Ppor. Zdzisław Badocha ps. "Żelazny" (1925-1946) – część 3

Wiele doświadczeń …

Wiele doświadczeń wyniesionych jeszcze z przedwojennego harcerstwa, a następnie wypróbowanych w praktyce podczas działalności konspiracyjnej a później partyzanckiej stanowiło główny atut niezwykle mobilnej i aktywnej grupy ppor. „Żelaznego”. Przez okres ponad 3 miesięcy przerzucając się samochodami, pieszo czy nawet pociągami po rozległych obszarach Borów Tucholskich, Pomorza i Powiśla, skutecznie paraliżowali działalność administracji komunistycznej i służb bezpieczeństwa oraz wojska.

Od lewej: sierż. Robert Nakwas-Pugaczewski "Okoń", kpr. "Zbyszek", ppor. "Leszek".

Wobec tego niespodziewanego na tych terenach niebezpieczeństwa władza komunistyczna zorganizowała olbrzymie obławy z zaangażowaniem wielu środków technicznych oraz setek żołnierzy. W taką obławę szwadron ppor. „Żelaznego” wpadł w rejonie leśniczówki Płaskosz na terenie Borów Tucholskich. Sytuacja w jakiej znaleźli się partyzanci była o tyle niekorzystna, że znajdowali się w nierozpoznanym wcześniej terenie, jednak dzięki talentowi ppor. „Żelaznego” udało bezpiecznie umknąć się obławie. Tak te wydarzenie zapamiętał zastępca „Żelaznego” ppor. Olgierd Christa „Leszek”: „Zostaliśmy przyciśnięci do wezbranej Brdy, stojąc na wysokim zalesionym stoku […] Żelazny zdecydował się na przekroczenie rzeki i wyjście na odsłonięty, bezleśny teren. Nie trzymał się kurczowo zasad taktyki partyzanckiej[…] Żelazny wybrał na miejsce pobytu, i to na dwa dni świąt, gospodarstwo tuż obok Tucholi, w rozwidleniu szos na Chojnice i Czersk. Był to majstersztyk taktyczny stosowany również w późniejszym okresie. Przeciwnik nie doceniał naszej bezczelności”.

Zastępca "Żelaznego" ppor. Olgierd Christa "Leszek"

Niemal bezustanny nacisk wojsk bezpieczeństwa na szwadron „Żelaznego” determinował jego działalność. Ciągłe bezpośrednie zagrożenie śmiercią, towarzyszący stres, wszystko to bardzo zbliżało do siebie żołnierzy, byli za siebie nawzajem odpowiedzialni i w każdej sytuacji wspierali się wzajemnie. Z czasem więź, która istniała miedzy nimi, nabrała pięknego ale niezwykle tragicznego wymiaru. Nie chcąc wpaść w ręce funkcjonariuszy UB wielu było gotowych było odebrać sobie życie. Tak było w przypadku Tadeusza Urbanowicza „Moskito” który w jednej z potyczek ranny w nogę nie chcąc opóźniać odwrotu zaskoczonej przez wojsko grupy dostrzelił się z pistoletu wołając „czołem chłopaki”. Był to przejaw najwyższej odpowiedzialności i ofiarności.

Od lewej: ppor. "Zaja", NN, kpr. Tadeusz Urbanowicz "Moskito", 1945 r.

Funkcjonariusze UBP i KBW "pozują" do zdjęcia z wykopanym z grobu ciałem Tadeusza Urbanowicza "Moskito", październik 1946 r.

