Koncert na rzecz Żołnierzy Wyklętych !

Koncert charytatywny DE PRESS i KRYZYS na rzecz kombatantów podziemia antykomunistycznego.

5 lutego 2010 r. o godz. 19:00 w sali górnej Centrum Kultury "Rotunda" w Krakowie przy ul. Oleandry 1 odbędzie się  charytatywny koncert legendarnych punkowych kapel – De Press i Kryzys. Koncert ten dedykowany będzie pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Całość dochodu przekazana zostanie na pomoc  kombatantom podziemia  antykomunistycznego.
Celem organizatorów koncertu  jest przypomnienie młodemu pokoleniu żołnierzy podziemia niepodległościowego, o których pamięć
komunistyczne władze starały się wymazać ze świadomości społecznej i okryć hańbą.
Organizatorem koncertu jest Stowarzyszenie Pokolenie wspólnie z Federacją Młodzieży Walczącej. Partnerami koncertu są Instytut Pamięci Narodowej i Narodowe Centrum Kultury,
a odbędzie się on pod honorowym patronatem szefa kancelarii Prezydenta RP Ministra Władysława Stasiaka.

Tego roku mija 65 rocznica wyzwolenia Krakowa spod niemieckiej okupacji, kiedy to Armia Czerwona 17 stycznia 1945 roku wkroczyła do miasta. Dla wielu nie był to jednak koniec wojny,  zamianą jednej okupacji na drugą. Właśnie dla tych wszystkich którzy wtedy nie złożyli broni, żołnierzy Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, Konspiracyjnego Wojska Polskiego i innych niepodległościowych organizacji nie godzących się  na władze  komunistów.

Tysiącom z nich nie było dane doczekać końca PRL, wielu nie ma nawet własnych grobów,   a pamięć o nich starano się wymazać czyniąc ich „Żołnierzami Wyklętymi”. Koncert skierowany jest do tych, którzy nie znają ich trudu i ofiary, aby poprzez muzykę poznali wydarzenia tamtych dni.

Organizatorzy nie są nastawieni na zysk, cały koncert ma charakter charytatywny, zaś dochody z niego przekazane zostaną na pomoc kombatantom podziemia antykomunistycznego.


KONCERT DE PRESS I KRYZYS

Centrum Kultury "Rotunda"
Data: 05.02.2010 | Start: 19:00 | Sala: górna
Ceny biletów: 20,00 zł normalny | 15,00 zł ulgowy.

Kontakt
Centrum Kultury "Rotunda"
ul. Oleandry 1
30-060 Kraków
tel. (12) 633 35 38, 633 61 60, 292 65 16
fax (12) 633 76 48

Zobacz mapę dojazdu:


INFORMACJE O ZESPOŁACH:


De Press – założona w roku 1980 przez Andrzeja Dziubka, Jorna Kristensena i Ole Snortheima. Zespół łączy punk rock z melodiami polskiej muzyki góralskiej. W 1981 zadebiutowali albumem Block To Block, płyta ta swoim oryginalnym brzmieniem i politycznie zaangażowanymi tekstami sprawiła, że w Norwegii uznana została za najważniejszą płytę rockową XX wieku, zaś w Polsce władza nie pozwalała na jej wydanie aż do 1989 roku. W latach 80-tych zespół wydaje w Norwegii jeszcze jedną płytę On The Other Side,  po czym rozpada się. Reaktywowany w 1989 roku De Press nagrał szereg płyt 3 Potocki (reedycja wydanego w Norwegii Bolshov Trio), Groj skrzypko groj, Potargano chałpa, Dwie tęsknoty.  W składzie pojawili się muzycy z Nowego Targu. Zespół zagrał liczne koncerty w  kraju oraz za granicą, m.in. w krajach skandynawskich i Gruzji. W 2008 roku wydano płytę Zre nas konsumpcja, zaś w pod koniec 2009 roku album Myśmy rebelianci, na którym De Press umieścił swoje interpretacje piosenek poświęconych „Żołnierzom Wyklętym”.

Kryzys – jeden z pierwszych polskich zespołów punkrockowych. Założony w 1978 roku w Warszawie  przez Roberta Brylewskiego, Kamila Stoora, Marka Iwańczuka i Piotra Mrowińskiego.  Jedynym oficjalnym wydawnictwem Kryzysu była kaseta 78-81 (1994). Nagrania grupy znalazły się na wielu składankach (np. Fala), nawet po jej rozpadzie. Kryzys wywarł ogromny wpływ na polską scenę muzyczną inspirując wiele młodych zespołów. Reaktywowany w 2006 roku wystąpił jednorazowo na koncercie promującym płytę w warszawskim klubie CDQ 15 marca 2006 roku. W 2008 roku grupa zagrała w oryginalnym składzie na festiwalu w Jarocinie.

Źródło: Centrum Kultury "Rotunda", MMKRAKOW.PL

Strona główna>

Koncert DE PRESS w TVP2 – 11 listopada 2009 r.

Retransmisja koncertu De Press z Muzeum Powstania Warszawskiego w TVP2 – 11 listopada 2009 r., godz. 19:05

W czwartek, 8 października 2009 r., w Muzeum Powstania Warszawskiego, odbył się koncert zespołu De Press, promujący płytę "Myśmy Rebelianci", opowiadającą o losach żołnierzy antykomunistycznego podziemia  po II wojnie światowej.

11 listopada 2009 r. o godz. 19:05 Telewizja Polska w Programie 2 wyemituje godzinną retransmisję tego wydarzenia.

TVP2 przedstawi widowisko muzyczno – historyczne poświęcone żołnierzom powojennego podziemia niepodległościowego. Ich los nie został szerzej udokumentowany i był przez dziesiątki lat istnienia PRL tematem zakazanym. Jeszcze i dzisiaj jest nadal mało znany. Utwory wykonane podczas tego szczególnego koncertu to w większości partyzanckie pieśni i wiersze dotąd nieznane. Będą one w dużej części ilustrowane pokazami multimedialnymi złożonymi z fotografii archiwalnych, plansz z napisami, nagrań filmowych, jak również inscenizowanych scen fabularnych oraz felietonów filmowych zawierających wypowiedzi uczestników walk polskiego podziemia powojennego. Ważnym elementem dramaturgicznym widowiska będzie udział w nim żołnierzy niepodległościowego podziemia i młodzieży.

Gospodarzem koncertu jest grupa De Press, która wykona utwory ze swojej płyty poświęconej żołnierzom wyklętym. Mocne rockowe brzmienie i przejmujące teksty tworzą oryginalną całość na tle ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego.

W przerwach pomiędzy utworami, uczestnicy koncertu w Muzeum Powstania Warszawskiego mogli wysłuchać wspomnień samych świadków historii oraz
potomków Żołnierzy Wyklętych. Największe emocje wśród widowni wzbudziło
zaintonowanie przez Mariana Pawełczaka ps. "Morwa", podkomendnego
legendarnego majora Hieronima Dekutowskiego "Zapory", piosenki Niech się pani pomodli, którą następnie wykonał zespół De Press. Koncert poprowadził Maciej Chmiel.

