OPERACJA "LAWINA" – Likwidacja zgrupowania NSZ kpt. Henryka Flame ps. "Bartek"
Do
wymordowania w 1946 r. na Śląsku Opolskim największego
antykomunistycznego zgrupowania zbrojnego na obszarze Górnego
Śląska i Podbeskidzia UB-ecja posłużyła się grą operacyjną.
Polegała ona nie tylko na wprowadzaniu agentury do kierownictwa
istniejących już struktur konspiracyjnych, ale i na tworzeniu
nowych, całkowicie fikcyjnych organizacji, w pełni kontrolowanych
przez bezpiekę
Rozbicie oddziałów
dowodzonych przez kpt. Henryka Flame "Bartka" było
ubocznym efektem znacznie szerszej gry operacyjnej Ministerstwa
Bezpieczeństwa Publicznego, prowadzonej przeciwko Narodowym Siłom
Zbrojnym.
Akcja ta stała się dla UB swego rodzaju poligonem
doświadczalnym. Nie wydaje się bowiem przypadkowe, że
najważniejszy w tym przypadku "rozgrywający",
funkcjonariusz UB – Henryk Wendrowski, w latach następnych odegrał
jedną z kluczowych ról w opanowaniu przez władze
bezpieczeństwa krajowych struktur Zrzeszenia Wolność i
Niezawisłość.
Przeprowadzenie przez UB tak poważnej i
tragicznej w konsekwencji akcji budzi nadal szereg pytań związanych
z jej przebiegiem i wskazaniem osób odpowiedzialnych za
wydanie decyzji o zabójstwie żołnierzy.
Przygotowanie
akcji
Lata 1945-1947 to na Podbeskidziu okres
największego nasilenia działań zbrojnego podziemia
antykomunistycznego. Zgrupowanie pod dowództwem "Bartka"
było największą i najbardziej aktywną antykomunistyczną formacją
działającą na tym terenie, która w okresie szczytowego
rozwoju organizacyjnego wiosną 1946 r. liczyła ponad trzystu
członków oraz kilkuset informatorów.
kpt. Henryk Flame "Bartek"
Dowódca wspomnianego
zgrupowania NSZ kpt.Henryk Flame to przedwojenny pilot 2 pułku
lotniczego w Krakowie. W kampanii wrześniowej walczył w 123
Eskadrze Myśliwskiej przydzielonej do Brygady Pościgowej. Można
domniemywać, że Henryk Flame był absolwentem Szkoły Podoficerów
Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy. Świadczył by za tym niski
stopień wojskowy, a zaawansowany poziom pilotażu, bo przecież
myśliwcami zostawali tylko najlepsi. Zatem Henryk Flame został tuż
przed wojną świeżo upieczonym myśliwcem w stopniu kaprala pilota,
latającym na przestarzałym i nie spełniającym już wymogów
ówczesnego pola walki samolocie PZL-7a. Kpr.pil. Henryk Flamme
w pierwszej walce powietrznej lądował przymusowo na postrzelanej
ciężko maszynie. Jego „siódemkę” przyholowano do bazy
koło Jabłonny lecz nie nadawała się już do dalszych lotów.
Z powodu braku uzupełnień kpr. Flame, więcej lotów w
kampanii wrześniowej nie wykonał bo było wielu chętnych do tego
wyższych stopniem i stażem niż młody kapral.
Po ustaniu walk we Wrześniu
Henryk Flame uciekł na Węgry, gdzie został internowany. W 1940 r.
uciekł i wrócił do Polski; pracował na kolei. Do
partyzantki trafił w 1944 r. Swój los połączył z
organizacją Narodowe Siły Zbrojne i w jej szeregach zdobył
odpowiednie doświadczenie bojowe oraz stopień kapitana. Po
przejściu frontu został w 1945 r. na krótko komendantem
posterunku milicji w Czechowicach. Groziło mu aresztowanie, uciekł
znowu do lasu. Najpierw z 10 ludźmi, potem z 60. Z czasem dowodził
zgrupowaniem kilkunastu oddziałów partyzanckich w sile ok.
300 żołnierzy. Oddziały te pod jego dowództwem stoczyły
wiele bitew i potyczek z utrwalaczami władzy „ludowej” spod
znaku UB i NKWD na terenie Podbeskidzia i okolic. Między innymi
głośną akcją było zdobycie miejscowości wypoczynkowej Wisła w
dniu 3 maja 1946r. i kilkugodzinna defilada oddziałów NSZ,
połączona z manifestacją patriotyczną.
