Sprawa …
Sprawa „podwójnych” agentów nie była jedynym sukcesem odniesionym przez „Żelaznego” w rozgrywce z resortem. Jeszcze w grudniu 1946 r. zlikwidowana została sanitariuszka oddziału Halina Wójcik, która została zdemaskowana jako agent wewnętrzny WUBP w Lublinie. W marcu 1947 r. został zlikwidowany za donosicielstwo mieszkaniec wsi Pieszowola Piotr Grzywaczewski, a miesiąc później jego krewny – Michał Grzywaczewski7. O przypadkach tych „Żelazny” powiadomił opinię publiczną za pomocą ulotki rozkolportowanej w maju 1947 r. Autor ulotki pisał m.in: „takie wypadki są na porządku dziennym i zawsze jest taki koniec szpicla. Przy okazji tej ostrzegamy i nawołujemy wszystkich szpiclów w całym pow. włodawskim, ażeby przetarli sobie oczy na to co czynią, póki jeszcze czas, to pamiętaj szpiclu, gdy w mieszkaniu twym zjawi się grupa wykonawcza, to będzie za późno, z tą chwilą będziesz musiał zakończyć swe Judaszowe życie”.
18 czerwca 1947 r. wydano kolejną ulotkę, w której poinformowano opinię publiczną o zlikwidowaniu jeszcze jednego szpicla – byłego partyzanta z oddziału, Czesława Śledzińskiego „Cygana”, który wydał w ręce funkcjonariuszy UB braci Franciszka i Henryka Kucharuków, zamordowanych w drodze do Włodawy. W przeciwieństwie do dowódców innych oddziałów działających na Lubelszczyźnie, „Żelazny" doceniał – jak widać – znaczenie psychologiczne potrzeby wyjaśniania społeczeństwu przypadków stosowania surowych kar za zdradę. Stąd też, jak można domniemywać, pomimo tak dużej ilości informatorów, PUBP we Włodawie nie posiadało istotnych źródeł informacji, gdyż ludzie zmuszeni do współpracy obawiali się o swoje życie.
W sporządzonej przez Wydział III WUBP w Lublinie szczegółowej charakterystyce oddziałów „Żelaznego” i „Kędziorka” z 26 listopada 1949 r. podaje się, że w rozpracowaniu „Żelaznego” zaangażowanych było 130 informatorów. Spośród nich, do mających poważne perspektywy rozpracowania oddziału, Wydział III WUBP w Lublinie zaliczył zaledwie pięć osób8. Naczelnik wydziału III, kpt. Władysław Kaliszczuk, przyznawał, że nie posiada obecnie agentury wewnątrz grupy. Zwerbowany w tym celu informator ps. „Samotny” okazał się agentem dwulicowym, w związku z czym planowano go aresztować.
25 października 1949 r. Żelazny na czele pięcioosobowej grupy przeprowadził na trasie kolejowej Włodawa – Chełm, w okolicach stacji Stulno, akcję na pociąg pasażerski. Partyzanci rozbroili 5 funkcjonariuszy MO i ORMO oraz dwóch oficerów: WOP i LWP. Zabrali z pociągu 1.500.000 złotych oraz przesyłkę z PUBP we Włodawie do PUBP w Chełmie i wydziału III WUBP w Lublinie. Zarządzony naprędce pościg nie dał rezultatu. W odpowiedzi na tą akcję 31 października 1949 r. został przez naczelnika wydziału III kpt. Kaliszczuka przygotowany kolejny plan „opracowania” członków rodzin oddziału „Żelaznego”. W sumie wytypowano 26 osób, z bliższej i dalszej rodziny „Żelaznego”. W pierwszej rzędzie zamierzano rozpracować następujące osoby: Mariana Taraszkiewicza z Włodawy9, Adelę Zielińską, która jak podano utrzymywała bliskie kontakty z „Żelaznym”, Władysława Huka z Korolówki, Bojarską z Holodyski, Antoniego Mielniczuka z Pieszowoli, Stefana Kaznowskiego ze Stępkowa, Wojtaka z Dominiczyna, Torbicza z Horostyty, Bolesława Kuca z kol. Wytyczno, Janinę Romaniuk z kol. Wytyczno i innych.
