Zbigniew Jarosiński po aresztowaniu przez bezpiekę w swoich zeznaniach tak charakteryzował moment postoju u niego szwadronu „Łupaszki”:
"Jeden dzień przed referendum na wieczór przyszła do mnie ta sama grupa na czele z »Łupaszką«. Z nim był pierwszy raz jakiś porucznik. Przyprowadzili ze sobą krowę, zarżnęli ją, skórę i kości zakopali, mięso zaraz ugotowali, ja dałem im kartofle. (…) W referendum powiedziałem do »Łupaszki«, że muszę iść głosować. (…) Kiedy wróciłem z referendum, pytał się mnie o przebieg głosowania. (…) mówiłem mu, że jest dużo wojska w okolicy Kota, pow. Nidzica (…). Po południu w referendum sierżant pseudonim »Lufa« chciał rozbić urnę wyborczą. »Łupaszko« na to nie zgodził się, powiedział, że takich rozkazów nie mają i sierżant nie poszedł. W dalszym ciągu pytali mi się, czy nie ma tu kogoś takiego, który donosi do UB i pytali mi się o milicję, jak się zachowują, czy nie dokuczają ludności, także byli ciekawi, co to za człowiek wójt z gminy Wały Błaszczyk”."
ODSKOK NA POMORZE
Po referendum „Łupaszko” podjął decyzję o opuszczeniu obszaru Warmii i Mazur i wycofaniu się w Bory Tucholskie. Pobyt 5. Wileńskiej Brygady AK na tych ziemiach trwał prawie dwa miesiące. Teren został nasycony konfidentami i funkcjonariuszami UBP. Dlatego podjęcie takiej decyzji było nieuniknione. Przemarsz 3. i 4. szwadronu w Bory Tucholskie trwał ponad trzy tygodnie. 1 lipca po opuszczeniu leśniczówki Omulew szwadron „Lufy” urządził zasadzkę na drodze Nidzica – Pasym. Rozbrojono napotkanych milicjantów, następnie zatrzymano samochód z żołnierzami LWP, których także rozbrojono. Potem 4. szwadron przemieścił się do leśniczówki Koniuszyn (pow. Nidzica), gdzie zarekwirowano mapy. 2 lipca „Lufa” przeszedł przez miejscowości Orłowo (gdzie zarekwirowano konie), następnie przez Brzeźno Łyńskie i zatrzymał się na noc w miejscowości Stare Ramuki (pow. Olsztyn). W tym dniu od 4. szwadronu odłączył się „Łupaszko” z trzyosobowym patrolem, by odnaleźć pododdział „Zeusa”. Przez następne dwa tygodnie, klucząc między obławami, szwadron „Lufy” przesuwał się w rejon koncentracji wyznaczonej przez „Łupaszkę” na 19 lipca w leśniczówce Kunzendorf (Kończewo), w powiecie morąskim. Stąd 3. i 4. szwadron miały wspólnie dokonać bezpośredniego odskoku w Bory Tucholskie i połączyć się z 5. szwadronem „Żelaznego”.
W dniach poprzedzających referendum 3 x Tak 3. szwadron „Zeusa” operował w okolicy Olsztyna i Stawigudy. W dzień referendum, 30 czerwca, w Stawigudzie rozbił posterunek MO i lokal wyborczy. Zdobyto w sumie 14 sztuk broni, w tym 10 sztuk kb, 3 PPSze, 1 MP oraz 1 kb 10-strzałowy. W Stawigudzie „Zeus” zlikwidował także Czesława Krawula, funkcjonariusza UB z Olsztyna. Akcja w Stawigudzie sprowokowała obławę resortu bezpieczeństwa, z której 3. szwadron tylko cudem się wyrwał. Jednak grupy wywiadowcze UBP ciągle szły śladem „Łupaszki”. „Lufa” zanotował:
"19 VII rankiem odmarsz na spotkanie z P. Majorem. W drodze na leśniczówce Kunzendorf [Kończewo] spotykam »Zeusa« ze szwadronem. Patrol »Zeusa« wysłany do nadleśnictwa Haack [Hak] spotyka P. Majora. P. Major jest bardzo wzruszony, że nas wszystkich widzi »całych«. Ponieważ wojsko okrążyło lasy i lada chwila należy się spodziewać obławy, szwadrony rozchodzą się. Kierunek zachód, za Wisłę w Bory Tucholskie."
