9 maja – to IM należą się dziś znicze…

9 maja 1945 – Pierwszy dzień zwycięstwa w Grajewie

W kontekście amoku "pojednania" jaki opętał w ostatnich tygodniach poputczików z "Wyborczej" i apelu grupy pożytecznych idiotów z "TPPR-bis" nawołujących do palenia zniczy na grobach sowieckich okupantów, polecam lekturę tekstu o ataku oddziałów Armii Krajowej na Grajewo... jeszcze mamy komu palić dzisiaj znicze !

9 maja 1945 r. był utrwalany przez komunistów w świadomości Polaków jako Dzień Zwycięstwa i zakończenia II wojny światowej. Paradoksalnie, dla partyzantów podziemia poakowskiego z okolic Grajewa i Łomży był dniem największego zwycięstwa nad powstającym tam kolaboranckim i zbrodniczym aparatem władzy komunistycznej.
Z 8 na 9 maja 1945 r. około 200-osobowe zgrupowanie mjr. Jana Tabortowskiego "Bruzdy" opanowało Grajewo…
czytaj dalej:

Strona główna>

Inscenizacja "Żołnierze Wyklęci"

Inscenizacja "Żołnierze Wyklęci" – 9 maja 2010 r., godz. 17.00, Warszawa

9 maja 2010 r., o godzinie 17.00 w Warszawie, na polu PGR Bródno przy ul. Św. Wincentego odbędzie się widowisko historyczne "Żołnierze Wyklęci", poświęcone pamięci tych których przez dziesiątki lat nazywano "bandytami" i spychano na margines historii.

8 maja 1945 roku zakończyła się II Wojna Światowa w Europie. We wszystkich miastach starego kontynentu świętowano koniec sześcioletniego koszmaru wojny. Również  w Polsce rozbrzmiały zwycięskie chorały, jednak silnie stłumione echami Jałty i Poczdamu.

Jednocześnie z zakończeniem okupacji hitlerowskiej, na ziemiach polskich przy pomocy sowieckich bagnetów umacniała się władza komunistyczna. Bardzo wielu Polaków nie chciało się pogodzić z nową okupacją – rozwinął się antykomunistyczny ruch oporu.

Pamięci tych których przez dziesiątki lat nazywano "bandytami" i spychano na margines historii poświęcamy nasze widowisko historyczne "Żołnierze Wyklęci". Inscenizacja odbędzie się 9 maja 2010 r., o godzinie 17.00 na polu PGR Bródno przy ul. Św. Wincentego. W widowisku tym weźmie udział około 70 rekonstruktorów z różnych grup historycznych, czołg T-34 oraz inne pojazdy.  Wykorzystane zostaną efekty pirotechniczne oraz broń filmowa.

Na inscenizację serdecznie zaprasza burmistrz Dzielnicy Targówek.

Źródło: www.wykleci.waw.pl
Strona główna>

Oddział "Wiarusy" i jego rozbicie – część 1/2

Po "Ogniu" był "Mściciel"… oddział partyzancki "Wiarusy" i jego rozbicie

Artykuł, którego autorem jest Dawid Golik z krakowskiego Oddziału IPN, powstał na podstawie fragmentów przygotowywanej przez niego pracy pod tytułem Obszar opanowany przez "leśnych". Działania partyzanckie oraz represje aparatu bezpieczeństwa na terenie Ochotnicy w latach 1945-1956. Dziękuję za udostępnienie tekstu do publikacji!

Genezy oddziału „Wiarusy” należy szukać bezpośrednio w Zgrupowaniu Partyzanckim „Błyskawica”. Wraz ze śmiercią Józefa Kurasia „Ognia” 22 lutego 1947 r. całe zgrupowanie przestało istnieć, a duża część "ogniowców" skorzystała z amnestii. W lesie pozostał jednak trzon operującej w rejonie Rabki 3 kompanii Zgrupowania, dowodzonej przez pochodzącego z Wileńszczyzny Antoniego Wąsowicza „Rocha”. To właśnie z tej grupy narodził się oddział nazywany początkowo po prostu "3 kompanią AK", później zaś od maja 1947 r., czyli po objęciu dowództwa przez Józefa Świdra "Mściciela", "Wiarusami" (rzadziej też pojawiała się nazwa ROAK – Ruch Oporu Armii Krajowej). Od tego momentu, aż do lipca 1949 r. możemy w zasadzie mówić o ciągłości tej grupy, pomimo licznych zmian zarówno na szczeblu dowódczym, jak i w samym składzie osobowym.

Partyzanci 3 kompanii por. Henryka Głowińskiego "Groźnego" ze zgrupowania mjr. Józefa Kurasia "Ognia". "Groźny", stoi trzeci z
lewej,
za nim stoi Antoni Wąsowicz "Roch".

Oddział "Rocha", czyli pozostałości 3 kompanii zgrupowania "Ognia" był oddziałem, który kontynuując podziemną działalność postanowił także zastosować represje wobec ujawniających się "ogniowców". Najbardziej znaną tego typu akcją był zamach na Bogusława Szokalskiego "Herkulesa", byłego adiutanta „Ognia”, oraz na jego narzeczoną Albinę Zborowską „Baśkę”, do którego doszło 23 marca 1947 r. W jego wyniku Zborowska została zastrzelona, a Szokalski ciężko ranny. Powodem zamachu na te osoby był nie tylko fakt ich ujawnienia wobec władz, ale także przypuszczenia, że podjęli oni jeszcze za życia „Ognia” współpracę z UB1.

Zaznaczyć należy, że podziemie funkcjonowało wówczas w bardzo trudnych warunkach, gdyż współpracujący dotychczas z partyzantami górale, czyli tzw. „terenówka bandy”, jak określali to funkcjonariusze UB, w dużej części także postanowili skorzystać z amnestii. Sytuacja w Gorcach była na tyle niesprzyjająca dalszej działalności, że dowodzący 3 kompanią Antoni Wąsowicz „Roch” razem z jeszcze dwoma innymi „ogniowcami” (Adamem Domalikiem i Edwardem Superganem) postanowił przerwać walkę i przez Czechosłowację i Austrię przedostać się na Zachód. Partyzanci zaopatrzeni w broń krótką i granaty 7 maja opuścili Polskę. Niestety, próba ta zakończyła się niepowodzeniem i aresztowaniem całej trójki na terenie Austrii 12 maja 1947 r. Antoni Wąsowicz i Adam Domalik zostali następnie przekazani władzom polskim i na mocy wyroku Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie skazani na karę śmierci, którą wykonano 24 lutego 1948 r. Supergan uratował życie, ale trafił na wiele lat do więzienia.

Oddział "Wiarusy" w 1947 r. – pierwszy z lewej dowódca Józef Świder "Mściciel", drugi z-ca dowódcy Dymitr Zasulski "Czarny", za nim Mieczysław Łysek "Grandziarz". Klęczy od lewej Adam Półtorak "Wicher", N.N.

Wiarusy 1947 r. Od lewej: Adam Półtorak "Wicher", N.N., Adam Papież,
Mieczysław Łysek "Grandziarz", Dymitr Zasulski "Czarny".


Wiarusy 1947 r. Od lewej: Adam Półtorak "Wicher", Adam Papież, Mieczysław Łysek "Grandziarz", Dymitr Zasulski "Czarny", N.N.

Klęczy Dymitr Zasulski "Czarny", przy rkm-ie leży Mieczysława Łysek
"Grandziarz"
.