Lokalne oddziały bezpieki
oraz Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w
Katowicach od początku formowania się oddziału w maju 1945 r.
podjęły próby jego likwidacji. Natrafiono jednak w tym
zakresie na poważne trudności wynikające początkowo z dość
słabego rozeznania UB w terenie, a następnie przede wszystkim z
dobrej organizacji zgrupowania, które właściwie do lata 1946
r. nie poniosło większych strat.
Masowe aresztowania, które
dotknęły dowództwo NSZ latem 1945 r., wprowadziły w szeregi
podziemia narodowego znaczny chaos organizacyjny. Po rozbiciu
struktur w Wielkopolsce i aresztowaniu inspektora Obszaru Wschodniego
NSZ ciężar pracy konspiracyjnej przeniesiony został na południe,
głównie na Górny Śląsk. Jesienią 1945 r. doszło do
powstania nowego Obszaru Śląskiego, w ramach którego na
czele VII Okręgu Śląskiego NSZ stanął mjr Kazimierz Zaborski "Łamigłowa". Zaborski już w 1944 roku objął funkcję obwodu Będzin NSZ, przez cały czas rozbudowując podległą sobie konspirację narodową w Zagłębiu Dąbrowskim. Już w końcu czerwca 1945 roku podjął rozmowy z Komendą Okręgu Katowice w celu połączenia grupy Katowickiej i Zagłębiowskiej. Szefowie okręgów porozumieli się co spowodowało iż "Łamigłowa" został awansowany na majora i objął funkcję komendanta VII Okręgu Śląskiego NSZ, stając się tym samym jedną z najważniejszych postaci struktur podziemia narodowego na tym terenie.
Na chwilę obecną, nie jest jasne dlaczego szef wywiadu Zagłębia Dąbrowskiego – Kazimierz Kłodawski, w trakcie śledztwa podał nazwisko "Łamigłowy" co pozwoliło na aresztowanie i zwerbowanie go jako agent „RR”, „Górny”. Motywem przejścia na stronę aparatu bezpieczeństwa stało się aresztowanie córek Komendanta VII Okręgu, który już we wrześniu 1945 sporządził swoje pierwsze doniesienie.
Pod koniec października
doszło jednak do rozbicia nowo powstających struktur. Po jesiennej
fali aresztowań agent Kazimierz Zaborski "RR", przystąpił do odtwarzania
organizacji, tym razem już pod całkowitą kontrolą władz
bezpieczeństwa. Jako komendant śląskiego obszaru NSZ rozpoczął
tworzenie prowokacyjnej organizacji Śląskie Siły Zbrojne.
Wspierany przez kilku pracowników resortu bezpieczeństwa,
powołał fikcyjne dowództwo, a sam zaczął występować
przed innymi działaczami podziemnymi jako organizator pracy
konspiracyjnej. Dzięki temu w lutym 1946 r. "RR" nawiązał
kontakt ze środowiskiem działaczy narodowych m.in. z Chorzowa,
Siemianowic i Krakowa. Za ich pośrednictwem w kwietniu spotkał się
w Krakowie z kpt. Franciszkiem Wąsem "Warmińskim", b.
szefem Wydziału I Organizacyjnego Okręgu Krakowskiego NSZ, którego
w tym momencie "przejął" inny funkcjonariusz UB – Henryk
Wendrowski, były żołnierz AK, od 1944 r. działający po stronie
komunistów.
Został on włączony do gry operacyjnej na
Górnym Śląsku przypuszczalnie jesienią 1945 r., kiedy to
pod ps. "kpt. Lawina" wprowadzono go do Rady Politycznej
NSZ Okręgu Śląskiego. Prawdopodobnie w połowie kwietnia 1946 r.
Wendrowski rozpoczął działania operacyjne w Gliwicach, gdzie
podając się za organizatora pracy konspiracyjnej, wprowadzony
został w miejscowe środowiska opozycyjne. W lipcu 1946 r. przy
współpracy z agentem "RR" i za pośrednictwem
"Warmińskiego" Wendrowski, występujący jako
przedstawiciel "Okręgu NSZ", dotarł do jednego z
łączników "Bartka".
Ów łącznik, będąc
przekonanym, że pracuje dla sztabu organizacji, z którą
związany był już w okresie wojny, doprowadził funkcjonariusza UB
prosto do "Bartka", przebywającego wówczas ze swym
oddziałem na Baraniej Górze.
