Nie trzeba więcej, nie trzeba nadziei,potrzebny tylko jeden krzyk Rejtana,czasem potrzebna jedna Śmierć Okrzei,chociażby bitwa była już przegrana i sztandar w prochu,choćby go deptali, ktoś jeszcze zginął,więc walka trwa dalej.Marian Hemar
Intencją władz komunistycznych ogłaszających dwie kolejne amnestie nie było zapewnienie ludziom z podziemia powrotu do normalnego życia, lecz całkowita pacyfikacja oporu. Bezpiece pozostało jedynie zlikwidowanie małych, najczęściej niezwiązanych już z żadną formalną organizacją, oddziałów partyzanckich. Nie było to jednak takie proste, bowiem w podziemiu pozostali najaktywniejsi dowódcy i żołnierze, o największym doświadczeniu bojowym, niemogący już liczyć na łaskę komunistów. Funkcjonariusze UB i żołnierze KBW mieli więc przed sobą przeciwnika doświadczonego, silnie zmotywowanego i zdeterminowanego, dysponującego stosunkowo wąskim, lecz trudnym do penetracji zapleczem. Dlatego właśnie, pomimo wielkiego wysiłku militarnego i skomplikowanych kombinacji operacyjnych, ostanie grupy podziemia zostały rozbite dopiero w połowie lat 50.
W kolejnym okresie działalności powojennego podziemia niepodległościowego, trwającym od kwietnia 1947 r. do końca 1949 r., przestały istnieć centralne ośrodki kierownicze i znacznie zmniejszyła się skala oporu. MBP oceniało, że w 1948 r. działało jeszcze 158 oddziałów i grup partyzanckich liczących w sumie 1163 ludzi, a w 1949 r. 765 ludzi w 138 grupach. Zmienił się także charakter aktywności podziemia, nastawionego już wtedy na przetrwanie i zdobycie zaopatrzenia, niemniej jednak były to w dalszym ciągu liczne działania. Tylko w 1949 r. odnotowano 828 zbrojnych wystąpień podziemia, a sporo oddziałów wyróżniało się dużą aktywnością bojową. Należy tu wymienić przede wszystkim „leśnych” z Warszawskiego Okręgu NZW, którzy w latach 1947-1949 wykonali około 300 akcji przeciw siłom komunistycznym. Równie aktywne pozostały oddziały partyzanckie 6. Brygady Wileńskiej AK dowodzone przez kpt. Władysława Łukasiuka „Młota” na Podlasiu, grupy podporządkowane kpt. Zdzisławowi Brońskiemu „Uskokowi” na Lubelszczyźnie, czy wywodzący się ze zgrupowania „Ognia” oddział „Wiarusy” na Podhalu.
Oddział Komendy Powiatowej „Ciężki” dowodzony przez Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja”, wiosna 1948 r.
Oddział „Wiarusy” w 1947 r. – pierwszy z lewej dowódca Józef Świder „Mściciel”, drugi z-ca dowódcy Dymitr Zasulski „Czarny”, za nim Mieczysław Łysek „Grandziarz”. Klęczy od lewej Adam Półtorak „Wicher”, N.N.
Patrol Walentego Waśkowicza „Strzały”, podległy kpt. Zdzisławowi Brońskiemu „Uskokowi”, w marszu: Jerzy Marciniak „Sęk”, Jan Belcarz „Dżym”, Czesław Jabłoński „Bąk”, Marian Puchacz „Kubuś” i Mieczysław Zwoliński „Jeleń”. „Dżym”, „Bąk” i „Kubuś” polegli pod Zawieprzycami 18 maja 1947 r.
Żołnierze I Brygady Podlaskiej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Od lewej N.N. „Śmiały”, por. Henryk Jastrzębski „Zbych”, por. Tadeusz Narkiewicz „Ciemny”, sierż. Bolesław Olsiński „Pająk”, „Szczerba” i ppor. Jan Skowroński „Cygan” (w wyniku jego zdrady osaczono i zabito por. T. Narkiewicza „Ciemnego”).