Największym sukcesem ppor. Zdzisława Badochy „Żelaznego” w kampanii pomorskiej 5 Wileńskiej Brygady AK była akcja przeprowadzona 19 maja 1946 roku na terenie dwóch ówczesnych powiatów: Starogard Gdański i Kościerzyna. Poruszając się samochodem rozbrojono tego dnia 7 posterunków milicji (w Kaliskach, Osiecznej, Osieku, Skórczu, Lubichowie, Zblewie i Starej Kiszewie) a dodatkowo zlikwidowano dwie placówki Urzędu Bezpieczeństwa w Skórczu i Starej Kiszewie. Warto w tym miejscu przypomnieć epizod jaki miał miejsce podczas rozbrajania funkcjonariusza UB w Skórczu, którego odnaleziono we własnym mieszkaniu: „zachował się po męsku, oświadczając Żelaznemu, iż nie będzie na klęczkach prosił o życie co zostało odebrane jako ewenement. Miejscowi nie mieli o nim negatywnej opinii”. Funkcjonariusza puszczono więc wolno, konfiskując jedynie broń. Ze względu na dobrą opinię i godną postawę nie rozstrzelano go, jak z reguły postępowano z funkcjonariuszami UB (i praktycznie tylko z nimi). Jest to przykład szlachetnej walki, humanitarnego traktowania przeciwnika, czemu zaprzeczała komunistyczna propaganda lat późniejszych. Na takie zachowanie nie stać było zaś funkcjonariuszy komunistycznych. Finał akcji przeprowadzonej 19 maja miał miejsce w Starej Kiszewie w pow. Kościerzyna, gdzie z rozkazu ppor. „Żelaznego” rozstrzelano pięciu funkcjonariuszy UB w tym sowieckiego oficera NKWD, doradcę PUBP w Kościerzynie lejtnanta Piotra Szyniedzina, niszcząc w ten sposób siatkę aparatu represji na tym terenie i destabilizując totalitarną władzę na dłuższy czas. Podczas akcji zdobyto ponad 20 sztuk broni oraz innego wyposażenia i kilka tysięcy amunicji. Było to na tyle spektakularne wydarzenie, iż komunikat o nim nadało radio BBC.

Funkcjonariusze UBP zlikwidowani przez szwadron "Żelaznego" w Starj Kiszewie.

W uznaniu zasług i w dowód zdolności dowódczych major Zygmunt Szendzielorz „Łupaszko” odznaczył ppor. Zdzisława Badochę „Żelaznego” sygnetem 5 Wileńskiej Brygady. Było to osobiste wyróżnienie które otrzymywali tylko najwybitniejsi żołnierze 5 Brygady. Major „Łupaszko” wystąpił także z wnioskiem o odznaczenie ppor. „Żelaznego” Krzyżem Virtuti Militari V klasy w uzasadnieniu podając „Bardzo odważny, dzielny, pełen inicjatywy, wykazał wielką odwagę osobistą”. Znakomite wyszkolenie, zgranie oraz doświadczenie nabyte podczas wielu lat walki a także brawurowe i nieszablonowe kierowanie pozwalało żołnierzom ppor. „Żelaznego” na unikanie starć z dużymi oddziałami i omijanie obław.

Z czasem jednak siły aparatu represji zaczęły dokładniej koordynować swoje działania i zaczęły odnosić pierwsze sukcesy. W pierwszych dniach czerwca 1946 roku szwadron ppor. „Żelaznego” działał w rejonie Dzierzgonia i Sztumu, rozbrajając posterunki milicji i wywołując kontrakcję sił przeciwnika. W efekcie 10 czerwca 1946 roku podczas postoju we wsi Tulice szwadron został zaatakowany przez grupę operacyjną UB i MO. Co prawda grupa ta została całkowicie rozbita, ranny jednak został ppor. „Żelazny”. Opatrzony został natychmiast przez sanitariuszkę Danutę Siedzikównę „Inkę”, ale rana okazała się na tyle poważna, że wymagała pomocy lekarza. Dowództwo nad szwadronem przejął ppor. Olgierd Christa „Leszek”, nakazując bezzwłoczny wymarsz z miejsca potyczki. Najważniejszym celem było zapewnienie rannemu „Żelaznemu” opieki medycznej. Korzystając z kontaktów konspiracyjnych na tym terenie, został on umieszczony początkowo w majątku Zielenice, jednak jeszcze tego samego dnia przetransportowano go do nieodległego Czernina gdzie przez dwa tygodnie przebywał na rekonwalescencji w majątku, podległym wtedy Ottomarowi Zielke, działaczowi kaszubskiemu, współpracującemu z siatką konspiracyjną Okręgu Wileńskiego i działającymi w terenie szwadronami.

Żołnierze 4. szwadronu V Brygady Wileńskiej AK. Stają od prawej: wachm. Jerzy Lejkowski "Szpagat", Danuta Siedziakówna "Inka", kpr. Bohdan Obuchowski "Zbyszek", w środ
ku siedzi Kazimierz Kwiatkowski.

