Poniższy artykuł, autorstwa dr Jarosława Kopińskiego z IPN O/Lublin, ukazał się w Zeszytach Historycznych WiN-u Nr 25/2006. Dziękuję autorowi za udostępnienie tekstu do publikacji.
Próba charakterystyki w świetle wybranych przykładów.
Temat, który próbuję badać jest bardzo skomplikowany i niestety mało udokumentowany. Zachowały się tylko szczątki sprawozdawczości komórek kontrwywiadu i wywiadu AK i następnie WiN. Większość archiwaliów wytworzonych przez komórki kontrwywiadu została zapewne zniszczona w 1947 roku przed ujawnieniem. Ocalały jedynie te, które zostały zarekwirowane przez funkcjonariuszy UB podczas rewizji w latach 1945-1947. Są one rozsiane po różnych aktach, zwłaszcza sądowych i personalnych oraz w zdecydowanej mniejszej mierze śledczych. Dopiero teraz po otwarciu archiwów dawnego Urzędu Bezpieczeństwa przez Instytut Pamięci Narodowej będzie można zapoznać się ze skalą tego zjawiska. Będzie można ocenić, jak poszczególne komórki państwa podziemnego starały się przeniknąć w szeregi powstającego Urzędu Bezpieczeństwa i tworzącej się równolegle Milicji Obywatelskiej i porównać jak to wyglądało na szczeblu gminy, powiatu, województwa i centrali, czyli MBP i KG MO.
Penetracja szeregów tej instytucji przez ludzi podziemia była skrzętnie skrywana w okresie PRL. Naprzykład na terenie Lubelszczyzny do końca lat osiemdziesiątych akta te przeglądali funkcjonariusze SB, którzy najpierw zwalczali aktywnie podziemie, a później na emeryturze dodatkowo zarabiali pisząc na zamówienie Służby Bezpieczeństwa historię podziemia niepodległościowego. Jednocześnie prawie nie zachowały się akta Wydziałów do spraw Funkcjonariuszy WUBP, SB i KW MO1, które zajmowały się prześwietlaniem przeszłości funkcjonariuszy UB, a później SB i Milicji, ich rodzin pod kątem ewentualnych powiązań z podziemiem niepodległościowym. Badanie przeszłości funkcjonariuszy i ich rodzin kontynuowano do roku 1989. Nikt, którego ktoś z rodziny (ojciec, dziadek, stryj) miał styczność z AK bądź WiN nie miał szans podjąć pracę w tzw. resorcie, no chyba, że ktoś poszedł na współpracę z UB/SB i zmazał ofiarnym donoszeniem na innych swoje winy.
Z zachowanych akt Wydziału VI KW MO w Rzeszowie wynika, że oprócz faktycznych milicjantów – współpracowników podziemia starano się nieraz pod pozorem współpracy z WiN pozbyć niepokornych wobec wyższego dowództwa.2 Po prostu często wystarczał jeden donos na milicjanta i jego kariera w aparacie bezpieczeństwa PRL była przekreślona na zawsze.
Szkoda, że nie będzie można porównać informacji zwartych w odnalezionych dokumentach z relacjami uczestników tamtych wydarzeń, którzy odeszli już na wieczną wartę. Pozostaje tylko żmudne układanie historii tego bardzo zasłużonego i zarazem niezwykle trudnego pionu struktur AK-WiN ze szczątków meldunków, korespondencji, itp. Pionu, którego członkowie – żołnierze Polski Podziemnej – w bardzo istotny sposób przyczynili się do ocalenia nie jednego istnienia ludzkiego.
I. Kontrwywiad Armii Krajowej w okresie okupacji niemieckiej
Kontrwywiad – według słownika wyrazów obcych jest organem wojskowym, którego zadaniem jest śledzenie i zwalczanie obcego wywiadu. Jego działalność ma charakter defensywny, nastawiony na obronę przed działalnością wywiadowczą przeciwnika. Istotą jego jest, podobnie jak i wywiadu, głęboka tajność, co do metod, form oraz kierunków i zakresu działania.3
Armia Krajowa posiadała w swoich strukturach organizację o charakterze wywiadowczym i kontrwywiadowczym. Była to próba odtworzenia struktur dawnego Oddziału II Sztabu Generalnego WP. Zadaniem wywiadu było zbieranie informacji o przeciwniku – głownie o niemieckim potencjale zbrojeniowym, jednostkach wojskowych i policyjnych oraz kierunkach natarć jednostek niemieckich.