TVP2, "MYŚMY REBELIANCI", 11 XI 2009, godz. 19:05
Reżyseria: Arkadiusz Gołębiewski
Scenariusz: Arkadiusz Gołębiewski, Paweł Nowacki, Grzegorz Wąsowski

Teksty do utworów umieszczonych na płycie De Press "Myśmy Rebelianci" powstawały w partyzanckich obozach, a ich autorami byli sami żołnierze „niepodległościowcy”. Jedyne wyjątki stanowią dwa utwory – jeden autorstwa Zbigniewa Herberta oraz drugi, który powstał podczas Powstania Warszawskiego. Aranżacje muzyczne są dziełem zespołu De Press, a sam projekt powstał we współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego oraz Fundacją "Pamiętamy".

Więcej o płycie De Press "Myśmy Rebelianci" czytaj na stronie w kategorii:

Strona główna>

MYŚMY REBELIANCI… kolejna odsłona w RADIU CENTRUM

Kolejna odsłona płyty De Press "Myśmy Rebelianci" w audycji  autorskiej "Wieczór Nie Tylko Rockowy" Pawła Michaliszyna – środa 21.10.2009

Plik z audycją już do pobrania – kliknij w baner na końcu wpisu!

Wszystkich zainteresowanych zapraszam dzisiaj (środa, 21.10.2009) o godz. 23:00  do słuchania online  audycji  "Wieczór Nie Tylko Rockowy" Pawła "Freebirda" Michaliszyna w Radiu Centrum Kalisz.

Audycję "WNTR" można słuchać online w każdą środę o godz. 23:00, po kliknięciu na poniższy baner:

Wszystkich chętnych zapraszam również na forum audycji:


Klikając w poniższy baner możesz pobrać lub posłuchać audycji autorskiej "Wieczór Nie Tylko Rockowy" Pawła Michaliszyna, emitowanej w Radiu Centrum Kalisz w środę 21 października 2009 r. POLECAM !


MYŚMY REBELIANCI… POSŁUCHAJ W RADIU CENTRUM

Promocja płyty De Press "Myśmy Rebelianci" w autorskiej audycji  radiowej "Wieczór Nie Tylko Rockowy" Pawła Michaliszyna.

Wszystkich zainteresowanych zapraszam do pobrania i wysłuchania wczorajszej (14.10.09)  audycji autorskiej Pawła "Freebirda" Michaliszyna"Wieczór Nie Tylko Rockowy" w Radiu Centrum – Kalisz, w której autor prezentuje m.in. utwory z najnowszej płyty zespołu De Press – "Myśmy Rebelianci".

Pobierz audycję klikając na poniższy baner:

Zajrzyj również na forum dyskusyjne audycji
"Wieczór Nie Tylko Rockowy":


"[…] Przeszli, przepadli; dym tylko dusi i krzyk wysoki we mgle, we mgle."

Krzysztof Kamil Baczyński

"Czułem i do dziś czuję szacunek do tych, którzy pozostali do końca wierni przysiędze, w lasach, bez nadziei. […]".

Zbigniew Herbert

Nie było chyba ludzi ostrzej atakowanych przez komunistyczną propagandę niż ci, których nazywamy Żołnierzami Wyklętymi lub ostatnimi leśnymi.[…] Trudno uwierzyć, ale ostatnie oddziały oddziały tego podziemia dotrwały w walce aż do początku lat 50 ubiegłego stulecia…


Bilans strat poniesionych w walce z komunistami przez niezłomne pokolenie Polski Podziemnej jest straszliwy. To ponad 5 tysięcy wykonanych wyroków śmierci, blisko 21 tysięcy zamordowanych w więzieniach i kazamatach bezpieki, co najmniej 10 tysięcy zabitych w trakcie walk zbrojnych, to kolejne – nie policzone dotąd – tysiące ofiar poległych w wyniku działań służb specjalnych, dziesiątki tysięcy wywiezionych do obozów koncentracyjnych w głębi Związku Radzieckiego. To także około 250 tysięcy osób skazanych za tzw. przestępstwa polityczne…


Przez cały okres rządów partii komunistycznej w Polsce wydawało się, że nazwy organizacji walczących o wolność Polski z komunistycznym reżimem – Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (WiN), Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ), Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (NZW), Ruchu Oporu Armii Krajowej (ROAK), Armii Krajowej Obywateli (AKO), Konspiracyjnego Wojska Polskiego (KWP) i innych – w wyniku konsekwentnie prowadzonej przez komunistów akcji propagandowej zostaną wymazane ze społecznej pamięci lub skutecznie zohydzone…


Najwięksi patrioci, tacy jak „ochotnik do Auschwitz” – rtm. Witold Pilecki, legendarni partyzanci, którzy podziemną walkę o wolność Polski rozpoczęli w okresie okupacji niemieckiej, a zakończyli w boju z komunistami – tacy jak mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”, kpt. Władysław Łukasiuk „Młot”, kpt. Stanisław Sojczyński „Warszyc”, kpt. Marian Bernaciak „Orlik”, kpt. Zdzisław Broński „Uskok”, por. Leon Taraszkiewicz "Jastrząb" i ppor. Edward Taraszkiewicz "Żelazny" czy legendarny bohater Podhala Józef Kuraś „Ogień” – mieli zapaść się w niepamięć lub pozostać opisani „na kartach historii” jako „faszyści”, „reakcjoniści” lub „bandyci”. Spustoszenie spowodowane w społecznej świadomości w ciągu kilkudziesięciu lat rządów komunistycznych sprawia, że spuścizna owej czarnej propagandy funkcjonuje do dzisiaj i zapewne będziemy się z nią jeszcze długo borykać…


Spośród dziesiątek piosenek wyśpiewywanych przez „Żołnierzy Wyklętych”, zespół badaczy reprezentujących Oddział IPN w Warszawie i Fundację „Pamiętamy” wybrał dosłownie garstkę tekstów, w tym także kilka śpiewanych przez żołnierzy walczących na „straconych posterunkach”, za jałtańskim kordonem, na Ziemiach Utraconych – anektowanych przez Związek Sowiecki. Gdy analizujemy słowa autorstwa ludzi, którzy jakże często wkrótce po ich napisaniu padli na placu boju, nasuwa się myśl, że często prości ludzie spod Grodna, Nowogródka, Wołkowyska lub Białegostoku, Lublina i Ostrołęki znacznie lepiej rozumieli, czym jest komunizm, niż tzw. „intelektualiści” i „autorytety moralne” doby PRL – u oraz ich dzisiejsi mentalni następcy – „profesorowie” szkół myślenia służących za etyczne i intelektualne uzasadnienie dla czynnego udziału w systemie komunistycznym lub współpracy z nim…


Po lipcu 1944 r. los osamotnionych partyzantów był z góry przesądzony. Major Zy
gmunt Szendzielarz „Łupaszka”, legendarny dowódca 5 Brygady Wileńskiej AK, zdradzony i ujęty przez bezpiekę, zginął zamordowany w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej w dniu 8 II 1951 r. W walce z komunistami poległo lub zostało zamordowanych ponad 160 spośród jego 300 podkomendnych. Poza nielicznymi wyjątkami, miejsca pochówku ponad 150 z nich pozostają nieznane. Tysiące im podobnych żołnierzy antykomunistycznego podziemia w całej Polsce podzieliło ten sam los…


