Nieułowimyj „Olech” – część 4

Na czele antysowieckiego oporu

Po wyjeździe w ramach akcji repatriacyjnej ppor. „Mazepy” i większości ocalałej jeszcze kadry nowogródzkiej AK, Komenda Okręgu AK Nowogródek przestała istnieć. Od tej chwili nie można mówić już o działalności Nowogródzkiego Okręgu AK, lecz jedynie o działalności struktur poakowskich. We wszystkich powiatach dawnego województwa nowogródzkiego pozostały dość liczne ogniwa sieci konspiracyjnej AK, tzw. placówki, oraz szereg oddziałów i grup partyzanckich. Ich działalność w Szczuczyńskiem i Lidzkiem była koordynowana w ramach Obwodu 49/67, natomiast na pozostałych obszarach Nowogródczyzny miała – jak się wydaje – charakter lokalnej samoobrony, często bez wzajemnego powiązania, a nawet kontaktów.

Ludzie biorący udział w działalności konspiracyjnej i zbrojnej w latach 1945-1953, mimo iż Armia Krajowa została rozwiązana, a Komenda Okręgu zakończyła działalność, uważali się za żołnierzy AK. Jeszcze w końcu lat czterdziestych używali tej nazwy. Należy uznać, że mieli ku temu pełne moralne prawo. Byli wśród nich tacy, którzy świadomie zdecydowali się pozostać na Nowogródczyźnie i bronić swej ojcowizny przed sowieckim bezprawiem, inni nie mieli możliwości skorzystania z tzw. repatriacji. Wszyscy byli ogromnie przywiązani do ziemi rodzinnej. Uczestnicy ówczesnej działalności niepodległościowej na Nowogródczyźnie wywodzili się z patriotycznie nastawionej ludności wiejskiej, która próbowała bronić się przed narzucanym jej siłą nieludzkim ustrojem komunistycznym, dążącym do całkowitego wyniszczenia Polaków na zagarniętych ziemiach. Ci dzielni, prości ludzie, mimo wszystko chcieli wierzyć, że sytuacja polityczna się zmieni, że wybuchnie trzecia wojna światowa, po której wróci tu Polska. Przedstawiciele inteligencji, wolnych zawodów, ziemiaństwa, o ile nie zdołali wyjechać w ramach repatriacji „do Polski”, zostali aresztowani i wywiezieni do gułagów. Postacie takie jak ppor. Anatol Radziwonik „Olech”, wiejski nauczyciel, który zdecydował się dobrowolnie pozostać ze swymi podkomendnymi na „straconym posterunku”, były absolutnymi wyjątkami. Na Nowogródczyźnie pozostała ludność wiejska, chłopi i drobna szlachta zagrodowa, zbyt liczna, by sowiecki aparat terroru mógł od razu się z nią rozprawić. Z tej grupy ludności wywodzili się ostatni obrońcy polskich Kresów.

Jeden z pododdziałów ppor. „Olecha” przed ziemianką. Ppor. „Olech” siedzi przed grupą, nad nim NN „Lis”. Drugi od lewej (w rogatywce) adiutant ppor. „Olecha”, Zygmunt Olechnowicz „Zygma”, „Grom”. W okresie okupacji niemieckiej partyzant oddziału ppor. Czesława Zajączkowskiego „Ragnera”; ciężko ranny wiosną 1949 r. wpadł w ręce NKWD. Skazany na 25 lat łagrów, po wyjściu zamknięty w psychuszce, gdzie zmarł. Zdjęcie ze stycznia 1948 r.