W Gorcach pozostała zaledwie kilkuosobowa grupa partyzantów, na czele z Józefem Świdrem „Pucułą”, który po objęciu nad nią dowództwa zmienił swój pseudonim na „Mściciel”. Dwudziestoletni Świder, dotychczas szeregowy żołnierz 3 kompanii, okazał się być dobrym organizatorem – oddział oficjalnie już działający pod nazwą „Wiarusy” rozbudował do stanu kilkunastoosobowego, wzmocnił też sieć współpracowników i informatorów grupy. W obawie przed stale narastającymi represjami UB z powrotem w góry trafiali kolejni byli żołnierze „Ognia”. Głośnym echem odbiła się w tym czasie sprawa śmierci ujawnionego partyzanta Kazimierza Białońskiego „Rudego”, którego zastrzelono w jednej z zakopiańskich restauracji.

Do lasu uciekano więc z jednej strony nie chcąc trafić do więzienia, a z drugiej w obawie o własne życie. „Wiarusy” pod dowództwem „Mściciela” działali aż do 13 lutego 1948 r., kiedy to Józef Świder zginął w potyczce z UB w Lubniu, a pochwycony wówczas Marian Kozłecki „Grzmot” poprowadził 20 lutego obławę na leśny obóz oddziału, którym była ziemianka położona między Harklową a Ochotnicą.

Fotografia Józefa Świdra „Mściciela” zastrzelonego przez UB w walce 18 lutego 1948 r., wraz z opisem sporządzonym przez bezpiekę.

Po tych wydarzeniach grupę scalił na nowo Tadeusz Dymel „Srebrny”, nie należący wcześniej do zgrupowania „Ognia”. Oddział liczył około 10 osób, nie posiadał stałej bazy, korzystając przede wszystkim z gościnności gorczańskich górali. W lipcu 1948 r. doszło do niejasnego do dzisiaj podziału w obrębie grupy. Według opinii oficerów UB miał on nastąpić na tle okupacyjnej przeszłości „Srebrnego”. Był on bowiem w 1947 r. oskarżony o to, że w czasie wojny współpracował z Gestapo (tajną niemiecką policją państwową) w Nowym Sączu. Nie został jednak osądzony, gdyż uciekł z rozprawy i wraz ze swoim szwagrem Edwardem Skórnógiem dołączył do dowodzonego przez „Mściciela” oddziału „Wiarusy”. Jak dotąd nie udało się w pełni ani potwierdzić, ani obalić tezy o współpracy Dymela z Niemcami2.

Po podziale przy „Srebrnym” pozostali: Stanisław Ludzia „Dzielny”, „Harnaś” (ujawniony w 1947 r. były adiutant „Ognia”), Edward Skórnóg „Szatan” oraz Mieczysław Łysek „Grandziarz”.
Odeszli natomiast bracia Samborscy – Kajetan „Lot”, „Teściowa” i Stanisław „Bratek”, „Duch”, Zbigniew Zarębski „Kanciarz” oraz Henryk Machała „Jaksa”, „Gryf”. Na czele grupy stanął „Teściowa”, a oddział przyjął nazwę „Zorza”. Nie działał jednak długo, gdyż już w październiku 1948 r. zawiesił akcje zbrojne, a broń ukrył u Józefa Kościelniaka w Rabce. Partyzanci wyposażeni tylko w pistolety i granaty udali się do Bielska, gdzie zamierzali przeczekać niesprzyjający walce w górach okres zimowy. Podczas podróży pociągiem zostali jednak zdemaskowani: na stacji w Wadowicach wywiązała się strzelanina, podczas której śmierć ponieśli dwaj cywile i milicjant. Zdarzenie to skłoniło Kajetana Samborskiego do zmiany planów. Podjął on mianowicie decyzje o przedostaniu się przez „zieloną granicę” do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Wyprawa miała miejsce w listopadzie 1948 r. i zakończyła się niepowodzeniem.

Od lewej: ps. "Saper", Mieczysław Łysek "Grandziarz", Stanisław Ludzia "Harnaś".

Już na terenie Czechosłowacji „Teściowa” i „Kanciarz” zginęli zastrzeleni przez funkcjonariuszy tamtejszej bezpieki. Lekko ranny Stanisław Samborski „Bratek” został wydany władzom polskim i po śledztwie skazany na śmierć. Henryk Machała „Gryf”, który nie brał udziału w wyjeździe, powrócił w Gorce do „Wiarusów”, którymi po śmierci „Srebrnego” w październiku 1948 r. dowodził już Stanisław Ludzia „Harnaś”.
W ten sposób połączona grupa, powiększona o Jana Jankowskiego „Groźnego”, Leona Zagatę „Złoma”, a później także Stanisława Janczego „Pruta”, działała aż do ostatecznego rozbicia w lipcu 1949 r.

Jan Jankowski "Groźny", partyzant oddziału "Wiarusy", stracony przez komunistów 12 I 1950 r.

Henryk Machała "Gryf", partyzant oddziału
"Wiarusy", stracony przez komunistów 12 I 1950 r.

Rozbicie oddziału partyzanckiego „Wiarusy” nastręczało bezpiece bardzo wiele trudności. Akcje prowadzone nieprzerwanie od 1947 r. tylko okresowo wpływały na dezorganizacje działalności grupy, nie mogły jednak doprowadzić do jej zupełnego unieszkodliwienia. Oddział pomimo tego, że tracił swoich najbardziej doświadczonych żołnierzy, także dowódców (Józef Świder, Dymitr Zasulski, Tadeusz Dymel), istniał dalej i zdolny był do prowadzenia działań bojowych na terenie całego powiatu nowotarskiego. Znamiennym jest fakt, że największym sukcesem UB było rozbicie „Zorzy” w 1948 r., a więc akcja sprowokowana tak naprawdę przez samych partyzantów, którzy opuścili góry i próbowali przedostać się na Zachód. Od tego momentu wzmogły się także obławy i aresztowania na samym Podhalu, na co niemały wpływ miały zeznania członków „Zorzy”: Stanisława Samborskiego „Orlika” oraz Bronisławy Zarębskiej (Luschanek). Pomimo intensywnych poszukiwań nie udało się jednak wytropić ukrywających się w swoich „melinach” żołnierzy podziemia, nad którymi z początkiem 1949 r. dowództwo objął Stanisław Ludzia „Harnaś”.

Na pierwszym planie (z lewej) stoi Stanisław Ludzia "Harnaś".

Pomimo niepowodzeń powstawały kolejne plany rozbicia „Wiarusów”. Początkowo dążono do ujęcia partyzantów poprzez system kontrolowanych przez agenturę i współpracowników UB „bezpiecznych kryjówek”. Nie doceniono jednak faktu, że oddział posiadał cały szereg zaufanych ludzi, którzy nie byli przez UB rozpracowani, a pełnili funkcję informatorów, zapewniając także partyzantom kwaterunek. Wiosną 1949 r. oddział wyszedł z ukrycia i wznowił działalność, przeprowadzając szereg akcji rekwizycyjnych oraz wymierzonych we współpracowników nowej władzy (m.in. zarekwirowano towary w spółdzielni w Nowej Białej 1 kwietnia 1949 r.).

Pieczęć „Wiarusów" – III Kompania AK.

Skłoniło to funkcjonariuszy do opracowania nowego sposobu likwidacji grupy – tym razem przez wprowadzenie do niej agenta. Próba taka miała miejsce już rok wcześniej w maju 1948 r., kiedy to do „Wiarusów” dołączył Franciszek Mierwa „Łosoś” z Długopola, były partyzant ze zgrupowania „Ognia”, którego dwa miesiące wcześniej bezpieka skłoniła do współpracy. Przyjął on wówczas pseudonim „Wiśniewski”. Miał on za zadanie wejść w skład oddziału, zyskać zaufanie dowódcy, a następnie skłonić go do udania się w rejon Długopola, gdzie przygotowana była już przez UB zasadzka. Plan ten nie powiódł się, przede wszystkim dlatego, że Mierwa będąc w oddziale i przemieszczając się wraz z nim, nie miał dostatecznej możliwości informowania UB o ruchach grupy, nie był też w stanie skłonić „Srebrnego” do przejścia w rejon Długopola. Mimo to, dzięki jego staraniom udało się ustalić szereg współpracowników oddziału, a także aresztować jej nowego członka – Franciszka Szeligę. 14 lipca 1948 r. donosił on m.in. o przejściu „Wiarusów” przez Ochotnicę Dolną, później jednak utracił z partyzantami kontakt i powrócił do Długopola. Tam od 1949 r. ukrywał się zarówno przed „Wiarusami”, jak i przed UB. Władze zlokalizowały jego miejsce zamieszkania dopiero w 1951 r.