Dali z siebie wszystko. Poszli, używając wyrażenia Andrzeja Bobkowskiego, emigracyjnego polskiego pisarza, na udry z komunistami, nie na pertraktacje lub, jak powiedział jeden z żołnierzy „Zapory”: Poszli na przepadłe. Walczyli w obronie wolności na śmierć, nie na życie, i dlatego w tej walce w znakomitej większości padli. Niestety, w zbiorowej świadomości społeczeństwa polskiego nie istnieją. Ich krzyk, ten wysoki, z mgły, nie dochodzi do wrażliwości większości z nas. Wystarczy wspomnieć, że choć „Żołnierze Wyklęci” byli awangardą w walce z komunizmem, podczas hucznie obchodzonej w czerwcu 2009 r. dwudziestej rocznicy obalenia komunizmu w Polsce nie zostali nawet wspomniani. Niech płyta grupy DE PRESS wzmocni Ich krzyk. Niech uczyni go dla Ciebie słyszalnym. Może to krzyk o Twoją dobrą pamięć o Nich?

Zbigniew Herbert mówił, za swoim mistrzem, prof. Henrykiem Elzenbergiem, w jednym z wywiadów: "Wydaje mi się, że podejmuje się walkę nie dla wygranej, bo to by było zbyt łatwe, i nie dla samej walki, ale w obronie wartości, dla których warto żyć i za które można umrzeć […]. Musi być element walki i musi być założona w tej walce także przegrana, ale w imię wartości, które będą dalej żyły".

W wierszu „Trzy wiersze z pamięci”, ze zbioru „Struna światła”, zmarły w 1998 r. Poeta napisał: „[…] nie dajmy zginąć poległym […]”. Amen.



Strona główna>

MYŚMY REBELIANCI… DZISIAJ PREMIERA !!!

Dzisiaj premiera płyty DE PRESS – ”MYŚMY REBELIANCI”. Piosenki „Żołnierzy Wyklętych”.

1. Prolog – Czerwona Zaraza 2. Piosenka ludzi bez domu 3. Myśmy
rebelianci 4. Marsz oddziału Zapory 5. Trudny czas 6. Wicher od
Turbacza 7. Wiernie iśc 8. Przełamać los 9. Patrol 10. Bij Bolszewika
11. Las Makoszki 12. Szesnastka 13. Niech się pani pomodli 14. Epilog –
Wilki 15. Bij Bolszewika II 16. Bonus – Teledysk: Myśmy rebelianci.

Dzisiaj, 8 października 2009 roku w trakcie koncertu w hali B Muzeum Powstania Warszawskiego premierę będzie miała nowa płyta zespołu De Press "Myśmy Rebelianci".

Tytułowi Rebelianci to żołnierze polskich podziemnych organizacji bojowych, którzy po zakończeniu wojny w roku 1945 zdecydowali nie składać broni i walczyć z drugim okupantem – Armią Czerwoną. Partyzanckie oddziały przetrwały w lasach Podlasia, Podhala i na Ziemiach Utraconych na Wileńszczyźnie i Polesiu aż do połowy lat 50, a ostatni z partyzantów zginął z bronią w ręku w październiku roku 1963.

Więcej o płycie i projekcie czytaj w kategorii:

Strona główna>

MYŚMY REBELIANCI… (5)

Rozmowa radiowa o płycie De Press – „Myśmy Rebelianci”

Posłuchaj w radiu TOK FM zapisu ponad 30-minutowej rozmowy Kamila Dąbrowy o płycie De Press „Myśmy Rebelianci” z muzykami zespołu: Andrzejem Dziubkiem i Darkiem Budkiewiczem oraz Dorotą Niemczyk z Muzeum Powstania Warszawskiego.

Aby posłuchać lub pobrać plik kliknij w poniższy baner>


Więcej na temat płyty De Press „Myśmy Rebelianci” czytaj:

Strona główna>

MYŚMY REBELIANCI… (2)

„Myśmy rebelianci” czyli piosenki „Żołnierzy Wyklętych” na płycie zespołu De Press

Nie obchodzą nas partie, lub te czy owe programy. My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski – polskiej. […] Tak jak walczyliśmy w lasach Wileńszczyzny, czy na gruzach kochanej stolicy – Warszawy – z Niemcami, by świętej Ojczyźnie zerwać pęta niewoli, tak dziś do ostatniego legniemy, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny Sowietów. Święcie będziemy stać na straży wolności i suwerenności Polski i nie wyjdziemy dotąd z lasu, dopóki choć jeden Sowiet będzie deptał Polską Ziemię.
Fragment ulotki wydanej przez odtworzoną na Podlasiu 6 Brygadę Wileńską AK kpt. Władysława Łukasiuka „Młota” (Podlasie 1946 r.)


Nie było chyba ludzi bardziej zaciekle atakowanych przez komunistyczną propagandę, niż ci, których dzisiaj nazywamy Żołnierzami Wyklętymi lub „ostatnimi leśnymi”.

Mamy tu na myśli uczestników podziemia niepodległościowego, stawiających zbrojny opór komunistycznej dyktaturze instalowanej w Polsce przez Związek Sowiecki. Powojenne podziemie, ze względu na swą liczebność i szerokie poparcie społeczne, powinno być postrzegane jako narodowe powstanie antykomunistyczne. A także jako kontynuacja walki o wolność rozpoczętej w 1939 r. z okupantem niemieckim – tym razem przeciwko opresji komunistycznej. Żołnierze Wyklęci nie byli przy tym epigonami Polskiego Państwa Podziemnego, których ofiara okazała się daremna, wręcz bezsensowna. Dziś postrzegamy ich jako pierwszych, którzy podjęli walkę z nieludzką dyktaturą komunistów. Oceniając ich walkę w sferze etyki, należy odwołać się do znakomitej myśli filozofa wartości prof. Henryka Elzenberga, który w 1950 r. w swoim pamiętniku („Kłopoty z istnieniem”) napisał „Walka beznadziejna, walka o sprawę z góry przegraną, bynajmniej nie jest poczynaniem bez sensu. […] Wartość walki tkwi nie w szansach zwycięstwa sprawy w imię której się ją podjęło, ale w wartości tej sprawy”. Powinniśmy pamiętać, że Żołnierze Wyklęci podjęli swoją walkę w obronie wysokich wartości takich jak wolność jednostki, niepodległość ojczyzny, prawda i honor, czyli w obronie wartości fundamentalnych dla cywilizacji zachodnioeuropejskiej w XX w., broniąc ich przed antycywilizacją komunizmu. W wymiarze społecznym walka ta również miała istotne znaczenie. Do czasu, gdy podziemie miało masowy charakter, czyli do początku 1947 r., było ono głównym przeciwnikiem aparatu przemocy państwa będącego instrumentem w rękach partii komunistycznej. Do tego też czasu aktywność komunistycznego aparatu terroru skupiała się głównie na walce z Żołnierzami Wyklętymi i ich społecznym zapleczem. Później, od lat 1948-1949 poczynając, zakres ingerencji komunistów w życie społeczne niepomiernie rozszerzył się. Obiektem inwigilacji komunistycznych służb specjalnych stał się każdy przejaw życia społecznego – współczesnego i przedwojennego. Nie było w Polsce powiatu, w którym bezpieka nie założyła wówczas kilkudziesięciu rozpracowań – na nauczycielstwo, na uczniów gimnazjów, na „kułaków”, na księży i ludzi związanych z kościołem katolickim, na członków byłych organizacji niepodległościowych, na „andersowców”, na „ludowców”, na „endeków” na „pepeesowców”, nawet na członków ugrupowań politycznych koncesjonowanych przez partię komunistyczną. Tylko ten, kto miał okazję sięgnąć do akt bezpieki dokumentujących te rozpracowania lub poznał działalność komunistycznego aparatu terroru na własnej skórze, zdaje sobie sprawę, jaki ogrom ludzkich nieszczęść, tragedii, łamania charakterów, skumulowanego zła, znajduje odzwierciedlenie w tych dokumentach. Nie ulega wątpliwości, że skala spustoszeń poczynionych w sferze życia społecznego w okresie rządów komunistycznych byłaby jeszcze znacznie większa, gdyby ów zmasowany atak komunistów na całe społeczeństwo rozpoczął się już w 1944 r. Zbrojny opór Żołnierzy Wyklętych opóźnił o kilka lat metodyczną rozprawę komunistów z narodem polskim. Taki jest realny wymiar ofiary złożonej przez żołnierzy powojennego podziemia antykomunistycznego.