Propaganda sowiecka, a dziś będąca jej kontynuacją propaganda rosyjska, usiłowała i nadal usiłuje przedstawiać ostatnich żołnierzy polskiego podziemia na Nowogródczyźnie jako złoczyńców i przestępców. W rosyjskiej i białoruskiej literaturze tematu ginie na ogół fakt, że była to polska działalność niepodległościowa, oraz że do czynnej samoobrony zmuszała ludność polską wyniszczająca polityka władz sowieckich. Lecz nawet z propagandowych wydawnictw rosyjskich, wbrew intencjom ich autorów, widać wyraźnie, że powojenna działalność polskiego podziemia na Ziemiach Utraconych (w BSRR i LSRR) była w prostej linii kontynuacją walki o niepodległość Polski zapoczątkowanej jeszcze w latach okupacji niemieckiej, walki w obronie kresowej ludności polskiej. Można tu np. przytoczyć fragment zeznań E. Niechwedowicza z dn. 16.06.1949r., partyzanta z rejonu Iwje i Juraciszki, publikowanych w pracy Jermołowicza i Żumara. Mówi on o tym, jak charakteryzował cele polskiego podziemia w końcu lat czterdziestych jeden z jego organizatorów, Józef Uss:
„Uss Józef mówił mi, że dawna burżuazyjna Polska powinna powstać od starej granicy z 1939 r. i że wkrótce będzie wojna pomiędzy ZSRR a Ameryką i Anglią, w jej rezultacie Ameryka i Anglia pomogą nam zniszczyć Sowiety i ustalić starą burżuazyjna Polskę w granicach z 1939 r. A do początku wojny ZSRR z Ameryką, Uss mówił, powinniśmy prowadzić zbrojną walkę z sowiecką władzą przez dokonywanie aktów terroru przeciw przedstawicielom władz sowieckich na wsi”.

Z kolei J. Berdowski „Mały Ziuk”, jeden z organizatorów sieci terenowej Obwodu 49/67 w Szczuczyńskiem, stwierdza w swej relacji, że ppor. „Olech” wydając mu rozkaz ponownego podjęcia działalności podziemnej, wyraźnie powiedział, że będą „od nowa organizować wojsko polskie w konspiracji”. Uczestnicy polskiej konspiracji mieli pełną świadomość, że nie są żadną „bandą”, jak głosiła propaganda sowiecka, lecz że są partyzantami, że walczą o słuszną sprawę. Walka, jaką podejmowali była po prostu samoobroną kresowego społeczeństwa. Jej formy były niekiedy drastyczne czy nawet okrutne, ale też i walka prowadzona była z najokrutniejszym przeciwnikiem, jakim był aparat policyjno-administracyjny ZSRR.

Najsilniejszym ośrodkiem polskiego oporu działającym niemal do końca lat czterdziestych był Obwód 49/67, obejmujący teren dawnych powiatów szczuczyńskiego i lidzkiego, w większości wchodzący obecnie w skład obwodu grodzieńskiego BSRR. Obwód dowodzony był przez ppor. Anatola Radziwonika „Olecha”, „Mruka”, „Ojca”, „Starego”. Zastępcą „Olecha” był sierż. Paweł Klikowicz
„Irena”, zaś po jego śmierci w maju 1947 r. ppor. Witold Maleńczyk „Cygan”. Funkcję adiutanta Komendanta Obwodu pełnił (po śmierci „Twardowskiego”) Zygmunt Olechnowicz „Zygma”, „Grom”, Peter Fic „Francuz”, „Peter” – Alzatczyk, dezerter z Wehrmachtu, później żołnierz AK, Wacław Szwarabowicz „Kiepura” oraz Stanisław Apanowicz „Kulis”.
„Irena” był starym konspiratorem, w latach 1943-1944 pełnił funkcję oficera do zadań specjalnych w Komendzie Ośrodka „Łąka”. „Cygan”, syn osadnika wojskowego ze Starodworców, wywieziony do Rosji „za pierwszego sowieta”, służył w armii Berlinga. Gdy w 1945 r. przyjechał odwiedzić rodzinę, NKWD usiłowało go aresztować. Zastrzelił wówczas 2 funkcjonariuszy NKWD i zbiegł do partyzantki. „Zygma” był partyzantem IV/77 pp AK.