23 lipca, po prawie dwóch miesiącach, skończył się pierwszy okres działalności 5. Wileńskiej Brygady AK na Warmii i Mazurach. Pomimo niewielkiego stanu osobowego (15-18 partyzantów w szwadronie) brygada nie tylko nie została rozbita przez resort bezpieczeństwa, ale sama zadawała liczne ciosy.
POMORZE
Po odnalezieniu 5. szwadronu w Borach Tucholskich „Łupaszko” przeprowadził koncentrację całości sił (3., 4., 5. szwadron) w rejonie miejscowości Brzeźno. Podczas tego ześrodkowania Szendzielarz podjął decyzję o przejściu z 4. szwadronem „Lufy” na teren Białostocczyzny i Podlasia. Planowano nawiązać kontakt z drugą jednostką podległą „Łupaszce”, tzn. z 6. Wileńską Brygadą AK „Wiktora”, która działała na Białostocczyźnie od marca 1946 roku i przeczekać wspólnie okres zimy 1946/1947. Na Pomorzu miał pozostać 3. szwadron „Zeusa” i 5. szwadron „Leszka”, który zastąpił zabitego przez UB „Żelaznego”. Przemarsz szwadronu „Lufy” trwał prawie dwa miesiące. 23 września 4. szwadron „Lufy” wraz z „Łupaszką” przekroczył rzekę Pisę w miejscowości Wincenta i znalazł się na terenie Białostocczyzny.
KONCENTRACJA NA BIAŁOSTOCCZYŹNIE
18 października 1946 roku na Białostocczyźnie, na kolonii Rogawka „Łupaszko” przeprowadził koncentrację sił, jakimi dysponował na tym obszarze. Do Rogawki przybyły trzy szwadrony 6. Wileńskiej Brygady AK dowodzone przez „Wiktora” i 4. szwadron 5. Wileńskiej Brygady AK. Podczas koncentracji zapadły istotne decyzje. „Łupaszko” mianował nowego dowódcę 6. Brygady. Został nim por. Władysław Łukasik „Młot”, dotychczasowy zastępca „Wiktora”. Zlecił także 4. szwadronowi „Lufy” powrót na Warmię i Mazury celem nawiązania kontaktu z 3. i 5. szwadronem, które pozostały w Borach Tucholskich. Szwadrony „Zeusa i „Leszka” miały przekroczyć Wisłę i pojawić się na Warmii i Mazurach około 5-6 listopada w okolicy miejscowości Łajsy, w Lasach Purdzkich. Tak więc „Lufa” miał czekać w okolicy Olsztyna na przybycie 3. i 4. szwadronu. Następnie trzy szwadrony 5. Wileńskiej Brygady AK miały przedostać się na Białostocczyznę. „Lufa” zapisał:
"18 X kolonia Rogawka. Koncentracja. Bardzo wesoło, nastrój dobry. P. Major organizuje zawody międzyszwadronowe. Ogólnie zwycięża nasz szwadron (śpiew, wolna-amerykanka, wyścigi). Otrzymuję rozkaz marszu na Prusy w celu skontaktowania się z »Zeusem«. Biorę fury w Rogawce i jazda na północ."
Po raz kolejny 4. szwadron 5. Wileńskiej Brygady AK znalazł się w byłych Prusach 26 października 1946 roku. Pierwszego dnia zatrzymał się na kolonii Zielony Grąd (pow. Pisz). W następnym dniu szwadron przesunął się w okolice miejscowości Rozogi.