Powojenne podziemie zbrojne było emanacją dążeń niepodległościowych społeczeństwa polskiego. Wymienia się dziś różne daty – 1956, 1968, 1970, 1976 – jako początek oporu Polaków wobec „władzy nieludzkiej”. Zapomina się przy tym, że to właśnie powojenne podziemie niepodległościowe było, do czasu powstania w roku 1980 r. NSZZ „Solidarność”, największym ruchem społecznym przeciwstawiającym się – i to w sposób czynny – reżimowi komunistycznemu narzuconemu nam przez Związek Sowiecki. W 1945 r. skupiało w swych szeregach około ćwierć miliona konspiratorów, w tym 20 tysięcy żołnierzy oddziałów leśnych, walczących z bronią w ręku (wszak to tyle, co w kulminacyjnym momencie Powstania Styczniowego – w lecie 1863 roku!). Wraz z członkami rodzin i osobami niezorganizowanymi wspierającymi pomocą podziemie w ruch ten zaangażowanych było z pewnością ponad pół miliona osób. W dramatycznym roku 1945 skala antykomunistycznego zbrojnego oporu była tak wielka, że gdyby nie dywizje sowieckie stacjonujące na terenie Polski, uzurpatorska władza komunistyczna zostałaby w naszym kraju zmieciona z powierzchni ziemi dosłownie w kilka tygodni. Walka polskich niepodległościowców toczyła się jednak w całkowitym osamotnieniu, przy milczącym przyzwoleniu „Wolnego Świata” Kolejne lata heroicznej, samotnej walki powodowały kurczenie się szeregów Żołnierzy Wyklętych. Jednak jeszcze w 1949 r. działały nadal struktury konspiracyjne szczebla okręgowego (wojewódzkiego) i walczyły zwarte i zdyscyplinowane oddziały leśne. Ostatnie strzały w tej walce padały jeszcze w latach pięćdziesiątych. Symboliczny koniec epopei „ostatnich leśnych” – to śmierć Józefa Franczaka „Lalka” w walce z grupą operacyjną SB-ZOMO 21 października 1963 r.

Bilans walki stoczonej z komunistami przez niezłomne pokolenie Polski Podziemnej jest straszliwy. To ponad 5 tysięcy wykonanych wyroków śmierci na polskich patriotach, blisko 21 tysięcy zamordowanych w komunistycznych więzieniach i obozach, co najmniej 10 tysięcy zabitych w trakcie walk zbrojnych, to kolejne – nie policzone dotąd – tysiące ofiar pacyfikacji terenów wiejskich, ofiar zamordowanych przez „szwadrony śmierci” działające na polecenie partii komunistycznej, zabitych przez prowokacyjne grupy pozorowane komunistycznych służb specjalnych, to ludzie zmarli po zwolnieniu z katowni bezpieki w sposób „naturalny” (np. – jak się ma odbite nerki, to się dość szybko umrze w sposób „naturalny” na chorobę nerek). To także, co najmniej 50 tysięcy osób wywiezionych do obozów koncentracyjnych w głębi Związku Sowieckiego i dalsze 250 tysięcy skazanych za tzw. przestępstwa polityczne. To kolejne dziesiątki tysięcy, które trafiły z powodów politycznych do kopalń i obozów pracy. Zliczenie tego obszaru strat polskich – to prawdziwe wyzwanie dla historyków. Trzeba mieć też świadomość, że komuniści dążyli do tego, by po ludziach, którzy podjęli z nimi walkę, nie został żaden materialny ślad istnienia. Zdecydowana większość antykomunistycznych partyzantów i konspiratorów, którzy padli na placu boju lub w zginęli w komunistycznych katowniach, została zakopana potajemnie w nieznanych miejscach i nie ma dziś nawet własnych grobów. Często ostatnim materialnym śladem ich istnienia są fotografie pośmiertne „ostatnich leśnych” zrobione przez funkcjonariuszy służb komunistycznych. Zdjęcia te stanowią przerażające świadectwo nieludzkości systemu komunistycznego, który deptał nawet majestat śmierci – martwi już Żołnierze Wyklęci byli bowiem upokarzani poprzez obdarcie z mundurów i butów, a często byli także upozowywani w nienaturalny sposób, co było następnie utrwalane na fotografiach robionych przez komunistów zabitym partyzantom.

Zdjęcie wykonane przez UB. Partyzanci z oddziału st. sierż. Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja” (patrol „Pilota”) polegli 23 VI 1950 r.: Władysław Grudziński „Pilot”, Kazimierz Chrzanowski „Wilk”, Czesław Wilski „Brzoza”,”Zryw”, Hieronim Żbikowski „Gwiazda”.

Przez cały okres rządów partii komunistycznej w Polsce wydawało się, że nazwy organizacji walczących o wolność Polski z komunistycznym reżimem – Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (WiN), Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ), Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (NZW), Ruchu Oporu Armii Krajowej (ROAK), Armii Krajowej Obywateli (AKO), Konspiracyjnego Wojska Polskiego (KWP) i innych – w wyniku konsekwentnie prowadzonej przez komunistów akcji propagandowej zostaną wymazane ze społecznej pamięci lub skutecznie zohydzone. Najwięksi patrioci, tacy jak „ochotnik do Auschwitz” – rtm. Witold Pilecki, legendarni partyzanci, którzy podziemną walkę o wolność Polski rozpoczęli w okresie okupacji niemieckiej, a zakończyli w boju z komunistami – tacy jak mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”, kpt. Władysław Łukasiuk „Młot”, kpt. Stanisław Sojczyński „Warszyc”, kpt. Marian Bernaciak „Orlik”, kpt. Zdzisław Broński „Uskok”, czy legendarny bohater Podhala Józef Kuraś „Ogień” – mieli zapaść się w niepamięć lub pozostać opisani „na kartach historii” jako „faszyści”, „reakcjoniści” lub „bandyci”. Spustoszenie spowodowane w społecznej świadomości w ciągu kilkudziesięciu lat rządów komunistycznych sprawia, że spuścizna owej czarnej propagandy funkcjonuje do dzisiaj i zapewne będziemy się z nią jeszcze długo borykać.