W latach 1950-1952 coraz bardzie pogłębiało się rozdrobnienie podziemnego oporu. Według danych resortu, w listopadzie 1950 r. działało w Polsce blisko 100 grup zbrojnych, chwytających się jeszcze nadziei na wybuch wojny Zachodu z Sowietami. Były to niewielkie oddziały, a ich liczebność rzadko przekraczała 10 osób. Ogólny stan wahał się w granicach 500 osób. W końcu 1951 r. liczba grup partyzanckich zmniejszyła się do 88 (ok. 350 ludzi), które jednak nadal dysponowały wsparciem co najmniej kilkunastotysięcznej siatki terenowej. Tylko w 1952 r. przeprowadziły 948 akcji zbrojnych, jednak z czasem ponosiły coraz większe straty. Operujący na Rzeszowszczyźnie oddział NZW Adama Kusza „Kłosa” został rozbity w sierpniu 1950 r. Na Mazowszu w kwietniu 1951 r. osaczono i zlikwidowano oddział NZW sierż. Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja”, zaś pół roku później oddział WiN ppor. Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego” na Lubelszczyźnie. Działające na Mazowszu i Podlasiu, pozostałości 6. Brygady Wileńskiej AK pod dowództwem kpt. Kazimierza Kamieńskiego „Huzara” rozbito w 1952 r. Grupa NZW ppor. Stanisława Grabowskiego „Wiarusa” walczyła na Białostocczyźnie do marca 1952 r., a w lutym 1953 r. poległ ppor. Stanisław Kuchciewicz „Wiktor”, były podkomendny kpt. „Uskoka”. Zasadniczo do końca 1952 r. władze bezpieczeństwa zdołały zlikwidować większość najgroźniejszych oddziałów partyzanckich, jednak sporadycznie aż do 1955 r. słychać było w Polsce strzały ginących w walce ostatnich niezłomnych.
Grupa żołnierzy NZW z oddziałów sierż. Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja”. Pierwszy z lewej: dowódca jednego z patroli dywersyjnych Ildefons Żbikowski „Tygrys”, trzeci – sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”.
Czerwiec 1947. Od lewej: Henryk Wybranowski „Tarzan” († 6 XI 1948), ppor. Edward Taraszkiewicz „Żelazny” († 6 X 1951), Mieczysław Małecki „Sokół” († 11 XI 1947), Stanisław Pakuła „Krzewina” (skazany na wieloletnie więzienie).
Podlasie, prawdopodobnie 1950, żołnierze z oddziału kpt. Kazimierza Kamieńskiego „Huzara”, stoją od lewej: sierż. Lucjan Niemyjski „Krakus”, 22 sierpnia 1952 r. otoczony przez GO UB-KBW popełnił samobójstwo, Józef Brzozowski „Zbir”, „Hanka”, zginął latem 1952 w walce z KBW; Wacław Zalewski „Zbyszek”, zamordowany 11 X 1953 r. w więzieniu w Białymstoku, ppor. Witold Buczak „Ponury”, zginął w walce z KBW 28 maja 1952 r., NN „Jurek”, Eugeniusz Welfel „Orzełek”, zginął w walce z KBW 30 IX 1950 r.
Podlasie 1951 r., kadra oddziału „Huzara”. Stoją od lewej: Kazimierz Jakubiak „Tygrys”(† 10 V 1952), Eugeniusz Tymiński „Ryś” († 30 V 1951), Wacław Zalewski „Zbyszek” († 11 X 1953), Józef Mościcki „Pantera” († 22 IX 1953), siedzą od lewej: Kazimierz Parzonko „Zygmunt” († 22 IX 1953), Adam Ratyniec „Lampart” († 11 V 1952).
Z biegiem lat dogasała także antysowiecka walka na Kresach. Najsilniejszy opór zbrojny trwał na terytorium dawnych powiatów lidzkiego i szczuczyńskiego, a największy oddział ppor. Anatola Radziwonika „Olecha”, bił się tam aż do połowy 1949 r. Ostatnie znane starcie zbrojne za kordonem miało miejsce w sierpniu 1953 r., kiedy to były partyzant AK z oddziału ppor. „Ragnera” – Hryncewicz „Bogdan” wystrzelał zastawioną na niego zasadzkę, zabijając 4 funkcjonariuszy NKWD.