Dowodzony przez „Olecha” Obwód 49/67 nie miał żadnego kontaktu z centralami dowódczymi polskiego podziemia (WiN) w Polsce, ani nawet z niedalekim Białostockim Okręgiem WiN. Granica polsko-sowiecka została po 1945 r. bardzo dokładnie „uszczelniona” i nie było już możliwości przechodzenia jej. Nie dysponował też łącznością radiową. Ppor. „Olech” utrzymywał natomiast łączność z komendantem poakowskich struktur konspiracyjnych i oddziałów partyzanckich w powiecie grodzieńskim, ppor. Mieczysławem Niedzińskim „Menem”, „Renem”, „Niemnem”, a także z poakowskimi strukturami w powiecie wołkowyskim (m.in. z oddziałem partyzanckim „Cietrzewia”).

Wiosna 1947 r. Oddział ppor. Anatola Radziwonika „Olecha” (siedzi w środku), na prawo od „Olecha” siedzi sierż. Paweł Klikowicz
„Irena” – poległ 17 maja 1947 w starciu z NKWD pod Starodworcami; ciężko ranny w obie nogi osłaniał odwrót grupy po czym zastrzelił się nie chcąc wpaść w ręce Sowietów.

Obwód 49/67 była to faktycznie samodzielna organizacja konspiracyjna. „Olech” „pozbierał” to, co zostało po strukturach AK, oprócz tego do konspiracji włączyło się dużo nowych konspiratorów. W wyniku tego obwód 49/67 stał się najpotężniejszą i najbardziej liczną strukturą konspiracyjną na terenie Białorusi, a partyzanci nadal używali nazwy Armia Krajowa.
„Chodziło o to, żeby stworzyć wojsko polskie” – przytaczają zeznania jednego z ujętych przez bezpiekę żołnierzy „Olecha”, w swej propagandowej książce „Ogniem i mieczem. Kronika polskiego nacjonalistycznego podziemia” białoruscy historycy Wiktor Jermołowicz i Siergiej Żumar.

„Olech” stworzył mocną siatkę terenową, w każdej wsi byli ludzie współpracujący z oddziałem, dzięki temu komendant posiadał informacje o agentach NKWD, o zachowaniu się ludzi wobec władzy” – wspomina Jan Szporko „Nieznany”, współpracownik terenowej siatki „Olecha”.

Już zimą 1944/45 r. ppor. „Olech” zorganizował bazę samoobrony w powiecie szczuczyńskim, z której wyłonił się z czasem spory oddział partyzancki (blisko 70 żołnierzy). Na jego czele przeprowadził szereg działań przeciwko formacjom NKWD i sowieckiej agenturze. Swą działalnością objął rozległe tereny powiatów Szczuczyn i Lida, podejmując nawet dalekie wypady za Niemen i pod Iwje.
W odwet za likwidację polskiego oddziału „Kuny” przez grupę NKWD pozorującą polską partyzantkę, zlikwidował sowiecką grupę operacyjną na trakcie pomiędzy Hołdowem i Lidą (marzec 1945 r.).
1 kwietnia przebił się przez obławę 34. zmotoryzowanego pułku NKWD pod Niewierzyszkami, zadając przeciwnikowi straty (zginął m.in. kapitan bezpieczeństwa państwowego ZSRS), 23/24 maja 1945 r. zadał porażkę grupie operacyjnej 135. pułku piechoty NKWD pod Iszczołną.
W lipcu w zasadzce na szosie Lida – Grodno rozbił sowiecki samochód wojskowy, likwidując żołnierzy przeciwnika, a w sierpniu 1945 r. opanował osadę Toboła (rozbito posterunek przeciwnika, zniszczono budynek rady wiejskiej, z aresztu uwolniono kilkunastu więźniów).
W tym samym miesiącu, w odwet za gwałty i zbrodnie popełniane przez żołnierzy Armii Sowieckiej, zaatakował sowiecką kolumnę samochodową (rozbito dwa auta, zadając bolszewikom spore straty w ludziach). We wrześniu 1945 r. zlikwidował trzech oficerów NKWD pod Lidą, a podczas wypadu pod Iwje stoczył zwycięską walkę z sowiecką obławą.