Na temat piosenek śpiewanych przez polskich partyzantów w latach okupacji niemieckiej powstały dziesiątki publikacji, dokonano też wielu nagrań. Na temat piosenki towarzyszącej żołnierzom podziemia niepodległościowego, walczącym po 1944 r. z komunistycznym reżimem nie powstała ani jedna publikacja, nie dokonano ani jednego istotnego nagrania, pomimo że od przełomowego 1989 roku minęło już 20 lat! A przecież piosenka towarzyszyła polskim partyzantom także w latach, w których walczyli z NKWD, bezpieką i innymi formacjami komunistycznego aparatu represji. Spośród dziesiątków piosenek wyśpiewywanych przez „Żołnierzy Wyklętych”, zespół badaczy reprezentujących Oddział IPN w Warszawie i Fundację „Pamiętamy” wybrał dosłownie garstkę tekstów, w tym także kilka śpiewanych przez żołnierzy walczących na „straconych posterunkach”, za jałtańskim kordonem, na Ziemiach Utraconych – anektowanych przez Związek Sowiecki. Gdy analizujemy słowa autorstwa ludzi, którzy jakże często wkrótce po ich napisaniu padli na placu boju, nasuwa się myśl, że często prości ludzie spod Grodna, Nowogródka, Wołkowyska lub Białegostoku, Lublina i Ostrołęki znacznie lepiej rozumieli, czym jest komunizm, niż tzw. „intelektualiści” i „autorytety moralne” doby PRL – u oraz ich dzisiejsi mentalni następcy – „profesorowie” szkół myślenia służących za etyczne i intelektualne uzasadnienie dla czynnego udziału w systemie komunistycznym lub współpracy z nim.

Prócz „Czerwonej zarazy”, napisanej w dniach Powstania Warszawskiego i wiersza „Wilki”, autorstwa Zbigniewa Herberta, wszystkie teksty powstały w partyzanckich obozowiskach tamtej straszliwej epoki. Artyści z zespołu DE PRESS napisali do nich nową muzykę. Doczekaliśmy czasu, w którym piosenki śpiewane przez najbardziej niezłomnych ludzi okresu pierwszych lat zniewolenia komunistycznego – dziś zaprezentowane w nowej aranżacji – będą mogły trafić do współczesnego odbiorcy, w tym do ludzi, którzy urodzili się już w wolnej Polsce – po zrzuceniu komunistycznego jarzma. Mamy nadzieję, że te piosenki pomogą dzisiaj, w XXI wieku, zrozumieć, czym w historii Polski był okres opresji ze strony partii komunistycznej, oraz że jesteśmy winni dobrą pamięć naszym rodakom, którzy pierwsi przeciwstawili się temu zniewoleniu, płacąc za to najwyższą cenę.

Źródło: Fundacja „Pamiętamy”
MYŚMY REBELIANCI… (3)>
Strona główna>

 

MYŚMY REBELIANCI… (1)

”MYŚMY REBELIANCI” – piosenki „Żołnierzy Wyklętych” na płycie zespołu De Press

Muzeum Powstania Warszawskiego we współpracy z Fundacją „Pamiętamy” przygotował kolejny projekt muzyczny pod nazwą „Myśmy Rebelianci”.

1. Prolog – Czerwona Zaraza 2. Piosenka ludzi bez domu 3. Myśmy
rebelianci 4. Marsz oddziału Zapory 5. Trudny czas 6. Wicher od
Turbacza 7. Wiernie iśc 8. Przełamać los 9. Patrol 10. Bij Bolszewika
11. Las Makoszki 12. Szesnastka 13. Niech się pani pomodli 14. Epilog –
Wilki 15. Bij Bolszewika II 16. Bonus – Teledysk: Myśmy rebelianci.

Wraca zespół De Press i to wraca mocnym akordem: albumem „Myśmy Rebelianci”, jedną z najlepszych płyt w swoim dorobku.
Tytułowi Rebelianci to żołnierze polskich podziemnych organizacji bojowych, którzy po zakończeniu wojny w roku 1945 zdecydowali nie składać broni i walczyć z drugim okupantem – Armią Czerwoną. Partyzanckie oddziały przetrwały w lasach Podlasia, Podhala i na Ziemiach Utraconych na Wileńszczyźnie i Polesiu aż do połowy lat 50, a ostatni z partyzantów zginął z bronią w ręku w październiku roku 1963.

Do tych czasów i do tych bohaterów wraca zespół De Press przypominając piosenki leśnych oddziałów. Teksty przetrwały w pamięci następnych pokoleń, muzyka napisana została na nowo. Zadziorne, melodyjne kompozycje dobrze współgrają z przekazem prostych wierszy pisanych w leśnych obozowiskach. Uparta niezgoda na brak wolności, aż do ofiary z własnego życia – takie jest przesłanie, do którego wraca na swej płycie „Myśmy rebelianci” grupa De Press.

Polsko – norweska grupa powołana została do życia w 1980 roku przez Andrzeja Dziubka, polskiego emigranta znanego w Norwegii jako Andrej Nebb. Andrzej Dziubek to barwna postać, góral z Jabłonki, malarz, rzeźbiarz, twórca tekstów a przede wszystkim muzyk. De Press jako prekursor polskiego punk rocka z domieszką folkowych i góralskich rytmów spod samiuśkich Tater, przetarł ścieżkę takim zespołom jak: Piersi, Golec uOrkiestra, Kapela, Brathanki, Zakopower.
W ciągu niemal 30 lat swej aktywności zespół wydał tuzin płyt, z których już debiutancka wydana w 1981 roku „Block to Block” uzyskała dumne miano najlepszej rockowej norweskiej płyty wszechczasów, a jeden z utworów dotarł do I miejsc niezależnej listy przebojów w Anglii.
Najpopularniejsze piosenki De Press w Polsce to rzecz jasna „Bo ja Cie kochom” oraz „Potargano chałpa”, „Cy bocycie Świnty Ojce”, czy „Cyrwone gorole”.
Zespół znany jest z wysoce energetycznych koncertów, w czasie których wykorzystuje niecodzienne instrumentarium jak piła tarczowa czy stalowe beczki. Charakterystyczny mocny głos Andrzeja Dziubka, punkowy pazur i podhalańska nuta dają w sumie niepowtarzalną jakość.

8 października w Muzeum Powstania Warszawskiego w Hali B (pod Liberatorem) odbędzie się koncert Andrzeja Dziubka z zespołem De Press, który będzie promował płytę. Wydarzenie poprowadzi Maciej Chmiel.
Termin koncertu zbiega się z wprowadzeniem płyty do sklepów. Jak bonus do płyty dołączony zostanie teledysk do utworu tytułowego „Myśmy rebelianci”.

