Nieułowimyj „Olech” – część 2

Bić się czy wycofać?

Po klęsce operacji „Ostra Brama”, która przewidywała samodzielne wyzwolenie Wilna przez oddziały Okręgów AK Wileńskiego i Nowogródzkiego, i podstępnym aresztowaniu dowództwa przez Sowietów, polscy oficerowie, którym udało się uniknąć rozbrojenia, odbyli naradę. Głównym jej tematem było dalsze zachowanie się ocalałych oddziałów. Zgłoszone były następujące propozycje:

Złożyć broń i zaciągnąć się do armii Berlinga;
Przedzierać się na Zachód z bronią w ręku i tam działać w zależności od sytuacji;
Rozpuścić oddziały i dać każdemu żołnierzowi możliwość podjęcia samodzielnej decyzji;
Zostać na Kresach i bić bolszewików.

Jedności wśród dowódców nie było. Oficerowie pochodzący z centralnej lub zachodniej Polski, jak były komendant Nowogródzkiego Okręgu AK Jan Szulc vel Janusz Szlaski „Prawdzic”, d-ca V Wileńskiej Brygady AK Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, d-ca Uderzeniowych Batalionów Kadrowych Bolesław Piasecki „Sablewski” byli za drugim wariantem. Pochodzący z Kresów major Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz”, ppor. Czesław Zajączkowski „Ragner”, por. Jan Borysewicz „Krysia” byli za tym, by zostać. Ostatecznie każdy został przy swoim zdaniu. Część partyzantów wycofała się zatem do centralnej Polski, część pozostała, by walczyć z Sowietami i bronić miejscowej ludności przed komunistycznym terrorem. Jednym z tych, którzy zostali, był ppor. Anatol Radziwonik „Olech”.

Grupa żołnierzy z oddziału „Olecha” – 1945 r. (ppor. „Olech” siedzi w środku grupy), klęczy z lewej Mikoła „Zielony” (Ukrainiec, lejtnant Armii Czerwonej, antykomunista, który dołączył do polskiej partyzantki), z prawej klęczy: NN „Lis”.

Polowanie

Od samego początku NKWD podjęło zakrojone na szeroką skalę działania w celu zniszczenia znanych partyzanckich komendantów, którzy mieli autorytet wśród miejscowej ludności. Jako pierwszy zginął major „Kotwicz”. Już 18 sierpnia 1944 r. dowodzony przez niego oddział starł się z NKWD niedaleko miejscowości Surkonty. Początkowo szczęście sprzyjało Polakom i zadali przeciwnikowi dotkliwe straty. Jednak Sowieci szybko ściągnęli posiłki. W nierównej walce zginął sam mjr Kalenkiewicz i blisko czterdziestu jego podwładnych. Rannych partyzantów sowieci dobili bagnetami.
Ppor. Czesław Zajączkowski „Ragner” dał się Sowietom we znaki jeszcze w czasie okupacji niemieckiej. Dowodzony przez niego oddział wielokrotnie bił się z radziecką partyzantką, która prowadziła w okolicach Lidy akcje zaopatrzeniowe, a mówiąc wprost: grabiła i mordowała ludność polską. Już po zajęciu Lidy przez Sowietów „Ragner” w liście skierowanym do „komendanta Garnizonu okupacyjnych wojsk” w Lidzie, szefa miejscowego NKWD i przewodniczącego Lidskiego Komitetu Wykonawczego postawił ultimatum:
„W odpowiedzi na nieprzerwane aresztowania bezbronnej ludności cywilnej i zwierzęce zabijanie żołnierzy AK, zawiadamiam was, że oddziały AK będą odpowiadały siłą. Od 4 IX 44 po 7 IX 44 zatrzymamy ruch na kolei. Jeżeli okupacyjne władze sowieckie będą stosować terror wobec bezbronnej ludności, oddziały AK przystąpią do działań odwetowych i każdy sowiecki aktywista i żołnierz będzie uważany za bandytę”.

Ustępstw nie było, za to likwidację „Ragnera” uznano za zadanie numer jeden. Ppor. Czesław Zajączkowski zginął 3 grudnia 1944 r. w okolicy wsi Jeremicze, osaczony przez NKWD. W akcji przeciwko 12-osobowej grupie partyzantów uczestniczyło ponad 400 żołnierzy NKWD. O zabiciu „Ragnera” wiceszef NKWD BSRR Siergiej Bielczenko specjalnym telegramem poinformował Józefa Stalina, co tylko podkreśla rangę, jaką resort bezpieczeństwa nadawał likwidacji ppor. Zajączkowskiego.
Kilka tygodni później w potyczce z NKWD zginął por. Jan Borysewicz „Krysia”. Ciało sławnego komendanta rozebrane do bielizny bolszewicy obwozili po okolicznych wsiach, pokazując w ten sposób społeczeństwu, co czeka każdego, kto nie podporządkuje się władzy radzieckiej.

Obwód nr 49/67 (Szczuczyn-Lida) w 1945 r.

