„Cziort w oczkach” – część 4

Mimo, iż rozbrojenie …

Mimo, iż rozbrojenie oddziału stołpeckiego AK było dobitnym dowodem agresywnych planów sowieckich w stosunku do Armii Krajowej, Komenda Okręgu Nowogródzkiego AK w grudniu 1943 roku raz jeszcze podjęła próbę ułożenia się z partyzantką sowiecką na warunkach określonych przez KG AK. Prowadzenie rozmów powierzono dowódcy IV batalionu 77 pp AK ze Zgrupowania Nadniemeńskiego ppor. Czesławowi Zajączkowskiemu „Ragnerowi”, który do realizacji tego zadania wyznaczył plut. pchor. Jana Bodzicza „Brzózkę”. Do pierwszego spotkania doszło 11 grudnia 1943 roku:
„Po krótkim zagajeniu przystąpiłem do przedstawienia zleconych mnie przez dowództwo warunków współpracy. Jednym z pierwszych warunków było przyjęcie zasady, że obie partyzantki będą działały na ściśle określonych terenach każda. Następnie stwierdziłem, że ziemia kresowa, której granica wschodnia jest wyznaczona przez traktat podpisany w Rydze przez Polskę i Związek Radziecki, jest ziemią polską i dlatego gospodarzami jej są Polacy, reprezentowani obecnie przez Armię Krajową. Towarzysz «Robert» [NN] pokiwał głową i powiedział, że przed zrzutem na te tereny przedstawiono mu te sprawy inaczej, ale usłyszaną propozycję przekaże przełożonym (…) Następny mój wyjazd za Niemen miał miejsce 18 grudnia. Ceremoniał przyjęcie przez towarzysza «Roberta» był taki sam jak poprzednio, tyle, że on natychmiast przystąpił do referowania zleconych przez władze wyższe warunków dla «białych». Były one następujące:
„Dowództwo partyzantki sowieckiej, jak i wszystkie jednostki na tym terenie są częścią składową Armii Czerwonej. Fakt ten nie pozwala tolerować działalności oddziałów nie podlegających dowództwu sowieckiemu. Uzgodnienie wzajemnych zależności nie może nastąpić za pośrednictwem parlamentariuszy. Wstępne porozumienie może być dokonane między dowódcami jednostek bojowych, natomiast ostateczne wyłącznie między naczelnymi władzami partyzantki. Do czasu spełnienia postawionych na wstępie warunków, strona sowiecka nie czuje się związana czymkolwiek. Na zajęcie stanowiska wyznacza się tydzień czasu, w którym zostaną zawieszone agresywne działania. Wobec tak pokrętnych warunków wypowiedzianych w agresywnym tonie nie podjąłem dyskusji. Ustalono następne spotkanie za tydzień.
Przekazałem całość dialogu, a raczej monologu «Pionowi» [Józef Jagielski]. Dowiedziałem się później od niego, że «Ragner» przyjął wiadomość ze spokojem, gdyż nie miał złudzeń co do możliwości dogadania się z «ruskami», szczególnie po ich ostatnich czynach w Puszczy Nalibockiej. Wyraził wówczas zdziwienie, że Komenda Główna z przekonaniem i jednocześnie z naiwnością wierzy w możliwość zawarcia ugody z dowództwem partyzantki sowieckiej.
«Ragner» uznał też, że spełnił nakaz K[omendy] Gł[ównej], otrzymany za pośrednictwem K[omendy] Okr[ęgu], dotyczący próby zawarcia porozumienia i uznał, że dalsze spotkania są zbędne.”


Kadra 1 kompanii IV/77 pp AK. Od lewej: pchor. Witold Cichowicki „Cedro”, NN, NN, plut. Władysław Grabowski „Waldemar”, „Żyd”, NN „Leon”, plut. Zygmunt Sikorski „Kwiryn”.