Ppor. Anatol Radziwonik „Olech”, „Mruk”, „Ojciec”, „Stary”, oficer VII batalionu 77 pp AK, komendant połączonych poakowskich obwodów Szczuczyn i Lida, walczył z reżimem komunistycznym do 12 maja 1949 r., kiedy to poległ przebijając się przez trzy kordony obławy NKWD.
Wiosna 1947 r., oddział „Ireny” ze zgrupowania ppor. Anatola Radziwonika „Olecha” (siedzi w środku), na prawo od „Olecha” siedzi sierż. Paweł Klikiewicz „Irena” – poległ 17 maja 1947 r. (wkrótce po wykonaniu tego zdjęcia) w starciu z NKWD pod Starodworcami; ciężko ranny w obie nogi osłaniał odwrót grupy po czym zastrzelił się nie chcąc wpaść w ręce Sowietów.
Po roku 1953 w lesie pozostali jedynie partyzanci ukrywający się pojedynczo lub w 2-3-osobowych grupkach, którzy tylko w wyjątkowych wypadkach przeprowadzali akcje z bronią w ręku. Byli oni systematycznie zabijani lub wyłapywani, a nieliczni, którym udało się dotrwać do jesieni 1956 r., ujawnili się w ramach amnestii. 23 sierpnia 1954 roku, podczas akcji rozbrajania posterunku MO w Przytułach, zginął mjr Jan Tabortowski „Bruzda”, ostatni kadrowy oficer Armii Krajowej, który poległ z bronią w ręku walcząc z komunistycznym zniewoleniem. W 1957 r., osaczony w bunkrze, zginął zastępca mjr. „Bruzdy”, ostatni żołnierz podziemia niepodległościowego na Białostocczyźnie – ppor. Stanisław Marchewka „Ryba”. Symboliczny koniec oporu przeciwko komunistycznemu zniewoleniu wyznacza data 21 października 1963 r., kiedy to walcząc z obławą SB-ZOMO na Lubelszczyźnie, poległ ostatni z niezłomnych – sierż. Józef Franczak „Lalek”.
Patrol z oddziału NZW st. sierż. Edwarda Dobrzyńskiego „Orzyca” (stoi w środku), pow. Przasnysz, 1948 r. „Orzyc” wraz z kilkoma swoimi żołnierzami zginął 2 marca 1949 roku pod Gostkowem, podczas próby wyrwania się z okrążenia funkcjonariuszy MO, PUBP i 948 żołnierzy I Brygady KBW.
Patrol NZW sierż./ppor. Stanisława Grabowskiego „Wiarusa” (pierwszy z lewej), ok. 1950 r. „Wiarus” do 1952 r. był szefem PAS w Komendzie Powiatu NZW „Mazur” Wysokie Mazowieckie. Drugi od lewej – NN „Jastrząb”, trzeci – Józef Grabowski „Vis” – brat „Wiarusa”. „Wiarus” poległ 22 marca 1952 r. podczas próby przebicia się przez kordon obławy grupy operacyjnej WUBP Białystok oraz 2. Brygady KBW. Oprócz Stanisława Grabowskiego „Wiarusa” polegli również: Lucjan Zalewski „Żbik” oraz Edward Wądołowski „Humor”.
St. sierż. Józef Franczak „Lalek”, „Laluś”. Zdjęcie z czerwca 1939 r. w mundurze żandarmerii Wojska Polskiego. Sierż. „Lalek” poległ 21 października 1963 r., podczas próby przedarcia się przez obławę SB-ZOMO w Majdanie Kozic Górnych na Lubelszczyźnie.