Po likwidacji ppor. „Ragnera” i por. „Krysi” wrogiem numer jeden dla NKWD stał się ppor. Anatol Radziwonik „Olech”. Chociaż już wcześniej był uczestnikiem szeregu brawurowych akcji przeciwko Niemcom, nie był tak znany i popularny wśród miejscowej ludności jak „Ragner” czy „Krysia”, jednak to właśnie „Olech” przez długie lata przyprawiał Sowietów o największy ból głowy. Okazał się bowiem najbardziej skutecznym i nieuchwytnym partyzanckim dowódcą na Kresach.

W pierwszych miesiącach 1945 r. struktura organizacyjna AK w powiatach Lida i Szczuczyn uległa poważnym przekształceniom. Już zimą 1945 r. z terenów powiatu lidzkiego, objętych siecią konspiracyjną Zgrupowań „Północ” i „Południe”, utworzony został Obwód Lidzki nr 67, dowodzony przez ppor. Ludwika Nienartowicza „Mazepę” (wcześniej, po śmierci por. „Krysi”, był on komendantem Zgrupowania „Północ”). Organizacją AK na obszarze nadniemeńskim i w centralnej części powiatu (teren Zgrupowania „Południe”) dowodził sierż. Anatol Urbanowicz „Laluś”, wcześniej adiutant ppor. „Ragnera”. Po wyjeździe rtm. Jana Skorba „Boryny” za linię Curzona, „Mazepa” objął funkcję p.o. Komendanta Okręgu Nowogródek i kontynuował rozpoczęte przez „Borynę” działania zmierzające do likwidacji aktywów Nowogródzkiej AK. Być może wówczas na krótko formalną funkcję komendanta Obwodu nr 67 powierzono sierż. Urbanowiczowi „Lalusiowi”.
W tym samym czasie z dawnego Ośrodka Szczuczyn (Zgrupowanie „Zachód”) utworzono Obwód Szczuczyński nr 49. Dowodził nim ppor. Anatol Radziwonik „Olech”, „Mruk”, „Stary”, „Ojciec”.

Sierż. Anatol Urbanowicz „Laluś”. Adiutant ppor. „Ragnera”, dowodził oddziałem po jego śmierci. Okresowo pełnił funkcję Komendanta Obwodu Szczuczyn-Lida. Wiele razy starł się z grupami operacyjnymi NKWD. 27 maja 1945 pod Lidą osaczony z oddziałem przez grupę zwiadu 34. zmotoryzowanego pułku strz. NKWD. Nie chcąc wpaść w ręce Sowietów zastrzelił się.

Wiosną 1945 r. Obwód Lidzki nr 67 i Obwód Szczuczyński nr 49 zostały połączone w jedną jednostkę organizacyjną – Obwód nr 49/67. Komendantem Obwodu 49/67 został ppor. A. Radziwonik „Olech”. Trzeba jednak odnotować fakt, iż źródła sowieckie podają, że pierwszym komendantem tego Obwodu miał być sierż. A. Urbanowicz „Laluś” i dopiero po jego śm
ierci w maju 1945 r. dowództwo Obwodu przejął ppor. „Olech”, który jakoby początkowo miał być tylko dowódcą oddziału partyzanckiego. Raporty sowieckie donosiły, że przy zwłokach „Lalusia” znaleziono rozkaz rtm. „Boryny”, nakazujący mu przekazanie oddziału partyzanckiego ppor. „Olechowi”, w związku z objęciem funkcji Komendanta Obwodu 49/67.

Plan operacji przeciw oddziałowi sierż. Anatola Urbanowicza „Lalusia”, przeprowadzonej przez grupę zwiadu 34. zmot. p. strz. NKWD 27 maja 1945 pod Lidą.

Na terenie Obwodu 49/67 operował podlegający bezpośrednio ppor. „Olechowi” około czterdziestoosobowy oddział partyzancki, dowodzony od końca maja 1945 r. przez Bronisława Mickiewicza „Niedźwiedzia”, działający w południowej i środkowej części Obwodu. „Olechowi” podlegała także grupa partyzancka, dowodzona przez Stanisława Rytkowskiego „Wodnego”. Także w Szczuczyńskiem miał „Olech” grupę ludzi przeznaczoną do działań czynnych. Ponadto wszystkie kompanie, a nawet placówki terenowe, dysponowały patrolami prowadzącymi samoobronę. Np. patrolem kompanii Wawiórka „Wygon” dowodził osobiście jej komendant Józef Poczobut „Wilk”, patrolem placówki 311 dowodziła J. Gordon-Lalewska „Rusałka”, patrolem placówki Ryłowce A. Tyrkin. W rejonie Lidy operował kilkuosobowy patrol Leona Łapota „Magika” (byłego partyzanta IV/77 pp AK), zaś w rejonie Wasiliszek grupa „Biruka” (12 ludzi). Pomiędzy Raduniem i Werenowem chodziła grupa Grygielewicza „Bitnera” (10 ludzi), mająca stałą bazę w rejonie Ejszyszek. Raporty sowieckie informowały też o pojawianiu się w rejonie werenowskim grupek Wincentego Michno (6 ludzi) i „Narkuna” (5 ludzi).