W początkach zimy 1944 r. oddział „Ragnera”, osiągnąwszy stan ok. 300 żołnierzy, został przekształcony w IV batalion 77 pp AK. Batalion IV stanowił trzon Zgrupowania „Południe”. Jednostką tą dowodził przez cały czas ppor. Czesław Zajączkowski „Ragner”. Jeszcze jesienią 1943 r., w związku z trudnościami przezimowania, „Ragner” zdecydował się na rozpuszczenie do domów części żołnierzy. W niektórych pododdziałach urlopowano wówczas na zimę do 50% stanów osobowych. Oddział stale jednak rozrastał się. Zgłaszały się całe grupy żołnierzy z placówek terenowych, zagrożonych dekonspiracją przez Niemców lub wywiad partyzantki sowieckiej. W końcu 1943 r. plut. M. Szamrej „Szary” przyprowadził do oddziału jedenastoosobową grupę żołnierzy z placówki Białohruda. Natomiast w dniu 01.01.1944 r. dowódca placówki konspiracyjnej AK w Rudzie na lewym brzegu Niemna skierował do oddziału „Ragnera” pełną drużynę ze swego terenu. Wkrótce potem dołączył ppor. J. Kmita „Aleksander” z dwunastoosobową grupą żołnierzy placówki AK w Stankiewiczach. Licznie zgłaszali się też żołnierze konspiracji AK z Lidy. Już w styczniu 1944 r. oddział „Ragnera”, mający formalnie status kompanii, liczył około 300 partyzantów. W lutym 1944 r. został przekształcony w IV batalion 77 pp AK. W maju 1944 r. batalion „Ragnera” osiągnął stan około 700 żołnierzy. Składał się wówczas z 3 kompanii strzeleckich, kompanii broni ciężkiej, kompanii samochodowej, kompanii szkolnej, zwiadu konnego w sile szwadronu oraz kilku mniejszych pododdziałów. Przydzielono doń także kompanię lotniczą Okręgu „Nów”, dowodzoną przez ppor. S. Dzwinela „Dzwona”.

Oprócz wymienionych wyżej oddziałów o charakterze partyzanckim, ppor. „Ragner” zorganizował na podległym sobie terenie szereg stacjonarnych placówek samoobrony, obejmujących obok żołnierzy AK często także ludność niezorganizowaną. Mieszkańcy poszczególnych wiosek otrzymywali trochę broni, która pozwalała im na ochronę swych domostw przed grabieżą band, grup przetrwania i partyzantki radzieckiej w okresach, w których nie stacjonowały tam pododdziały IV batalionu. Stałymi miejscami postoju oddziałów „Ragnera” były wioski: Nieciecz, Cacki, Toboła, Stankiewicze, Klukowicze czy też folwarczki Dzitryki i Czechowszczyzna. Część oddziałów broniących linii Niemna kwaterowała w nadniemeńskich wioskach Szawdzinie, Piskowce, Mociewicze, Zblany, Honczary, Ogrodniki, Hancewicze. Od stycznia 1944 r. garnizon AK w sile kompanii ulokowano w Filonowcach koło Dokudowa. Stale wzmacniany „obóz warowny” w Filonowcach bronił bolszewikom zza Niemna przejścia przez błota dokudowskie w głąb powiatu lidzkiego. Po ewakuacji przez Niemców posterunku żandarmerii z Bielicy, co miało miejsce w końcu kwietnia 1944 r., miejscowość ta została zajęta przez oddziały IV/77 pp AK. Zakwaterowano w opuszczonych przez Niemców bunkrach (umocnionych budynkach) załogę w sile kompanii, a także ulokowano w miasteczku szpital polowy.

Zwiad konny IV bataliony 77 pp AK. Bielica, wiosna 1944 r.

