady poszukujące śladów obecności partyzantów. Atmosferę grozy tamtych dni doskonale ilustrują zapiski z dziennika prowadzonego przez dowódcę 3 szwadronu ppor. „Lecha”:
Poniedziałek, 1.03.1948 r. Kolonia Dworaki – Staśki – alarm, wycofanie się oddziału /…/, Wtorek, 2.03.1948 r., Ryzdzie?- Wojtyły – dzień przeszedł bardzo spokojnie. Piątek, 5.03.1948 r. Kolonia Radziszewo – Sieniawa – z samego rana wojsko wlazło na naszą kwaterę, wartownik z rkm-u ostrzelał. Kolonia Spieszyn – alarm po rozejściu. Sobota, 6.03.1948 r. Kolonia Puchały – o godzinie 2:00 alarm, 2-ch wojskowych przyszło na sąsiednią kwaterę, postanowiliśmy ich rozbroić i czekaliśmy na kwaterze. Niedziela, 7.03.1948 r. Kolonia Siekluki – alarm wojsko przejechało tuz koło nas – nie zauważyli”.
Wzrastający nacisk sił resortu bezpieczeństwa już zimą 1948 r. potwierdzał również w swoich listach kpt. „Młot”:
„Kochany Antosiu /pisał do ppor. Antoniego Borowika „Lecha” 15 marca 1948 r./ Tak dawnośmy się nie widzieli, myślałem, że teraz się spotkamy, lecz jest to niemożliwością obecnie i prawdopodobnie nieprędko się spotkamy. W tych dniach znowu wyjeżdżam i nie wiem kiedy tu wrócę, prawdopodobnie po świętach. […] Bug obecnie obsadzili, prawdopodobnie po twoich robotach koło Siemiatycz, że dla mnie po prostu jest niemożliwością go przekroczyć w tych miejscach gdzie mnie potrzeba, bardziej ze względu na różnych znajomych aniżeli na wojsko. Za Bugiem w rejonie Mężenina i Tokar jest bardzo źle, ludność sterroryzowana w okropny sposób, wszystkie nasze poruszenia przed rozstaniem się z Waldkiem [ppor. „Bartoszem”] są rozpoznane.
Tam, gdzie mieliśmy świętami się spotkać, spotkania nie będzie. Święta będziesz musiał sam urządzić i spędzić. Staraj się wybrać jakieś spokojne miejsce, kartek do Drohiczyna nie posyłaj, gdyż powsypujesz ludzi. Jak najwięcej z ludźmi załatwiaj sam i w największej tajemnicy. Posługiwanie się ludźmi prowadzi do wsyp, a ludzi do więzienia. Za Bugiem prawie wszyscy ludzie przez to posyłanie powsypywali się i obecnie nie ma prawie człowieka, którym by można było posłużyć się. Naszym zadaniem obecnie jest przechować się i pomóc innym przeczekać ten trudny okres, a nie dawanie powodów do maltretowania i aresztowania ludzi. Dlatego też, według rozkazu Komendy [Wileńskiej] nie można nam obecnie, ani też w razie rozpoczęcia się działań wojennych, prowadzenia jakichkolwiek akcji dywersyjnych. Nasza „robota” się rozpocznie, gdy działania wojenne będą na ukończeniu. W razie ogłoszenia mobilizacj
i nie możemy nawoływać do niestawienia się i wciąganie ich w swoje szeregi, lecz swoim ludziom można radzić, by jak tylko mogą przechowywali się własnymi możliwościami i do wojska nie stawiali się.
Obecnie jest największe natężenie obław i dlatego należy zachować się jak najspokojniej, by nie dawać im powodów do represji i nie dawać im śladu, gdyż to bardzo im na rękę”.
Po udanej akcji ekspropriacyjnej na wagon pocztowy k/ mostu we Fronołowie 24 kwietnia 1948 r. 3 szwadron ukrył się w lasach pomiędzy Siemiatyczami i Mielnikiem. Nacisk sił resortu bezpieczeństwa w terenie był jednak tak silny, że ppor. Antoni Borowik „Lech” 1 maja podjął decyzję o wycofaniu się na lewy brzeg Bugu – na teren powiatu Sokołów Podlaski. Decyzja ta okazała się niestety fatalna w skutkach. Obszar lewobrzeżnego Podlasia był bowiem jeszcze bardziej „nasycony” wojskiem niż część białostocka. Sytuacje tę tak wspominał jeden z partyzantów Rajmund Drozd „Mikrus”: „Teren powiatu Sokołów Podlaski zapchany wojskiem. W nocy zasadzki, w dzień penetracja wsi. Dochodząc do wsi Sabnie natknęliśmy się na zasadzkę. Krótka wymiana ognia szperaczy z KBW i odskok szwadronu w podmokły lasek przy torach kolejowych, gdzie przesiedzieliśmy do zmierzchu. Potem kierując się na Wrotnów, dotarliśmy na kolonię w lesie, gdzie posililiśmy się za jednym zamachem śniadaniem, obiadem i kolacją. Po opuszczeniu tej kolonii w odległości około kilometra natknęliśmy się po raz wtóry na okopującą się zasadzkę. Była wielka i chaotyczna strzelanina. Starcia z kolejnymi zasadzkami sprawiły, że ppor. „Lech” zdecydował się na podział 3 szwadronu na szereg kilkuosobowych patroli, które samodzielnie miały przebijać się w rejon miejscowości Stoczek, gdzie zarządzono najbliższą koncentrację. Sam Antoni Borowik podążył na nią w towarzystwie NN „Orzełka” oraz Kazimierza Szuligowskiego „Tygrysa”. W tym samym czasie właśnie ze Stoczka wyjechało jednak w teren kilka grup rajdowych KBW, które zorganizowały w okolicznych lasach sieć zasadzek. Na jedną z nich 7 maja 1948 r. natknął się patrol ppor. „Lecha”. On sam będąc okrążony zdecydował się na popełnienie samobójstwa – rozrywając się granatem. Rozbitków z 3 szwadronu starał się zorganizować na powrót zastępca ppor. Antoniego Borowika kpr. pchor. Stanisław Bogdaniuk „Ostoja”. Już 27 maja 1948 r. jego sześcioosobowa grupa została jednak wykryta przez oddziały KBW w rejonie miejscowości Hołowczyce i rozproszona (sam „Ostoja” według jednej z wersji – kilka dni potem popełnił samobójstwo na jednej z wysp na Bugu).