1. Według dostępnych autorowi materiałów ani Szokalski, ani Zborowska nie współpracowali z bezpieką. Z końcem 1946 r. zostali wysłani przez Kurasia na Ziemie Zachodnie, skąd wrócili dopiero po ogłoszeniu amnestii w lutym 1947 r. Według niepotwierdzonych opinii niektórych członków Zgrupowania „Błyskawica” mieli oni dopuścić się defraudacji sporej sumy pieniędzy, przekazanej im dla celów służbowych przez „Ognia”. Również ten fakt zaważyć miał na decyzji o ich likwidacji.
2. Dymel był do 11 listopada 1944 r. zastępcą komendanta, wywodzącej się z oddziału BCh „Zyndram”, placówki AK w Łącku. Poszukiwany był równocześnie przez dowódcę 9 kompanii 1 psp AK por. Juliana Zubka „Tatara”, który chciał na nim wykonać wyrok śmierci. Istnieją przesłanki świadczące o tym, że Dymel nawiązał kontakt z BCh właśnie dlatego, że był podejrzewany przez AK o kontakty z Gestapo. Co ciekawe, w styczniu 1945 r. to właśnie Dymel razem z Edwardem Skórnógiem pomogli partyzantom radzieckim ze zgrupowania mjr./ppłk Iwana Zołotara wysadzić niemieckie magazyny na Zamku Jagiellońskim w Nowym Sączu. Ich nazwiska zostały jednak skrzętnie pominięte w polskim wydaniu wspomnień Zołotara, zapewne by nie kojarzono sowieckich partyzantów z „reakcyjnymi bandami”.

Oddział "Wiarusy" i jego rozbicie – część 2/2>
Strona główna>

Oddział "Wiarusy" i jego rozbicie – część 2/2

Także latem 1948 r. do rozpracowania „Wiarusów” włączyła się Stefania Kruk, wspomniana już przeze mnie informatorka UB posługująca się już wówczas pseudonimem „S-21”, dzięki której udało się „bezpiece” osaczyć i rozbić sztab „Ognia” w lutym 1947 r. Partyzanci, zwłaszcza ci będący „w lesie” jeszcze w okresie okupacji niemieckiej, darzyli ją sporym zaufaniem. W sierpniu 1948 r. spotkała się ona z nimi dwukrotnie, uzyskując sporo informacji na temat bieżącej działalności oddziału, a także nastrojów panujących w grupie. W następnych miesiącach, pomimo wielu prób, nie udało jej się już z nimi skontaktować, na co wydatny wpływ miało zastrzelenie Tadeusza Dymla w październiku 1948 r. i czasowe zaprzestanie walki przez „Wiarusy” w okresie zimowym.

Grupa partyzantów z oddziału "Wiarusy".

Do ponownego nawiązania kontaktu doszło jednak w maju 1949 r., kiedy to „Harnaś”, nowy dowódca oddziału, za pośrednictwem Stefanii Kruk chciał związać się z jakąś większą podziemną organizacją, której „Wiarusy” mogłyby się podporządkować. W nocy z 15 na 16 czerwca 1949 r. doszło do spotkania agentki z partyzantami w Waksmundzie. Miało się ono okazać przełomowym i w konsekwencji doprowadzić do rozbicia grupy. Jak pisał na ten temat Tomasz Gołdyn3: […] oczekiwania, co do korzyści jakie członkowie oddziału zamierzali odnieść z kontaktu z istniejącym, zorganizowanym podziemiem jakie sformułowali [Stanisław] Ludzia i [Mieczysław] Łysek w rozmowie z agentką „S-21”, mówią wiele o ogólnej kondycji oddziału, prowadzącego przecież samodzielną walkę już od dwóch lat. Stanowili go ludzie młodzi, posiadający spory, niekiedy kilkuletni staż partyzancki, ale pozbawieni doświadczenia dowódczego jak i chyba ogólniejszego pomysłu na dalsze prowadzenie walki. Można nawet odnieść wrażenie, że oczekiwali oni przedstawienia im wizji dalszej działalności podziemnej wraz z określeniem miejsca zajmowanego przez nich w strukturze konspiracyjnej oraz konkretnych zadań do wskazania. Był to więc odpowiedni moment do tego, by przeprowadzić z „Wiarusami” zakrojoną na szeroką skalę grę operacyjną przy pomocy „S-21” oraz wprowadzonego do oddziału agenta. Miał nim być występujący pod pseudonimem „7” Marian Strużyński (vel Marian Reniak), żołnierz Armii Krajowej z okresu okupacji, następnie członek Zrzeszenia WiN, którego UB pozyskał do współpracy w czerwcu 1947 r4.

Marian Strużyński vel Reniak. Zdrajca i agent UB, sprawca aresztowań i śmierci wielu wybitnych żołnierzy Niepodległościowego Podziemia.

Odgrywając rolę por. „Henryka” z organizacji ROAK (Ruch Oporu Armii Krajowej), miał on być przez agentkę „S-21” wprowadzony do oddziału, co ostatecznie nastąpiło 27 czerwca 1949 r. Wówczas to doszło do spotkania Strużyńskiego ze Stanisławem Ludzią, Mieczysławem Łyskiem i Edwardem Skórnógiem, podczas którego agent wręczył partyzantom egzemplarze wydawanych na zachodzie gazet – "Dziennika Polskiego" i "Dziennika Żołnierza" oraz "Orła Białego", nakreślił też ogólne cele organizacji, z którą mieli związać się „Wiarusy”. Także na kolejnym, mającym miejsce kilka dni później spotkaniu, agent „7” udzielał partyzantom dalszych informacji o ROAK-u, uwrażliwiając ich jednocześnie na to, że istnieje możliwość przerzucenia pewnej grupy osób na Zachód, gdzie mogliby być przeszkoleni do dalszych zadań na terenie Polski. Równolegle do wydarzeń na Podhalu został w pierwszych dniach lipca zatwierdzony opracowany przez oficerów UB – mjr. Franciszka Szlachcica oraz mjr. Stanisława Wałacha „Plan operacyjnych przedsięwzięć do sprawy agenturalnego rozpracowania na bandę Wiarusy”, który szczegółowo przedstawiał scenariusz likwidacji dowodzonego przez Ludzię oddziału.

Funkcjonariusze krakowskiego WUBP. Od lewej Franciszek Szlachcic i Stanisław Wałach.

Do realizacji pierwszej części planu doszło 16 lipca 1949 r. Tego dnia niczego niespodziewający się Ludzia, Łysek i Skórnóg mieli być przewiezieni do angielskiej ambasady, co stanowiło w ich mniemaniu pierwszy etap przerzutu ich na Zachód. Jak pisał w swoim doniesieniu agent „7”:
Zgodnie z poleconym mi zadaniem skontaktowałem się z „Harnasiem” na starych Wierchach w sobotę [o] godz. 11-tej. Przeczekaliśmy do zmroku poczem z całą grupą udaliśmy się na Obidowe pod Kościółek aby oczekiwać „sanitarnego auta ambasady angielskiej”. W miedzy czasie „Harnaś” dał mi rolkę filmu z bandy, oraz upoważnienie z „ROAK” dla siebie i rozkazy […]. Poza tym darowali mi ciupagę. Banda nie przejawiała specjalnych obaw. Przebywałem z resztą z nimi przez 12 godzin, więc rozpraszałem skutecznie wszelkie niepewności o powiadomianiu o cudach Zachodnich. O godz. 22-15 m. wsiedliśmy do podstawionego na Obidowej auta, gdzie inicjatywę przejął pracow. U.B.