Bilansując straty poniesione przez Żołnierzy Wyklętych w latach 1944-1963, należy wymienić liczbę co najmniej 8 tys. poległych w walkach, nie mniej niż 30 tys. zamęczonych w więzieniach i podczas śledztw w katowniach bezpieki (w tym blisko pięć tysięcy ludzi straconych z wyroków różnego rodzaju sądów komunistycznych), kilkadziesiąt tysięcy wywiezionych do obozów koncentracyjnych w Związku Sowieckim (z których ok. 1/4 pobytu na „nieludzkiej ziemi” nie przeżyła) i kolejne kilkadziesiąt tysięcy uwięzionych.
Fizyczna eksterminacja żołnierzy antykomunistycznego podziemia nie wystarczyła komunistom, wiedzieli bowiem, że ofiara ich życia może w przyszłości zrodzić mit, z którego nowe pokolenia Polaków będą czerpały siłę do walki z komuną. I właśnie dlatego ciała zgładzonych partyzantów grzebano potajemnie, by nie został po nich nawet krzyż na mogile, a propaganda przedstawiała ich jako pospolitych bandytów i patologicznych morderców. Jednak mimo tego, wielu dowódców antykomunistycznego podziemia pozostało na zawsze legendą polskiego oporu przeciwko systemowi komunistycznemu.
Systemowi, który w całych dotychczasowych dziejach ludzkości, był najbardziej perfidnym, największym i najgroźniejszym zinstytucjonalizowanym wrogiem wolności, w każdym jej wymiarze.
Żołnierze z oddziału NZW Jana Malinowskiego „Stryja” zabici w starciu z Grupą Operacyjną KBW-UB-MO, Sinogóra, 12 luty 1949 r. Miejsce Ich pochówku do dzisiaj pozostaje nieznane.
Żołnierze patrolu NZW plut. Eugeniusza Lipińskiego „Mrówki”, polegli w walce z KBW i UB 15 października 1949 r. pod wsią Olszewka (gm. Jednorożec). Leżą od lewej: Stanisław Radomski „Kula”, Stanisław Garliński „Cichy”, Eugeniusz Lipiński „Mrówka”, Alfred Gadomski „Kajdan” i Eugeniusz Kuligowski „Ryś”. Miejsce Ich pochówku do dzisiaj pozostaje nieznane.
Pośmiertne zdjęcie partyzantów z oddziału Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja” (patrol „Tygrysa”), poległych 25 II 1950 r.; od lewej: Ildefons Żbikowski „Tygrys”, Józef Niski „Brzoza”, Henryk Niedziałkowski „Huragan” i Władysław Bukowski „Zapora”. Miejsce Ich pochówku do dzisiaj pozostaje nieznane.
Zdjęcie partyzantów z oddziału Czesława Czyża „Dzika”, rozbitego 15 sierpnia 1950 r. Od góry leżą: Mieczysław Gompert „Słowik”, Antoni Myśliński, Jan Mieczkowski „Wolny” i Józef (NN) „Śmigły”. Miejsce Ich pochówku do dzisiaj pozostaje nieznane.
Bronisław Gniazdowski „Mazur” i Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”, polegli 13 kwietnia 1951 r. w kolonii Szyszki – zdjęcie wykonane przez UB. Miejsce Ich pochówku do dzisiaj pozostaje nieznane.
Zdjęcia wykonane przez bandytów z UB 6 października 1951 r. na dziedzińcu PUBP we Włodawie. Leżą zabici: Kazimierz Torbicz „Kazik” (z lewej) i ppor. Edward Taraszkiewicz „Żelazny” (z prawej). W środku siedzi Stanisław Marciniak „Niewinny”, skazany na karę śmierci, zamordowany wraz z Józefem Domańskim „Łukaszem” 12 stycznia 1953 r. w więzieniu na Zamku w Lublinie. Miejsce Ich pochówku do dzisiaj pozostaje nieznane.