Do pierwszego spotkania
"kpt. Lawiny" z dowódcą zgrupowania doszło na
początku sierpnia 1946 r. w obozowisku leśnym. Od tego momentu w
szybkim tempie potoczyły się wydarzenia, które doprowadziły
do wymordowania większości oddziału.
"Kpt. Lawina"
bardzo umiejętnie przedstawił fikcyjny rozkaz "Okręgu NSZ"
nakazujący przeniesienie zgrupowania w kilku transportach w rejon
Jeleniej Góry, gdzie miała być rzekomo kontynuowana
działalność zbrojna.
"Bartek", pomimo zastrzeżeń,
od początku – jak się wydaje – zaakceptował przedstawiony plan
przerzutu. Niewątpliwie znaczący wpływ na jego decyzję miała
pogarszająca się latem 1946 r. sytuacja militarna zgrupowania,
które poniosło wówczas pierwsze znaczniejsze straty
oraz przechodziło poważne problemy aprowizacyjne. Rozkaz o
przerzucie na Zachód mógł wydawać się jedynym
wyjściem z coraz trudniejszej sytuacji. Z pewnością na powodzenie
akcji "kpt. Lawiny" wpłynął również fakt, że
przez ponad pół roku, od początku 1946 r., "Bartek"
pozbawiony był kontaktu z jakąkolwiek władzą zwierzchnią.
Niewątpliwie tragicznym paradoksem jest, że dowództwo
zgrupowania, nie zdając sobie oczywiście sprawy z opanowania Okręgu
NSZ przez UB, od dłuższego czasu czekało na przedstawiciela
sztabu, który miał przybyć z rozkazami dotyczącymi dalszej
działalności. Taką osobą okazał się "kpt. Lawina".
Przed
20 sierpnia 1946 r. opracowany został przez UB, prawdopodobnie przez
Wendrowskiego, „Plan likwidacji »B «”, precyzujący
działania władz bezpieczeństwa wobec największego na Podbeskidziu
zgrupowania zbrojnego. W pierwszej kolejności przewidywał on
przewiezienie do Gliwic dowództwa zgrupowania, które
stamtąd miało sprawować kontrolę nad całą akcją. Szczegółowy
plan przerzutu zakładał trzy transporty w pierwszych dniach
września. Pierwszy miał objąć kilkunastu żołnierzy, pozostałe
– po około 30, czyli łącznie ok. 90 osób. Ciężka i
długa broń miała być przewieziona w osobnych ciężarówkach.
Raport agenta MBP Henryka Wendrowskiego z prowokacyjnej operacji „Lawina”, zakończonej wymordowaniem żołnierzy „Bartka”.
Plan przewidywał umieszczenie w "punkcie w opolskim"
uzbrojonej grupy operacyjnej UB, która miała występować
"pod płaszczykiem ludzi wyznaczonych przez Okręg Opolski NSZ
dla ochrony punktu".
Ostatni etap likwidacji, tzn.
rozbrojenie i zatrzymanie, miał nastąpić w czasie snu, po kolacji
z alkoholem. Schemat ten miał się odnosić do wszystkich czterech
planowanych transportów. W następnej kolejności zamierzano
stopniowo rozbroić pozostałych członków zgrupowania (około
80), którzy pozostali na miejscu w górach.
Zasadniczy
problem w interpretacji tego dokumentu dotyczy pojęcia "likwidacja".
Sformułowanie, że "na punkcie likwidacyjnym będzie stała
jedna maszyna [ciężarówka] w ukryciu służąca do
przewożenia aresztowanych, ewentualnie trupów", może
wskazywać, że celem przedstawionego planu było raczej zatrzymanie
członków zgrupowania, przy czym liczono się z ewentualnymi
ofiarami śmiertelnymi. Wydaje się, że dokument nie odnosił się
do planowej eksterminacji (masowego zabójstwa). Nie można
więc wykluczyć, że plan ten uległ zasadniczej zmianie już w
czasie trwania samej akcji.
Na przełomie sierpnia i września do
gry operacyjnej jako "por. Korzeń" bezpośrednio włączony
został kolejny funkcjonariusz UB – młodszy referent Wydziału III
Departamentu III MBP – Czesław Krupowies, który uczestniczył
w bezpośredniej organizacji przerzutów.
Żołnierze ze zgrupowania
NSZ kpt. Henryka Flame "Bartka". Od lewej: Alojzy Wizner "Lis", Antoni Wizner "Brzoza", straceni 15 stycznia 1947 r. w Bielsku na mocy wyroku WSR w Katowicach.