Siedziba Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie na pl. Inwalidów 3-5 (w latach 1945-1955 funkcjonowała przedwojenna nazwa, czyli pl. Inwalidów; w 1956 r. był to już pl. Wolności, który pod tą nazwą przetrwał do 1990 r.).

W specjalnie do tego celu przystosowanym samochodzie czekało już dwóch funkcjonariuszy UB ucharakteryzowanych na pracowników angielskiej ambasady. Nie udało się jednak skłonić „Wiarusów” do tego, by nie brali ze sobą broni. Każdy z trójki partyzantów miał przy sobie pistolet oraz granaty. Zawieziono ich do Krakowa, gdzie trafili na dziedziniec WUBP przy pl. Inwalidów. Tam pracownicy UB i żołnierze KBW zaczęli ich kolejno wyprowadzać z samochodu. Najpierw w bezpieczne miejsce zaprowadzono agenta „7”, później kierowca sanitarki zabrał ze sobą Stanisława Ludzię, którego umieścić miał w odpowiednio przygotowanym do tego celu pokoju. Pomylił się jednak i wprowadził go do pomieszczenia, w którym byli funkcjonariusze bezpieki, a na ścianach wisiały komunistyczne portrety. Wywiązała się krótka strzelanina, do której przyłączyli się przebywający jeszcze na dziedzińcu „Grandziarz” i „Szatan”. W jej wyniku Mieczysław Łysek "Grandziarz" został zabity, a ciężko raniony Edward Skórnóg zmarł t
ego samego dnia w szpitalu. Dowódca grupy, Stanisław Ludzia "Harnaś", był jedynie niegroźnie postrzelony w nogę i po opatrzeniu trafił do aresztu UB.

Stanisław Ludzia ps. "Harnaś". Zdjęcie z aresztu WUBP w Krakowie, wykonane w drugiej połowie 1949 r.
 

Akcja zakończyła się sukcesem, tym bardziej, że nie doszło do dekonspiracji Mariana Strużyńskiego, który mógł nadal jako por. „Henryk” prowadzić działania zmierzające do schwytania pozostałych na wolności czterech członków grupy. Jeszcze 16 lipca ustalono, że nastąpi to podczas spotkania z przebraną za partyzantów ROAK chroniących radiostację grupą funkcjonariuszy UB i żołnierzy KBW. Do realizacji tej części planu doszło 25 lipca 1949 r. na polanie Surówki koło Rabki. Warto zacytować „Raport z przeprowadzonej likwidacji reszty bandy «Wiarusy»” napisany przez Franciszka Szlachcica (podczas akcji występował jako mjr "Maciej"):
Dnia 25. VII. 1949r. grupa pracowników tut. Urzędu i żołnierzy KBW w sile 16 osób ucharakteryzowanych za bandytów, oraz radiostacji w umówionym miejscu na Surówkach k. Rabki pow. Nowy Targ, spotkała się z bandą. D-ca grupy ps. „Maciej”, prac. WUBP odebrał raport od D-cy bandy „Groźnego” o stanie bandy i uzbrojeniu. Następnie polecił rozlokować się w mieszkaniach u miejscowych gospodarzy /współpracowników bandy/. W jednym mieszkaniu było 2-ch bandytów i 6-ciu pracowników UB i w drugim tak samo, reszta prac[owników]. UB i KBW stała na ochronie. Bandyci byli uzbrojeni 1 rkm, 2-wie PP-sze i jeden Bergman, oraz dwa pistolety i granaty. Na dany sygnał pracownicy UB rzucili się na bandytów i ręcznie obezwładnili, następnie zakuto [ich] w kajdany i doprowadzono do czekających samochodów. Bandytów ujęto bez najmniejszego użycia broni. Banda „Wiarusy” przestała istnieć.

Likwidacja "Wiarusów" – 24 lipca 1949 r. Aresztowany Jan Jankowski "Groźny" (pierwszy z lewej,  ozn. nr 1) oraz Henryk Machała "Gryf" (pierwszy z prawej, ozn. nr 2). Obok "Gryfa" stoi Marian Strużyński vel Reniak.

Leon Zagata "Złom", żołnierz oddziału "Wiarusy", zamordowany 12 I 1950 r. w Krakowie.

Pochwyconych w wyniku dwuetapowej akcji partyzantów poddano śledztwu, po którym stanęli przed sądem. Czterech z nich – Stanisław Ludzia, Jan Jankowski, Henryk Machała oraz Leon Zagata skazanych zostało na karę śmierci. Wyroki wykonano 12 stycznia 1950 r. Stanisław Janczy z uwagi na to, że przebywał w oddziale dopiero od czerwca 1949 r. został skazany „tylko” na 15 lat pozbawienia wolności. Więzienie opuścił 24 lipca 1957 r., niemal dokładnie 8 lat po aresztowaniu. Na podstawie zeznań partyzantów oraz materiałów zebranych przez agentów „7” i „S-21” aresztowano następnie kilkuset współpracowników oddziału z terenu całego Podhala. Rozbiciu uległa również utrzymująca kontakty z „Wiarusami” antykomunistyczna organizacja „Samoobrona Chłopska” z Bukowiny Tatrzańskiej.

Jan Jankowski "Groźny", zamordowany 12 I 1950 r. w Krakowie.

Henryk Machała "Gryf", zamordowany 12 I 1950 r. w Krakowie.

Protokół wykonania kary śmierci na Henryku Machale, Kraków, dn. 12 I 1950 r.

Dawid Golik, IPN Kraków

3. Tomasz Gołdyn, Likwidacja oddziału "Wiarusy" w aktach UB, [w:] Wokół legendy "Ognia". Opór przeciw zniewoleniu: Polska–Małopolska–Podhale 1945– 1956, Nowy Targ 2008, s. 311-340.
4.
Marian Strużyński vel Marian Reniak urodził się 26 kwietnia 1922 r. w Krakowie. Był uczestnikiem wojny obronnej, a następnie żołnierzem Armii Krajowej o ps. „Zielony” w oddziałach konnych krakowskiego zgrupowania „Żelbet” oraz Samodzielnym Batalionie Partyzanckim „Skała”. Po przejściu frontu działał w poakowskich strukturach Delegatury Sił Zbrojnych, a następnie Okręgu Krakowskiego Zrzeszenia „WiN”. Jednocześnie od stycznia 1946 r. rozpoczął studia na Akademii Handlowej w Krakowie. We wrześniu 1946 r. został zatrzymany przez MO, jednak z braku dowodów zwolniono go w lutym 1947 r. Strużyński skorzystał z lutowej amnestii, został jednak szybko wytypowany przez funkcjonariuszy UB do werbunku, który ostatecznie zrealizowano 28 czerwca 1947 r. Wykorzystywano go do rozpracowywania środowiska byłych żołnierzy AK oraz członków „WiN”. W kolejnych latach umieszczano go jako agenta w oddziałach partyzanckich, które rozbijał od wewnątrz. Doprowadził w ten sposób do likwidacji „Wiarusów” (1949 r.), oddziału Józefa Miki „Leszka” (1950 r.) oraz rozproszonych grup podziemnych z powiatu bocheńskiego (1951 r.). Od czerwca 1951 r. brał udział w operacji „Cezary”, wcielając się w rolę kuriera „WiN” przerzuconego do Niemiec. Do stycznia 1952 r. przebywał w Monachium rozpracowując Delegaturę Zagraniczną „WiN”. Po powrocie do Polski zaangażowano go w rozbicie grupy partyzanckiej kpt. Kazimierza Kamieńskiego „Huzara” (1952 i 1953 r.). W 1957 r. Strużyński przestał być agentem i został etatowym pracownikiem Służby Bezpieczeństwa. W późniejszych latach rozpoczął karierę pisarską i pod pseudonimem literackim Marian Reniak publikował powieści sensacyjne nawiązujące do jego własnej działalności jako agenta bezpieki. Zmarł 8 kwietnia 2004 r.