Natomiast zadaniem kontrwywiadu AK było gromadzenie informacji o niemieckich jednostkach policyjnych, ich wywiadzie, agenturze werbowanej wśród Polaków oraz o działaniach niemieckiego wywiadu wojskowego – Abwehry na ziemiach polskich. Generalnie działalność komórek kontrwywiadu funkcjonującego w ramach Polskiego Państwa Podziemnego miała za zadanie chronienie własnych szeregów przed penetracją podziemia przez siły bezpieczeństwa okupanta niemieckiego.
Kontrwywiad Armii Krajowej posiadał rozbudowane struktury począwszy od szczebla Komendy Głównej AK poprzez Komendy poszczególnych Okręgów, Inspektoratów aż do szczebla Komend Powiatowych i nawet Rejonowych. Odnalezione ostatnio w archiwum lubelskiego IPN dokumenty mówią o bardzo skutecznej działalności komórek Kontrwywiadu Komendy Okręgu AK zarówno skupionych w Oddziale II Komendy Okręgu AK jak i w Wydziale I – Organizacyjnym Komendy Okręgu. Z zachowanych materiałów wynika, że posiadał on wtyczki w lubelskim gestapo oraz w wojsku i żandarmerii niemieckiej. Konspiratorzy działający w ramach niego docierali poprzez swoje kontakty do więźniów przetrzymywanych w gestapo oraz na terenie więzienia na Zamku i na terenie obozu koncentracyjnego Majdanek. Wiedziano o aresztowaniach członków organizacji, nawiązywano z nimi kontakt między innymi poprzez sekretarkę Szefa Lubelskiego gestapo. Jednocześnie kontrwywiad wewnętrzny zbierał informacje o oddziałach partyzanckich AK na terenie Okręgu, o ich dowódcach, zachowaniu w terenie, stosunku do nich ludności cywilnej, itp.4
Zachowały się również materiały kontrwywiadu AK o działalności innych organizacji, w tym grup komunistycznych, ale wydaje się, że w latach 1940-1944 zbyt mało czasu poświęcano rozpracowaniu grup komunistycznych i partyzantki sowieckiej, która na terenie Lubelszczyzny pojawiła się w drugiej połowie 1943 roku. Owszem źródła kontrwywiadu AK informowały o pobycie grup komunistycznych, partyzantki sowieckiej i grup AL, ale nie zetknąłem się przeglądając meldunki kontrwywiadu AK z informacjami o celach tych grup, ich sytuacji wewnętrznej, współpracujących z nimi osobach narodowości polskiej, itp. Można zatem stwierdzić, że w tym zakresie informacje dostarczane przez wywiad i kontrwywiad Komendy Okręgu AK w Lublinie były bardzo ogólnikowe i nie dostarczały Komendantowi AK pełnego obrazu wydarzeń na terenie Lubelszczyzny, szczególnie w odniesieniu do zamierzeń grup komunistycznych. Dla przykładu można podać choćby zabójstwo przez partyzantkę sowiecką (prawdopodobnie oddział NKGB) pod dowództwem „Wołodii”, na co dzień stacjonujący w oddalonych od miejsca zabójstwa około 150 km lasach kąkolewsko-radzyńskich, Komendanta Obwodu AK Włodawa kpt. Józefa Millerta „Sępa” wraz z adiutantem i żołnierzem AK. Co ciekawe zasadzkę na Komendanta Obwodu zrobiono tuż przed jego przeniesieniem na teren Zamojszczyzny. Przeprowadzone dochodzenie w tej sprawie nie wykryło zdrady w szeregach włodawskiej AK, chociaż padały różne oskarżenia.5 Później na terenie obwodu włodawskiego zdarzały się przypadki porwań i zaginięć osób pełniących funkcje kierownicze. Podobnie było na terenie powiatu radzyńskiego, gdzie np. zaginę
li łącznicy Komendy Obwodu AK wysłani do rejonu Ostrowa Lubelskiego w czerwcu 1944 roku w celu nawiązania łączności z dowództwem 27 DP AK.6 Takich przypadków było znacznie więcej, co gorsze Dowództwo AK było wobec nich całkowicie bezradne. A partyzantka komunistyczna w ten sposób zdobywała informacje o miejscowej konspiracji.