ZASADZKA
28 października miała miejsce właściwie jedyna akcja bojowa szwadronu, która ostatecznie zakończyła się gorzkim sukcesem. Tak całą sytuację opisał „Lufa”:
"28 X jedziemy do miasteczka Rozogi i rozbrajamy posterunek milicji. Bierz
emy także prowiant ze spółdzielni. Po akcji szwadron wycofuje się w kierunku na zachód po czym skręcamy na południe i po drodze rozbrajamy milicję w Lipowcu. W spółdzielni uzupełniamy zapasy żywności, z posterunku zabieramy broń. Wycofujemy się w dalszym ciągu na zachód i po przebyciu około 30 km zatrzymujemy się w kolonii Jańkowo (pow. Nibork). [powinno być Jankowo, pow. Szczytno]. Po obiedzie wartownik melduje warkot samochodów z kierunku przybycia. Zarządzam ostre pogotowie. Po zorientowaniu się, że samochody zbliżają się do nas, wsiadamy na wóz i wycofujemy się na zachód. Po przebyciu około 6 km samochód zostawiono w krzakach, a szwadron stanął na zasadzce. Wkrótce po naszym śladzie nadjechał samochód MO i ORMO, który został ostrzelany a następnie zdobyty. Około dziesięciu zostało zabitych, w tym dowódca. Dwudziestu poddało się. W czasie akcji ciężko ranny został kpr. »Mercedes«. Szwadron wycofuje się na leśniczówkę Omulew."
Grupa, która ścigała szwadron „Lufy”, wyruszyła ze Szczytna jeszcze przed atakiem partyzantów na milicję w Rozogach. Grupa pościgowa liczyła 32 ludzi. Składała się z funkcjonariuszy PUBP ze Szczytna (14 osób) i Komendy Powiatowej MO także ze Szczytna (18 osób). Poruszała się dwoma samochodami. W okolicach Jedwabna w samochodzie, którym jechali funkcjonariusze resortu bezpieczeństwa, zabrakło benzyny. Dalej pościg kontynuowali już tylko milicjanci. Poruszali się bez żadnego ubezpieczenia, dlatego tak łatwo zostali rozbici przez partyzantów „Lufy”. Zasadzka miała miejsce na drodze Jedwabno – Wielbark, pomiędzy miejscowościami Piduń i Rekownica. W trakcie trwającej tylko chwilę wymiany ognia milicjanci mieli 4 zabitych (chor. Kazimierz Jarzębowski, st. sierż. J. Szpakowski, kpr. B. Babiński, szer. J. Michalecki), 3 ciężko rannych, 5 lekko rannych. Po stronie partyzantów ciężko ranny został „Mercedes”. Kiedy milicjanci poddawali się, jeden z nich – ranny w nogę dowódca grupy chor. Jarzębowski – rzucił granat w kierunku zbliżających się żołnierzy 4. szwadronu. Odłamek ranił „Mercedesa” i za ten czyn „Lufa” dobił Jarzębowskiego.
Partyzanci z rannym kolegą udali się do leśniczówki Omulew. Liczyli na pomoc leśniczego Zbigniewa Jarosińskiego, który niejednokrotnie udzielał im schronienia. Musieli znaleźć lekarza, który opatrzyłby „Mercedesa” i ukryć broń. Z zeznań leśniczego Jarosińskiego możemy dowiedzieć się, co stało się później.
