Wcześniej, w styczniu 1946 r. wydzielono z Wojsk Bezpieczeństwa Wewnętrznego woj. krakowskiego 100-osobowy oddział, którego część otrzymała zadanie występowania w roli „partyzantów”. Dowództwo nad całością operacji objął Szef Oddziału Rozpoznawczo – Śledczego WBW woj. krakowskiego kpt. Borysieńko. Oddział podzielony został na trzy pododdziały operacyjne. Pierwszy z nich (złożony z 2 oficerów i 25 szeregowych) pod dowództwem por. Edwarda Szymkiewicza został przebrany w ubrania cywilne i z legendą oddziału zbrojnego przybyłego ze Śląska otrzymał zadanie nawiązania bezpośredniej łączności ze zgrupowaniem Józefa Kurasia "Ognia". Drugi pododdział miał stanowić ubezpieczenie pierwszego: musiał być w stałej gotowości bojowej na wypadek konieczności przeprowadzenia akcji przeciw rozpoznanym oddziałom „Ognia”. Trzeci, wzmocniony funkcjonariuszami UB i milicjantami, stanowił odwód całej operacji. Mimo że nie udało się zrealizować zasadniczego celu tych zadań (t.j. nie nawiązano kontaktu z oddziałami „Ognia”) całe przedsięwzięcie uznano za niezwykle owocne: podając się za partyzantów żołnierze Szymkiewicza uzyskali mnóstwo informacji na temat zaplecza oddziałów Kurasia w postaci wykazu osób sympatyzujących i współpracujących z podziemiem.48
Trudno ostatecznie ustalić liczbę dokonanych przez UB skrytobójczych mordów członków PSL.49 W czasie odbywającej się 5 listopada 1946 roku interwencyjnej wizyty u Bieruta w sprawie aresztowania Stanisława Mierzwy, Karola Buczka i członków Komitetu Wojewódzkiego PSL w Krakowie, reprezentujący PSL Jan Witaszek mówił, że „ostatnie czasy wykazują szczególne nasilenie akcji pogromowej po wsiach. Widownią jej był przede wszystkim powiat miechowski, gdzie płoną domostwa i padają trupy działaczy PSL […] 35 ofiar [z samego powiatu miechowskiego – przyp. M.K.] opłaciło życiem działalność w naszych szeregach”.50 Korespondują z tą wypowiedzią informacje ze sprawozdaniem WiN za wrzesień 1946r. mówiąc, że „w Krakowie przy ul. Batorego 25 [lub 23 – przyp M.K.] jest zakwaterowany oddział MO pozostający pod rozkazami mjr Bieleckiego (WUBP) i mjr Grudy (MO), którego członkowie przeznaczeni [są] do usuwania niemile widzianych członków PSL. Od[dział] ten jest ubrany przeważnie po cywilnemu (tylko szczegóły munduru wojskowego, np. czapki, posiada pasy i ładownice na amunicję). Obecnie jeżdżą oni na morderstwa w powiaty tarnowski i miechowski”.51
Podczas wspomnianej wyżej wizyty u Bieruta jako przykład zbrodni dokonanej przez UB wymieniono m.in. zabójstwo peeselowca Zygmunta Pieczary52, o którym w cytowanym wielokrotnie opracowaniu „Oddali życie w walce o nową Polskę” napisano, że był ofiarą „nie ustalonej bojówki podziemia”53. Sprawę tę WiN omówił w sprawozdaniu za maj 1946 roku: „Dnia 12. 4. w Wadowicach banda UB zamordowała Zygmunta Pieczarę, działacza PSL. – Połamali mu ręce; całe ciało było sine od zbicia, otrzymał cztery pociski w głowę. U zabitego bandyci UB byli już 2-krotnie [? – cyfra trudna do odczytania], poprzednio odczytując żonie, zamordowanego wyrok śmierci na nieobecnego męża z zaznaczeniem, że może on być cofnięty tylko w tym wypadku gdy Pieczara wycofa się z PSL i z życia politycznego”.54
W nocy z 1 na 2 sierpnia 1946 roku na ulicach Miechowa, w centrum miasta, zamordowani zostali dwaj członkowie PSL z tego miasta: członek Zarządu Powiatowego PSL, b. komendant BCh na powiat miechowski i członek Zarządu Powiatowego Związku Samopomocy Chłopskiej w jednej osobie mjr Apoloniusz Józefowicz i wiceprezes Zarządu Powiatowego ZSCh inż. Stefan Miłkowski. Według informacji siatki wywiadowczej WiN morderstwa tego dokonało trzech funkcjonariuszy UB, wśród, których rozpoznano „ppor. tamtejszego UB Zdankiewicza”, który „po dokonanym morderstwie […] wyjechał do Krakowa, gdzie pracuje w WUBP”55. Zdaniem wspomnianego już opracowania „Oddali życie w walce o nową Polskę” to również były ofiary „nie ustalonej bojówki podziemia” (Józefowicz)56 bądź „nie ustalonych osobników” (Miłkowski)57.