MYŚMY REBELIANCI… (3)

Niebanalna lekcja patriotyzmu

Efekt jest fenomenalny – płyta „Myśmy Rebelianci” to świetne aranżacje i mocne teksty, za którymi stoi wielka historia walki o wolność, niesione ostrą, nieugłaskaną muzyką. To jedno z najtrudniejszych i najważniejszych wydarzeń w historii polskiej muzyki rockowej. Jestem głęboko przekonany, że to będzie płyta kultowa.

Z Grzegorzem Wąsowskim
współtwórcą i prezesem Fundacji „Pamiętamy”, która zainicjowała wydanie płyty
zespołu De Press „Myśmy Rebelianci” stanowiącej wybór tekstów śpiewanych
przez Żołnierzy Wyklętych,
rozmawia
Piotr Ferenc-Chudy
.

P.F-C.: Skąd wzięła się idea promowania pamięci o ludziach, którzy po 1945 r. przeciwstawili się z bronią w ręku systemowi komunistycznemu w taki sposób, z wykorzystaniem muzyki rockowej?

G.W.: U podstaw tego pomysłu legła smutna konstatacja, że po 20 latach od zakończenia okresu zniewolenia komunistycznego nie mamy ani jednego filmu fabularnego, który by traktował o powojennym podziemiu, ba, nie mamy żadnej istotnej prozy jemu poświęconej. Innymi słowy dla naszej kultury masowej temat heroicznej walki naszych przodków z reżimem komunistycznym nie istnieje. Są wprawdzie doskonałe naukowe opracowania historyków IPN-u, ale one siłą rzeczy skierowane są do wąskiego grona odbiorców, czyli pasjonatów historii. Tymczasem w naszych czasach świadomość i wrażliwość społeczną, czyli w skali makro, kształtuje się z wykorzystaniem nośników oddziałujących silnie na emocje, czyli przede wszystkim przez obraz oraz muzykę. Jak już wspomniałem, do tej pory nie powstał żaden istotny projekt wykorzystujący wskazane nośniki dla wzbudzenia wrażliwości, a tym samym ukierunkowania pamięci zbiorowej na etos walki oraz ofiarę zbrojnego antykomunistycznego podziemia z drugiej połowy lat 40-tych i początku lat 50-tych ubiegłego stulecia. Płyta zespołu De Press „Myśmy Rebelianci” to pierwsze wydarzenie kulturowe tego typu, ale na szczęście od razu z najwyższej półki.
Jestem dumny, że pomysł nagrania tej płyty zrodził się w środowisku Fundacji „Pamiętamy”.

P.F-C.: Coś jednak drgnęło – telewizyjne realizacje o Ince czy rotmistrzu Pileckim…

G.W.: Ma Pan rację, dokonania telewizyjnego Teatru Faktu z ostatnich dwóch lat są wyjątkiem. Tyle że są to jednostkowe wydarzenia, nie zmieniające oceny sytuacji. Proszę zwrócić uwagę ile jednak trzeba było czasu, by te produkcje powstały. Jestem głęboko przekonany, że gdyby historia Żołnierzy Wyklętych była udziałem Amerykanów, już w pierwszych latach po zakończeniu okresu zniewolenia komunistycznego powstałoby kilkanaście hollywoodzkich megaprodukcji z udziałem gwiazdorskiej obsady. Losy oddziałów „Warszyca”, „Młota,” „Łupaszki” – można te pseudonimy mnożyć – każda z tych historii jest materiałem na scenariusz pasjonującego filmu. U nas stało się zupełnie odwrotnie. W pewnym sensie sytuacja ta jest zrozumiała. W końcu trudno wymagać od twórców kina peerelowskiego, często przecież pokazującego na użytek komunistycznej propagandy zafałszowany obraz lat okupacji i okresu powojnia, żeby podjęli temat Żołnierzy Wyklętych. Miejmy nadzieję, że stanie się to udziałem twórców z młodszych roczników.

P.F-C.: Wybraliście muzykę rockową. Inspirowało was Lao Che, które dopełniając swoją muzykę treściami patriotycznymi z sukcesem dotarło do ludzi młodych?

G.W.: W pewnym stopniu. Pomysł nagrania płyty z piosenkami Żołnierzy Wyklętych towarzyszył nam od kilku lat. Początkowo myśleliśmy o formie bardziej tradycyjnej, o wykorzystaniu instrumentów bliższych epoce – skrzypcach, akordeonie, ewentualnie gitarze klasycznej, zapewne jednak byłoby to, mówiąc kolokwialnie, przedsięwzięcie o znacznie mniejszej sile rażenia, adresowane raczej do starszego pokolenia. A my chcieliśmy uzyskać efekt dotarcia przede wszystkim do ludzi znacznie młodszych od pokolenia Polski Podziemnej. Dlatego około roku temu zdecydowaliśmy, że te piosenki powinny zaistnieć w aranżacji rockowej. Muzyka rockowa jest bowiem fenomenem kulturowym oddziałującym emocjonalnie na kilka generacji. Estetyka muzyczna płyty „Myśmy Rebelianci” trafi, jestem o tym przekonany, do ludzi w przedziale wiekowym pomiędzy 18-60 lat.

P.F-C.: Jak przebiegała realizacja pomysłu?

G.W.: Przede wszystkim zebraliśmy teksty piosenek śpiewanych w oddziałach antykomunistycznego podziemia. Trafiały one do nas w różny sposób,w ciągu naszej trwającej już ponad 20 lat, przygody z historią zbrojnego podziemia antykomunistycznego. Płyta „Myśmy Rebelianci” prezentuje spójny, a jednocześnie panoramiczny, tak pod względem terenowym, jak i czasowym, zbiór piosenek Żołnierzy Wyklętych. Zespół De Press prezentuje na niej piosenki śpiewane na różnych terenach działania oddziałów antykomunistycznej partyzantki, powstałe w różnych okresach walki tych oddziałów. Kilka tekstów powstało bowiem w 1945 r., czyli w początkach walki, ale niektóre dopiero w latach 1948-1949, kiedy nie było już nadziei, kiedy zostali już ci nieliczni, którzy zdecydowali się na bój do końca, bez perspektywy bliskiego zwycięstwa. Dysponując takim zestawem tekstów, zwróciliśmy się z propozycją wydania płyty do Muzeum Powstania Warszawskiego. Oczywiście nie był to wybór przypadkowy, gdyż jest to w mojej ocenie najlepiej działająca instytucja muzealna, zajmująca się okresem historii najnowszej, mająca na dodatek doświadczenie w przedsięwzięciach muzycznych, np. takich jak współpraca ze wspomnianym przez Pana zespołem Lao Che, czy ostatnio płyta i koncert poezji Tadeusza Gajcego, właśnie w aranżacji rockowej. Nasz pomysł spodobał się kierownictwu Muzeum, które podjęło, na szczęście dla ludzi zainteresowanych historią, jak i pasjonujących się muzyką rockową, decyzję o wydaniu płyty „Myśmy Rebelianci”. Zatem dzięki Muzeum Powstania Warszawskiego projekt przeszedł w fazę realizacji.