"W końcu października 1946 roku przyjechał oddział samochodem, ze sobą przywieźli jednego rannego, grupa była ta sama, co przedtem tylko pod dowództwem sierżanta »Lufy« i było ich mniej, koło 12-stu ludzi. W tym czasie sierżant »Lufa« musiał dostać awans, gdyż miał jedną gwiazdkę na ramieniu i członkowie oddziału mówili mu poruczniku. »Łupaszki« w ten czas nie było. Rannego wzięli do mieszkania, ułożyli go w łóżku Szczotki Karola. Po czym zaczęli opowiadać jak rozbili M. O. pod Szczytnem, zabierając im broń. […] broń tą zgodziłem się przechować, następnie pytał mi się, gdzie tu jest najbliższy doktor, powiedziałem, że doktor jest w Niborku [Nidzica]. […] W dalszej rozmowie »Lufa« pytał mnie czy w tartaku w Zimnej Wodzie są samochody, wówczas odpowiedziałem, że są. Razem z »Lufą« poszliśmy do tartaku […] mnie kazali zawołać z domu szefa tego tartaku Świderka […] »Lufa« Świderkowi kazał, aby pojechał po doktora […] »Lufa« ze Świderkiem umówił się tak, że jak do godziny 10 przed południem, nie przyjedzie to jest dowód, że został aresztowany. […] Na auto, którym miał przyjechać doktor czekaliśmy do godziny 11 przed południem, jednak auto nie nadeszło i doktor nie przyjechał. Nie udało się także znaleźć lekarza w Pasymiu. 30 października w leśniczówce nad jeziorem Jełguń „Mercedes” zmarł."
Pomnik przy drodze Piduń-Rekownica, postawiony w latach 60. milicjantom poległym w walce ze szwadronem „Lufy”. Po 1989 roku, kilka razy z pomnika zniknęła tablica a pojawiły się napisy: „Tu Lufa bił UB”, „Tu Lufa walczył z komunistami”.
ODSKOK
4-5 listopada szwadron przebywał na kolonii Makruty, gdzie czekano na przybycie 3. i 5. szwadronu. Niestety, szwadrony „Zeusa” i „Leszka” nie przybyły. Wobec tego „Lufa” podjął decyzję o powrocie na Białostocczyznę.
"Na drugi dzień po południu wyjeżdżamy na wschód. Po drodze zabiegam do Kervey [Kerrey; Kieruj]. Była tu UB, gospodyni bardzo przestraszona. Mazurzy, co chowali śp. »Mercedesa« aresztowani. Jedziemy dalej i stajemy na postój w leśniczówce Mandrinen [Mandryny]."
Przez następne trzy dni szwadron dokonywał rekwizycji benzyny potrzebnej do przerzutu w Białostockie. 9 listopada „Lufa” zanotował:
"Po południu żegnamy oszronione Prusy i zawracamy w swoje białostockie."
Na przełomie października i listopada 1946 roku ostatni raz działały w byłych Prusach szwadrony 5. Wileńskiej Brygady AK. W listopadzie rozformowaniu w Borach Tucholskich uległ 3. i 5. szwadron 5. Wileńskiej Brygady AK, również 4. szwadron „Lufy” został rozwiązany. Szendzielarz podjął taką decyzję 24 marca 1947 roku podczas koncentracji całości sił (80 żołnierzy), jakie zgromadził na kolonii Czaje Bagno, na Białostocczyźnie. Jednak przez mazurską ziemię jeszcze raz przemaszerowali partyzanci „Łupaszki”. Tym razem z 6. Wileńskiej Brygady AK.
Zygmunt Szendzielarz do wiosny 1947 roku nie wiedział nic o demobilizacji 3. i 5. szwadronu 5. Brygady Wileńskiej AK, które miały działać na Pomorzu. Misja szwadronu „Lufy” na Warmię i Mazury z października i listopada 1946 roku zakończyła się fiaskiem. Nie nawiązał on kontaktu z pozostałymi szwadronami. Dlatego też „Łupaszko” podjął jeszcze jedną próbę odnalezienia pododdziałów „Zeusa” i „Leszka”. Na teren Warmii i Mazur udał się patrol por. Henryka Mieczkowskiego „Tygrysa”. Początkowo składał się z czterech osób, w trakcie działań powiększył się do ośmiu. Z Białostocczyzny na Warmię i Mazury przemieścił się koleją. Partyzanci występowali jako grupa MO wioząca aresztanta.