W sposób jeszcze bardziej jaskrawy i szczegółowy skrytobójczą działalność jednej z grup UB podszywających się pod członków podziemia można zobrazować przykładem morderstw dokonanych na osobach Józefa Górowskiego i dr Szczepana Niedźwiedzia – peeselowców z powiatu nowosądeckiego. O zabójstwie tego ostatniego 4 czerwca 1946 roku pisał starosta nowosądecki Józef Łabuz (zresztą członek PPR) w sprawozdaniu do wojewody krakowskiego: „Około godziny 3-ej nad ranem 1.6. br. nieznani osobnicy [podkr. – M.K.] przybyli samochodem prawdopodobnie od strony Nowego Sącza do mieszkania dr Niedźwiedzia Stefana [powinno być: Szczepana – M.K.], zamieszkałego w Siedlcach na plebanii. Po wyprowadzeniu dr Niedźwiedzia z mieszkania sprawcy zastrzelili go dwoma strzałami w głowę. Dochodzenia prowadzi P.U.B.P.” [podkr. – M.K.]. Tymczasem jaki był rzeczywisty przebieg wydarzeń możemy dowiedzieć się z tekstu interwencji władz PSL w tej sprawie u Osóbki-Morawskiego i u Bieruta z 12 sierpnia 1946 roku.58
Otóż w nocy z 31 maja na 1 czerwca 1946 około godziny 24, w okolice wsi, w której mieszkał Józef Górowski, przybył ciężarowy samochód wypełniony umundurowanymi ludźmi. Kilkunastu z nich przyszło do domu Górowskiego podając się za partyzantów z oddziału „Ognia” [podkr. – M.K.]: „Zachowanie ich było poprawne. Interesowali się miejscowymi stosunkami, wypytując szczególnie o osoby należące do PPR. Domagali się też od Górowskiej, aby wskazała im adresy domów, w których mogliby spokojnie przebywać. Następnie poprosili Górowskiego, żeby z nimi wyszedł aby pokazać drogę do głównej szosy. Tam go zastrzelili.”
Z miejsca zbrodni zabrała ich wspomniana ciężarówka, którą pojechali do wsi Siedlce. Byli tam około godziny 3 w nocy. Zatrzymali się przed budynkiem plebanii, w której znajdowało się mieszkanie doktora Szczepana Niedźwiedzia. Wywleczono go z domu i zastrzelono dwoma strzałami w głowę, mimo próśb o darowanie życia. Wszyscy wsiedli do tej samej ciężarówki i odjechali do miejscowości Wojnarowa.
W obu wypadkach znaleźli się przypadkowi świadkowie, którzy obserwowali przebieg wydarzeń. Ich relacje pozwoliły stwierdzić, że „w grupie tej, która dokonała tych dwóch morderstw rozpoznano: porucznika Jaroszewic
za Wojciecha i Hladnego Władysława, funkcjonariuszy UBP z Nowego Sącza [podkr. – M.K.].”