P.F-C.: A dlaczego De Press?

G.W.: Dlatego, że to jedna z najlepszych polskich kapel rockowych, znana jeszcze z lat 80-tych. Co istotne, to jeden z niewielu dobrze znanych polskich zespołów rockowych z tamtych czasów, który nigdy nie flirtował z reżimem komunistycznym, tzn. nie grał na festiwalach piosenki młodzieży socjalistycznej, czy festiwalach piosenki z krajów demokracji ludowej, itp. W kontekście naszego przedsięwzięcia było to szczególnie ważne. Warto także zwrócić uwagę na podhalańską tożsamość lidera zespołu, Pana Andrzeja Dziubka. Podhale to kraina ludzi mentalnie wolnych, to także region, w którym nadal żywa jest pamięć o walce oddziałów „Ognia”. Wybór odpowiedniego zespołu był oczywiście kluczem do sukcesu całego przedsięwzięcia. W moim odczuciu powierzenie nagrania płyty właśnie zespołowi De Press było najlepszym z możliwych rozwiązań. Efekt jest fenomenalny – płyta „Myśmy Rebelianci” to świetne aranżacje i mocne teksty, za którymi stoi wielka historia walki o wolność, niesione ostrą, nieugłaskaną muzyką. To jedno z najtrudniejszych i najważniejszych wydarzeń w historii polskiej muzyki rockowej. Jestem głęboko przekonany, że to będzie płyta kultowa.
Warto dodać, że do płyty, jako bonus, zostanie dołączony teledysk utworu tytułowego. Przygotował go Tomasz Madejski – jeden z najwybitniejszych polskich operatorów filmowych, autor zdjęć do takich realizacji, jak Ladies, Testosteron, Ciało. Znakomity obraz połączony ze świetną muzyką i mocnym tekstem powoduje, że ciarki przechodzą po skórze.

P.F-C.: W jaki jeszcze sposób oprócz muzyki można dotrzeć do młodego odbiorcy, by mu przekazać ważne treści historyczne, wywołujące intelektualną refleksję?

G.W.: Z wykorzystaniem środków, o których rozmawiamy, czyli właściwych dla kultury masowej, takich jak film, muzyka, komiks, publikacje popularnonaukowe, czy rekonstrukcje historyczne. Oczywiście również to – będę może nieskromny – na czym skupia się Fundacja „Pamiętamy”, czyli stawianie pomników w miejscach, gdzie trwały walki, ginęli Żołnierze Wyklęci, bo pamięć wymaga formy trwałej.

(Tekst wywiadu, którego fragmenty ukazały się w Gazecie Polskiej – w numerze z 23 września 2009 r.)

Źródło: Fundacja „Pamiętamy”
MYŚMY REBELIANCI… (4)>
Strona główna>

MYŚMY REBELIANCI… (4)

„MYŚMY REBELIANCI”
Teksty utworów i ich historia
Myśmy rebelianci (autor nieznany)

Rzuciliśmy swe własne domy,
rzuciliśmy najbliższych nam,
nie po to by pisano tomy,
lub aby zdobyć serca dam.
Myśmy rebelianci,
polscy partyzanci.
Poszliśmy w las,
bo nadszedł czas, bo nadszedł czas.
Nie chcemy sierpów ani młotów
i obrzydł nam germański wróg,
na pomstę mamy dziś ochotę
za Polskę spłacić krwawy dług.
Refren: Myśmy rebelianci …
Idziemy dziś na polskie szosy,
idziemy na zasadzek moc,
bo chcemy zmienić wojny losy,
więc idziem w dzień i idziem w noc.
Refren: Myśmy rebelianci …

Piosenka „Myśmy rebelianci …” znana była przed laty jako hymn „Ragnerowców. Z końcem zimy 1943 r. w rejonie Bielicy i Niecieczy (pow. Lida, woj. nowogródzkie; obecnie – Białoruś) wyruszył w pole zawiązek pierwszego polskiego oddziału partyzanckiego AK nad Niemnem. Komendę nad nim objął ppor. Czesław Zajączkowski „Ragner”. Po roku działalności oddział ten przemianowany został na IV batalion 77 pułku piechoty AK, liczący blisko tysiąc żołnierzy, wśród których około 30% to miejscowi prawosławni. Tak masowy napływ ochotników do oddziału wynikał z jednej strony z obywatelskiego podejścia „Ragnera” do ludności i żołnierzy – bez różnic na wyznanie czy narodowość, a z drugiej strony – spowodowany był okolicznością, iż jego batalion walczył nie tylko z Niemcami, ale bronił też mieszkańców nadniemeńskich wiosek przed wrogą partyzantką sowiecką. Na Nowogródczyźnie i Wileńszczyźnie trzeba było bowiem walczyć z obydwoma wrogami Rzeczypospolitej – z siłami III Rzeszy Hitlera i Rosji Sowieckiej Stalina.
„Ragnerowcy” rozbijali posterunki żandarmerii i policji, atakowali samochody z policyjnymi siłami okupanta, toczyli boje z obławami niemieckimi. Ale też szli „na zasadzek moc” przeciwko „partyzanckim” oddziałom bolszewickim, grabiącym i terroryzującym miejscową ludność.
„Ragner” należał do tych dowódców AK, którzy nie złożyli broni przed Sowietami w lipcu 1944 r. Był najwybitniejszym organizatorem oporu przeciw sowieckim okupantom w centralnej części woj. nowogródzkiego. Dowodzone przez niego oddziały wchodzące w skład zgrupowania „Południe” wykonały setki akcji przeciw NKWD i sowieckiej administracji. W liście z września 1944 r. skierowanym do władz sowieckich w Lidzie „Ragner” informował, że w odwet za zbrodnie popełnione przez komunistów na ludności Nowogródczyzny będzie likwidował przedstawicieli aparatu okupacyjnego. Od kul „Ragnerowców” ginęli więc funkcjonariusze i agenci NKWD, pracownicy sowieckiej administracji organizujący łapanki Polaków do Armii Czerwonej i denuncjatorzy.
Komendant „Ragner” był najbardziej znienawidzonym i poszukiwanym przez Sowietów dowódcą polskiego podziemia na Nowogródczyźnie. Mówili o nim: „czort w oczkach” (diabeł w okularach). Poległ wraz z kilkoma żołnierzami 3 XII 1944 r., okrążony pod Niecieczą z 30-osobowym oddziałem osłonowym przez 1.400 funkcjonariuszy NKWD wspartych artylerią i bronią pancerną. Do dziś nie ma grobu, ciała partyzantów zabitych pod Niecieczą zostały zabrane przez NKWD i zakopane w nieznanym miejscu Ostatnie grupy wywodzące się ze zgrupowania „Ragnera” broniły polską społeczność kresową przed bezprawiem sowieckiego okupanta do 1949 r.