Równolegle podjęto działania operacyjne wobec znanej PUBP we Włodawie siatce tzw. „meliniarzy”. Na początku stycznia 1950 roku sporządzono kolejny plan przedsięwzięć, którego cechą przewodnią było „opracowanie” ujawnionych żołnierzy WiN, którzy pełnili w podziemiu funkcje dowódcze do chwili amnestii. Stanowiło to pośrednio przyznanie się do porażki poniesionej przez funkcjonariuszy UB, którzy przez trzy lata nie mogli zlikwidować całej grupy. W drugiej połowie 1950 roku departament III MBP skierował na teren powiatu włodawskiego agenta o kryptonimie „Łoza” (nieujawnionego członka grupy „Żelaznego”). Był to Witold Uliński10, który miał za zadanie ukrywając się u swojego dziadka Karola Osipa z kolonii Lipniak i poprzez niego nawiązać kontakt z grupą „Żelaznego”. Na trop nieujawnionego Ulińskiego wpadli funkcjonariusze WUBP w Olsztynie w trakcie poszukiwania rodziny „Żelaznego", która także zaszyła się w okolicach Braniewa. Za pośrednictwem jego ojca skłonili go do współpracy i podjęcia próby wstąpienia do grupy „Żelaznego”. Z planu operacyjnego wynika, że w trakcie trzytygodniowego ukrywania się u swego dziadka „Łoza” nawiązał jedynie kontakt z żołnierzem z oddziału „Żelaznego” – Ignacym Zalewskim „Linem”. W związku z powyższym, aby bardziej uwiarygodnić ukrywanie się agenta, w porozumieniu z nim, uzgodniono, że w dniu 15 września zostaną przeszukane przez grupę operacyjną UBP i KBW zabudowania jego dziadka Karola Osipa. Jednocześnie o ukrywającego zostaną wypytani sąsiedzi Osipa. W tym okresie agent miał przebywać poza kolonią Lipniak. Ostatecznie kombinacja z agentem „Łozą” nie została zrealizowana. Nie udało mu się dotrzeć do „Żelaznego”, być może okazał się on współpracownikiem „nieszczerym” – 26 marca 1951 roku został bowiem aresztowany i osądzony na 15 lat więzienia. Wyszedł na wolność dopiero w 1954 roku.11 Nie mogąc zlikwidować grupy postanowiono w myśl wytycznych departamentu III MBP w Warszawie w II połowie 1950 r. zastosować represje wobec rodzin poszczególnych żołnierzy Edwarda Taraszkiewicza. I tak na brata ukrywającego się Karola Mielniczuka – Antoniego nałożono domiar podatkowy w wysokości 100.000 zł oraz poprzez MO dodatkowo 50.000 złotych kary. W sumie domiar podatkowy oraz kary za domniemaną współpracę z grupą "Żelaznego" zastosowano wobec 65 osób. Z reguły przekraczały one 50 tys. złotych.
Przypisy do części 2:
7. H. Pająk, „Jastrząb” kontra UB, Lublin 1993, s. 104
8.Byli to informatorzy: „Ryś” – nieoficjalna narzeczona „Żelaznego” (na podstawie jej doniesień zlikwidowano 4 bunkry grupy), informator „X” (kuzyn Mielniczuka), „Filija” (kuzyn Pielaka), „Koń” (kuzyn Mielniczuka, wydał bunkier z bronią w miejscowości Pieszowola), informator „Górski” (leśniczy nadleśnictwa Makoszka, który wskazał jeden z bunkrów grupy), zob. szczegółowa charakterystyka band „Żelaznego” i „Kędziorka” grasujących na terenie województwa lubelskiego z dnia 26 XI 1949 r.
9. stryj „Żelaznego”
10.Henryk Pająk tak o nim pisze : „Uliński Witold ps. Jawor” zeznał, że
„Żelazny” przybył do niego do Ornety z Gdańska, w którym szukał możliwości zamieszkania na stałe, lecz uznał, że to jest dlań niebezpieczne i wrócił na Lubelszczyznę. "Jawor" opuścił oddział "Jastrzębia" jesienią 1946 roku, dołączył do ojca w Ornecie, lecz w sierpniu 1950 zaczęło go ścigać UB, więc uciekł we włodawskie, a ukrywał się u siostry w Janówku i „wpadł” 26 III 1951 na 15 lat, lecz wyszedł z więzienia w 1954 roku" – patrz H. Pająk "Jastrząb" kontra UB, Lublin 1993, s. 60, przypis 1
11.H. Pająk., „Jastrząb” kontra UB, Lublin 1993, s. 60, przypis 1.