Por. Wojciech Jaroszewicz, funkcjonariusz PUBP w Nowym Sączu, jeden z zabójców działaczy PSL: Szczepana Niedźwiedzia i dr. Józefa Górowskiego.
Władysław Hladny, funkcjonariusz PUBP w Nowym Sączu, jeden z zabójców działaczy PSL z powiatu nowosądeckiego.
Do Wojnarowej przybyli około 5 rano: „Tu występowali już jako funkcjonariusze UBP [podkr. M.K.]. Aresztowali dwóch braci Steinhoffów: Stanisława i Kazimierza, których bardzo dotkliwie pobili”. Następnie zdemolowali mieszkanie i „bili kogo spotkali, nie oszczędzając nawet matki aresztowanych, podeszłej wiekiem staruszki”. Stamtąd udali się do Korzennej (siedziba gminy), gdzie znajdował się posterunek MO. Jak już wcześniej wspomniano, dowodzący całą grupą ppor. Jaroszewicz udzielił tamtejszym milicjantom surowej nagany za bezczynność, podczas gdy na ich terenie „bandyci mordują ludność cywilną”, po czym dla kamuflażu wraz z milicjantami powrócili na miejsce zabójstwa dr Niedźwiedzia, gdzie „przeprowadzono pobieżne dochodzenie i spisano protokół”.
Mimo tych zabiegów sprawa zabójstwa Niedźwiedzia i Górowskiego przez funkcjonariuszy UB stała się na tyle głośna, że była przedmiotem otwartej dyskusji na posiedzeniu Powiatowej Rady Narodowej w Nowym Sączu w dniu 12 lipca 1946 r. Radny PSL Józef Olszyński mówił: „Społeczeństwo nie wie gdzie kończy się działalność band a gdzie zaczyna opieka UB. Podszywanie się UB pod bandy a band pod UB jest objawem niezdrowym. Zaszły wypadki bardzo przykre. Zginęło dwóch ludzi, członków PSL. Lekarz Niedźwiedź i ob. Górowski. Nie ma dotąd żadnych wyjaśnień za co zostali zastrzeleni”59. Do dyskusji wywołany został wspomniany już pepeerowski starosta Józef Łabuz. Jeszcze miesiąc wcześniej, w cytowanym już sprawozdaniu z 4 czerwca 1946 r. pisał on o „nieznanych sprawcach” morderstwa, wyrażając jednocześnie uznanie dla działalności nowosądeckich organów UB i MO, których działalność w maju tego roku była – jak pisał – „wytężona w wysokim stopniu” a powiatowy UBP był „nadal skuteczny w niezmordowanym tępieniu organizacji tajnych”60. Tym razem stwierdził, że „Urząd Bezpieczeństwa nie jest podległy Starostwu i zasadniczo nie będzie mógł dać wyjaśnień w sprawie śmierci dr Niedźwiedzia, Górowskiego”. Tym razem już nie zaprzeczał faktom i nie kwestionował, że to UB dokonało zbrodni. Próbował ją jednak „wyjaśnić” inaczej, mówiąc, że „o ile wie co do Niedźwiedzia to śp. tenże miał się rzucać na członka bezpieczeństwa i uciekał”. Na koniec obiecał, że „sam poprosi o pewne wyjaśnienia z UB”.61
Mimo klarowności całej sprawy i jej dość dużego nagłośnienia, w spisie poległych „w walce o nową Polskę” również Szczepan Niedźwiedź figuruje jako ofiara „nieustalonej bojówki podziemia”62.