Jak już wspomniano na obszarach objętych działalnością Zgrupowania „Południe” gospodarzem terenu był dowódca IV batalionu, ppor. „Ragner”. Nie wolno było tu podejmować działań bez jego wiedzy i zgody. Gdy zimą 1943/1944 r. patrol UBK, na rozkaz swego dowództwa, zlikwidował byłego sowieckiego współpracownika w Koniuszanach, ppor. „Ragner” okazał wielkie niezadowolenie, gdyż nie uważał owego człowieka za jednostkę szkodliwą. Likwidację konfidentów niemieckich oraz agentury wywiadu sowieckiej partyzantki prowadziły na tym terenie: żandarmeria IV batalionu, pluton specjalny tej jednostki oraz pluton żandarmerii przy sztabie „Kotwicza”.
Kwatermistrzostwo batalionu „Ragnera”, kierowane przez plut. Stanisława Tobotę „Ojca”, w porozumieniu z placówkami terenowymi, organizowało wyżywienie dla oddziałów AK, które znalazły się na tym obszarze. Gromadziło też umundurowanie i wszelkie wyposażenie dla IV batalionu.
Wszelkie sprawy wiążące się ze stosunkami z ludnością cywilną tego regionu prowadził komisarz do spra
w cywilnych, pchor. Piotr Bartosz „Ryczę”. Jego zastępcą była Wanda Bukowska „Biała Wanda”. Komisarz miał aparat wykonawczy, załatwiający sprawy gospodarcze z ludnością. Współdziałał w tym zakresie z kwatermistrzostwem batalionu. Sprawy prawne ludności prowadziła posiadająca wykształcenie prawnicze „Biała Wanda”. Kierowała sądem rozpatrującym sprawy zgłaszane przez ludność.

Szpital polowy batalionu „Ragnera”, obsługujący także rannych z innych oddziałów Zgrupowania „Południe”, ulokowany był kolejno w Niecieczy, Bielicy i Cackach. Kierował nim dr Bronisław Oszmian „Demon”. Wraz z nim pracowała dr Maria Mejer (Widuchowa?) „Musia”. Siostrą operacyjną była Izabela Jasińska „Marianna”. Po wybuchu epidemii tyfusu w lutym-marcu 1944 r., zorganizowano także szpital zakaźny prowadzony m.in. przez siostry – Kalidową „Martę” i NN „Antoninę”.

Od lewej: plut. Stanisław Tobota „Ojciec”. Osadnik wojskowy z okolic Niecieczy. Jeden z pierwszych konspiratorów i partyzantów na terenie gminy Bielica pow. Lida. Kwatermistrz IV batalionu 77 pp AK. Poległ 3 grudnia 1944 r. wraz z ppor. „Ragnerem”. Obok S. Toboty stoi kpr. Antoni Zieliński „Byk” – dowódca plutonu gospodarczego.

Łączność na terenach objętych działalnością Zgrupowania „Południe” zapewniała sieć łączniczek podporządkowana dowódcy IV batalionu. Kierowała nią Małgorzata Kowrygo „Małgorzata”. Dowodzony przez pchor. „Brzózkę” pluton łączności zapewniał funkcjonowanie łączności telefonicznej pomiędzy sztabem IV batalionu i wioskami, w których kwaterowały poszczególne kompanie. Materiał na budowę własnych linii telefonicznych uzyskano z demontażu fragmentów linii łączącej Nowogródek i Lidę. Centrala ulokowana została na skraju Bielicy. Pierwszy odcinek, łączący Bielicę z Niecieczą, oddano do użytku w pierwszej połowie kwietnia 1944 r.

Pluton saperski batalionu w ramach prowadzonych zajęć zaminował drogi wiodące w rejon zakwaterowania IV/77 pp. Ponieważ niektóre mosty, jak np. na Lebiodzie i Dzitwie, zostały zniszczone przez oddziały AK jeszcze w 1943 r., dostęp do miejsc postoju IV/77 pp i Zgrupowania „Południe” był dość ograniczony, zwłaszcza w okresie zimowo-wiosennych roztopów.

Zawieszenie broni zawarte w początku stycznia 1944 r. powodowało, że na obszarach działalności Zgrupowania „Południe”, pomiędzy Niemnem i Lidą, nie podejmowano jawnie działań zaczepnych przeciw Niemcom. Akcje takie wykonywano, maskując je jako wystąpienia partyzantki sowieckiej, lub przeprowadzając poza terenami objętymi zawieszeniem broni. Po odwołaniu rtm. „Lecha” z dowództwa Zgrupowania i przejęciu komendy przez mjr. „Kotwicza” stan ten utrzymywał się jeszcze ponad dwa miesiące. Niemniej w drugiej połowie kwietnia wykonano serię akcji przeciw niemieckim posterunkom i garnizonom (Szejbaki, Brzozówka, Komendantura OT w Lidzie). Działania tego rodzaju kontynuowano w maju, zaś największe nasilenie osiągnęły one w czerwcu. Jednocześnie toczono walki z partyzantką sowiecką. Przerwało je dopiero zawieszenie broni zawarte w czerwcu 1944 r.