Do całości tych wydarzeń, doszedł czynnik ludzkiej zdrady. W wyniku podjęcia współpracy z UB łączniczki „Łupaszki” Reginy Żelińskiej ps. „Regina” resort bezpieczeństwa uzyskał informacje o właścicielach majątków udzielających pomocy wileńskim oddziałom. 28 czerwca 1946 grupa funkcjonariuszy PUBP z Malborka wyruszyła w celu aresztowania administratora majątku Zielenice Józefa Piątka. Nie zastawszy go jednak w Zielenicach kontynuowano dalsze poszukiwania. Tym sposobem funkcjonariusze UB i milicji trafili do Czernina, gdzie w zasadzie przypadkowo natknęli się na ppor. Zdzisława Badochę „Żelaznego”. Miał on tego dnia opuścić Czernin wraz z przybyłym już tam łącznikiem mjr „Łupaszki” Stanisławem Szczykno „Stachem”. Podjęta próba ucieczki zakończyła się śmiercią „Żelaznego. Zauważony podczas opuszczania pałacyku przez milicjanta Bolesława Łagockiego zaczął się ostrzeliwać. Wydawało się, że zdoła ujść lecz wtedy został ponownie ranny i zginął od wybuchu rzuconego przez milicjanta granatu.

Wykonane przez UB pośmiertne zdjęcie ppor. Zdzisława Badochy "Żelaznego"

Paradoksalnie milicjanci nie spodziewali się zastać tam legendarnego już dowódcy szwadronu. Zapewne gdyby posiadali taka informację nie zdecydowali by się na atak. Badocha został rozpoznany przez nich dopiero po sygnecie 5 Brygady na którym znajdowała się dedykacja. Adiutant „Łupaszki” Wacław Beynar „Orszak”, który odwiedził go w Czerninie krótko przed śmiercią napisał później: „Tak zakończył niezapomniany kolega i postrach dla Bezpieczeństwa”.

Majątek, w którym ukrywał się ppor. "Żelazny".

Członkowie, odtwarzającej jeden ze szwadronów mjr. "Łupaszki", Trójmiejskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej w parku przy majątku w miejscu, gdzie zginął "Żelazny"

Podporucznik Zdzisław Badocha „Żelazny” zginał w wieku 21 lat, był pełnym życia, niezwykle pogodnym człowiekiem, szanowanym i serdecznym kolegą, znakomitym dowódcą i oficerem. Przez niemal 50 lat propaganda komunistyczna przedstawiała Jego wizerunek jako zdegenerowanego bandyty, bezwzględnego mordercy niewinnych osób, milicjantów, kolejarzy itp. Dopiero od niedawna dzięki pracy wielu historyków możemy poznać prawdziwy niezafałszowany wizerunek Zdzisława Badochy i jego żołnierzy, którzy niemal wszyscy zapłacili najwyższą cenę za walkę pod rozkazami mjr „Łupaszki” i ppor. „Żelaznego”. Zarówno On jak i wielu innych nie ma dzisiaj własnego grobu, ich ciała zostały potajemnie pogrzebane w nieznanych miejscach.

Odsłonięcie tablicy pamiątkowej w Czerninie poświęconej ppor. "Żelaznemu" z udziałem członków Trójmiejskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej, odtwarzającej jeden ze Szwadronów 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. "Łupaszki".
Na zdjęciu poniżej, odsłonięcia tablicy dokonuje por. Józef Bandzo ps. "Jastrząb", żołnierz V Brygady Wileńskiej AK, towarzysz broni "Żelaznego".


5 grudnia 2004 roku grupa przyjaciół i sympatyków żołnierzy 5 Wileńskiej Brygady AK upamiętniła ppor. Zdzisława Badochę „Żelaznego” odsłaniając w Czerninie tablicę pamiątkową a 11 kwietnia 2006 r. w pobliżu fermy w Czerninie odsłonięto pomnik poświęcony „Pamięci żołnierzy szwadronu „Żelaznego”. Ma on tym większa wartość, iż głaz, na którym obecnie znajduje się napis, został ustawiony w latach 60-tych przez wspominanego Stanisława Szczykno „Stacha”, z zamierzeniem wykonania w przyszłości wspomnianego napisu.


Na tablicy błędnie podano wiek "Żelaznego" w chwili śmierci. Jako że od niedawna wiadomo, że urodził się 23 marca 1925 r., tak więc poległ mając 21 lat.


Autorzy: Piotr Niwiński, Łukasz Borkowski
Źródło: Rajd szlakiem żołnierzy 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. "Łupaszki"

Ppor. Zdzisław Badocha ps. "Żelazny" (1925-1946) – część 1>
Strona główna>