Omawiając problematykę działalności tajnych bojówek prowokacyjnych czy grup zbrojnych podszywających się pod miano oddziałów partyzanckich trzeba pamiętać, że niejednokrotnie możemy mieć do czynienia z przypadkami wykraczającymi poza prosty schemat podziału na „prawdziwe” podziemie i prowokacyjne „antypodziemie”. Należy zwrócić uwagę na występowanie oddziałów prowokacyjnych, których nie wszyscy członkowie zdawali sobie sprawę z rzeczywistego charakteru ich grupy i z tego, kto jest jej prawdziwym mocodawcą. Problem ten poruszony został m.in. w sprawozdaniu informacyjnym WiN za październik 1946 roku. Jest w nim mowa o tym, że Józef Kocioł (rzeczywiste nazwisko – zdaniem WiN – Piotrowski), były AL.-owiec, wówczas funkcjonariusz UB w Słomnikach, w dniu 17 września 1946 roku otrzymał rozkaz zorganizowania „w jak najszybszym terminie” kilku oddziałów, które powinny się zewnętrznie upodobnić do oddziałów leśnych działających na jego terenie. Przy tym informowano, że „winno być dwa rodzaje oddziałów: mniejsze, rekrutujące się z elementu zaufanego z UB, WBW i MO, [z ludzi] którzy służyli już w partyzantkach, oraz większe, tworzące się „samodzielnie”. W tych ostatnich jedynie dowództwo powinno być wtajemniczone i działać pod rozkazami z góry [podkr. – M.K.]. Całość [tych] oddziałów winna składać się z ochotników”.63 W drugim przypadku wyraźnie więc zalecano „wpuszczanie” w las sformowanych przez UB zalążków oddziałów, które dopiero w dalszej kolejności miały obrosnąć ludźmi przekonanymi, że w ten sposób stają się członkami rzeczywiście niepodległościowego podziemia.
Rozkaz powyższy miał być sygnowany pseudonimem „Roman”. Identycznie podpisany był następny rozkaz, jaki – zdaniem WiN – wręczono Kociołowi dzień później, 18 września 1946 r. Na jego mocy mianowano jego zastępcą i adiutantem Józefa Gołego. Przypomniano jednocześnie, że „tworzone oddziały partyzanckie winny przybrać pełne pozory AK”.64 Oba rozkazy miał przywieźć goniec, który przybył z okolic Rzeszowa. Jeżeli informacje winowskie są ścisłe to należy przypuszczać, że Kocioł i Goły mieli zająć się tworzeniem i przygotowywaniem takich bojówek tudzież koordynowaniem ich akcji. Zapewne nie zawsze uczestniczyli w tych działaniach jako członkowie oddziałów (przynajmniej na terenie miechowskiego). Wydaje się bowiem, że byli zbyt dobrze znanymi postaciami na swoim terenie aby bez obawy o dekonspirację osobiście brać udział w ściśle tajnych przedsięwzięciach takiej miary. Wieść o ich poczynaniach wiosną i latem tego roku dotarła do Krakowa i na forum Wojewódzkiej Rady Narodowej stała się przedmiotem kilku interpelacji radnych z klubu PSL.
„Józef Kocioł – stwierdzali peeselowcy – jest wprost postrachem dla ludności nie tylko gminy, w której mieszka ale także całego powiatu. Przywłaszczając sobie bezprawnie prerogatywy jakie przysługują tylko organom władzy państwowej i [organom] sądowym, dokonuje bezprawnych aresztowań rewizji, bije spokojnych obywateli”65. Dnia 25 marca 1946 r. Kocioł wraz ze wspomnianym Józefem Gołym i niejakim Wojtką (?) z Klimontowa uzbrojeni w broń długą i krótką jeździli po Szczytnikach (pow. Miechów) od domu do domu bijąc do krwi i utraty przytomności mieszkańców. Lżyli ich słowami „wy skurwysyny PSL-owcy, wy złodzieje, bandyty” i grozili „wystrzelaniem ich jak psów”66. Cztery dni później, t.j. 29 marca 1946 r., Józef Goły powrócił do Szczytnik wraz z grupą funkcjonariuszy PUBP z Miechowa. Funkcjonariusze UB rozpoczęli „akcję, która miała charakter pacyfikacji”: najpierw rozpoczęli bezładną strzelaninę powodując popłoch i paniczną ucieczkę mieszkańców. Następnie chwytali wybranych mieszkańców (głownie PSL-owców), bili ich do nieprzytomności i zabierali na posterunek MO. Po zakończeniu całej akcji UB-cy zażądali od mieszkańców grom
ady Szczytniki „pokrycia kosztów wystrzelonych naboi” i zbierali od poszczególnych mieszkańców opłaty67.