Oddział "Wiarusy" i jego rozbicie – część 1/2>
Strona główna>

Rajd im. kpt Henryka Flame "Bartka"

VI Rajd Górski im. kpt Henryka Flame "Bartka" – 02-03 maja 2010

Bielsko-Biała – Żywiec – Cieszyn – Wisła
2-3 maja 2010 r.

ORGANIZATORZY:
  • Zespół Szkół Ogólnokształcących Zgromadzenia Córek Bożej Miłości w Bielsku-Białej
  • Strzelecki Obwód Piechoty Górskiej
  • Międzyszkolny Klub Historyczny im. Danuty Siedzikówny "Inki"

Celem rajdu jest propagowanie wśród młodzieży form aktywnego wypoczynku i zapoznanie uczestników z historią podziemia antykomunistycznego na Podbeskidziu. Rajd upamiętnia bohaterskich żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych dowodzonych przez kapitana Henryka Flame ps. "Bartek", którzy 3 maja 1946 roku zajęli Wisłę i przeprowadzili kilkugodzinną defiladę pododdziałów.

I ETAP:
Grupa z Bielska-Białej
1. Zbiórka 2 maja 2010 roku o godzinie 6 .30 pod schroniskiem na Dębowcu.
2. Wymarsz o godzinie 7.00
3. Trasa:
szlak zielony – Szyndzielnia (1026)
szlak czerwony – Klimczok (1117)
szlak czerwony – Biały Krzyż (941)
szlak żółty – Smrekowiec (835)
szlak Zielony – Wisła Malinka
szlak Czarny – Wisław Głębce
4. Na trasie zostanie odprawiona polowa msza święta w intencji poległych i zamordowanych żołnierzy formacji niepodległościowych).
5. Planowany czas marszu – ok. 12 godzin

PROPONOWANE TRASY RAJDU dla pozostałych grup
Grupa z Cieszyna:
USTROŃ -szlak żółty- MAŁA CZANTORIA -czarny- WIELKA CZANTORIA -czerwony- PRZEŁ. BESKIDEK -czerwony- SOSZÓW WIELKI -czerwony- STOŻEK WIELKI – niebieski/zielony- WISŁA GŁĘBCE
Grupa z Żywca:
KAMESZNICA -szlak żółty- STOCZEK -czarny-czerwony- PRZEŁ. KUBALONKA -zielony- WISŁA GŁĘBCE

II ETAP
1. Zakwaterowanie w domu parafialnym parafii rzymskokatolickiej p.w. Znalezienia Krzyża Świętego oraz w domu noclegowym Salezjanów w Wiśle. Modlitwa w kościele, następnie spotkanie z kombatantami i historykami.
2. Ognisko – śpiew – posiłek (pieczenie kiełbasy).
3. Capstrzyk.

III ETAP – 3 maja
1. Pobudka 7.30
2. Śniadanie (we własnym zakresie) 8.00
3. Zbiórka i przemarsz do kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w centrum Wisły 9.00
4. Msza św. w intencji Ojczyzny o godzinie 10.30
5. Złożenie kwiatów pod tablicą upamiętniającą żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych
6. Apel Poległych
7. Przejście do szkoły uczestników konkursu historycznego
8. Konkurs dla młodzieży
9. Ogłoszenie wyników, wręczenie nagród i dyplomów, losowanie nagród dla wszystkich uczestników konkursu godz. 14 00
10. Zakończenie rajdu
11. Powrót

REGULAMIN RAJDU "BARTKA"


1. Wszyscy uczestnicy rajdu zobowiązani są bezwzględnie przestrzegać zarządzeń kierownika rajdu, organizatorów oraz opiekunów.
2. Od decyzji kierownictwa nie ma odwołania.
3. Niepodporządkowanie się zarządzeniom, zachowania niegodne uczestnika (np. spożywanie alkoholu itp.) skutkują usunięciem z rajdu.
4. Przy zapisie w sekretariacie LO ZCBM uczestnik wypełnia Kartę Uczestnika oraz podpisuje zgodę na przestrzeganie warunków regulaminu.
5. Uczestnicy rajdu wnoszą przy zapisie opłaty: 10 zł uczniowie, 30 zł pozostali uczestnicy rajdu.
6. Niepełnoletni uczestnicy rajdu pozostawiają przy zapisie pisemne oświadczenie opiekunów prawnych, potwierdzające zapoznanie się z regulaminem rajdu, akceptację jego warunków oraz wyrażenie zgody na udział w rajdzie podopiecznego. Oświadczenie może zawierać klauzulę o wyrażeniu zgody na marsz także w trudnych warunkach atmosferycznych.
7. Organizatorzy zapewniają transport plecaków z przystanku autobusowego pod Szyndzielnią do Wisły (warto więc podzielić bagaż na dwie części: mały plecak (jedzenie na drogę, napoje, peleryna itp.) i duży (śpiwór, karimata, odzież, żywność na dzień następny i inne).
8. Wszyscy uczestnicy rajdu są wyposażeni w odpowiednie obuwie do marszu górskiego (nieprzemakalne, sięgające powyżej kostki), pelerynę, czapkę, ciepłą odzież, odzież na zmianę, śpiwór i karimatę.
9. Osoba niedostatecznie przygotowana nie zostanie dopuszczona do udziału w rajdzie (organizatorzy nie zwracają wniesionej opłaty).
10. Wyżywienie i napoje uczestnicy rajdu zapewniają sobie we własnym zakresie.
11. Każdy uczestnik – uczeń może wziąć udział w konkursie wiedzy historycznej na temat Podziemia Niepodległościowego na Podbeskidziu.
12. Kierownictwo rajdu zastrzega sobie prawo dokonywania zmian w programie uwarunkowanych przyczynami atmosferycznymi lub innymi.
13. Uczestnicy samodzielnie ubezpieczają się od następstw nieszczęśliwych wypadków.
14. Organizatorzy nie ponoszą odpowiedzialności materialnej z tytułu wypadków i urazów oraz szkód w mieniu spowodowanych przez uczestników podczas trwania imprezy.
15. Od uczestników rajdu wymaga się posiadania dokumentów tożsamości.
16. Uczestnicy otrzymują identyfikator rajdu i obowiązani są nosić go widocznym miejscu.
17. Organizatorzy zapewniają opiekę duszpasterską oraz medyczną.

INFORMACJE DODATKOWE


Rajd odbywa się pod honorowym patronatem:

  • prof. dr. hab. Wojciecha Roszkowskiego
  • dr. Marka Migalskiego – Posła do Parlamentu Europejskiego
  • Stanisława Pięty – Posła na Sejm RP
  • Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych

Trasa rajdu Bielsko-Biała – Wisła (około 12 godzin marszu) jest trudna, wymaga dobrej kondycji fizycznej, zdarzają się otarcia i potknięcia – organizatorzy zapewniają opiekę sanitariuszy. Rajd odbywa się w każdych warunkach atmosferycznych – także w ulewnym deszczu, zalegającym śniegu itp. Wówczas w rajdzie uczestniczą zainteresowane osoby pełnoletnie oraz zainteresowane osoby niepełnoletnie, których opiekunowie prawni wyrazili na to zgodę (rajd zostanie odwołany ze względu na zagrożenie życia uczestników tylko w przypadku wystąpienia wyładowań atmosferycznych).