Żołnierze NZW z patrolu por. Wacława Grabowskiego „Puszczyka” polegli w walce stoczonej 5 lipca 1953 r. z 1300-osobową grupą operacyjną UB-KBW we wsi Niedziałki na Mazowszu. Od lewej leżą: Henryk Barwiński „August”, Kazimierz Żmijewski „Jan”, Lucjan Krępski „Jastrząb”, Feliks Gutkowski „Gutek”, Piotr Suwiński „Stanisław”, por. Wacław Grabowski „Puszczyk”, Antoni Tomczak „Malutki”. Zdjęcie wykonane przez UB. Miejsce Ich pochówku do dzisiaj pozostaje nieznane.
Fotografia pośmiertna ppor. Stanisława Kuchciewicza „Wiktora” wykonana najprawdopodobniej na terenie więzienia na Zamku w Lublinie w lutym 1953 r. Miejsce pochówku do dzisiaj pozostaje nieznane.
23 sierpnia 1954 r., zdjęcie wykonane przez UB. Zwłoki mjr. Jana Tabortowskiego „Bruzdy”, który zginął podczas akcji rozbrajania posterunku MO w Przytułach. Był on ostatnim kadrowym oficerem AK, który poległ z bronią w ręku walcząc z komunistycznym zniewoleniem. Miejsce pochówku do dzisiaj pozostaje nieznane.
21 października 1963 rok. Pośmiertne zdjęcie st. sierż. Józefa Franczaka, wykonane przez SB po zastrzeleniu „Lalka” w Majdanie Kozic Górnych. Jego zwłoki pozbawione głowy złożono w grobie na cmentarzu w Lublinie. Po 20 latach siostra Franczaka otrzymała zgodę na ekshumację i złożenie szczątków brata w rodzinnym grobowcu w Piaskach. W styczniu 2015 roku, w wyniku śledztwa prowadzonego przez lubelski oddział IPN, w zbiorach Uniwersytetu Medycznego w Lublinie odnaleziono czaszkę ostatniego partyzanta podziemia niepodległościowego st. sierż. Józefa Franczaka „Lalka”.
Dopiero po 1989 r. powoli zaczęła przebijać się do opinii publicznej prawda o bohaterach ostatniego Narodowego Powstania, lecz nawet w wolnej Polsce potrzeba było ponad 20 lat, by mogli zostać upamiętnieni tak jak na to zasłużyli – świętem państwowym ku ich czci, Narodowym Dniem Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Zaiste piękny to, choć spóźniony gest, niemniej bardzo potrzebny, kiedy nawet jeszcze dziś trudno jest przebić się z wiedzą o Nich do nowych pokoleń. A przecież jesteśmy to winni ludziom, którzy 70 lat temu, decydując się na walkę zbrojną, odrzucili możliwość egzystencji pod rządami kolaborantów. Tym, którzy broniąc naszej niepodległości, tradycji i wiary, do komunistów po prostu strzelali.
Czy był sens powstawać przeciw takiej sile? – zapytała Romualda Traugutta żona w „Kompleksie polskim” Konwickiego. Nie wiem, czy był sens. Wiem, że był mus. […] Nie ma innej drogi, jeśli nie chcemy znikczemnieć, skarleć i umrzeć we wzgardzie innych ludów – odpowiedział ostatni naczelnik Powstania Styczniowego, stracony przez Rosjan na stokach Cytadeli Warszawskiej w 1864 r. Czy nasi ostatni Powstańcy myśleli podobnie? Zapewne tak. Wszak powinniśmy pamiętać, że jakkolwiek żołnierze antykomunistycznego podziemia prowadzili skazaną na militarną klęskę walkę, to jednak znakomita większość z nich, urodzona i wychowana w II Rzeczypospolitej, doskonale wiedziała dlaczego i o jakie wartości się biją, czym jest wolność i niepodległość. Sens Ich walki krótko, lecz jakże pięknie, oddał prof. Henryk Elzenberg pisząc:
Walka beznadziejna, walka o sprawę z góry przegraną, bynajmniej nie jest poczynaniem bez sensu. […] Wartość walki tkwi nie w szansach zwycięstwa sprawy, w imię której się ją podjęło, ale w wielkości tej sprawy.
I choćby tylko za to dziedzictwo jesteśmy Im winni pamięć i szacunek po wsze czasy!