Po tego rodzaju wydarzeniach wydaje się niemożliwe aby Kocioł czy Goły mogli gdziekolwiek w okolicy występować w roli „partyzantów”. Z drugiej strony można przypuszczać, że ich bezwzględność połączona ze znakomitym rozeznaniem w terenie predestynowała ich do odegrania roli utajnionych koordynatorów i zleceniodawców takich akcji. Mogli też uczestniczyć w działaniach prowadzonych w okolicach, gdzie ich twarze nie były tak znane ludności. Z oczywistych względów trudno takie przypuszczenia szeroko udokumentować materiałami innymi niż cytowane wyżej sprawozdania WiN. Jest jednak we wspomnieniach Norberta Michty, w 1946 r. I sekretarza KP PPR w Miechowie, zdawkowa informacja o tym, że Józef Kocioł z Klimontowa „sformował oddział do walki z reakcją i zamierzał rozprawić się z nią na własną rękę”.68
Jak to już zostało powiedziane, prawdziwego charakteru niektórych grup i organizacji nie ujawniano ani po zakończeniu akcji ani w ciągu następnych dziesięcioleci. Tajności operacji prowokacyjnych strzeżono szczególnie dokładnie. Towarzysząca wielu takim działaniom zasada podwójnej konspiracji miała zapewnić ich skuteczność i jednocześnie chronić przed zakonspirowanymi informatorami wroga. Materiały WiN, ze względu na specyfikę warunków w jakich działał wywiad i sieć informacyjna organizacji podziemnych wymagają szczególnej uwagi. Niezależnie od tego, że w raportach przesyłanych do Londynu wyraźnie podkreślano, że podawane są tylko i wyłącznie wiadomości pewne i potwierdzone, wywiad WiN nie ustrzegł się przed błędnymi interpretacjami zgromadzonych informacji. Przykładem może być tutaj sprawa grupy „Stalingrada”69, z powiatu brzeskiego, której działalność w sprawozdaniach WiN wielokrotnie była przywoływana jako przykład działań prowokacyjnych UB.
Jak wynika z materiałów śledczych i procesowych70 biografia dowódcy tej grupy, Władysława Drąga ps. „Stalingrad” była dość skomplikowana. Urodzony w roku 1905 w Maszkienicach jeszcze w latach dwudziestych został skazany na półtora roku więzienia za włamanie.71 W czasie okupacji niemieckiej od początku lat 40-tych prowadził działalność konspiracyjną, by w końcu zostać zastępcą dowódcy oddziału Batalionów Chłopskich z pow. Brzeskiego.72 Po wkroczeniu Armii Czerwonej znalazł się w UB. Już od lutego 1945 r. był kierownikiem IV sekcji Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Brzesku.