Dla uczniów – uczestników rajdu (losowanie), zwycięzców konkursów strzeleckiego i historycznego przewidziano atrakcyjne nagrody, w tym wycieczkę do Brukseli ufundowaną przez dr
. Marka Migalskiego.

W rajdzie uczestniczyć mogą wszyscy chętni uczniowie szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, którzy zgłoszą się do dnia 23 kwietnia 2010r. i opłacą koszty uczestnictwa. W rajdzie mogą też uczestniczyć inne osoby zainteresowane propagowaniem idei odbudowy pamięci historycznej młodego pokolenia.

Zgłoszenie do udziału w rajdzie następuje drogą telefoniczną lub osobiście – w sekretariacie LO ZCBM – Bielsko-Biała, ul. Broniewskiego 13, tel. (033) 829 24 09. Relację z czterech poprzednich edycji rajdu można obejrzeć na stronie: www.rajdligi.republika.pl>

Dodatkowych informacji udziela:

Biuro Poselskie Stanisława Pięty, tel. 033 821 81 21 codziennie w godzinach 9.00-13.00; http://www.spieta.com.pl

Strona główna>

Panteon Narodowy nie dla prof. Janusza Kurtyki

SBecka nienawiść silniejsza niż śmierć

"… oni wygrają pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napiszę twój uładzony życiorys …"
Zbigniew Herbert

Uwaga!
Zmiana w programie uroczystości pogrzebowych
śp. prof. Janusza Kurtyki

Msza Święta (bez zmian) 23 kwietnia 2010 r. o godz. 13.00 w Kościele św. Piotra i Pawła w Krakowie przy ul. Grodzkiej. Następnie o godz. 16.00 pochówek w Alei Zasłużonych na krakowskim Cmentarzu Rakowickim.

Prezes IPN Janusz Kurtyka nie zostanie pochowany w Panteonie Narodowym krakowskiego kościoła Piotra i Pawła. Kościół odwołał wydaną wcześniej zgodę. Nie chce wyjaśniać dlaczego.
Fundacja Panteonu przekonała kardynała, że mają być tam pochowani ludzie, którzy swoją działalnością rozsławili Polskę na świecie. Bez względu na zasługi Janusza Kurtyki, nie wpisuje się on w ten nurt. Kierujący Fundacją prof. Franciszek Ziejka, zarejestrowany w 1978 r. przez SB jako kontakt operacyjny  o kryptonimie "Zebu", nie odbierał wczoraj telefonów.

Uroczysty pogrzeb tragicznie zmarłego w katastrofie samolotowej pod Smoleńskiem prezesa IPN miał się odbyć w piątek o godz. 13. Rozesłano już zaproszenia, wydrukowano wejściówki dla dziennikarzy i przygotowano kryptę. Kolegium IPN zamieściło nawet w Internecie podziękowania dla biskupa krakowskiego, kardynała Stanisława Dziwisza.

Jeszcze w środę w "Dzienniku Polskim" ks. Marek Głownia, proboszcz kościoła świętych Piotra i Pawła mówił, że prezes zostanie pochowany "w jednej z krypt pod kaplicą przy wejściu do kościoła. Wejście do niej przykryte jest ciężką kamienną płytą, która waży kilkaset kilogramów". W kościele miało się pojawić epitafium upamiętniające zmarłego (albo na posadzce, albo na ścianie).

Zgodę na pochówek w kościelnej krypcie wydał kard. Dziwisz. – Rozmawiałem w tej sprawie z metropolitą w ubiegłym tygodniu i uzyskaliśmy zgodę kardynała na pochowanie prezesa Kurtyki w kościele świętych Piotra i Pawła. Proboszcz tej świątyni wyznaczył jedną z krypt na pochówek – mówił "Gazecie" Marek Lasota, dyrektor krakowskiego oddziału IPN. Dodał też, że miejsce wskazała rodzina i kierownictwo IPN.

Trumna Janusza Kurytki miała spocząć jako pierwsza w budowanym dopiero Panteonie Narodowym, kościoła w którym leży ks. Piotr Skarga. Mają tam być wybitni przedstawiciele polskiej kultury i nauki. Na razie trwają prace przygotowujące podziemia świątyni do tej funkcji. Mają zakończyć się w 2012 r. Pomysł stworzenia nowego Panteonu wziął się stąd, że zapełniła się już krypta w kościele ojców paulinów na Skałce, w której do tej pory chowano wielkich Polaków (ostatnio Czesława Miłosza).

Jednak wczoraj dziennikarze dostali komunikaty z IPN o zmianie miejsca pogrzebu. Co się stało? W krakowskiej kurii nie chciano tego komentować. – Fundacja Panteonu przekonała kardynała, że mają być tam pochowani ludzie, którzy swoją działalnością rozsławili Polskę na świecie. Bez względu na zasługi Janusza Kurtyki, nie wpisuje się on w ten nurt [sic!] – usłyszeliśmy nieoficjalnie.

Kierujący Fundacją prof. Franciszek Ziejka nie odbierał wczoraj telefonów.
– Wziąłem na siebie ciężar powiadomienia rodziny o tej zmianie
– mówi Marek Lasota. Komentować nie będzie.

Franciszek Ziejka (ur. 3 października 1940 w Radłowie koło Tarnowa) – historyk literatury polskiej, w latach 1999-2005 rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W czerwcu 1978 r. – gdy naukowiec miał jechać do Portugalii – SB uznaje go za kontakt operacyjny i nadaje mu kryptonim "Zebu". Już w 1969 r. esbek tak pisał o rozmowie z Franciszkiem Ziejką, który miał jechać do Francji: "Przyjął zadanie do obserwacji, ale miał wątpliwości co do zakresu tej pracy (…). Z informacji uzyskanych od tow. Knapika – (kpt. Wydziału III SB z Krakowa – "opiekun" UJ ) – był już związany z naszą służbą" – napisano. I dalej: "ustaliliśmy, że interesują nas tylko jego obserwacje na temat słuchaczów lektoratu". Źródło: Wprost.

– Jestem zdruzgotany. Taka zmiana podjętej już decyzji jest skandaliczna i uwłaczająca pamięci Janusza. Nie powinno się zmieniać tego typu decyzji, jeżeli już zostały publicznie ogłoszone – mówi jeden z przyjaciół Kurtyki, prosi by nie cytować go z nazwiska.

Trumna Janusza Kurtyki w piątek o godz. 16.00 spocznie w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Myślałem już nieraz, że umierając przeklnę Polskę. Dziś wiem, że tego nie zrobię. Lecz gdy po śmierci stanę przed Bogiem, będę go prosił, aby nie przysyłał Polsce wielkich ludzi.
Józef Piłsudski

Myślałem, że wraz z odrodzeniem Polski materialnym i duchowym, Polska odradzać się zacznie, że wyzbywać się zacznie tchórzostwa i wyzwalać się zacznie od pracy agentur, że przestanie pracę dla obcych uważać za najrozumniejszą pracę dla Polski.
Józef Piłsudski

Strona główna>

List do mojego Prezydenta…


Najdroższy Panie Prezydencie !