Niech się pani pomodli (autor nieznany)

Zmrok zapadał szarosielankowy, z łąk skoszonych aromaty szły,
Wiatr coś szeptał, tuląc drzew korony, z dala we wsi ujadały psy.
Wtem słychać zgiełk i turkot wielu wozów, młodych głosów nawoływań moc,
To nadciąga partyzancki obóz, by zajmować kwatery na noc.
I był tam ktoś, tak bardzo zadumany,
co w oczach miał idei wielki cel.
Ktoś, kto tańcząc ze mną leśne tango,
z cicha szeptał dziwne słowa te:
Niech się Pani pomodli, dzisiaj w mojej intencji,
bo wyprawa mnie czeka, niebezpieczna i zła.
Może Pani modlitwa, będzie dla mnie skuteczną
i uchroni od złego, tego co prosi tak.
I minęło tyle długich dni od tej chwili,
a ja wciąż przed oczyma obraz w sercu ten mam.
Kiedy słońce zachodzi, zmierzch ku nocy się chyli,
a ja słyszę wciąż turkot i zgiełk wozów ten sam.
Lecz odszedł ktoś, tak bardzo zadumany,
co w oczach miał idei wielki cel.
Ktoś, kto tańczył ze mną leśne tango,
i z cicha szeptał dziwne słowa te:
Refren: Niech się Pani pomodli…

„Niech się Pani pomodli …”, to piosenka śpiewana w oddziałach partyzanckich Lubelszczyzny i Podlasia. Szczególnie popularna w oddziale Romana Dumy „Romana” wchodzącym do sierpnia 1945 r. w skład zgrupowania poakowskich oddziałów podległych por./mjr. Hieronimowi Dekutowskiemu „Zaporze”. Prośba zawarta w tytule tego tekstu jest teraz równie aktualna, jak w czasach, w których tekst powstał i żył, wyśpiewywany przez partyzancką brać. To prośba o modlitwę poległych i pomordowanych „ostatnich leśnych”. A jeśli kto nie zna słów modlitwy, niech po prostu wspomni tych straceńców, do końca wiernych, do końca mężnych, do końca wolnych.

Przeszli, przepadli, dym tylko dusi i krzyk wysoki we mgle, we mgle  ta fraza pochodzącego z czerwca 1944 r. wiersza Krzysztofa Kamila Baczyńskiego okazała się prorocza także dla Nich – Żołnierzy Wyklętych. Dali z siebie wszystko. Poszli, używając wyrażenia Andrzeja Bobkowskiego, emigracyjnego polskiego pisarza, na udry z komunistami, nie na pertraktacje lub, jak powiedział jeden z żołnierzy „Zapory”: Poszli na  przepadłe. Walczyli w obronie wolności na śmierć, nie na życie, i dlatego w tej walce w znakomitej większości padli.
Niestety, w zbiorowej świadomości społeczeństwa polskiego nie istnieją. Ich krzyk, ten wysoki, z mgły, nie dochodzi do wrażliwości większości z nas. Wystarczy wspomnieć, że choć „Żołnierze Wyklęci” byli awangardą w walce z komunizmem, podczas hucznie obchodzonej w czerwcu 2009 r. dwudziestej rocznicy obalenia komunizmu w Polsce nie zostali nawet wspomniani. Niech płyta grupy DE PR
ESS
  wzmocni Ich krzyk. Niech uczyni go dla Ciebie słyszalnym. Może to krzyk o Twoją dobrą pamięć o Nich?!

Wilki (Zbigniew Herbert)

Ponieważ żyli prawem wilka
historia o nich głucho milczy
pozostał po nich w kopnym śniegu
żółtawy mocz i ten ślad wilczy
szybciej niż w plecy strzał zdradziecki
trafiła serce mściwa rozpacz
pili samogon, jedli nędzę
tak się starali losom sprostać
już nie zostanie agronomem
„Ciemny”, a „Świt” – księgowym
„Marusia” – matką, „Grom” – poetą
posiwia śnieg ich młode głowy
nie opłakała ich Elektra
nie pogrzebała Antygona
i będą tak przez całą wieczność
w głębokim śniegu wiecznie konać
przegrali dom swój w białym borze
kędy zawiewa sypki śnieg
nie nam żałować – gryzipiórkom –
i gładzić ich zmierzwioną sierść
ponieważ żyli prawem wilka
historia o nich głucho milczy
został na zawsze w dobrym śniegu
żółtawy mocz i ten trop wilczy

Wiersz Zbigniewa Herberta „Wilki” pochodzi z wydanego w 1992 r. zbioru „Rovigo”. Herbert, jako jeden z nielicznych polskich intelektualistów, troszczył się o krew przelaną w walce z komunistami, w obronie wolności przez „ostatnich leśnych” – „Żołnierzy Wyklętych”. Wielokrotnie podkreślał, że ci, którzy tak dzielnie zmierzyli się z losem, którzy, w czasach, w których żyć im przyszło, zachowali się mężnie, dali świadectwo – podpisane własną krwią – przywiązania do wolności, zasługują na dobrą pamięć i szacunek. Mówił, za swoim mistrzem, prof. Henrykiem Elzenbergiem, w jednym z wywiadów:
„Wydaje mi się, że podejmuje się walkę nie dla wygranej, bo to by było zbyt łatwe, i nie dla samej walki, ale w obronie wartości, dla których warto żyć i za które można umrzeć […]. Musi być element walki i musi być założona w tej walce także przegrana, ale w imię wartości, które będą dalej żyły”.
Jak wspaniale ta wypowiedź Poety współbrzmi z tekstem kpt. „Uskoka” [Kpt. Zdzisław Broński „Uskok” –  współautor tekstu „Las Makoszki”, zginął 21 V 1949 r.], który w lecie 1947 r., w kilka dni po samobójczej śmierci kilku jego podkomendnych, którzy, w obliczu osaczenia przez siły komunistyczne, nie mając szans na przebicie się z okrążenia i nie chcąc wpaść w ręce wroga, wybrali śmierć z własnej ręki, zapisał w swoim pamiętniku:
„Życie poświęcić warto jest tylko dla jednej idei, idei wolności. Jeśli walczymy i ponosimy ofiary, to dlatego, że chcemy właśnie żyć, ale żyć jako ludzie wolni, w wolnej Ojczyźnie”.
Herbert mówił również:
„Czułem i do dziś czuję szacunek do tych, którzy pozostali do końca wierni przysiędze, w lasach, bez nadziei. […] Jeżeli jednak ktoś rzeczywiście walczył o tę niepodległość [Polski] – to była Armia Krajowa przez długich pięć lat, której wysiłek określono wraz z Powstaniem Warszawskim – jako daremny i politycznie niesłuszny. A także polskie oddziały walczące w lasach już po „wyzwoleniu”. A jeszcze ci, co ginęli w lochach i kazamatach bezpieki”.
W wierszu „Trzy wiersze z pamięci”, ze zbioru „Struna światła”, zmarły w 1998 r. Poeta napisał: „[…] nie dajmy zginąć poległym […]”. Amen.

Wszystkie teksty i historię ich powstania można przeczytać na stronie FUNDACJI „PAMIĘTAMY”>

Źródło: Fundacja „Pamiętamy”
MYŚMY REBELIANCI… (1)>
Strona główna>