Został stamtąd zwolniony 8 maja 1945 roku (prawdopodobnie na tle osobistego zatargu z szefem brzeskiego PUBP Edwardem Golebem). W lutym 1946 r. w związku z udziałem w strzelaninie pomiędzy wojskiem a mieszkańcami jego rodzinnej wsi, został aresztowany i osadzony w areszcie śledczym w Brzesku. W pierwszych dniach marca uciekł stamtąd wraz z innymi więźniami. Wkrótce potem stanął na czele kilkuosobowej grupy zbrojnej złożonej głównie z byłych funkcjonariuszy UB z Brzeska.73
Oddział ten nie posiadał kontaktów z żadną z organizacji podziemnych i działał praktycznie na własną rękę, poszukując co najwyżej jakichś kontaktów z lokalnymi działaczami ludowymi. Jednakże w związku z tym, że – jak twierdził Drąg – za działalność w Urzędzie Bezpieczeństwa (skądinąd wiadomo, że dość gorliwą74) miejscowe oddziały NSZ („Salwa”?) wydały na niego dwa wyroki śmierci, „Stalingrad” dla ochrony grupy zaczął rozgłaszać w terenie, że jest ona oddziałem WiN.75
Lokalne komórki WiN były dobrze zorientowane w przejawach działalności „Stalingrada” i miały świadomość niedawnej przynależności organizacyjnej jego członków – świadczą o tym sprawozdania informacyjne.76 Dlatego wiedząc o podszywaniu się tej grupy pod miano oddziału WiN uznano jego istnienie za kolejny przejaw prowokacji ze strony UB. Jego działalność interpretowano jako próbę „odtworzenia” w lesie Batalionów Chłopskich, w celu przyciągnięcia do nich członków PSL, co z kolei miałoby być wykorzystane w walce politycznej i propagandowej z tym stronnictwem.
W tym wypadku wnioski, jakie wysnuwał WiN okazały się błędne. Mimo że wiele okoliczności tej sprawy wymaga jeszcze wyjaśnienia, wydaje się bezdyskusyjne, że Drąg dowodząc oddziałem nie utrzymywał żadnych kontaktów operacyjnych z UB. Ostatecznym tego potwierdzeniem jest treść pisanego już w więzieniu listu do Bieruta z 11 lipca 1950 r., w którym „Stalingrad”, skazany 3 dni wcześniej na karę śmierci, zwraca się z prośbą o ułaskawienie. Nie ulega wątpliwości, że w takich okolicznościach wspomniałby o kontaktach z UB, gdyby je utrzymywał. Tymczasem w uzasadnieniu prośby nie ma o tym ani słowa. Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Władysław Drąg został stracony 3 sierpnia 1950 roku.
Sprawa „Stalingrada” może być ilustracją olbrzymich trudności związanych z próbami odtworzenia rzeczywistej mapy działań oddziałów podziemnych w latach powojennych.
Anglojęzyczna wersja tekstu (na stronie www.doomedsoldiers.com):
- Communist Agent Provocateur Operations – Part 1>
- Communist Agent Provocateur Operations – Part 2>
- Communist Agent Provocateur Operations – Part 3>
Z Zeszytów Historycznych WiN-u… (3) – część 1/3>
Strona główna>
47. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 4, Sprawozdanie informacyjne WiN za kwiecień 1946 r., część B, s. 5.
48. CAW, Zesp. KBW, sygn. 150/75/90, k. 176, Meldunek zwiadowczy Sztabu 6 Specjalnego Pułku KBW; J. Depo, Walka organów Bezpieczeństwa…, op. cit., s. 291-292.
49. Szerzej o tym: R. Buczek, Na przełomie dziejów…, op. cit., s. 177.
50. Ibidem, s. 253.
51. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 9, Sprawozdanie informacyjne WiN za wrzesień 1946 r., część B, s. 13.
52. R. Buczek, Na przełomie dziejów…, op. cit., s. 253.
53. Oddali życie…, op. cit., s. 114.
54. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 5, Sprawozdanie informacyjne WiN za maj 1946 r., część B, s. 4.
55. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 9, Sprawozdanie informacyjne WiN za wrzesień 1946 r., część B, s. 18.
56. Oddali życie…, op. cit., s. 128.
57. Ibidem, s. 129.
58. AAN, sygn. 193/III – 25, k. 44, 44a, Pismo Sekretariatu Naczelnego PSL do Prezesa Rady Ministrów, Warszawa 12 sierpnia 1946 r.,
59. AP Kr., Zesp. WRN Kr, sygn. 79, (Mf 101881), k. 345, Protokół posiedzenia PRN Nowy Sącz w dniu 11 lipca 1946 r.
60. AP Kr., Zesp. UW II, sygn. 928, materiał nienumerowany, Sprawozdanie sytuacyjne starosty nowosądeckiego za maj 1946, N. Sącz, 4 czerwca 1946 r.