Usłyszałem wczoraj w radiu księdza… opowiadał, jak pod Twoim domem zauważył kłującą w oczy, niepozwalającą oderwać od siebie wzroku kartkę, zostawioną przez jakiegoś człowieka, na której napisał on: „Polecieliście oddać hołd ofiarom, a złożyliście ofiarę w hołdzie”. Ileż tragicznej prawdy zawarł ten nieznajomy w tym krótkim zdaniu… właśnie… PRAWDY. Słowa, którego znaczenie w Polsce ostatnich dwudziestu lat uległo potwornemu skundleniu, a które dla Ciebie, mój Prezydencie, stanowiło aksjomat i fundament całego życia.


Wiedziałem o tym już wtedy gdy szedłem oddać Tobie swój głos, wiedziałem już o tym wcześniej. Twoja postawa i działanie były emanacją moich pragnień i marzeń o tym, jakim mój kraj powinien być. Oczami wyobraźni widziałem uśmiech  spod wąsa marszałka Piłsudskiego, który onegdaj nakazał wojskowym oddawać honory Powstańcom Styczniowym, gdy dzięki Twej determinacji i wbrew plwocinom „wyborców przyszłości”, Polacy tłumnie zaczęli honory te oddawać Powstańcom Warszawy. Marszałek będzie szczęśliwy mając Cię u swego boku… i duchem, i ciałem… na Wawelu.

Miałem łzy w oczach i serce pełne dumy gdym ujrzał, o czym marzyć nie śmiałem… w 2007 r. major „Zapora” wrócił z niebytu, i to z Orderem Odrodzenia Polski od Ciebie. Potem już za każdym razem wzruszony płakałem, gdy przez lata, jeden za drugim, z lśniącym Polonia Restituta, dumni z mgły wychodzili: kpt. „Huzar”,  kpt. „Młot”, mjr „Łupaszka”, mjr „Orlik”, kpt. „Warszyc”, mjr „Bruzda”, kpt. „Ryba”, ppor. „Jastrząb” i ppor. „Żelazny”… Trudno wymienić Ich wszystkich… teraz podziękują Ci osobiście…

Jakże dumny byłem będąc Polakiem, gdy widziałem jak reprezentujesz moją Ojczyznę. Jak w końcu „brzydka panna” pięknieje i podnosi dumnie głowę, pomna swej wielkiej przeszłości, tradycji, kultury i waleczności. Jakże bolał mnie fałsz tych wszystkich miałkich i małych ludzi, którzy w imię swoich malutkich, koniunkturalnych interesów z kłamstwa zrobili potworny oręż, by Cię zhańbić, splugawić, ośmieszyć. Skundleni mali ludzie… o jakże wielki się dziś obok nich wydajesz… chcieli upodlić, wyśmiać Twoje i milionów Polaków wartości, Twą religijność, patriotyzm, szacunek do etosu II Rzeczypospolitej i najpiękniejszej historii tej Pierwszej. Twą i Marii miłość, na którą gdy patrzyłem, ściskałem żonę mocniej za rękę. Ale ja to wiedziałem zawsze, choć trudno to było ujrzeć w „polskojęzycznych mediach”. Dziś widać… Oni to też zawsze wiedzieli, widzieli… Cóż dobrego Im uczyniliście, że Was tak znienawidzili?… to stare przysłowie ciągle snuje mi się po głowie, gdy myślę o kundlizmie wielu ludzi wczoraj i ich faryzejskich łzach dzisiaj. A może stał się cud i naprawdę żałują. Być może… Boże… jakże, przy całej powadze majestatu, pięknymi, dobrymi i zwykłymi ludźmi byliście… jesteście… zostaniecie takimi na zawsze w mej pamięci…

Wiesz, mój Prezydencie, jestem zdruzgotany, od soboty nie mogę się pozbierać, co chwila ocieram łzy. Ale też, paradoksalnie, czerpię siłę z Twojej, Waszej ofiary. Wcześniej często byłem zmęczony, nie miałem sił do dalszego działania, obojętniałem przez innych obojętność. Już jest dobrze… Siły wróciły… teraz moje pisanie, na tej mojej małej stronce, nabiera innego wymiaru. Będę je teraz w głębi serca traktował jako część Twojej misji, kontynuację Twego dzieła przywracania pamięci, będę robił to teraz również w hołdzie dla wielu z Tych, którzy w sobotę odeszli wraz z Tobą, Panie Prezydencie. Myślę, że ta śmierć wyda w efekcie piękne owoce… wierzę w to głęboko i to mnie jakoś trzyma.

Ciągle myślę jak potworny cios spotkał tych wszystkich, którym na sercu leżała pamięć i tożsamość narodowa, tradycja, historia, honor, patriotyzm. Którzy krzyczeli o prawdę, o sprawiedliwość, o wierność przysiędze i „przegranej sprawie”. Boli mnie to tym bardziej i wzbudza strach, gdy obserwuję potworny ocean obłudy i hipokryzji wylewający się z tych wszystkich mediów, ust i twarzy, które przez lata pluły na to wszystko w co głęboko wierzyli i starali się ze wszystkich sił ratować Ci dziś już Nieobecni, wielu z Was. Ciężko mi żyć w takim świecie, chciałbym by chociaż zamilkli i nie kalali swoim obłudnym sykiem Waszej Pamięci. Ale cóż mogę zrobić… modlę się… Ale mogę też odprowadzić Cię Panie Prezydencie z Twą ukochaną małżonką w Waszą ostatnią drogę. Pojadę więc do Krakowa to właśnie zrobić. Stanę u stóp siedziby polskich królów, na Wawelu, i ze łzami w oczach odprowadzę Cię w to najgodniejsze Ciebie miejsce. To dzięki wielu tam pochowanym ludziom dumny jestem z Polski, jestem dumnym Polakiem. To dzięki Tobie, mój Prezydencie, od kilku lat duma ta rosła i potężniała. Być może właśnie tej tragedii trzeba było, by ludzie się obudzili. Chcę w to wierzyć. Wierzę! Chcieli Cię zniszczyć za życia, a Ty przez okoliczności swej śmierci i nią samą stałeś się NIEŚMIERTELNY.

Jakże porażająco symboliczny jawi się dzisiaj fakt, że jeden Prezydent mojego kraju oddał życie za ratowanie pamięci o naszych pomordowanych Bohaterach, a inny – i to ten, którego stawiano za wzór Europejczyka, Polaka i najgodniejszego reprezentanta Narodu, z którego mieliśmy być dumni i brać przykład – pijany deptał Ich groby. Jeśli dzisiaj, jutro, w niedalekiej przyszłości Ten Naród się nie ocknie i nie zrozumie tego, czego już nam Pan Bóg chyba wyraźniej nie mógł oznajmić, to zginiemy. Odejdziemy w nicość, w mgłę… tę smoleńską, katyńską… I nic już nas nie uratuje.

Dzisiaj w radiu jakaś kobieta powiedziała, że całe Twoje życie, Panie Prezydencie, było drogą do Katynia. Tak, przez lata walczyłeś o Nich i dla nich zginąłeś. Ale to nie pójdzie na marne… od soboty 10 kwietnia 2010 roku nikt już nigdy o Nich nie zapomni. I o Was też. Jak powiedział Jezus: Wszystko co jest ukryte, musi zostać ujawnione. I tak się dzieje… dzieje się to teraz, na naszych oczach. Katyń 1940 za sprawą tego z 2010 jest na oczach całego świata. Piękna, wspaniała Polska, moja Ojczyzna, Majestat Rzeczypospolitej w końcu jest na ustach całego świata!

Gdziekolwiek jesteś Panie Prezydencie – WYGRAŁEŚ! I wierzę głęboko, że patrzysz teraz na nas z góry, w otoczeniu tych wszystkich, o których walczyłeś i za których ofiarę ze swego życia złożyłeś. Że płaszczem Jego chwały, blaskiem okryci, są tam – z Tobą Panie Prezydencie – wszyscy „polscy bandyci”. Że szczęśliwi, spokojni, dumni… szepczecie ze łzami w oczach: POLONIA RESTITUTA.