Drugim sposobem, który powodował rozkonspirowanie siatki organizacyjnej AK była wszechstronna pomoc ze strony AK świadczona dla grup sowieckich i AL podczas ich przemieszczania miedzy innymi poprzez umożliwianie kontaktów z miejscową siatką konspiracyjną. Dowództwo AK nie zdawało sobie sprawy z powagi sytuacji i zadań grup spadochroniarzy sowieckich, którzy przede wszystkim mieli za zadanie rozpracować teren i struktury polskiego niepodległościowego podziemia, a dopiero w następnej kolejności prowadzić walkę z hitlerowcami. Uwidoczniło się to dopiero w II połowie 1944 roku, kiedy to NKWD dysponowało gotowymi listami żołnierzy AK przeznaczonych do internowania i wywiezienia na teren ZSRR. A był to efekt kilkuletniego systematycznego rozpracowywania polskiego podziemia przez wywiad sowiecki (grupy NKWD i NKGB) oraz polską partyzantkę komunistyczną.
Rozpracowaniu polskiego podziemia sprzyjała również akcja „Burza”, podczas której wiele osób ujawniło swoją działalność w organizacji podziemnej. Po tej akcji wiedzieli sąsiedzi, znajomi, kto jest z ich znajomych w organizacji. To też w jakimś stopniu przyczyniło się do gruntownego rozpoznania struktur podziemnych przez wywiad komunistyczny.
Podsumowując, można stwierdzić, że kontrwywiad AK był w ponad 90 % nastawiony na rozpracowanie sił bezpieczeństwa III Rzeszy stacjonujących na terenie tzw. Generalnej Guberni, natomiast kontrwywiad AL i wspomagające go grupy sowieckie (NKWD, NKGB) w tym samym czasie rozpracowywały siatkę konspiracyjną AK nie cofając się przed porwaniami żołnierzy AK (Lubelskie, Kieleckie) i wykorzystując dobrą wolę lokalnych dowódców AK. Można zatem stwierdzić, że z chwilą wkroczenia na omawiane tereny Armii Czerwonej sytuacja żołnierzy AK przedstawiała się bardzo niepokojąco. Zanim społeczeństwo zorientowało się, jakie cele wobec niego ma „sojusznik naszych sojuszników” minęło kilka miesięcy. W tym czasie tworzony w oparciu o NKWD aparat bezpieczeństwa PKWN poczuł się na tyle pewny, że rozpoczął przeprowadzać samodzielnie operacje przeciwko podziemiu, które po masowych aresztowaniach mających miejsce na przełomie października i listopada 1944 było w znacznym stopniu zdezorganizowane.
Przypisy do części 1:
1. Akta Wydziałów do spraw funkcjonariuszy systematycznie niszczono. Pierwsza fala brakowania tych akt miała miejsce w 1956-1957 roku, następna pod koniec lat sześćdziesiątych. W sumie pozostały jedynie szczątkowe akta.
2. Dotyczy to Wydziału Śledczego Komendy Wojewódzkiej MO w Rzeszowie, w którym, jak wynika z danych Wydziału VI KWMO większość funkcjonariuszy współpracowała z organizacją WiN, w tym również Naczelnik Wydziału. – patrz Sprawozdanie Wydziału VI KW MO w Rzeszowie za okres 28.08.-24.09.47 IPN Rz 00106/22, k.43
3. L.Pietrzak, Działalność wywiadu Zrzeszenia WiN w Obwodzie Garwoli w latach 1945-1947 w: Zeszyty Historyczne WiN 19-20 (2003), s.193-194
4. W dwóch doniesieniach agent III Departamentu MBP o krypt. „333” ujawnił siatkę Kontrwywiadu Komendy Okręgu AK, która funkcjonowała w ramach Wydziału I – Organizacyjnego Komendy Okręgu AK Lublin. Wśród osób współpracujących z tą siatką wymienił miedzy innymi sekretarkę Szefa Wydziału Politycznego Gestapo Anni Neeschen oraz kapitana z Oberfeld Kommandantur Lublin, który współpracował z polskim podziemiem ze względów ideowych- patrz Jarosław Kopiński, Dwa doniesienia agenta Departamentu III MBP o pseudonimie „333” w: Zeszyty Historyczne WiN 24(2005) s. 291-302
5. J. Kopiński, Kilka uwag o śmierci Komendanta Obwodu AK Włodawa kapitana Józefa Milerta „Sęp”, „Kowalski” w: Rocznik Chełmski 5 (1999), s. 237-243
6. Relacja Stanisława Kalisza z dnia 14.07.1991 /zbiory autora/
Kontrwywiad AK-WiN w latach 1944-1947 – część 2>