W północnej części powiatu lidzkiego partyzantka AK była wiosną 1945 r. bardzo liczna. Operowały tu oddziały i grupy partyzanckie dowodzone przez sierż. W. Janczewskiego „Lalusia”, plut. M. Tietiańca „Myśliwego”, ppor. Cz. Stecewicza „Śmiałego”, kpr. A. Łoszakiewicza „Iskrę”, kpr. M. Nawrockiego „Wrzosa” i kpr. R. Kiersnowskiego „Puchacza” , kpr. J. Zarzyckiego „Piętkę”, kpr. W. Więckiewicza „Zemstę”, J. Chiniewicza „Groma”, NN „Porębę”, „Filara”, „Winkla” oraz szereg mniejszych grupek wywodzących się z placówek terenowych. Żywot niektórych z tych grup był krótki. Oddział „Groma” przestał istnieć po aresztowaniu jego dowódcy, dość wcześnie znikła też z pola widzenia grupa „Zemsty”. Na przełomie marca i kwietnia 1945 r. rozwiązano oddział „Filara”. Ta dość silna grupa licząca 25 żołnierzy (3 drużyny), operująca na terenie gminy Raduń, w marcu 1945 r. zaatakowała jednostkę NKWD, toczącą bój z oddziałami „Poręby” i „Myśliwego”. W wyniku wycofania się obu tych grup, „Filar” znalazł się w trudnej sytuacji i w toku dalszej walki poniósł porażkę. Ciężko ranny wpadł w ręce NKWD. Po pewnym czasie oddział został na rozkaz ppor. „Mazepy” rozwiązany, żołnierzy skierowano na placówki, a następnie do repatriacji.

W okresie wiosennym 1945 r. znaczną aktywność wykazywał dwudziestoosobowy oddział „Iskry”, pełniący rolę żandarmerii organizacyjnej na terenie dawnego Zgrupowania „Północ”. Przeznaczony był przede wszystkim do likwidacji agentów NKWD i donosicieli. Raporty NKWD tak oceniały jego działalność:
„W kwietniu-maju 1945 r. na terytorium rejonu lidzkiego obwodu grodzieńskiego nasiliły się wypadki zabójstw działaczy aparatu radzieckiego, funkcjonariuszy partyjnych i wojskowych Armii Radzieckiej. Na podstawie danych agenturalnych ustalono, że wszystkie zabójstwa zostały dokonane przez bandę, określaną jako „otriad karatielnyj”, dowodzony przez Adama Łoszakiewicza ps. „Iskra”.

W celu likwidacji oddziału „Iskry” oraz dla rozpoznania polskiej sieci konspiracyjnej, lidzkie NKWD wysłało w teren kolejny oddział prowokacyjny, pozorujący polską partyzantkę. W wyniku donosu w dniu 24.05.1945 r. zlokalizowane zostało miejsce postoju oddziału „Iskry” w Dajnowie. Grupa operacyjna lidzkiego NKWD zaskoczyła i rozbiła oddział. W czasie walki poległo 5 partyzantów (w tym „Iskra”), zaś 2 dostało się do niewoli. Sowieci zdobyli 2 rkm, 3 pm, 2 kb i pistolet. Przy poległym „Iskrze” znaleziono rozkaz rtm. „Boryny” nakazujący demobilizację oddziału i przerzut ludzi w ramach akcji repatriacyjnej za linię Curzona.

Dość szczęśliwie działał w północno-zachodniej części pow. lidzkiego oddział ppor. „Śmiałego” (o stanie nie przekraczającym 20 żołnierzy). Unikał większych starć, przede wszystkim likwidował informatorów NKWD (brał udział w akcji „Rocznica” i grudniowej akcji na areszt w Ejszyszkach, wykonał kilka wyroków śmierci koło Koleśnik, Ejszyszek i Naczy). Wiosną 1945 r. (kwiecień?) zaatakowany przez grupę operacyjną NKWD we wsi Pierełańce zdołał oderwać się od przeciwnika ze stratą 2 poległych („Grzelak” i „Zwiadowiec”).
Dawna drużyna dyspozycyjna por. Jana Borysewicza „Krysi”, dowodzona obecnie przez sierż. W. Janczewskiego „Lalusia”, uległa znacznej rozbudowie (około 30 partyzantów). W kwietniu 1945 r. oddział „Lalusia” przeprowadził koło Wersoki udaną zasadzkę na grupę operacyjną NKWD, wiozącą aresztowanych. Akcja powiodła się, więźniowie zostali uwolnieni. W dniu 07 (lub 08).05.1945 r. w starciu z NKWD koło wsi Wojdagi oddział „Lalusia” stracił 2 zabitych (Jana Grzywacza „Komara” i Stanisława Krukowskiego „Młota”).

Nieułowimyj „Olech” – część 3>
Strona główna>