Dziękuję Ci mój Prezydencie! Po stokroć Ci dziękuję!
Cześć Twej Pamięci!

Z głębokim żalem:
Grzegorz Makus
z małej, nadbużańskiej Włodawy,
z tej,
jak Ty
wyszydzonej, „Polski B”.
Z Kresów… Dumnej Rzeczypospolitej.


PS. W Krakowie byłem… widziałem… ZWYCIĘŻYŁ !

Nie trzeba więcej. Nie trzeba nadziei.
Potrzebny tylko jeden krzyk Rejtana.
Czasem potrzebna jedna śmierć Okrzei.
Chociażby bitwa była już przegrana
I sztandar w prochu, choćby go deptali
Ktoś jeszcze zginął. Więc wojna trwa dalej!

                                                               Marian Hemar, „Odpowiedź” (1938)

KATYŃ 1940 – KATYŃ 2010


Wieczny Odpoczynek Racz Im Dać Panie…

1. Kaczyński Lech, Prezydent RP

2. Kaczyńska Maria, Małżonka Prezydenta RP

3. Kaczorowski Ryszard, były Prezydent RP na uchodźstwie

4. Agacka-Indecka Joanna, Przewodniczący Naczelnej Rady Adwokackiej

5. Bąkowska Ewa, wnuczka Gen. bryg. Mieczysława Smorawińskiego

6. Błasik Andrzej, Dowódca Sił Powietrznych RP

7. Bochenek Krystyna, wicemarszałek Senatu RP

8. Borowska Anna Maria, przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji

9. Borowski Bartosz, przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji

10. Buk Tadeusz, Dowódca Wojsk Lądowych RP

11. Chodakowski Miron, Prawosławny Ordynariusz Wojska Polskiego

12. Cywiński Czesław, Przewodniczący Światowego Związku Żołnierzy AK

13. Deptuła Leszek, przedstawiciel Parlamentu RP (PSL)

14. Dębski Zbigniew, członek Kapituły Orderu Wojennego Virtutti Militari

15. Dolniak Grzegorz, przedstawiciel Parlamentu RP (PO)

16. Doraczyńska Katarzyna, biuro prasowe Kancelarii Prezydenta

17. Duchnowski Edward, Sekretarz Generalny Związku Sybiraków

18. Fedorowicz Aleksander, tłumacz prezydenta RP

19. Fetlińska Janina, senator RP

20. Florczak Jarosław, funkcjonariusz BOR

21. Francuz Artur, funkcjonariusz BOR

22. Gągor Franciszek, Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego

23. Gęsicka Grażyna, przedstawiciel Parlamentu RP (PIS)

24. Gilarski Kazimierz, Dowódca Garnizonu Warszawa

25. Gosiewski Przemysław, przedstawiciel Parlamentu RP (poseł PiS)

26. Gostomski Bronisław, ks. prałat

27. Handzlik Mariusz, Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP

28. Indrzejczyk Roman, Kapelan Prezydenta RP

29. Janeczek Paweł, funkcjonariusz BOR

30. Jankowski Dariusz, Biuro Obsługi Kancelarii Prezydenta RP

31. Jaruga-Nowacka Izabela, przedstawiciel Parlamentu RP (SLD)

32. Joniec Józef, Prezes Stowarzyszenia Parafiada

33. Karpiniuk Sebastian, przedstawiciel Parlamentu RP (PO)

34. Karweta Andrzej, Dowódca Marynarki Wojennej RP

35. Kazana Mariusz, Dyrektor Protokołu Dyplomatycznego MSZ

36. Kochanowski Janusz, Rzecznik Praw Obywatelskich

37. Komornicki Stanisław, Przedstawiciel Kapituły Orderu Virtutti Militari

38. Komorowski Stanisław Jerzy, Podsekretarz Stanu w MON

39. Krajewski Paweł, funkcjonariusz BOR

40. Kremer Andrzej, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych

41. Król Zdzisław, Kapelan Warszawskiej Rodziny Katyńskiej 1987-2007

42. Krupski Janusz, Kierownik Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych

43. Kurtyka Janusz, Prezes Instytutu Pamięci Narodowej

44. Kwaśnik Andrzej, Kapelan Federacji Rodzin Katyńskich

45. Kwiatkowski Bronisław, Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych RP

46. Lubiński Wojciech, lekarz prezydenta RP

47. Lutoborski Tadeusz, przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji

48. Mamińska Barbara, Dyrektor w Kancelarii Prezydenta RP

49. Mamontowicz-Łojek Zenona, przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji

50. Melak Stefan, Prezes Komitetu Katyńskiego

51. Merta Tomasz, Podsekretarz Stanu w MKiDN

52. Michałowski Dariusz, funkcjonariusz BOR

53. Mikke Stanisław, Wiceprzewodniczący ROPWiM

54. Natalli-Świat Aleksandra, przedstawiciel Parlamentu RP (PiS)

55. Natusiewicz-Mirer Janina, działaczka społeczna

56. Nosek Piotr, funkcjonariusz BOR

57. Nurowski Piotr, szef PKOL

58. Orawiec-Löffler Bronisława, przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji

59. Osiński Jan, Ordynariat Polowy Wojska Polskiego

60. Pilch Adam, Ewangelickie Duszpasterstwo Polowe

61. Piskorska Katarzyna, przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji

62. Płażyński Maciej, Prezes Stowarzyszenia “Wspólnota Polska”

63. Płoski Tadeusz, Ordynariusz Polowy Wojska Polskiego

64. Pogródka-Węcławek Agnieszka, funkcjonariusz BOR

65. Potasiński Włodzimierz, Dowódca Wojsk Specjalnych RP

66. Przewoźnik Andrzej, Sekretarz ROPWiM

67. Putra Krzysztof, wicemarszałek Sejmu RP

68. Rumianek Ryszard, Rektor UKSW

69. Rybicki Arkadiusz, przedstawiciel Parlamentu RP

70. Seweryn Wojciech, przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji

71. Skąpski Andrzej Sariusz, Prezes Federacji Rodzin Katyńskich

72. Skrzypek Sławomir, Prezes Narodowego Banku Polskiego

73. Solski Leszek, przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji

74. Stasiak Władysław, szef Kancelarii Prezydenta RP

75. Surówka Jacek, funkcjonariusz BOR

76. Szczygło Aleksander, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego

77. Szmajdziński Jerzy, wicemarszałek Sejmu RP

78. Szymanek-Deresz Jolanta, przedstawiciel Parlamentu RP

79. Tomaszewska Izabela, Dyrektor Zespołu Protokolarnego Prezydenta RP

80. Uleryk Marek, funkcjonariusz BOR

81. Walentynowicz Anna, legendarna działaczka Solidarności

82. Walewska-Przyjałkowska Teresa, wiceprezes Fundacji Golgota Wschodu

83. Wassermann Zbigniew, przedstawiciel Parlamentu RP

84. Woda Wiesław, przedstawiciel Parlamentu RP

85. Wojtas Edward, przedstawiciel Parlamentu RP

86. Wypych Paweł, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP

87. Zając Stanisław, senator RP

88. Zakrzeński Janusz, wybitny polski aktor

89. Zych Gabriela, przedstawiciel Rodzin Katyńskich i innych organizacji

LISTA CZŁONKÓW ZAŁOGI

90. Protasiuk Arkadiusz, Kapitan

91. Grzywna Robert, członek załogi

92. Michalak Andrzej, członek załogi

93. Ziętek Artur, członek załogi

94. Maciejczyk Barbara, stewardessa

95. Januszko Natalia, stewardessa

96. Moniuszko Justyna, stewardessa