Działania w 1944 r. zapoczątkował wypad „Ragnera” na Dokudowo. W pierwszych dniach stycznia wyruszył on z większością swoich sił na tę miejscowość, dotychczas silnie penetrowaną przez partyzantkę sowiecką, która miała tam pewne wpływy. Gdy szpica polskiego oddziału 02.01.1944 r. dotarła do majątku Dokudowo, została ostrzelana. W jednej ze stodół zlokalizowano i zlikwidowano grupę bolszewików (5-8 osób), zdobywając ich karabiny i sporo amunicji. Następnego dnia zajęto wieś Dokudowo. Drugiego dnia pobytu w Dokudowie ostrzelano i zlikwidowano 5 konnych bolszewików, którzy, niezorientowani w sytuacji, podjechali do wioski. Oddział „Ragnera” pomaszerował nad Niemen do Burnosów, gdzie także doszło do potyczki. Jeden z bolszewików zdołał uciec łodzią na lewy brzeg Niemna. „Ragnerowcy” pokryli jednak ogniem niezalesiony, odsłonięty teren, zmuszając go do zalegnięcia i uniemożliwiając dalszy odwrót. Jeden z partyzantów AK przeprawił się na drugi brzeg Niemna i „zdjął” bolszewika. Okazał się on łącznikiem i miał przy sobie teczkę z dokumentami. Następny wypad poprowadzono do Piotrów poprzez Mielchowo. W jednym z chutorów zaskoczono funkcjonariusza sowieckiego, który został zastrzelony podczas próby ucieczki. Znaleziono przy nim dokumenty, dotyczące między innymi siatki wywiadu partyzantki sowieckiej w lidzkiem. Następstwem tej zdobyczy była likwidacja trójki informatorów we wsi Piotry.
Według meldunków partyzantki sowieckiej w pierwszej dekadzie stycznia doszło też do potyczek: 04.01. i 05.01.1944 r. w Borkach (w tej ostatniej zginął 1 partyzant sowiecki) oraz 09.01.1944 r. w Burnosach, gdzie oddział „Iskra” w walce z AK stracił 2 zabitych.

Pluton 1 kompanii IV/77 pp AK, pierwszy z lewej kpr. Jerzy Chrul „Biestek”.

Po stosunkowo krótkim pobycie w rejonie Dokudowa i przeprowadzeniu paru wypadów do okolicznych wiosek i chutorów, ppor. „Ragner” już w pierwszej połowie stycznia wraz z większością sił powrócił w okolice Niecieczy. Dla ochrony terenów leżących wokół Dokudowa pozostawił dwa wydzielone plutony: Oddział Rozpoznawczy „Irena”, dowodzony przez plut. Witolda Skawińskiego „Kunę” oraz oddział rozpoznawczy „Iwona”, dowodzony przez plut. Tadeusza Orwida „Kubę”. Trzon plutonu „Kuby” stanowiła grupka „Ragnerowców” wzmocniona oddziałem żołnierzy sieci terenowej AK zmobilizowanych w rejonie Kaczanowa, liczącym początkowo około 30 ludzi. Po krótkim czasie aklimatyzacji zwolniono do domów około 10 nowo przybyłych wraz z dowodzącym nimi podoficerem — jako mniej przydatnych do wykonywania zleconych zadań. W efekcie OR „Iwona” liczył około 30 żołnierzy.
OR „Irena” operował na obszarze leżącym na wschód od linii kolejowej Lida-Baranowicze (na odcinku w rejonie stacji Niemen) – poprzez ujście Dzitwy po Dokudowo. OR „Iwona” dostał przydział najtrudniejszego terenu w rejonie Dokudowa, Filonowców i Mielchowa – w kierunku na wschód aż po Moryń. Otrzymane zadanie tak wspomina „Kuba”:
„«Ragner» powiedział, masz pilnować tego terenu, no i nie daj się zabić. Jak na Niemców masz gdzieś uderzać, to się przebieraj za czerwonych. Masz zablokować cały pas wzdłuż Niemna, od Baniewa aż po Moryń na wschodzie, bo tamtędy zza Niemna nadciągają sowieci”.

„Cziort w oczkach” – część 5>
Strona główna>