W czasie gdy „Olech” pełnił funkcję komendanta Obwodu 49/67, właśnie na tym terenie opór wobec władzy sowieckiej był najbardziej zacięty. W szeregach konspiracji i partyzantki dowodzonej przez „Olecha” panował prawdziwie obywatelski duch, wywodzący się z tradycji Armii Krajowej.
Por. Anatol Radziwonik wypracował skuteczną taktykę walki z NKWD. Oddział partyzancki podzielił na niewielkie, kilku- lub kilkunastoosobowe pododdziały, które niemal przez cały czas znajdowały się w ruchu. Dowódcy posługiwali się kilkoma pseudonimami.
„Radziwonik w zależności od miejscowości używał pseudonimów „Stary”, „Ojciec”, „Mruk”, „Broda”, „Kazik”. Chodziło o to, żeby zmylić NKWD” – tłumaczy Witold Wróblewski „Dzięcioł”, żołnierz z oddziału „Olecha”.
Przytłaczającą większość żołnierzy „Olecha” stanowili miejscowi. W oddziałach i w siatce terenowej byli Polacy oraz Białorusini. Warto podkreślić, że sam „Olech” był prawosławny. Oprócz tego do partyzantów dołączali dezerterzy z Armii Czerwonej. Legendarną postacią stał się Mikoła „Zielony”, lejtnant Armii Czerwonej, który dołączył do „Olecha”.

„Zielony” to był morowy chłop. Pochodził z Ukrainy i bolszewików nienawidził. Brał się do najbardziej niebezpiecznych zadań” – wspomina Wróblewski.
Jednym z takich zadań była likwidacja niejakiego Bojarskiego, dowódcy stacjonującej w Wasiliszkach jednostki Armii Radzieckiej, który został skazany przez partyzantów na karę śmierci za zabicie kilkunastu młodych chłopców, którzy ukrywali się przed poborem do wojska.
„Zielony” w mundurze lejtnanta stawił się u Bojarskiego. Zameldował się, a potem chwycił rewolwer i go zastrzelił. W popłochu, jaki się wytworzył w jednostce, zdołał uciec” – opowiada Wróblewski.

Obozowisko oddziału ppor. Anatola Radziwonika „Olecha”, 1948 r.

Stan liczebny Obwodu 49/67 oceniany był przez NKWD BSRR w 1945 r. na około 800 ludzi, w większości pozostających w konspiracji. Byli oni zorganizowani w liczne placówki terenowe, rozsiane w wioskach zamieszkałych głównie przez ludność polską, liczące od 10 do 50 członków. Znaczna część żołnierzy Obwodu 49/67 posiadała broń i w razie potrzeby mogła być mobilizowana do akcji związanych z samoobroną. Charakterystycznym zjawiskiem w działalności Obwodu 49/67 był udział w konspiracji ludzi, którzy w okresie okupacji niemieckiej byli za młodzi, by służyć w AK. Młodzież ta uzupełniała licznie luki w szeregach organizacji, stając do służby obok „weteranów” należących do AK jeszcze w czasie wojny. Innym dość charakterystycznym zjawiskiem tego ostatniego etapu walki było włączanie przez „Olecha” do pracy na rzecz konspiracji niektórych pracowników i funkcjonariuszy sowieckich władz administracyjnych najniższego szczebla (priedsiedatieli i sekretarzy niektórych sielsowietów, pełnomocników wiejskich itp., m.in. w Wasiliszkach, Wawiórce i Niecieczy). Jedni nie byli zwolennikami bolszewizmu, inni słuchali poleceń „Olecha” w obawie przed karą, jaką mogła wymierzyć im partyzantka. Byli wśród nich ludzie narodowości białoruskiej i rosyjskiej.

Nieułowimyj „Olech” – część 5>
Strona główna>