61. AP Kr., Zesp. WRN, sygn. 79, (Mf 101881), k. 349, Protokół posiedzenia PRN Nowy Sącz w dniu 11 lipca 1946 r.
62. Oddali życie…, op. cit., s. 171.
63. SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 10, Sprawozdanie informacyjne WiN za październik 1946 r., część B, s. 8.
64. Ibidem.
65. AP Kr., Zesp. WRN, sygn. 144, (Mf J-106), k. 147, Interpelacja PSL w sprawie działalności Józefa Kocioła złożona w WRN Kraków dnia 23 sierpnia 1946 r.
66. Ibidem. Bezpośrednio po wydarzeniach zostały o nich poinformowane PUBP i Starostwo w Miechowie, WRN i WUBP w Krakowie oraz Prezydium KRN. Nie miało to żadnych skutków.
67. AP Kr., sygn. WRN 144, (Mf J-106), k. 179, Interpelacja PSL w sprawie pacyfikacji gromady Szczytniki w pow. miechowskim złożona w WRN Kraków dnia 24 sierpnia 1946 r.
68. N. Michta, Z lat walki z reakcją, op. cit., s. 245.
69. Oddział Drąga prowadził działalność w latach 1946-1950.
70. AP Kr., sygn. WSR Kr. 469/50, Akta sprawy przeciwko W. Drągowi i P. Pęcakowi,
71. w 1929 r. Drąg został skazany na 1,5 roku więzienia za „włamanie kasy”, AP Kr., sygn. WSR Kr. 469/50, Akta sprawy przeciwko W. Drągowi i P. Pęcakowi, protokół przesłuchania W. Drąga w WUBP w Krakowie 19 lutego 1950.
72. Fitowa A., Bataliony Chłopskie …, op. cit., s. 507.
73. Jeden z nich, Paweł Pęcak, był w brzeskim UB aż do stycznia 1946. Zwolniony został na własną prośbę, AP Kr, sygn. WSR Kr. 469/50, Akta sprawy przeciwko W. Drągowi i P. Pęcakowi.
74. Ppor. Józef Wojdak, w czasie okupacji niemieckiej dowódca oddziału dywersyjnego w obwodzie brzeskim AK i dowódca plutonu w I batalionie 16 pp AK, w swoich wspomnieniach opisuje, że właśnie Władysław Drąg dowodził funkcjonariuszami UB z Brzeska, którzy 6 marca 1945 aresztowali jego i innych AK-owców z tego terenu. J. Wojdak, Byłem jednym z wielu, (brak daty i miejsca wydania), s. 97-99.
75. Dlatego też UB w trakcie przesłuchań Drąga konsekwentnie twierdziło, że „Stalingrad” dowodził oddziałem WiN. Dopiero po kolejnych wyjaśnieniach Drąga z aktu oskarżenia wykreślono fragment o tym mówiący. AP Kr., sygn. WSR Kr. 469/50, Akta sprawy przeciwko W. Drągowi i P. Pęcakowi.
76. O tym, że WiN wiedział, że członkowie grupy Drąga byli funkcjonariuszami UB w Brzesku, świadczy m.in. sprawozdanie informacyjne WiN z października 1946, które o tym wspomina (SPP Londyn, Archiwum Del. WiN, Kol. 19, teczka 10, „Z Kraju – X 1946”, cz. B, s. 23). WiN zebrał również wiele szczegółowych wiadomości na temat kontaktów Drąga z lokalnymi działaczami PSL Jakubem Chwałą czy Stanisławem Dadejem. Informacje te potwierdzają materiały Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie (AP Kr., sygn. WSR Kr. 469/50, Akta sprawy przeciwko W. Drągowi i P. Pęcakowi).