Szwadronowi ppor. Waleriana Nowackiego „Bartosza” udało się przetrwać pierwsze dwa pierwsze miesiące Operacji „Z” prawie bez strat. Ukrywał się on wówczas głównie na terenach nadbużańskich (w rejonie Mężenina). Do pierwszego z szeregu starć z grupami operacyjnymi KBW i UB doszło dopiero w drugiej połowie czerwca 1948 r. – przede wszystkim za sprawą zdrady jednego z partyzantów – Stanisława Kobylińskiego „Migdała”, który dobrowolnie zgłosił się do dowódcy KBW w Sarnakach – oferując pomoc w osaczeniu grupy wileńskiej. „Pokazałem majorowi miejsce postoju bandy na mapie – relacjonował on później w specjalnym raporcie – Major wysłał por[ucznika] ze mną i 35-ciu ludzi na miejsce kwaterunku bandy, a sam udał się z resztą wojska obstawić [las] od strony Rudy Instytutowej. Po dojściu na miejsce wskazałem porucznikowi gdzie to jest i porucznik poszedł ze mną na zwiady, a wojsko szło za nami. Dochodząc do miejsca kwaterunku bandy, zauważyliśmy jak jeden z bandy w koszuli i z pistoletem przy pasie brał wodę z rowu. Myśmy się cofnęli, czekając aż on odejdzie do bandy. Porucznik począł rozstawiać wojsko, 3/4 miejsca zostało obstawione, a [w] nie obstawione miejsce od strony północnej posłał porucznika i 6 żołnierzy w celu obstawy. /…/ Oficer z wojskiem wycofał się biegiem do porucznika d[owód]cy całości, a ten wraz ze mną i jednym żołnierzem udał się do Rudy Instytutowej – do majora. Odchodząc wydał rozkaz do oficera, ażeby uważać na bandę i starać się [jej] nie przepuścić. Major po przybyciu nas zarządził okrążenie i ruszyliśmy w stronę bandy. Po przybyciu na miejsce postoju bandy, bandy już nie było”
.
Pomimo wyrwania się z okrążenia 2 szwadronowi nie udało się już oderwać od ścigających go – coraz większych sił KBW. Do akcji przeciw niemu weszło w sumie 30 plutonów wojska (tj. 900 żołnierzy). Po kolejnej potyczce – 22 czerwca 1948 r. na terenie gminy Łosice kpt. „Młot” i ppor. „Bartosz” podjęli decyzję o tymczasowym podziale szwadronu na kilka patroli, które miały samodzielnie przedzierać się za Bug. Jednym z nich w składzie: „Mściciel”, „Pogrom” vel „”Marian” oraz NN dowodził osobiście ppor. Walerian Nowacki. Dnia 3 lipca 1948 r. został on zlokalizowany przez resort bezpieczeństwa dzięki donosowi Kazimierza K/…/ we wsi Krawce. „Dnia 3.7.1948 r. Sztab GO „A – A-1” otrzymał wiadomość od mieszkanki wsi Krawce, że w w/w miejscowości (kw. 70-80) kwateruje banda uzbrojona w pistolety w nieznanej ilości. Zorganizowano natychmiast akcję, polegającą na okrążeniu m. Krawce w czasie czego grupa została zauważona przez bandytów, którzy rzucili się do ucieczki, lecz dzięki należytemu okrążeniu żaden z nich nie wydostał się na zewnątrz. Po krótkotrwałej walce, którą przyjęli bandyci, wszyscy zostali zabici, którymi okazali się: „Bartosz”, „Mściciel”, „Marian” z bandy „Młota”. W czasie akcji zdobyto: 3 pistolety, 1 granat i torbę polową z dokumentami i fotografiami bandy, oraz ujęto 1-go bandytę o nieustalonym nazwisku i pseudonimie”.
Przydzielony w ostatnim czasie do 2 szwadronu ppor. Henryk Wieliczko „Lufa” również nie przetrwał operacji „Z”. Dnia 23 czerwca 1948 r. został aresztowany na dworcu w Siedlcach podczas powrotu z wizyty u śmiertelnie chorego ojca w Lublinie. UB nie miało problemu z jego identyfikacją. Dokładny opis jego wyglądu dostarczył resortowi zdrajca z oddziału ppor. „Bartosza”, Stanisław Kobyliński „Migdał”. Nie był to niestety jedyny przykład zdrady partyzantów 6 Brygady. Już na samym początku operacji do posterunku MO w Platerowie zgłosił się dobrowolnie kpr. Antoni Plewko vel Stanisław Karpiński „Węgorz”. W zamian za „cenę życia” dostarczył on resortowi bezpieczeństwa wielu cennych informacji o siatce terenowej 6 Brygady. W późniejszym okresie, już jako funkcjonariusz UB brał udział w działaniach operacyjnych przeciw żołnierzom 6 Brygady, m.in. 16 czerwca 1948 r. w zamordowaniu na kolonii Oleksin Marii Ryczkowskiej oraz plut. Eugeniusza Korzeniewskiego „Ryga”.